tag:blogger.com,1999:blog-79426111508719774682024-02-21T14:43:04.525-08:00HG x SS "W twoich snach"Polskie tłumaczenie opowiadania "In your dreams" autorstwa duj. HG x SSThoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.comBlogger36125tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-53277827319899810132020-01-29T08:41:00.000-08:002020-01-29T08:41:00.753-08:00WattpadWitam, kochani Czytelnicy!<br />
<br />
Po roku od ukończenia tłumaczenia zebrałam się na korektę. Nie ma co ukrywać, że opowiadanie tego potrzebowało, w końcu pierwsze rozdziały pojawiły się 5 lat temu, gdy miałam 14 lat...<br />
<br />
Postanowiłam, że poprawione rozdziały wrzucać będę na Wattpada. Według mnie czytanie tam jest wygodniejsze niż na Blogspocie. Oczywiście opowiadanie tutaj pozostanie, jednak w starej, niezmienionej formie.<br />
<br />
Jeśli więc jest ktoś, kto woli nie kalać sobie oczu tą pierwotną wersją albo zwyczajnie woli czytać na Wattpadzie - serdecznie zapraszam <a href="https://www.wattpad.com/story/210726113-hg-x-ss-w-twoich-snach">tutaj</a>.<br />
<br />
Thorie<br />
<br />
<br />Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-45557203349443643342018-12-31T11:20:00.000-08:002019-01-21T14:15:16.079-08:00Rozdział 32. Dla dobra ogółu<span style="font-size: medium;">Na zewnątrz panowało zimno. Nawet założone ciepłe płaszcze, szale i rękawiczki nie dawały rady w starciu z nieprzyjemną pogodą. Hermiona przytuliła Hannę, a Ron i Ginny chodzili w tę i we wtę po ganku. Tylko Neville i Luna zdawali się nie odczuwać zimna. Neville stał nieruchomo, ze wzrokiem skierowanym w podłogę i rękoma w kieszeniach, natomiast Luna spoglądała rozmarzonym wzrokiem w niebo. Nagle znajdujące się za nimi drzwi do Sali Wejściowej otworzyły się.<br /><br />- Hermiona? Czy Severus poprosił cię, żebyś też tu na niego poczekała? - zapytała Minerwa. - Ależ czy nie powiedział ci też, że to informacja poufna aż do odwołania? Nie będzie zadowolony, gdy zobaczy tutaj twoich przyjaciół.<br /><br />Hermiona poczuła tak silny uścisk w klatce piersiowej, że z trudem przychodziło jej oddychanie.<br /><br />- Nie - wydusiła z siebie. - Nie dostałam od niego żadnej wiadomości. Wyszliśmy tutaj, ponieważ mój zegarek pokazał, że Severus jest w podróży, a to miejsce, jak nam się zdawało, jest najlepsze do oczekiwania na jego powrót. Co ci powiedział? Czy wszystko z nim w porządku? I co z Harry'm?<br /><br />Minerwa rozejrzała się po grupce jej uczniów i zacisnęła usta.<br /><br />- Trudno, co się stało, już się nie odstanie. Wszyscy mogą zostać, ale muszą przysiąc, że nie powiedzą ani słowa o tym, czego się teraz dowiedzą, aż zostanie im udzielone stosowne pozwolenie.<br /><br />- Tak, tak, ale czego mamy się dowiedzieć? - pytanie Ginny wniosło się ponad chór zapewnień o zachowaniu tajemnicy. - Czy coś poszło źle? Co z Harry'm?<br /><br />- Może zapyta go pani sama? - zaproponowała profesorka. - Czy to nie panowie Potter i Malfoy idą w naszą stronę?<br /><br />Hermiona dotarła do nich pierwsza, odpychając drugiego chłopca, by móc przytulić pierwszego.<br /><br />- Ty żyjesz! Tak bardzo się cieszę! Gdzie jest Severus, Harry?<br /><br />Ręce, które ją oplatały, powoli osłabiły uścisk i puściły jej ciało.<br /><br />- Wysłał nas przodem, bo miał pewne sprawy do przedyskutowania z moim ojcem i nie chciał, byśmy przy tym byli. Są kawałek za nami, idąc ścieżką na pewno ich znajdziesz. Oni nie są pod wpływem Eliksiru Wielosokowego, więc spokojnie, na pewno przytulisz właściwą osobę - wypowiedziała się osoba, która wyglądała jak Harry, z nutą goryczy w głosie.<br /><br />- Co? Ja nie... Co ty masz na myśli? Kimkolwiek jesteś, powiedz mi, czy z Severusem jest wszystko w porządku!<br /><br />- Tak, Hermiono, nic mu nie jest, obiecuję - odpowiedział drugi z chłopców. - Wszyscy wrócili cali i zdrowi. Pokonaliśmy Voldemorta. Prawdopodobnie został już wrzucony za Zasłonę Śmierci. Snape będzie tu za chwilę, ale jeśli chcesz, idź i spotkaj się z nim szybciej. Powinien być już na wysokości boiska od Quidditcha.<br /><br />Dziewczyna spojrzała na drugiego chłopaka.<br /><br />- Harry?<br /><br />- Tak to ja. A przynajmniej znów będę Harry'm, gdy działanie Eliksiru się skończy i będę mógł zdjąć ten przeklęty ślizgoński strój.<br /><br />- Grałeś dla Slytherinu? - zapytał zdziwiony Ron, ale Hermiona już nie słuchała, bo biegła do męża. Jej oczy szczypały ją niemiłosiernie od zimnego powietrza i chłodu rosnącego w jej sercu. Miała nadzieję, że Severus chociaż pośpieszy się, by jak najszybciej ją odnaleźć po swoim powrocie, ale nie, jak bardzo się myliła! Zastała go spacerującego powoli, jakby dla przyjemności, z Malfoyem! I na dodatek wysłał wiadomość Minerwie, ale jej nie. Jak on śmiał ją tak zlekceważyć? Gdy tylko ujrzała mężczyzn - czarnowłosego i platynowego blondyna - zatrzymała się i zacisnęła pięści. Zanim zdążyła się odezwać, jeden z mężczyzn podszedł do niej zamaszystym krokiem.<br /><br />- Hermiona? Co ty sobie myślisz, spacerując nocą, sama, po szkolnych błoniach tak krótko po ataku na szkołę? - zapytał Severus, patrząc groźnie na dziewczynę.<br /><br />- Dziś rano powiedziałeś: "Daj spokój, przecież to Hogwart". I przez ten cały czas wiedziałeś, że szkoła zostanie zaatakowana - powiedziała, a jej wargi zadrżały. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie, nie tak chciała go powitać, gdy wróci cały i zdrowy, ale nie mogła przytulić go przed Malfoyem i na dodatek nie była pewna, czy w ogóle tego chce. - Dlaczego powiedziałeś Minerwie, że wracasz, a mi nie?<br /><br />- Uważałem, że najprawdopodobniej wciąż jesteś jeszcze w Londynie, w którym roi się od mugoli, więc wysłanie patronusa było wykluczone.<br /><br />- Dlaczego? I tak by go nie zauważyli - wymamrotała.<br /><br />- Proszę, wróć do naszych kwater i zaczekaj na mnie. Mam pewne pilne sprawy do załatwienia.<br /><br />- Zaczekać na ciebie? - wybuchła. - Harry powiedział, że pokonaliście Voldemorta, więc dlaczego nadal nie masz dla mnie czasu? Powiedziałeś, że gdy wojna się skończy, nasze prywatne życie będzie na pierwszym miejscu.<br /><br />- Czyżby problemy w raju, Severusie? - wtrącił starszy Malfoy. Hermiona spojrzała na niego z odrazą, a później skierowała swój gniewny wzrok z powrotem na Severusa.<br /><br />- Z tego, co słyszałem, Azkaban jest całkiem przyjemny jesienią, Lucjuszu - odpowiedział koledze Severus, wciąż patrząc na swoją żonę. - Im bardziej będziesz mi przeszkadzał w rozmowie z moją małżonką, tym mniej będę się starał, byś ty mógł ujrzeć swoją w najbliższym czasie.<br /><br />- Stałeś się bohaterem wojennym, ale widzę, że nie zmieniło to twojego temperamentu - mruknął Lucjusz. - To może ja tu zaczekam, dobrze? - powiedział, odsuwając się poza zasięg słuchu, nie zauważając nawet, że za jego plecami zostało rzucone zaklęcie wyciszające.<br /><br />- Gdy brałaś ze mną ślub, Hermiono, poślubiłaś również Hogwart - odezwał się Severus, gdy już został sam na sam z żoną. - Jedyna prywatność, na jaką możemy sobie pozwolić, zaczyna się, gdy uczniowie wyjadą na wakacje, a kończy się, gdy z nich wrócą. Muszę porozmawiać z uczniami, których rodziców zabiłem lub których rodzice zostali złapani i zabrani do Azkabanu. Powinni się o tym dowiedzieć ode mnie, a nie od osób trzecich. Po tym, obiecuję, wrócę do ciebie.<br /><br />- Och - wydusiła z siebie Hermiona, pocierając koniuszek nosa wierzchem dłoni. - To nie mogłeś mnie chociaż jakoś o tym uprzedzić i przynajmniej powiedzieć, że nic ci się nie stało?<br /><br />- Może powinienem był tak zrobić. - Wziął jej ręce w uścisk swoich dłoni. - Chciałem powiedzieć ci o tym osobiście - przyznał. - Nie przez patronusa. Nie spodziewałem się, że będziesz chodzić po błoniach i mnie szukać. Myślałem, że będę miał może pół godziny więcej do naszego spotkania, a wtedy przyszedłbym do ciebie, zamknął za sobą drzwi do naszych kwater i zapomniał o wszystkim innym aż do jutrzejszego poranka.<br /><br />- Myślałeś, że będziesz miał pół godziny więcej? Ja tu umierałam z każdą sekundą! - Wciąż czuła w sercu chłód, ale już jakby mniejszy. Severus nie miał nigdy nikogo, kto by dbał bardziej o jego bezpieczeństwo niż o sukces misji. Zapewne dlatego nie spodziewał się, że Hermiona będzie się tak bardzo o niego obawiać. - Tak bardzo się bałam, gdy wróciłam do Hogwartu, a ciebie tam nie było.<br /><br />- Mówiłem ci, że będziesz żałować, że za mnie wyszłaś - wymamrotał, puszczając jej dłonie.<br /><br />- Przestań - nakazała. - Nawet nie próbuj wchodzić w dyskusje na temat tego, czy nasze małżeństwo to błąd czy nie. Nawet się nie waż. - Dziewczyna nerwowo przełknęła ślinę i podniosła głowę. Zacisnęła oczy, gdy poczuła ściskanie w gardle. - Nie pozwoliłeś mi sobie pomóc. Wysłałeś mnie w zupełnie inne miejsce.<br /><br />- Nigdzie cię nie wysłałem. To ty sama zadecydowałaś, że udasz się do Londynu, ja jedynie zgodziłem się z twoją decyzją.<br /><br />- Gdybym wiedziała, co się stanie, nigdzie bym nie poszła.<br /><br />Nagle zerwał się silniejszy podmuch wiatru i quidditchowy szalik Severusa zafalował na jego szyi. Musiała się powstrzymać i wcisnąć paznokcie mocniej we wnętrze zaciśniętych pięści, żeby nie zerwać tego szala i nie rzucić go pod nogi jej męża.<br /><br />- Właśnie dlatego nie mogłem ci powiedzieć. Atak miał wyglądać na nieoczekiwany. Jak wyjaśniłabyś panu Longbottomowi swoją odmowę pomocy bez wzbudzania podejrzeń?<br /><br />Przygryzła wargę.<br /><br />- Coś by się wymyśliło - odparła z ponurą miną i obrażonym tonem. - Chciałeś się mnie pozbyć, żebym znalazła się w jakimś bezpieczniejszym miejscu.<br /><br />- Nie miałem pewności, że Londyn będzie mniej niebezpieczny od Hogwartu, ale oczywiście, że chciałem, żebyś była bezpieczna. Gdybym mógł, zapewniłbym bezpieczeństwo całej szkole. Przepowiednia czy nie, nie powinienem brać dzieci do walki, jeżeli jest inne wyjście.<br /><br />- Nie jestem dzieckiem. Po prostu myślałeś, że będę tylko obciążeniem.<br /><br />Kolejny podmuch wiatru zmusił Hermionę do szczelniejszego opatulenia się płaszczem.<br /><br />- Myślałem, że nie powinnaś tam ze mną być, ale nie dlatego, że byłabyś zbędna. Masz odwagę, silny charakter i determinację, ale nie jesteś wojownikiem. Twoi przyjaciele również. I nie powinniście być wojownikami.<br /><br />- Jesteśmy wystarczająco dojrzali, by móc walczyć o to, w co wierzymy. Już kiedyś to zrobiliśmy!<br /><br />Severus prychnął.<br /><br />- I co wam to dało? Pięć z waszej szóstki wylądowało w skrzydle szpitalnym, a ty najbardziej potrzebowałaś pomocy Poppy.<br /><br />- Jestem teraz o wiele lepsza niż wtedy.<br /><br />Stali bardzo blisko siebie, stykając się stopami. Mimo to Severus nadal nie wykonał żadnego ruchu, by wziąć Hermionę w swoje objęcia. Przełknęła ślinę i przygryzła wnętrze policzka.<br /><br />- Dopóki mam coś do powiedzenia w tej sprawie, nigdy nie będziesz mięsem armatnim. Poza tym nie rozumiem, po co się teraz kłócimy. Znalazłaś matkę swojego przyjaciela, powinnaś być z tego dumna, bo to też nie było łatwe zadanie.<br /><br />Otwarła usta ze zdumieniem.<br /><br />- Skąd wiesz, że ją znalazłam? - zapytała cicho, spoglądając najpierw na jego wąskie wargi, a później na zwężone powieki.<br /><br />- Znam cię od kiedy byłaś dzieckiem i postanowiłaś sama poskromić trolla. Czy wróciłabyś tak szybko do zamku, jeżeli wcześniej nie znalazłabyś pani Longbottom?<br /><br />~*~<br /><br />Resztę drogi przebyli w milczeniu. Hermiona nie chciała, by Lucjusz Malfoy przysłuchiwał się jej rozmowom z mężem. Lucjusz z kolei, po tym jak zobaczył miny małżeństwa Snape'ów, zadecydował, że nie będzie nikogo zmuszać do konwersacji.<br /><br />Gdy dotarli do zamku, usłyszeli narzekania Draco.<br /><br />- Na brodę Merlina, Weasley! Z łaski swojej trzymaj swoje łapy precz od Pottera do czasu, aż wróci do swojego ciała. Wasz widok wypala mi oczy!<br /><br />- To zdejmij okulary i nie patrzy - odpowiedziała Ginny.<br /><br />- Ach, mogłem się spodziewać, że zobaczę twoich przyjaciół tam, gdzie bym ich nie chciał widzieć - wymamrotał Snape do żony. - Cóż, przynajmniej nie będziesz czekać na mnie w samotności.<br /><br />Severus rozejrzał się po grupce swoich uczniów i zarządził:<br /><br />- Natychmiast opuścić różdżki! Pan Malfoy jest sojusznikiem.<br /><br />- Ach tak? - zapytała Minerwa, posyłając mężczyźnie pogardliwe spojrzenie.<br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">- Zgadza się. Minerwo, czy pomożesz mi odeskortować Malfoyów, pana Pottera oraz pana Longbottoma do gabinetu dyrektora? Prosił, by tam na niego oczekiwali. Panno Lovegood, poinformuj profesora Flitwicka, że chcę się zobaczyć z Krukonami, o których mu wspominałem, w moim gabinecie za piętnaście minut. Zapytaj go również, czy mógłby im towarzyszyć. Panno Abbott, taka sama wiadomość, tylko o Puchonach i do profesor Sprout, jeżeli to nie problem. Profesorowie będą wiedzieli, o kogo mi chodzi. I nie mówcie nic nikomu albo będziecie czyścić baseny w Skrzydle Szpitalnym przez kolejny miesiąc.<br /><br />~*~<br /><br />- Przecież to prosta sprawa - upierał się Ron, gdy Hannah bawiła się ulubionym piórem Severusa, a Hermiona patrzyła na srebrny zegarek, który trzymała blisko piersi. Wskazówka właśnie zmieniła położenie z Gabinet dyrektora na Gabinet Mistrza Eliksirów. - Szukający Gryffindoru złapał znicza, więc Gryfoni wygrali mecz. To nie ma znaczenia, że Harry był pod postacią Ślizgona. Wygrana dalej nam się należy.<br /><br />- Przestań już nawijać o tym Quidditchu - wtrąciła lekceważąco Ginny, trącając dużym palcem u stopy stos książek. - Powinieneś się teraz martwić Harry'm. Co on tam robi z tymi blond dupkami?<br /><br />Na twarzy Luny pojawił się rozmarzony uśmiech, gdy malowała złote słoneczka na swoich paznokciach.<br /><br />- Zadbaj o małe rzeczy, a duże rzeczy zadbają same o siebie - rozmyślała. - Czasem jest łatwiej kłócić się o coś, co nie ma znaczenia, niż o coś, co ma.<br /><br />Ron spojrzał na dziewczynę zdziwiony. Wtem niespodziewanie usłyszeli pukanie do drzwi, co zakończyło rozmowę. To był Harry. Ale dla pewności zapytali, czy to na pewno on.<br /><br />- W końcu! - ucieszyła się Ginny. Podskoczyła i podbiegła do swojego chłopaka, objęła go i pocałowała z uczuciem. Cała reszta odwróciła wzrok i patrzyła teraz na sufit albo regały. - I w końcu nie ma z nami Malfoyów!<br /><br />- Neville'a też nie ma - zauważył Ron. - Co Snape od niego chciał?<br /><br />- Powiedział, że jego rodzice byli rozdzieleni wystarczająco długo i wysłał go do Św. Munga, by razem z babcią odprowadził mamę na miejsce. Mnie przysłał tutaj. Przyszedłem od razu, gdy tylko Wielosokowy przestał działać i przebrałem się w swoje własne ciuchy. Gdy wychodziłem i McGonagall zamykała za mną drzwi, widziałem tatę Draco klęczącego przy kominku, rozmawiającego ze swoją żoną przez sieć Fiuu.<br /><br />- No to teraz opowiedz nam wszystko - poprosiła go Ginny, oferując mu krzesło, na którym sama uprzednio siedziała.<br /><br />Przez kolejne trzy kwadranse Harry opowiadał, a jego przyjaciele czasem wtrącali, co sami wiedzieli lub widzieli.<br /><br />- A drużyna Ślizgonów poleciała od razu do szatni i nie wróciła na boisko aż do momentu, gdy wampiry odleciały - powiedziała Ginny. - Tchórze!<br /><br />- Oni bardziej boją się Snape'a niż tego Belo... Belo-cośtam-cośtam. Tego dowódcy wampirów. Snape ostrzegł drużynę, żeby się schronili i nie ruszali z miejsca albo spotka ich gorsza kara niż skrobanie kociołków.<br /><br />- Belododio? - zapytała Luna. - Ten, który napisał Krwawe pastwiska i Hodowlę tętnicy szyjnej dla zabawy i rozwiania spekulacji? Tatuś pisał o nim w Żonglerze trzy lata temu.<br /><br />- Eeee, tak - potwierdził Harry. - Myślę, że to on.<br /><br />Hermiona słuchała rozmowy przyjaciół, ale myślami była nieobecna. W dłoniach nadal trzymała srebrny zegarek. Wciąż siedzi w swoim gabinecie.<br /><br />- Najsprytniejsza rzecz, jaką musieliśmy zrobić, to jakoś odzyskać nasze różdżki - mówił Harry, gdy upłynęło kolejne piętnaście minut. - Snape uznał, że warto oberwać za to Crucio. Co prawda ja mogłem walczyć i jedną i drugą różdżką, co wczoraj przetrenowaliśmy, ale Priori Incantatem jest tak rzadko spotykane, że nie wiedzieliśmy, co się stanie, gdy więź między moją różdżką a Voldemorta pojawi się po raz kolejny, a według Snape'a to było bardzo możliwe, że Draco utknąłby w jakiejś bańce magii z Voldemortem. Dlatego Draco na wszelki wypadek dostał Świstoklika, ale wciąż nie mieliśmy pewności, czy by zadział.<br /><br />- To tobie powinni byli dać Świstoklika - stwierdziła Hannah.<br /><br />Harry wzruszył ramionami.<br /><br />- Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Mogłem się deportować i nikt ny nie zauważył, ale Draco nie miał takiej możliwości.<br /><br />- Draco? - zakpił Ron. - Od kiedy ten oślizgły dupek to dla ciebie Draco?<br /><br /> Harry znów wzruszył ramionami. Draco wpuścił go do swojego umysły zanim Potter zgodził się zaakceptować go jako sojusznika. Harry postanowił jednak zatrzymać to w tajemnicy.<br /><br />- Są pewne wydarzenia, których przeżycie z drugą osobą nie może się zakończyć inaczej jak polubieniem się - odparł. - Pobicie Czarnego Pana należy do takich wydarzeń.<br /><br />~*~<br /><br />Hermiona spojrzała na swojego męża. Przed chwilą odesłał jej przyjaciół i w końcu byli sami. Była zdenerwowana, bo obiecał, że wróci po pół godzinie, ale spotkania trwały ostatecznie trzy razy dłużej.<br /><br />- Jak mogłeś ocalić Lucjusza Malfoya? Powinien siedzieć w Azkabanie!<br /><br />- Od powrotu Czarnego Pana Lucjusz popełniał tak mało zbrodni, jak tylko to było możliwe, by przeżyć.<br /><br />Zaśmiała się szyderczo.<br /><br />- A przed powrotem Voldemorta wrzucał niewinnym jedenastolatkom przeklęte pamiętniki do kociołków! I próbował mnie zabić! Nie wierzę, że mu pomagasz. Czy cały czas miałeś taki plan?<br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że nie, ale potrzebowaliśmy dziś jego pomocy i ją otrzymaliśmy. Wiedziałem, że nam pomoże, jeżeli dobrze go podejdziemy. Dlatego go uratowałem. Albus tak chciał. Ja widziałem w tym szansę, by uratować przyjaciela, więc z niej skorzystałem - przyznał, patrząc jej w oczy.<br /><br />- Zobaczyłeś szansę, by uratować mordercę i z niej skorzystałeś? - niedowierzała. - Dlaczego?<br /><br />Spuścił wzrok.<br /><br />- Myślałem, że ze wszystkich ludzi akurat ty zrozumiesz moją lojalność.<br /><br />Ona również odwróciła wzrok i przygryzła wargę.<br /><br />- Mówiłeś mi, że wasza przyjaźń się oziębiła!<br /><br />- Bo to prawda.<br /><br />- Ale mimo to uratowałeś go.<br /><br />- Hermiono, nie proszę cię, byś się zbratała z Lucjuszem. Nawet nie proszę cię o to, żebyś mi pozwalała się z nim bratać. Ale pozwól mi chociaż pocieszyć się myślą, że dwójka moich najstarszych przyjaciół, ostatnich dwóch, wciąż żyje i mają się dobrze; że nie wszystkich przyjaciół zdradziłem i doprowadziłem do ich śmierci.<br /><br />- Co będzie teraz? - zapytała, odganiając mruganiem łzy. Nie chciała słyszeć w głosie Severusa tego samotnego tonu głosu, chociaż wciąż się nie zgadzała z tym, co robił. - Święty Lucjusz Malfoy, patron mugolaków?<br /><br />- Dokładnie.<br /><br />- Co? - pisnęła i spojrzała na męża ze zdziwieniem.<br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">- Chyba nie myślałaś, że pozwolimy Lucjuszowi odejść ot tak? Dużo nam zawdzięcza. Ceną za ocalenie jego życia, duszy i reputacji jest porzucenie swojej dotychczasowej opinii o mugolakach i skierowanie swojej całej mocy politycznej w kierunku pomagania im. Albus stwierdził, że to mniejsza niewola niż Azkaban, ale dalej swego rodzaju niewola.<br /><br />- A co jeżeli powiem ci, że to nadal niewystarczająca kara?<br /><br />- Przypominam, że Lucjusz nie jest jedynym Ślizgonem z mojego pokolenia, któremu została dana druga szansa.<br /><br />Severus miał odpowiedź na wszystko. Ona siedziała cicho, trawiąc w myślach wszystko, czego się dowiedziała.<br /><br />- Już nie spuszczę cię z oczu. Zrobiłam to raz i od razu pchnąłeś się w niebezpieczeństwo, a nawet mnie nie uprzedziłeś ani się nie pożegnałeś - wyszeptała.<br /><br />- Obiecałaś mi, że cię nie stracę. To pewne pożegnanie.<br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na niego. Na twarzy miał maskę szpiega. Ścisnęło ją serce. Zbyt długo lizał swoje rany w samotności. Mogłaby się z nim kłócić bez końca, a on wciąż by jej odpowiadał i wszystko tłumaczył, bo obiecał jej, że nie będzie miał przed nią więcej tajemnic, jednak z każdym słowem oddalał się od niej. Pewnie dalej by ją kochał, ale z pewnego dystansu, z ostrożnością. Ona nie chciała żadnego dystansu. Nie chciała mieć między nimi żadnych barier.<br /><br />- Jesteś podstępnym, zakłamanym manipulatorem - powiedziała, po czym pociągnęła nosem i potarła go. - Nie trawię twoich przyjaciół, a ty nie lubisz moich. Traktujesz mnie jak dziecko, ale oczekujesz, że będę się zachowywać jak dorosła. Skłaniasz mnie do składania obietnic, o których składaniu nie mam świadomości albo które według mnie znaczą co innego. - Podniosła głowę i uśmiechnęła się przez łzy. - Ale to nic nie zmienia. Zawsze będę cię kochać. - Podeszła do niego i objęła, a on odwzajemnił jej uścisk. - Będę cię kochać, czy na to zasługujesz czy nie.<br /><br />- Nigdy nie zasługuję na twoją miłość - powiedział, ukrywając twarz w jej włosach. - Uratowałem Lucjusza, a resztę posłałem do diabła, tylko dlatego, że jest moim przyjacielem. Zniszczyłem rodziny dzieci, którym zastępowałem rodzinę od kiedy miały jedenaście lat.<br /><br />- Nie sądzisz, że ci rodzice sami siebie zniszczyli? - wymamrotała.<br /><br />- Ten mały pierwszoroczniak z dredami został teraz seniorem rodu. Bliźniaki Marryat nie mogły przestać płakać, nawet gdy Pomona je zabrała - zaśmiał się gorzko. - Harbin miał nieco więcej szczęścia, bo jego ojciec dołączył do Czarnego Pana dopiero tydzień temu, więc może wyjdzie z Azkabanu akurat na ślub swojego syna. A moi Ślizgoni... - westchnął i zacisnął dłonie na jej plecach. - Zabiłem dziś ojca Vincenta Crabbe'a. On i młody Gregory są najgłupszymi, ale też najbardziej lojalnymi i ufnymi chłopcami, jakich kiedykolwiek uczyłem. Już mi nie ufają, ani nikomu innemu.<br /><br />Zamknęła oczy. Nie mogła słuchać bólu, który niósł w głosie jej mąż.<br /><br />- Musiałeś to zrobić, dla dobra ogółu.<br /><br />- Też tak myślałem. Ale może zbyt mało czasu poświęciłem na poszukanie alternatyw.<br /><br />Ramiona Severusa były zbyt słabe, by utrzymać cały ciężar, jaki na niego spadł. Czuła, jak się trząsł. Impulsywnie przytuliła go mocniej.<br /><br />Mężczyzna schylił się i podniósł Hermionę. Przeniósł ją przez drzwi, do ich łóżka. Minęło dopiero pięć dni od kiedy pierwszy raz ją tu przyniósł? Pocałowała go i pogłaskała jego szorstki policzek. Przez długi czas nie wypowiedzieli innych słów niż <i>Tak, dokładnie tutaj!</i> i <i>O, Merlinie! Nie przestawaj. Nigdy nie przestawaj!</i><br /><br />~*~<br /><br /> - Byłam na ciebie tak bardzo zła - powiedziała mu po wszystkim, gdy leżeli spleceni ze sobą. Palcami gładziła miejsce, gdzie kiedyś znajdował się Mroczny Znak. Chyba nigdy nie będzie miała dość dotykania tego już niezakazanego miejsca. - Kiedy wróciłam z Londynu i zobaczyłam, że cię nie ma, nie wiedziałam, czy być bardziej zła czy przerażona. Czy może zraniona, że nie ufałeś mi na tyle, by powiedzieć, że idziesz na misję.<br /><br />- Ufam ci. Tylko tobie - przyznał. - Przez całe życie musiałem być silny dla kogoś innego. Nawet dla Albusa. Ale ty złapiesz mnie, gdy upadnę i będziesz trzymać, aż przestanę spadać.<br /><br />Ponownie go pocałowała.<br /><br />~*~<br /><br />- To już naprawdę koniec? - zapytała Hermiona nieco później. - <i>Złamana moc uzdrowieje, zimne serca staną się czułe, a uścisk żalu zelżeje?</i> To się stało, jak mówiła przepowiednia?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /> - Wątpisz w to? - wymamrotał Severus, z lekko nabrzmiałymi ustami i półprzymkniętymi powiekami. Jak mogła wątpić, że przepowiednia się spełniła, skoro miała go obok siebie, w łóżku, na dodatek tak wyglądającego? <br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">- Cieszę się, że udało nam się przeżyć. Coś musiało nam pójść dobrze. Chciałabym tylko wiedzieć, co. I co ja miałam z tym wspólnego? Według mnie nie zrobiłam nic. Tylko pewnego dnia obudziłam się o odkryłam, że najodważniejsza, najukochańsza osoba na świecie należy do mnie. - Wiedziała, że teraz może mu to wyznać, a on nie wyśmieje jej i nie zakpi.<br /></span><br />
<span style="font-size: medium;">- Zrobiłaś wszystko. - Podniósł rękę i przejechał nią po ciele Hermiony, od biodra, przez pępek, do piersi, aż do ramienia, a później po ręce do jej dłoni, by złączyć ich palce. - Raz mi powiedziałaś, że jesteś mniej inteligentna ode mnie. Ale uważam, że jesteś o wiele rozważniejsza. Masz w sercu pewien rodzaj mądrości, instynktownego zrozumienia, które zawsze będą poza moim zasięgiem.<br /><br /> - Wcale nie.<br /><br /> - Wiesz, jaka była różnica między snami a rzeczywistością? - zapytał, unosząc się na łokciu, by móc spojrzeć na jej twarz. - To ty sprawiłaś, że zacząłem uczyć Pottera i Longbottoma, którzy byli moim utrapieniem. To ty zbudowałaś mosty między naszymi domami i umocniłaś więzy wzajemnego zaufania między nimi.<br /><br /> Podniosła energicznie głowę, a jej loki rozsypały się na wszystkie strony. <br /><br />- Zmienienie Pottera w wojownika - kontynuował, ze skupionym na żonie wzrokiem. - I danie Draco odwagi, by wybrał ścieżkę życia wbrew rodzinie. To były przełomowe momenty. Nieważne, ile razy studiowaliśmy sny w Myślodsiewni, nadal nie mogliśmy odkryć daty i miejsca mojej śmierci. Wiedzieliśmy, że to będzie opuszczony kamieniołom, ale który?<br /><br /> Wiedziała, że nie ma się już czego bać, ale i tak przeszedł ją dreszcz. <br /><br />- Wiedziałeś, że data będzie związana z Quidditchem. Napisałeś w swoim liście, że miałeś zielony szalik. Dlaczego każdy czarodziej jest tak zafascynowany tą głupią grą? - burknęła. - Nie mogliście po prostu odwołać meczów Quidditcha na ten miesiąc?<br /><br /> - Oszukanie przeznaczenia nie jest takie łatwe. Szalik mógłby znaleźć się na mojej szyi w jakiś inny sposób, jeżeli nie przez moje własne dłonie, to przez czyjeś inne lub przez jakieś zaklęcie. Trzeba było to rozpracować. Problem polegał na tym, że Lucjusz mi nie ufał, podejrzewał mnie o zdradę i zaplanował atak z Draconem, odsuwając mnie do lamusa. Myślę, że nasze sny pokazały nam, co by się stało, gdyby Draco był bardziej posłuszny swojej rodzinie, a ja musiałbym wybrać między ratowaniem siebie a Pottera. W naszej rzeczywistości, którą ty stworzyłaś, Draco przyszedł do mnie ze swoimi rozterkami. - Severus uśmiechnął się do swoich wspomnień. - Draco i ja od zawsze byliśmy sojusznikami; od momentu, gdy po raz pierwszy wspiął się na moje kolana, żeby sięgnąć po ciasteczko, gdy miał trzy latka.<br /><br />Nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się na myśl, jak to musiało wyglądać. Wątpiła, by jej relacja z chrześniakiem była kiedykolwiek na tyle dobra, by mogła mu wypomnieć, co właśnie się dowiedziała.<br /><br /> - Wiem, że tak było - westchnęła. - Dostawałam przez to napadów furii. Zawsze wychwalałeś jego eliksiry, a moje krytykowałeś. - Żeby uwydatnić swoje słowa, wytknęła palcem nos Severusa, a on tylko się uśmiechnął i dotknął swoim czołem jej czoło. - I to on zawsze wszczynał kłótnie, ale to jemu wierzyłeś, gdy kłamał, że my zaczęliśmy.<br /><br /> - Ale mimo to mnie poślubiłaś. Jesteś pewna, że nie zrobiłaś tego tylko po to, żebym zmienił zdanie o tobie? Co ci się zadziwiająco udało zresztą.<br /><br /> - Oczywiście! Nie zrobiłam tego dla twojego uznania.<br /><br />Severus uniósł pytająco brew.<br /><br />- Dobra, może troszkę - przyznała i wytknęła język. To była prowokacja, której nie mógł zignorować.<br /><br />~*~<br /><i><br />Mamy czworo laureatów Orderu Merlina pierwszej klasy, którzy za skromne uznają swoje zasługi względem ich rodzin i przyjaciół. Draco Malfoy przemówi w ich imieniu.<br /><br /> - Nie zapomnijmy o poświęceniu Jamesa i Lily Potter, które zakończyło pierwszą wojnę i ukształtowało charakter ich syna. To był całkowity przypadek, że w noc bitwy to ja znalazłem się w jego towarzystwie, a nie jego przyjaciele, którzy już wcześniej stawiali czoła Śmierciożercom - moja kochana matka chrzestna pani Snape, mój dobry przyjaciel Neville Longbottom, panna Luna Lovegood, i oczywiście dwoje najmłodszych członków wspaniałej familii Weasleyów, Ronald i Ginewra. Mój ojciec chrzestny o poranku w dniu bitwy powiedział Neville'owi, że czasami czekanie za plecami innych również wymaga odwagi. Nigdy nie słyszałem z jego ust prawdziwszych słów. Odwaga i lojalność tych, którzy czekali na nasz powrót, były dla nas inspiracją; powinny być inspiracją dla wszystkich. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę miał tyle szczęścia, co mój ojciec i ojciec chrzestny w wyborze wybranki. Teraz z nieco innej beczki... Potwierdzono, że jednoręki, poszarpany mężczyzna, którego ciało znaleziono w Begbroke Park, to Peter Pettigrew, znany również jako Glizdogon. Przyczyną jego śmierci były liczne urazy głowy, które prawdopodobnie zadały sowy, gdy był w postaci szczura. To pozwala nam uznać erę Voldemorta za skończoną.</i><br /><br />- To by było na tyle - powiedział Neville, rzucając na stolik gazetę i sięgnął po tosta. - Zgrabnie to wszystko ująłeś. Ćwiczyłeś, by kiedyś zostać Ministrem Magii, co?<br /><br />Draco spojrzał na przyjaciela z ukosa znad owsianki, którą właśnie mieszał. <br /><br /> - Może. Ktoś kiedyś będzie musiał przejąć jego obowiązki. Poza tym uwielbiam drażnić Łasica. Widziałeś jego twarz, gdy nazwałem jego rodzinę wspaniałą?<br /><br /> - Widziałem też minę Hermiony, gdy nazwałeś ją kochaną.<br /><br />- Tak - powiedział wolno Draco. - Ja też. Niektóre marzenia się spełniają. - Posmutniał i przestał mieszać owsiankę. - Niektóre niestety nie.<br /><br />~~~~~~<br /><br /><br /><span style="color: red;"> KONIEC</span><br /><br /><br /> ~~~~~~<br /><br /><br /> To już koniec historii, czy może nawet epoki, jeżeli chodzi o moje życie. Tłumaczenie zajęło mi o wiele więcej czasu niż przypuszczałam; dawałam sobie rok, potrzebowałam trzy razy więcej. Ale to nie mój koniec z Sevmione. Przynajmniej taką mam nadzieję. Może ktoś zna jakieś miniaturki, które warto przetłumaczyć na polski?<br /><br />Dziękuję każdemu, kto wytrwał, kto dodawał mi otuchy, gdy brakowało mi sił i ochoty, by tłumaczyć dalej. Jesteście wspaniali.<br /><br />W najbliższym czasie znaleźć mnie będziecie mogli <a href="http://napiszmy-blogaska.blogspot.com/">tutaj</a>. <br /><br />Do zobaczenia, kochani! Dziękuję za te 3 lata!<br /><br />~ Thorie</span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-87923036971678726282018-12-27T14:57:00.000-08:002018-12-27T14:57:23.875-08:00Rozdział 31. Zaskoczenie<i>Nie możemy zmierzyć się z wampirami bez naszych różdżek. Lećcie do szatni i weźcie je ze sobą. Szybko!</i><br />
<div>
<br /></div>
<div>
Głos Harry'ego zawisł w powietrzu niczym echo. W tym samym momencie Snape wskoczył na Nimbusa 2001 należącego do Draco. Wtedy obaj szukający zwrócili czubki swoich mioteł w górę, do gwiazd i wznieśli się poza zasięg wzroku. Pod nimi, wampiry latały w chaosie nad boiskiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie wierzę, że to robię. - To był ten sam głos, ale tym razem w delikatnym szepcie. Chłopak w szkarłatnych rękawiczkach zacisnął dłonie na Błyskawicy. - Chyba oszalałem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nimbus i Błyskawica leciały obok siebie, trzonek w trzonek. Snape posłał mierzące spojrzenie na drugą miotłę, zamknął oczy i przełknął z trudnością ślinę, po czym wypuścił z siebie długi oddech. Musiał to teraz zrobić. Lucjusz byłby podejrzliwy, gdyby zobaczył, że Potter dołącza do nich bez przymusu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Severus przechylił się do tyłu i przerzucił nogi na jedną stronę miotły, trzymając się na chłopca siedzącego przed nim. Jego cienkie włosy mieszały się z platynowymi puklami Dracona. Chłopak wyrównał tor lotu z drugą miotłą.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Ostrożnie! - krzyknął.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Snape oblizał wargi, wziął głęboki oddech i sięgnął po drugiego chłopca, po czym złapał go za ramię. Przez chwilę, która zdawała się trwać wieczność, trzymał się obu nastolatków, zwisając między nimi. Niedługo później przerzucił ciężar swojego ciała na drugą stronę i pół wskoczył, pół wciągnął się na Błyskawicę. Towarzyszył temu taki dźwięk, że cała trójka skrzywiła twarz (Severus z bólu, reszta z mimowolnego współczucia) i każdy w duchu podziękował za istnienie zaklęcia poduszkującego. Na ułamek sekundy Snape oparł czoło o czarnowłosą głowę, oddychając ciężko, jak gdyby właśnie wdrapał się na wysoki klif. W tym czasie chłopak siedzący przed nim ratował miotłę przed zrobieniem nura, co prawie się stało po przeskoku Snape'a. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Trochę doświadczenia ci nie zaszkodzi - stwierdził profesor,gdy był już w stanie mówić, po czym wyciągnął różdżkę i krzywo się uśmiechnął. - Panie Potter, <i>Incarcerous!</i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Znikąd pojawiły się grube liny, które owinęły się wokół szkarłatnych szat, uniemożliwiając chłopcu jakikolwiek ruch rękoma. Zanim miotła zdążyła ponownie opaść, Snape sięgnął swoją długą ręką po trzonek i przejął kontrolę. Różdżkę schował do kieszeni, ponieważ druga ręka była mu potrzebna do trzymania chłopca blisko jego klatki piersiowej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- To było imponujące, sir - powiedział chłopak o bladej cerze. Jego włosy nabrały blasku, gdy dotarło do nich światło wywodzące się od dwudziestu patronusów wyczarowanych gdzieś pod nimi. - Zawsze chciałem zobaczyć, jak pan to robi. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Snape posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie bądź bezczelny. Uważaj na swój język, jeżeli chcesz przeżyć dzisiejszy wieczór.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dwie miotły z trzema jeźdźcami na grzbietach kierowały się do Zakazanego Lasu, zostawiając za sobą krzyki, dźwięk wypowiadanych zaklęć oraz trzepotanie skrzydeł nietoperzy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Obroni mnie pan. Zawsze mnie pan broni. - Twarz Draco przyjęła dziwny, szczery wyraz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie licz na to. Będziesz musiał sam siebie obronić - odparł Snape. - Oboje będziecie musieli. I nie zgubcie Świstoklika.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jak mam się obronić, skoro nie mam różdżki? - zapytał blondyn, ale obaj chłopcy mieli w głowie to samo pytanie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Już to przerabialiśmy. Kandydaci zawsze przybywają przed oblicze Czarnego Pana bez różdżek. Zwrócę je wam, gdy przyjdzie na to czas .</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Snape skierował miotłę w dół, a ręką mocniej przytrzymał swojego więźnia, by się upadł.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Mhm - mruknął chłopak w zielonej szacie. - Tylko niech pan to zrobi zanim ktoś wypali mi cholerny Mroczny Znak na ręce.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Między cisowymi gałęziami znajdowała się niewielka dziura, przez którą widać było polanę. Tam czekał na nich Lucjusz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Latasz w tandemie, Snape? - zarechotał, gdy tylko wszyscy wylądowali. - Zawsze byłeś ofiarą losu, jeżeli przychodziło do latania. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Ofiarą losu? Gdybyś tylko widział, jak zmienił miotłę w locie. To było nie do opisania!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Lucjusz spojrzał ze zdziwieniem na blondwłosego chłopca, nieprzyzwyczajony do tego, że syn mu przerywa.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Człowiek, który jest coś wart, zawsze znajdzie drogę, by zrobić, co potrzeba. Zapamiętaj to, Draco.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Oczy Snape'a spoczęły na więźniu z dziwnym błyskiem. Chłopak nie mógł się zrobić żadnego ruchu, poza drgnięciem i głośnym przełknięciem śliny.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Mieliście jakieś trudności? - zapytał Lucjusz, wskazując na nocne niebo. - Wampiry niedługo powinny przylecieć.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Snape wzruszył ramionami.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- To wampiry zdawały się mieć pewne problemy. Przynajmniej tak to wyglądało, gdy odlatywaliśmy. Nauczyciele nie byli aż tak zaskoczeni, jak się spodziewaliśmy. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jeżeli ich uprzedziłeś, Czarny Pan skróci cię o głowę - zauważył starszy Malfoy, zaciskając palce na różdżce.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Ja miałbym ich uprzedzić? Przecież zakazałeś Draconowi informowania mnie o twoich planach aż to ostatniej chwili przed meczem. Ktoś mógłby pomyśleć, że mi nie ufasz. - Spojrzenia czarnych i szarych oczu starły się i przez chwilę prowadziły bitwę. - Jeżeli ktoś będzie podejrzany o zbyt długi język, nie będę to ja. Radziłbym ci pomyśleć nad jakimiś wymówkami, Lucjuszu. Chyba, że chcesz wystawić Dracona na łaskę lub niełaskę Czarnego Pana?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Lucjusz warknął.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jak śmiesz grozić mojemu synowi?!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jestem dla niego nie większym zagrożeniem niż ty sam. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Snape przywołał leżącą wcześniej miotłę do swojej lewej dłoni i pomniejszył tak, by móc ją schować do kieszeni.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Weź naszego więźnia - polecił Lucjuszowi. - Ja pójdę z Draconem na stronę i przećwiczę z nim jeszcze raz ceremonię inicjacji.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
~*~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Profesor McGonagall wstała ze swojego krzesła i zadzwoniła złotym dzwoneczkiem, który właśnie wyczarowała.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Uczniowie Hogwartu! - zaczęła, gdy wszyscy umilkli. - Ze względu na niecodzienne okoliczności postanowiono przyspieszyć godzinę patrolową na dziewiętnastą. O tej godzinie wszyscy uczniowie proszeni są o udanie się do pokojów wspólnych i pozostanie tam. Ewentualne wyjścia możliwe są jedynie pod nadzorem nauczyciela. To tylko środek zapobiegawczy, nie ma się czego obawiać.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
~*~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Gdy czterdzieści cztery wampiry poplamione na żółto wleciały agresywnie na polankę, Lucjusz zmarszczył nos.<br />
<br />
- Chyba wiem, o co ci chodziło, gdy mówiłeś, że wampiry miały problemy. Cuchną czosnkiem - wydusił ze wstrętem, podnosząc różdżkę i wychodząc w stronę wampirów. - <i>Finite incantatem.</i><br />
<i><br /></i>
Kaszląc i dusząc się, czterdzieści cztery kobiety i mężczyźni spadli z nieba. Tylko troje wylądowało na nogach. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Przeklęci zdrajcy! - oburzył się najniższy z nich, na dodatek jeszcze kucający, białowłosy chłopak, z niespotykanie szerokimi ramionami jak na wampira. - Wasz Lord zrobił z nas głupków! Nasze przybycie do Hogwartu nie było niespodziewane, czekali na nas.<br />
<br />
- Nie obwiniaj nas o swój brak kompetencji, Belododia - sarknął Lucjusz. - Chyba powinieneś umieć zwalczyć grupkę nauczycieli i bandę rozwrzeszczanych dzieciaków. Ostrzegam cię, nie mów do Czarnego Pana w taki arogancki sposób albo jedyna krew, jakiej dziś posmakujesz, będzie należeć do ciebie.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Hermiona spojrzała na swój srebrny zegarek. Wskazówka Severusa nadal wskazywała śmiertelne niebezpieczeństwo.<br />
<br />
Wszyscy jej przyjaciele byli cicho. Wszechobecna cisza tylko czasem przerywana była odgłosami niezadowolenia z długiego czekania lub dźwiękiem uderzeń pięści Rona w ścianę, po których Hannah i Luna próbowały uspokoić chłopaka. Neville, który został wyrzucony ze Skrzydła Szpitalnego, po tym, jak jego matka zaczęła rzucać się na łóżku, siedział i wpatrywał się w sufit, jakby chciał wypalić swoim spojrzeniem dziurę do miejsca, gdzie przebywała jego rodzicielka.<br />
<br />
Hermionę bolały oczy. I gardło. Ale najbardziej bolało ją serce. Co zrobi, jeżeli on nie wróci? Potarła nos, co przyciągnęło uwagę Ginny.<br />
<br />
- Przynajmniej wiesz, że on żyje - powiedziała. Może mogłabyś dodać Harry'ego do tego zegarka, żebyśmy wiedzieli, co z nim?<br />
<br />
Hermiona zamrugała i przygryzła wargę. Dlaczego tego nie zrobiła, gdy miała na to szansę? Czy Severus wymazał jej z głowy wszelkie myśli o bezpieczeństwie jej przyjaciół?<br />
<br />
Ron uratował ją przed udzieleniem odpowiedzi swoim wybuchem.<br />
<br />
- To nie jest w porządku! Jak Harry mógł nas zostawić i polecieć z Malfoyem i Snapem? Przecież oni się nienawidzą!<br />
<br />
- Nie byłbym taki pewien, że to nienawiść - odezwał się Neville. - Draco może i był kiedyś rozwydrzonym dzieciakiem, ale już taki nie jest. Może nie lubi Harry'ego jakoś specjalnie mocno, ale go nie nienawidzi. Może czasem chciałby zobaczyć, jak ktoś spuszcza Harry'emu lanie, ale nie takie śmiertelnie poważne.<br />
<br />
- Taaa, to było pocieszające - burknęła Ginny.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
W kamieniołomie w Oxfordshire mężczyzna blady i chudy jak kościotrup spoglądał na trzydziestu dwóch mężczyzn i dwanaście kobiet niemal tak samo bladych i wychudzonych jak on. Obok nich stali jego właśni naśladowcy, ściśnięci na nierównym gruncie. Wszyscy, poza dwójką, ubrani byli w śmierciożercze stroje: czarne szaty i białe maski. Severus Snape ubrany był w swoje czarne nauczycielskie szaty i odznaczający się na jego szyi zielony szalik, natomiast Lucjusz nie ubrał maski.<br />
<br />
Wśród zebranych znaleźli się również dwóch chłopców. Obok Snape'a stała młodsza wersja Lucjusza, chłopak ubrany był w szaty koloru szalika swojego nauczyciela. Drugi chłopiec, o kruczoczarnych rozczochranych włosach, zielonych oczach i ubrany w szkarłatne szaty, związany był grubymi ciężkimi linami. Czerwonooki mężczyzna nie poświęcił im długiego spojrzenia; ich czas dopiero nadejdzie.<br />
<br />
- Nasłuchałem się już - Voldemort warknął na wampiry. - Jesteście bezużytecznymi, niekompetentnymi słabeuszami, niewartymi zaszczytu wspierania mnie w moim wielkim przedsięwzięciu. Najpierw nieudana akcja w szpitalu, teraz pokonała was banda dzieciaków. Waszym kolejnym celem powinno być przedszkole. Chyba że nawet na pokonanie dzieci w pieluszkach jesteście zbyt słabi? Zejdźcie mi z oczu.<br />
<br />
- Ale obiecałeś - zaczął Belododia.<br />
<br />
- To już jest nieważne. Nie potrzebuję waszego łkania i jęczenia.<br />
<br />
- Bez naszej pomocy nie miałbyś Pottera.<br />
<br />
- To moi właśni lojalni Śmierciożercy go przyprowadzili. Odejdźcie albo będziecie pokarmem dla Nagini - mówiąc, wskazał na wielkiego węża zwiniętego u jego stóp, który, usłyszawszy swoje imię, podniósł łepek i zasyczał.</div>
<div>
<br />
<br />
Belododia posłał Voldemortowi spojrzenie ciskające błyskawice. Ten podły, pożal się Merlinie paniuś może i byłby trudny do pokonania, ale jego poplecznicy już nie. Czuł pokusę, żeby ukarać ich jak należy, ale on i jego towarzysze zmarnowali już wystarczająco czasy na perypetie tych głupców.<br />
<br />
- Kłamcy należy się kłamstwo, a zdrajcy - zdrada. Jak siejesz, tak będziesz zbierał. Zaklinam was, niedługo dopadnie was przeznaczenie.<br />
<br />
To powiedziawszy, Belododia zmienił się w nietoperza i wzleciał nad kamieniołom ku otwartemu niebu. Zaraz po nim wznieśli się jego towarzysze.<br />
<br />
Voldemort uśmiechnął się ponuro, gdy ostatni z nich uniósł się zmieniwszy postać. Kiedy odlecieli na pewną odległość, machnął ręką nad Śmierciożerców, by utworzyli swój zwyczajowy krąg.<br />
<br />
- Mamy dwie sprawy do rozstrzygnięcia - ogłosił, gdy każdy zajął swoje miejsce. - Mamy dziś dwóch honorowych gości. Jeden to chłopiec, którego zabiję, natomiast drugi dostąpi zaszczytu dołączenia do naszego znakomitego grona. Draco Malfoy, postąpiłeś bardzo dobrze.<br />
<br />
Na bladych policzkach chłopaka pojawił się rumieniec. Spuścił głowę, rzucając spojrzenie posępnemu więźniowi.<br />
<br />
- Dziękuję, mój panie. Służba tobie dla mnie przyjemność, mistrzu.<br />
<br />
- Tak będzie, zapewniam cię - odparł Voldemort. - Ale najpierw, Harry Potter. Chłopiec, który przeżył i żył zbyt długo. Męczy mnie twoje istnienie, chłopcze. Szybko załatwimy nudne obowiązki, a później zajmiemy się przyjemnościami. Kto trzyma jego różdżkę?<br />
<br />
Snape wystąpił przed szereg i ukłonił się, trzymając dwie różdżki w lewej dłoni. Jedna z nich była z ostrokrzewu, druga z głogu.<br />
<br />
- Ja ją mam, panie. Życzysz sobie, żebym mu ją oddał?<br />
<br />
- Owszem. Nie dawajmy ludziom powodów, by rozpowiadać o moim braku sprawiedliwości. Chłopak musi mieć jakieś szanse na obronę.<br />
<br />
Machnięciem ręki Voldemort oswobodził Harry'ego z lin.<br />
<br />
- Mój panie, czy mogę coś zasugerować? - Snape zapytał gładkim tonem, robiąc pauzę w połowie propozycji. - Czy chcesz, bym zwrócił mu jego własną różdżkę, biorąc pod uwagę, hmmm, jej atuty?<br />
<br />
Czerwone oczy zabłyszczały.<br />
<br />
- Cóż za zabawna myśl. Daj mu tę drugą.<br />
<br />
Na ustach Snape'a pojawił się złośliwy uśmiech, gdy podał chłopcu różdżkę z głogu. Nikt poza Lucjuszem nie zauważył, że wracając na swoje miejsce, mężczyzna podał drugą z różdżek blondynowi, który stał obok niego, a nauczyciel wyciągnął swoją własną. Lucjusz miał jednak swoje powody, by przemilczeć to, co właśnie zobaczył.<br />
<br />
- Pokłoń się śmierci, Harry - wysyczał Voldemort, używając dokładnie tych samych słów, które wypowiedział dwa i pół roku wcześniej nad rodzinnym grobem. Tym razem chłopak pokłonił się bez słowa.<br />
<br />
Gdy Czarny Pan uniósł różdżkę, gotów do rzucenia zaklęcia, wszystkie oczy spoczęły na nim i na jego przeciwniku.<br />
<br />
- Ava...<br />
<br />
Voldemort nigdy nie dokończył. Gdy chłopak o wyzywającym spojrzeniu zielonych oczu rzucił Expelliarmus, trzy osoby w kręgu ukradkiem poruszyły różdżkami i niewerbalnie zrobiły to samo zaklęcie. Voldemort roztrzaskał głowę o jeden z głazów u podstawy klifu, a jego różdżka odleciała wysoko w powietrze.<br />
<br />
Wtem kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie.<br />
<br />
Snape rzucił się obok ciała i kucnął za głazem.<br />
<br />
- Jego różdżka, Potter! Szybko! - rozkazał, odcinając Sectumsemprą głowę Nagini.<br />
<br />
Na to zawołanie blondyn wykonał rozkaz. Cicho przywołał różdżkę z cisu i pióra feniksa do wolnej ręki. Używając obu różdżek rzucił Petrificus Totalus na ciało Voldemorta.<br />
<br />
- Tak na wszelki wypadek - mruknął. Po jego prawej stronie Glizdogon przybrał swoją szczurzą postać i niezauważenie uciekł.<br />
<br />
- Nox!<br />
<br />
W nagłej ciemności Lucjusz rzucił się po przodu, chwytając swojego syna, ubranego w szkarłatne szaty i wciągnął chłopca za hałdę srebrnych wapieni, będących niedaleko zakrwawionej skały. Chciał ukryć się wraz z potomkiem zanim jego byli sojusznicy zorientują się, że Malfoyowie są zdrajcami i wycelują w nich różdżki.<br />
<br />
- Mistrzu! - krzyknęła Bellatrix, biegnąc do upadłego, gdy jej towarzysze rozpierzchli się i pochowali za drzewami i głazami. Lucjusz dopadł ją, zanim dobiegła do zmarłego.<br />
<br />
Gdyby zaklęcie Harry'ego spotkało zaklęcie Voldemorta w bezpośrednim starciu, bliźniacze różdżki ponownie połączyłyby się, ale Harry stał w kręgu, obok Snape'a, w ślizgońskich szatach i blond malfoyowskich włosach. Jako że jego zaklęcie szło z innej strony, niż ta, na której skoncentrowała się uwaga Voldemorta, urok rzucony przez Harry'ego ominął różdżkę Czarnego Pana, jego strefę ochronną, a wzmocnione przez zaklęcia wspólników, Expelliarmus Harry'ego wypełnił przepowiednię.<br />
<br />
- Draco, Świstoklik! Szybko! - rozkazał Snape.<br />
<br />
Chłopak, który wyglądał jak Harry, spojrzał na chłopca, który był Harrym, wyciągnął czekoladową żabę z kieszeni i rzucił Świstoklik wysoko w powietrze nad ich wrogami.<br />
<br />
- Wybacz, ojcze chrzestny - wydyszał, gdy przedmiot stanął w płomieniach. Jak widać, Świstokliki źle wychodziły ze spotkań z Incendio. - Nie pozbędą się nas tak szybko.<br />
<br />
- Głupie dzieciaki! - wściekł się Snape, odsuwając chłopaka z drogi Reducto, które chwilę później uderzyło w klif za ich plecami i obsypało ich odłamkami wapienia. - Trzymaj się z dala od walki.<br />
<br />
Jednak nie było czasu na rozmowy. W blasku Księżyca i zaklęć widać było sylwetki skał, drzew, krzaków, a za nimi pochylone postaci, próbujące pozostać w ukryciu. To duże ramię mogło należeć do Crabbe'a lub Goyle'a,a ta kucająca bryła to zapewne któryś z Carrowów.<br />
<br />
Klątwy latały wte i wewte. Jugson zranił rękę Severusa, a Diffindo przez niego puszczone ucięło cal włosów Lucjusza niedługo później. Iskry pochodzące od zaklęć opadały na ziemię pośród Śmierciożerców, podpalając tym samym zarośla, za którymi się chowali, co zmusiło kilku z nich do opuszczenia swoich dotychczasowych kryjówek. W ten sposób Severus i Lucjusz wyhaczyli Rowle'a, Dołohova i Macnaira.<br />
<i><br /></i>
<i>Pyk! Pyk! Pyk!</i><br />
<i><br /></i>
Nagle w kamieniołomie pojawiło się dwa razy więcej ludzi, niż dotychczas tam było. Nowo przybyli szczęśliwie wylądowali z uniesionymi różdżkami za Śmierciożercami, którzy obrócili się, przeklęli i posłali w stronę przeciwników moc zaklęć. Tonks, ostatnia z przybyłych, rzuciła zaklęcie antyaportacyjne w momencie, gdy jej stopy dotknęły ziemi. Od tego momentu nie było już możliwości ucieczki. Lupin złapał ją za rękę, gdy ta potknęła się o młode drzewko i odciągnął ją z toru lotu Reducto posłanego przez Yaxleya. Śmierciożercy, wzięci w dwa ognie, na próżno szukali nowych schronień. A zaklęcia latały.<br />
<br />
Gdy Dumbledore przybył na klif z tuzinem Aurorów, walka się skończyła. Usiedli na skraju klifu i zsunęli się po nierównym zboczu, pojawiając się akurat, by zobaczyć Locjusza chroniącego kogoś, kto wyglądał jak Harry Potter i rzucającego ostatnie zaklęcie na byłego sojusznika.<br />
<br />
Starszy Malfoy zdławił ojcowską złość. Czas na krytykowanie bezmyślności i brawury syna przyjdzie później.<br />
<br />
- Dumbledore - powiedział gładkim tonem, trzymając podbródek pod tym samym aroganckim kątem jak zwykle, gdy Dumbledore i jego kompanii podeszli i otrzepali się z kurzu. - W końcu się zjawiliście.<br />
<br />
- Serwus, wujaszku - odezwała się Tonks, patrząc na wujka podejrzliwie. Niemal umarłam, gdy zobaczyłam cię przy Harrym. Jak długo jesteś po naszej stronie?<br />
<br />
Lucjusz uśmiechnął się złośliwie do niedowierzającego Artura Weasleya. Pytająco uniósł brew, zwróciwszy wzrok na Snape'a. Był tak samo ciekaw odpowiedzi, jak inni. Na polance w Zakazanym Lesie nie było czasu na przygotowanie historyjki. Wtedy to zielonooki chłopak powiedział: <i>Ojcze, to ja! Ojciec chrzestny mówi, że nigdy być mnie nie zdradził Czarnemu Panu. Wchodzisz w to?</i><br />
<i><br /></i>
I tak nie było opcji, żeby uniknąć kary i egzekucji u boku syna, nawet jeśli ujawniłby jego zdradę. Snape postawił go w niezręcznej sytuacji, nie pozostawiając mu wyboru, dlatego wyjawił miejsce spotkania. Ze strachem i złością wymieszanymi w sercu, patrzył jak Snape wysyła patronusa w kształcie wydry. Jednak plan, który według niego miał się skończyć porażką, okazał się zwycięski i uwolnił go spod władzy Czarnego Pana. Sam nigdy nie zaryzykowałby buntu przeciw Czarnemu Panu. Teraz jednak zyskał wolność, po którą nigdy nie odważyłby się sięgnąć, gdyby nie przymus ze strony syna i przyjaciela.<br />
<br />
- Od pewnego czasu - skłamał Snape. - Myślałaś, że jego porażka w zdobyciu przepowiedni w Departamencie Tajemnic nie była celowa?<br />
<br />
Lucjusz spojrzał na Gawaina Robardsa, który właśnie rozsyłał Aurorów do aresztowania pokonanych Śmierciożerców i pozbycia się ciał zmarłych.<br />
<br />
- Ciekawi mnie ta przepowiednia, muszę przyznać. Było w niej coś użytecznego czy był to zwykły wabik?<br />
<br />
Dumbledore spojrzał na zgromadzonych wokół niego członków Zakonu z błyskiem w oku.<br />
<br />
- Nic szczególnego. Nic, co Tom byłby w stanie zrozumieć i wiedzieć, jak wykorzystać. Przepowiednia mówiła, że Tom naznaczy Harry'ego jako równego sobie, ale Harry posiądzie moc, której "Czarny Pan nigdy nie pozna". Biedny Tom! Nigdy nie rozumiał potęgi miłości w jej wielu formach: przyjaźń, lojalność, poświęcenie, ojcowska miłość... - To mówiąc, spojrzał na nowego sprzymierzeńca z uniesioną brwią. - Miłość matczyna. - Tutaj spojrzał na Harry'ego i zmierzwił jego platynowe włosy. - Kiedy Wielosokowy przestanie działać?<br />
<br />
Prawdziwy Draco przemówił.<br />
<br />
- Za mniej niż godzinę. Zażyliśmy po sześć fiolek zaraz przed meczem.<br />
<br />
- Ależ to niemożliwe - wtrąciła Hestia. - Eliksir działa godzinę, nieważne jak dużą dawkę się zażyje.<br />
<br />
Draco wzruszył ramionami, a na twarzy Harry'ego, za którą właśnie się krył, pojawił się koślawy uśmieszek, charakterystyczny dla młodego Malfoya.<br />
<br />
- Potter podsunął nam mugolski sposób - powiedział. - Wypróbowaliśmy go wczoraj i nikt się nie zorientował. Mugole do swoich eliksirów dodają coś, co opóźnia działanie, więc efekt Wielosokowego uwalniał się stopniowo. Czyż to nie wspaniałe, co mugole potrafią zrobić bez magii? Jeszcze wiele można by się od nich nauczyć. - Kątem oka spojrzał na ojca, który zmusił się do uśmiechu.<br />
<br />
- Tak, wiele - powtórzył i rozejrzał się w poszukiwaniu możliwości do zmiany tematu. Jego oczy spoczęły na trawiastym miejscu, gdzie Voldemort leżał bez ruchu, najprawdopodobniej martwy. Jednak już kiedyś myślano, że nie żył, a mimo to powrócił. - Co z nim? Azkaban długo go nie zatrzyma, a nie zostało mu już chyba zbyt dużo duszy, by wykonać na nim Pocałunek Dementora.<br />
<br />
- Ja go nie zabiję - szybko odpowiedział Harry. - Pokonanie go było dla mnie czymś wielkim. Ale nie ja będę tym, który go zabije.<br />
<br />
- Ależ nie ma takiej potrzeby - rzekł Robards, podchodząc bliżej nich. - Zrobiłeś, co do ciebie należało. Jeszcze tej nocy wrzucimy go za Zasłonę Śmierci, natomiast jutro usuniemy twoją bliznę i ją też tam wrzucimy. Wątpię, że nawet gdybyśmy zostawili ci bliznę, to Voldemort byłby w stanie się z tobą przez nią kontaktować, ale lepiej chuchać na zimne.<br />
<br />
Słuchacze spojrzeli na Dumbledore'a, szukając u niego potwierdzenia słów Robardsa i odetchnęli z ulgą, gdy mężczyzna skinął głową.<br />
<br />
- Ale... To znaczy, że można usunąć tę bliznę, dyrektorze? - zapytał Harry z niedowierzaniem.<br />
<br />
- Ja nie mogę jej usunąć - odpowiedział ze spokojem Dumbledore. - Nigdy nie uczyłem się magii leczniczej. Ale Poppy może to zrobić.<br />
<br />
- To dlaczego przez tyle lat tego nie zrobiono?<br />
<br />
- To byłoby zbyt niebezpieczne. Tą blizną Voldemort naznaczył cie jako równego sobie. Razem z nią otrzymałeś część talentów Toma, jak choćby znajomość języka węży. To przez tę bliznę Tiara chciała przydzielić cię do Slytherinu, ale twój charakter był zawsze silniejszy, dlatego wybrałeś Gryffindor, który uznałeś za odpowiedniejszy dla siebie. To wielka różnica między tobą a Tomem. On cenił jedynie siłę i umiejętności, moc umysłu i zdolność do dominacji. Ty bardziej cenisz sobie przyjaźń, rodzinę, siłę serca, gotowość do pomocy i dzielenia się. Zobacz, co okazało się być silniejsze. To twoja współpraca z ludźmi, którzy nie zawsze byli twoimi przyjaciółmi, przyniosła ci sukces, a jemu - porażkę.<br />
<br />
Snape zwęził powieki.<br />
<br />
- Mam nadzieję, że nie chciałeś przez to obrazić wszystkich Ślizgonów. Mamy takie same zdolności do docenienia przyjaźni i rodziny jak Gryfoni.<br />
<br />
- Dzisiejsza współpraca wyraźnie to pokazała, Severusie. Gratuluję tobie i twojemu domowi. Ślizgoni mają powody do dumy.<br />
<br />
- Jak na moje, to po prostu to był najwyższy czas, żeby ogarnęli bałagan, którego narobili - mruknął Moody.<br />
<br />
- Na razie wszyscy jesteście wolni, możecie odejść - wtrącił Robards, chcąc uniknąć sprzeczki. - Nawet pan, panie Malfoy, skoro Dumbledore i Snape za pana ręczą. Zapewne Wizengamot udzieli panu amnestii, ale to dopiero zostanie rozstrzygnięte.<br />
<br />
- Czy to dotyczy również mnie? - zapytał Draco, ignorując spojrzenie ojca. To, co miał teraz zamiar zrobić, było czymś, co według ojca chrzestnego mógł zrobić w zamian za zapewnienie jego ojcu i jemu wolności.<br />
<br />
- Tak, oczywiście, jeżeli nie używałeś Niewybaczalnych i tym podobne. Nie mamy zamiaru wnosić oskarżeń przeciwko bohaterom wojennym. Coś przeskrobałeś, chłopcze?<br />
<br />
- Właściwie to nie, ale mam coś do powiedzenia. Od pewnego czasu mam podejrzenia, jednak z początku wydawały mi się one absurdalne. Otóż kiedyś przyłapałem pierwszoklasistów na rozmowie z żukiem. Zanim go złapałem, wleciał w krzaki. Niedługo później ukazał się artykuł Skeeter o moim ojcu chrzestnym. Co ciekawe, Skeeter użyła dokładnie tych samych słów, które usłyszałem u tych dzieciaków. Zdaje się, że ona nigdy nie zarejestrowała się jako animag, prawda? - zapytał z nutą niewinności w głosie. Harry zakrył usta, powstrzymując się od śmiechu.<br />
<br />
Robards szeroko otworzył oczy i zacisnął wargi.<br />
<br />
- To poważne oskarżenie. Z pewnością przyjrzymy się tej sprawie. Dyrektorze, wraca pan z nami, żeby oszacować straty?<br />
<br />
- Ach tak. Przykry to obowiązek, lecz trzeba go wypełnić. Lucjuszu, chcę się z tobą widzieć po moim powrocie do Hogwartu. Mamy wiele spraw do omówienia. - Dumbledore posłał starszemu Malfoyowi twarde spojrzenie, po czym odwrócił się do Severusa. - Severusie, zabierz chłopców do szkoły.<br />
<br />
- Ale czy moglibyśmy poczekać, aż działanie eliksiru się skończy? - błagał Harry. - Nie chcę, żeby Ginny zobaczyła mnie w tym ciele.<br />
<br />
- A ja nie chcę, by ktokolwiek widział mnie w tym ciele - dodał Draco.<br />
<br />
- Jeżeli myślicie cymbały, że będę czekał, aż wam łaskawie zechce się ruszyć tyłki, to się grubo mylicie. Moja żona czeka i martwi się o mnie. A, właśnie. Pięćdziesiąt punktów od każdego z was za brak posłuszeństwa. I kolejne pięćdziesiąt od pana, Potter. Nie mam wątpliwości, że zniszczenie Świstoklika było twoim pomysłem.<br />
<br />
Harry spojrzał na profesora. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają.<br />
<br />
- </div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-71140567472405351212018-12-24T06:10:00.000-08:002018-12-24T06:10:52.087-08:00Rozdział 30. Spotkanie przepowiedniRon przeklął i szarpnął miotłą. Wszyscy członkowie drużyny Gryffindoru zrobili to samo. Nie mieli najmniejszego zamiaru uciekać i zostawiać dzieciaków na trybunach w niebezpieczeństwie. W tym samym czasie Ślizgoni wzlecieli na bezpieczne pozycje. Ron nie widział ich, ale czuł podmuchy powietrza, gdy się przemieszczali.<br />
<br />
- Zaczekajcie! - usłyszeli głos Harry'ego dochodzący z góry i jakby z daleka za nimi. - Nie możemy zmierzyć się z wampirami bez naszych różdżek. Lećcie do szatni i weźcie je ze sobą. Szybko!<br />
<br />
Ritchie Cotte i Jimmy Peakes zorientowali się, że trzymają w rękach tłuczki. Rzucili nimi w środek boiska.<br />
<br />
- A macie, wampiry! - krzyknął Jimmy. - Policzymy się, gdy wrócę!<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Zatrzymaj się! Czy to ona? - Rozglądając się po parkingu przy kompleksie sportowym, Hermiona prawie przeoczyła kobietę ukrytą za srebrną Toyotą. Na głowie miała rzadkie, białe włosy, ubrana była w zabrudzoną koszulę nocną, która w czasach swojej świetności mogła być biała; bose stopy miała fioletowe od zimna.<br />
<br />
Hagrid jako pierwszy dotarł do Alice. Uprzejmie pomógł jej usiąść, opierając ją o ścianę.<br />
<br />
- Wszystko w porządku, Alice - powiedział. - Twoi przyjaciele są tu z tobą. - Hagrid wyciągnął z kieszeni piersiówkę. Kobieta nie ruszyła się z miejsca.<br />
<br />
- Nie dawaj jej tego - poprosiła Hermiona, stanąwszy za nim. - Mam ze sobą kilka eliksirów ze Skrzydła Szpitalnego. Eliksir Pieprzowy i Pobudzający. Severus o tym pomyślał.<br />
<br />
- Dobry z niego człowiek - przyznał półolbrzym, odkładając piersiówkę na miejsce. Wziął jedną z fioletowiejących dłoni Alice w uścisk swoich olbrzymich rąk. - Alice ma szczęście, że nie zamarzła. Jest tak zimno...<br />
<br />
- Poppy mówiła, że magia może ją ochronić przez zamarznięciem, ale nie była tego pewna. Ta sama magia mogłaby ją równie dobrze zabić. Rzadko się zdarza, żeby ktoś z oddziału zamkniętego musiał polegać ochronie przez własną magię.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Aiolius Maximus!<br />
<br />
Krzyk wydobył się z co najmniej dwudziestu gardeł ze wszystkich trybun. Po rozbłysku żółtego blasku, na boisku roztoczył się ostry zapach czosnku, co rozwścieczyło nietoperze. Sam zapach czosnku wstrzymywał u wampirów zdolność do powrotu do ludzkiej formy, a tylko w niej mogły gryźć. Gdyby doszło do kontaktu wampira z główką czosnku lub pochodnymi warzywa, istocie przyćmiłoby umysł i spowolniło reakcje.<br />
<br />
Luna spojrzała kątem oka na ciemność po drugiej stronie. Dochodziły stamtąd głosy. Było ich zbyt wiele, żeby mogły pochodzić od profesorów i były zbyt zsynchronizowane, by należeć do uczniów. Może krzyki obudziły zmarłych, którzy szukali teraz swojej zemsty?<br />
<br />
Nagle ponad inne głosy wzniósł się ten należący do profesor McGonagall.<br />
<br />
- Uczniowie! Pozostańcie na swoich miejscach i pozwólcie nam się tym zająć. Wszystko jest pod kontrolą.<br />
<br />
Luna zdjęła z głowy kapelusz-lwa, powiększyła go do rozmiarów kociołka i magią napełniła go szpinakowo-czosnkowym ravioli o wielkości wygodnej do rzucania. Teraz jedynie musiała widzieć, gdzie celować, jednak na boisku panowała ciemność.<br />
<br />
- Expecto Patronum!<br />
<br />
To były te same głosy, choć już nie tak zsynchronizowane. Nad jej głową srebrny wilk zawył i zaczął pilnować jej trybunę. Wokół całego boiska pojawiły się inne, półprzezroczyste stworzenia. Po lewej stronie Luny pojawił się bóbr, a po prawej lemur. Ich blask rozświetlał ciemność nocy, rzucając światło na uskrzydlone kształty miotające się nad boiskiem.<br />
<br />
Na ustach Luny pojawił się uśmiech.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Matka Hermiony upuściła telefon z cichym okrzykiem.<br />
<br />
- Ach, to ty, kochanie! - powiedziała, schylając się, by podnieść upuszczony przedmiot. - Czy to ona? Wszystko z nią w porządku?<br />
<br />
Hagrid położył Alice na sofie, wyciągnął swoją chustkę w kropki i otarł zmęczoną twarz kobiety. Z jej uszu wciąż wydobywała się para, rozwiewając jej słabe włosy.<br />
<br />
- Będzie w porządku, jak zabierzemy ją do Hogwartu - odparła Hermiona.<br />
<br />
Udałaby się tam od razu, gdyby nie zaklęcia przeciwaportacyjne. Dojście od najbliższego Hogwartowi punktu aportacji do Skrzydła Szpitalnego zajmowało dość dużo czasu. Hagrid stwierdził, że dom Grangerów będzie chociaż ciepły i suchy i mogliby tam uregulować temperaturę ciała Alice zanim udadzą się w dalszą podróż. Gdyby tylko mieli pewność, że zastaną kogoś w domu Weasleyów, bez wahania udaliby się do Nory, ale to była jedyna alternatywa. Ostrzeżenie Severusa wciąż brzmiało w jej uszach. Niebezpiecznym jest zabieranie Alice gdzieś, gdzie mogłyby dostrzec ją nieprzyjazne oczy, dlatego szpital św. Munga i wszystkie miejsca połączone siecią Floo odpadały.<br />
<br />
Matka Hermiony spoglądała na Alice i wydobywającą się z jej uszu parę z podejrzliwością.<br />
<br />
- Och, nie przejmuj się tym - uspokoiła ją Hermiona. - To tylko efekt eliksiru, który jej podałam. Nie ma się czym martwić, mamo. Dziękuję, że jesteś uważna. A, i nie musisz już nigdzie dzwonić. Znaleźliśmy osobę, której szukaliśmy.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Hannah zacisnęła rękę na różdżce tak na wszelki wypadek. Przez srebrzystą poświatę widziała co najmniej pięćdziesiąt nietoperzy, każdy z rozpiętością skrzydeł od trzech do czterech stóp, latających nad boiskiem, czasami uderzając w Patronusy i odbijając się od nich.<br />
<br />
<i>Bum! </i>Kolejny uderzył w barierę.<br />
<br />
Hannah utkwiła wzrok w drużynie Gryffindoru. Nastolatkowie ubrani w szkarłatne szaty pojawili się na boisku z uniesionymi różdżkami. Ginny, Ritchie, Ron... <i>Och, uważaj na siebie!, </i>Jimmy, Dean, Demelza... Rozejrzała się po reszcie boiska i otwarła usta ze zdziwieniem.<br />
<br />
<i>Gdzie podział się Harry?</i><br />
<i><br /></i>
~*~<br />
<br />
- Może powinnaś zrobić sobie przerwę zanim ponownie nas aportujesz? - zaproponował Hagrid, spoglądając na zegar wiszący w salonie. - Sam bym sobie na chwilę siupnął. Alice jak na razie nic nie grozi.<br />
<br />
Hagrid wyciągnął swoją chusteczkę, zwinął ją w kulkę i przetarł nią spocone czoło, po czym schował ją z powrotem do kieszeni.<br />
<br />
Alice leżała ubrana w wełniane rajstopy, rękawiczki, szale i ciężki zimowy płaszcz Helen Granger, który Hermiona zaczarowała tak, by był non-stop ciepły, aby Alice nie zmarzła w drodze do zamku. Wcześniej razem z mamą delikatnie odparzyła dłonie i stopy mamy Neville'a.<br />
<br />
Teraz, stojąc pośrodku salonu, Hermiona ziewnęła głośno.<br />
<br />
- Ale Neville czeka na wieści.<br />
<br />
- Nie obrazi się, jeżeli przekażemy mu te wieści nieco później, a zrobi to dobrze jego mamie. To był długi dzień. Nie chcesz przecież, żeby ktoś ci się rozszczepił w czasie aportacji, bo jesteś zmęczona.<br />
<br />
- Chyba masz rację, Hagridzie. Jestem nieco zmęczona.<br />
<br />
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na Hagrida, który zaoferował jej piersiówkę, z której właśnie pociągnął łyka.<br />
<br />
- Może skuszę się na filiżankę herbaty. Chciałabym tylko, żeby była jakakolwiek możliwość poinformowania Nevilla, że z jego mamą wszystko jest w porządku.<br />
<br />
- Zrozumie - zapewnił ją Hagrid. - Dobry z niego chłopak.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Dziesięć nietoperzy leżało nieprzytomnie na trawie, a reszta nagle odleciała. Kilku uczniów wydało okrzyk zwycięstwa, który był tak zaraźliwy, że niedługo później wszyscy krzyczeli.<br />
<br />
Prawie wszyscy. Luna sięgnęła do swojego niby-kociołka i w zamyśleniu wyciągnęła jedną z trzech ostatnich porcji ravioli. Wzięła gryza i zaczęła przeżuwać, wzrokiem przeciągając po boisku i trybunach. Drużyna Gryffindoru podążyła za nietoperzami w stronę lasu, natomiast drużyna Slytherinu w ciszy udała się do szatni. Tajemniczy nieznajomi, którzy pojawili się przedtem na trybunach, zdjęli z siebie zaklęcia maskujące i odrzucili włosy opadające im na twarz. W jednym z nich Luna rozpoznała profesora Lupina. Osoba stojąca zaraz obok niego miała krótkie niebieskie loczki.<br />
<br />
- Gryfoni! Natychmiast macie wrócić! - wykrzyczała do megafonu profesor McGonagall. - Ruszycie się jeszcze o jeden cal, a dostaniecie zakaz gry w następnym meczu!<br />
<br />
Przebywający na trybunach Ślizgoni żywo o czymś ze sobą dyskutowali. Początkowo Luna nie słyszała, co mówili, jednak po chwili głos Pansy rozbrzmiał wysoko ponad innymi.<br />
<br />
- Był dokładnie tutaj przed tym, jak zgasły światła! - powiedziała wskazując na puste siedzenie trzy rzędy przed nią. - Dokładnie w tym miejscu. A Draco był z nim!<br />
<br />
W tym momencie powrócili Gryfoni. Dwie rudowłose głowy zdawały się czegoś szukać w panującym mglistym mroku.<br />
<br />
- Harry? Harry?!<br />
<br />
Za późno. Harry'ego, Snape'a i Draco Malfoya już dawno tam nie było.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Odświeżona i nie mająca żadnych podejrzeń Hermiona aportowała siebie, Hagrida i Alice przed główną bramę. Hagrid, trzymający mamę Neville'a w ramionach, wzmocnił uścisk przed otwarciem bramy. Puścił Hermionę przodem i zamknął za nimi wrota. Alice wierciła się w objęciach półolbrzyma i wierzgała głową we wszystkie strony.<br />
<br />
- Alice, wszystko jest w porządku - próbował ją uspokoić Hagrid. - Jesteś wśród przyjaciół. Neville na ciebie czeka. Frank i twoja teściowa są bezpieczni, w św. Mungu. Jeszcze tylko kawałeczek, dobrze? Podrzucimy cię do Skrzydła Szpitalnego i wszystko będzie w porządku.<br />
<br />
Hermiona automatycznie spojrzała na boisko od Quidditcha, gdy je mijali, a ono okazało się być puste. Czyli mecz musiał się już skończyć, a jej mąż i przyjaciele siedzą sobie w cieple w zamku. Jacy szczęściarze! Ona już niedługo będzie wśród nich. Wzdrygnęła się na wspomnienie zimna. W tym momencie zerwał się podmuch wiatru, a do jej nosa dotarł zapach czosnku.<br />
<br />
- Czujesz to? - spytała towarzysza.<br />
<br />
Hagrid spojrzał na nią, ale po chwili odwrócił wzrok.<br />
<br />
- Aaaa, to nic takiego - odpowiedział, unikając jej spojrzenia. - Pewnie mecz się przedłużył i postanowili zjeść kolację na zewnątrz.<br />
<br />
Hermiona zatrzymała się, a oddech ugrzązł jej w gardle.<br />
<br />
- Ale przecież pora kolacji dopiero się zaczęła - odpowiedziała powoli. - Co wiesz, czego ja nie wiem?<br />
<br />
- Może pobiegniesz do Poppy i powiesz jej, że już idziemy? - Hagrid próbował zmienić temat, nadal nie patrząc dziewczynie w oczy.<br />
<br />
Nie miała zamiaru się wykłócać. Coś tu się stało, a ten głupi nietoperz, zwany jej mężem, wiedział, że to się stanie i postanowił wysłać ją w bezpieczniejsze miejsce, z dala od centrum wydarzeń. Powinna była się domyślić. O, tak. Te wszystkie wieczorne spotkania z Albusem... Powinna była się domyślić, że mogły one jedynie zwiastować katastrofę.<br />
<br />
Potarła nos i pobiegła. Ciekło jej z nosa nie tylko z powodu zimna. Dotąd była dumna, że Severus ufał jej na tyle, żeby wysłać ją w miejsce, które wciąż mogli patrolować Śmierciożercy, a tymczasem całe niebezpieczeństwo skupiało się w tutaj, w Hogwarcie, nie w Londynie. Jeżeli Severus dał się zabić, ożywi go i zamorduje własnoręcznie. Tak, tak właśnie zrobi.<br />
<br />
Ścieżka zdawała się nie mieć końca. Gdy w końcu dotarła do zamku, jej oddech wydobywał się z ust jako obłoczki. Za zamkniętymi drzwiami usłyszała zdenerwowane głosy. Otwarła wrota używając obu rąk i pozwoliła im trzasnąć za sobą, gdy przekroczyła próg.<br />
<br />
Grupka prowadząca dyskusję podskoczyła i wszyscy spojrzeli na Hermionę. Twarz Neville'a rozjaśniła się, lecz gdy nie zobaczył swojej matki, spochmurniał.<br />
<br />
- Czyli jej nie znaleźliście? - zapytał łamiącym się głosem.<br />
<br />
- Znaleźliśmy. Jest cała, Neville, tylko trochę przemarznięta. Hagrid ją tu niesie. Czy ktoś mógłby pobiec do Poppy i dać jej znać, że zaraz będzie miała pacjentkę?<br />
<br />
Hannah odezwała się pierwsza, wychodząc zza pleców Rona.<br />
<br />
- Ja to zrobię. Nev będzie chciał zobaczyć ją jako pierwszy, prawda? - zapytała, chociaż nawet nie zaczekała na odpowiedź, bo już pobiegła.<br />
<br />
Hermiona zdjęła rękawiczki i schowała je do kieszeni.<br />
<br />
- A teraz - zaczęła. - Niech ktoś mi powie, co tu się dzieje. Gdzie jest Severus?<br />
<br />
- Chyba każdy z nas by chciał to wiedzieć - odpowiedziała z goryczą Ginny.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Wciąż mu ufasz? - zapytał Ron, gdy skończył streszczać wydarzenia tego wieczora. - Po tym wszystkim, nadal mu ufasz?<br />
<br />
- Oczywiście, że tak - odparła dość ostro Hermiona. - Nie ma nic, co by sprawiło, żebym w niego zwątpiła. - To nie do końca była prawda. Ufała jego honorowi, ale teraz, gdy spuściła go na chwilę z oczu, nie była już niczego pewna.<br />
<br />
- Mimo że razem z Malfoyem porwał Harry'ego? - zdziwił się Ron. Hermiona zacisnęła pięści.<br />
<br />
- Wątpię, żeby to zrobili - wtrąciła Luna, z niezwykłą cierpliwością w głosie, choć to samo zdanie powtarzała od pół godziny jako odpowiedź na każdą teorię Rona. - Harry odesłał was do szatni, żeby mógł odlecieć bez was zatrzymujących go. Przecież on lubi nocne latanie.<br />
<br />
- Może był pod wpływem Imperiusa? - odparł Ron.<br />
<br />
- Wydawał się być nieco nieobecny - zgodziła się Ginny. - Nie pocałował mnie przed meczem, powiedział, że to mogłoby go zdekoncentrować. Ale dlaczego? Jakoś nigdy wcześniej mu to nie przeszkadzało.<br />
<br />
<i>Zamknijcie się, wszyscy, zamknijcie się! Czy to w ogóle ma znaczenie? </i>Hermiona przygryzła wargę, by powstrzymać się od warknięcia. Ron zrobił dziwną minę.<br />
<br />
- Cóż, to rozprasza całą resztę drużyny. Prosiłem was, żebyście się opanowali chociaż w szatni, nawet jeśli wszędzie indziej nie potraficie.<br />
<br />
- Ta, bo ty i Hannah wcale nie miziacie się ze sobą bez przerwy - odbiła piłeczkę Ginny. Hannah spłonęła rumieńcem i złapała Rona za rękaw. Chłopak pogłaskał delikatnie jej dłoń, zmarszczył brwi i ścisnął wargi.<br />
<br />
- Schodzisz z tematu. Harry był dziś nieco dziwny. I pozwolił Malfoyowi złapać znicza, co jest podejrzliwe. Dalej sądzę, że był pod Imperiusem.<br />
<br />
- Nie bądź śmieszny - przerwała Ronowi zirytowana Hermiona. - Dobrze wiesz, że Harry umie się wyrwać spod Imperiusa od czwartej klasy. W ten sposób Dumbledore wpadł na pomysł, żeby uczyć go Oklumencji.<br />
<br />
- A nauka zajęła mu dość długo czasu. No i ostatnio dość rzadko się z nim widziałem. Od wtorku co wieczór chodził do Dumbledore'a. - Ron nagle przerwał i chyba coś sobie uświadomił.<br />
<br />
- To tak, jak Severus - powiedziała Hermiona, a spojrzenia jej i Rona spotkały się. Chłopak wyglądał, jakby właśnie zjadł fasolkę o smaku wymiocin.<br />
<br />
- Albus! - wykrzyknęła Hermiona w tym samym momencie, co Ron i Ginny powiedzieli:<br />
<br />
- Dumbledore!<br />
<br />
- Gdzie on tak w ogóle jest? - zapytała Hermiona. <i>Uduszę go jego własną brodą! Jak on mógł na to pozwolić? Jak mógł zabawić się nimi jak pionkami w grze? Och, Severusie, Harry!</i><br />
<i><br /></i>
- Tam, gdzie zawsze, gdy po potrzebujemy - odpowiedział Ron. - W Ministerstwie.<br />
<br />
- Jesteś pewien? - zwątpiła Luna. - Byłam całkiem przekonana, że to on był tym pustym miejscem obok profesora Snape'a. Tym miejscem, które świeciło się na złoto, niebiesko i fioletowo, gdy boisko zostało ponownie oświetlone.<br />
<br />
W tym momencie do ich towarzystwa dołączyła profesor McGonagall.<br />
<br />
- Hermiono, tutaj jesteś! Na Merlina, dlaczego nie przyszłaś do mnie zaraz po swoim powrocie?<br />
<br />
- Wybacz, Minerwo, miałam taki zamiar, ale coś odwróciło moją uwagę. Masz jakieś wieści od Severusa? Gdzie jest Albus? Czy był obecny na meczu? Dlaczego nie powstrzymał ataku? - posypała się lawina pytań. Żeby ją zatrzymać, Hermiona musiała przyłożyć pięść do ust.<br />
<br />
- Po kolei, kochana, jedno pytanie, później kolejne. Albus tu był, ale już go nie ma. Przeniósł się do Ministerstwa, gdy wszystkie dzieci wróciły do zamku.<br />
<br />
- Widzisz, mówiłem ci - odparł ponuro Ron. Minerwa zignorowała go.<br />
<br />
- Jeżeli chodzi o Severusa, dał mi list dla ciebie, gdy przeniosłaś się do Londynu. - Sięgnęła do kieszeni. - Oto on. Może zaprowadź swoich przyjaciół do twoich kwater i tam czekaj? Tam będzie wam wygodniej.<br />
<br />
Hermiona skinęła głową.<br />
<br />
- On nie chciałby, żebym wzięła moich przyjaciół do naszych prywatnych pokoi.<br />
<br />
- Należy mu się - odparła zgryźliwie Minerwa. - Pisać listu zamiast powiedzieć coś prosto w twarz, pf! Daj mu popalić, gdy wróci.<br />
<br />
Minerwa skinęła głową na Hermionę i odeszła. Dziewczyna spojrzała na list i dopiero teraz zauważyła, że zgniotła go w kulkę. <i>Dam mu popalić, </i>jeśli <i>wróci.</i><br />
<i><br /></i>
<i>~*~</i><br />
<i><br /></i>
Wpuściła Rona, Ginny, Hannah i Lunę do salonu, a sama usiadła na pustym krześle. Jej przyjaciele usiedli wokół niej, część na krzesłach, część na podłodze, ktoś inny jeszcze stał, opierając się o regał. Hermiona zmusiła się do przeczytania listu. Czuła się strasznie, sytuacja całkowicie ją przygniatała.<br />
<br />
- Co tam napisał? - zapytał Ron, gdy Hermiona odłożyła list na stół i schowała twarz w dłoniach.- Gdzie jest Harry i kiedy wrócą?<br />
<br />
- Nie mam pojęcia. Możesz przeczytać list, jeśli chcesz.<br />
<br />
Hermiona zacisnęła pięści, wargi i powieki. Jak Severus mógł tak postąpić? Jak on śmiał?! <i>Gdybym cię stracił</i>, powiedział przed jej aportacją do Londynu. Teraz może okazać się, że będzie na odwrót i to ona straci go.<br />
<br />
Jej przyjaciele zgromadzili się nad listem i przeczytali go na głos.<br />
<br />
<i>Hermiono,</i><br />
<i><br /></i>
<i>dzisiaj dwie przepowiednie spotykają się i moje sekrety zostają ujawnione. Wiem, że mogę polegać na Hagridzie i że przyprowadzi cię on do szkoły przed lub po, ale na pewno nie w trakcie tej małej bitwy, jaka będzie tu miała miejsce. Wierzę też, że Minerwa przekaże Ci ten list najszybciej, jak to będzie możliwe, gdy mnie już nie będzie.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Mam nadzieję, że wzmocni Cię fakt, iż nasze sny ostrzegł mnie i na bitwę idę jako łowca, nie jako zdobycz. Powiedziałem Ci, że w snach nie widziałem, jak zostaję zabrany. To była prawda. Ostatnia, najdłuższa z wizji zaczęła się, gdy Czarny Pan zerwał z mojej szyi szalik Quidditcha i zmienił go w bicz. Najwidoczniej zauważył, jak podawałem Potterowi Świstoklik, który umożliwił mu ucieczkę. Początkowo chciałem zostawić Ci wspomnienie tego snu, ale uwierz mi, nie chciałabyś tego widzieć.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie przeciwieństwem przepowiedni. Nie martw się i nie obwiniaj o nic. Przy Tobie jest moje miejsce, mój dom. Nie chcę nigdy mieć żadnego innego. Nasza rozłąka nie będzie trwać wiecznie. W międzyczasie żyj i ciesz się, kochanie, za nas dwoje.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Na zawsze,</i><br />
<i><br /></i>
<i>S</i><br />
<i><br /></i>
- To list miłosny - zdziwił się Ron.<br />
<br />
Hannah trzepnęła go w ramię.<br />
<br />
- Oczywiście, że tak. A czego innego żeś się spodziewał w takiej chwili?<br />
<br />
- Ody do Quidditcha - zasugerowała Luna. - Albo przepisu na Eliksir Wielosokowy działający przez całe życie?<br />
<br />
Ron zignorował sugestie Luny i przewrócił oczami.<br />
<br />
- Ale, no ludzie, to jest Snape. On nie kocha ludzi. Nie wie jak.<br />
<br />
Hannah trzepnęła go znowu.<br />
<br />
- Może Hermiona go nauczyła - stwierdziła Ginny. Hermiona patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem.<br />
<br />
- Tak w ogóle, o co mu chodzi z tymi snami? - zapytał Ron.<br />
<br />
Wcześniej Hermiona tak bardzo chciała im powiedzieć. Teraz pragnęła jedynie, żeby wyszli, by mogła w samotności wypłakać się i wykrzyczeć swój żal. Ból spowodowany zaciskaniem rąk w pięści wybudził ją z amoku. Wytłumaczy przyjaciołom sny. Severus sam stwierdził, że sekrety zostaną dziś ujawnione.<br />
<br />
Dlatego wszystko im powiedziała.<br />
<br />
- Ja bym tego nie zrobiła - przyznała Hannah, gdy dreszcz przeszedł po jej ciele. - Nie dla kogoś, kogo bym nie kochała. Czy ty wtedy go chociaż lubiłaś, Hermiono?<br />
<br />
Usta Hermiony wykrzywiły się w coś na kształt półuśmiechu.<br />
<br />
- Severus kiedyś powiedział coś podobnego. Zapytał, jak w ogóle mogłam pomyśleć o poślubieniu osoby, której nawet nie lubiłam. Odpowiedziałam mu, że czasami go lubię. - Jej usta ponownie się wykrzywiły. - Czasami.<br />
<br />
W tym momencie zaczęła płakać.<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-50355414127552978262017-08-06T11:18:00.000-07:002017-08-06T05:13:37.233-07:00Rozdział 29. Te ostatnie dni- Znów będziesz musiał poprowadzić za mnie trening. Mam kolejne spotkanie z Dumbledore'em - powiedział Harry, przerywając ciszę.<br />
<br />
Ron zatrzymał się w połowie korytarza i upuścił torbę.<br />
<br />
- I ty nazywasz siebie kapitanem drużyny Quidditcha? Od poniedziałku nie ma cię na treningach, a przecież jutro gramy przeciw Slytherinowi!<br />
<br />
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale są rzeczy ważniejsze niż Quidditch.<br />
<br />
- Oczywiście, że są, ale nie tydzień przed meczem. - Ron podniósł torbę i uderzył nią o ścianę. Torba była już bliska rozerwaniu.<br />
<br />
Harry przeczesał dłonią włosy i położył ją na karku.<br />
<br />
- Spróbuj powiedzieć to Dumbledore'owi. Skoro chce się ze mną widywać ze mną po kolacji przez kilka godzin, to chyba niezbyt mogę mu odmówić, nie?<br />
<br />
Ron kolejny raz uderzył torbą w ścianę. Tym razem rozerwała się, a wszystkie książki wylądowały na podłodze. Chłopak przeklął i schylił się, by je pozbierać. Harry odłożył swoją torbę i ukucnął obok przyjaciela. Podniósł torbę Rona, rzucił na nią <i>Reparo </i>i trzymał otwartą, żeby rudowłosy mógł wkładać do niej książki z powrotem.<br />
<br />
Chłopak schował już książki do Zaklęć i Transmutacji. Jego ręka zawisła nad podręcznikiem <i>Konfrontacja z bezimiennymi.</i><br />
<i><br /></i>
- Do czego tak właściwie jesteś mu potrzebny? To nie może poczekać? Ma jakieś nowe informacje? - zapytał, biorąc książkę w ręce.<br />
<br />
Odpowiadając, Harry nie patrzył na Rona, lecz na książkę, którą chłopak trzymał.<br />
<br />
- To w większości informacje sprzed lat - powiedział. - Już ci mówiłem: powiadamia mnie o wszystkim, o czym przedtem nie mógł. Wielu rzeczy nie mogę ci powiedzieć, bo nie jesteś Oklumentą.<br />
<br />
Ron spojrzał gniewnie na Harry'ego.<br />
<br />
- Powinieneś był ich przekonać, żeby mnie też nauczono Oklumencji. Przedtem mówiłeś mi wszystko.<br />
<br />
Chłopak włożył do torby ostatnią książkę i zabrał swoją własność z rąk Harry'ego. Obaj wstali i zawiesili torby na ramionach. Harry wydął usta przy wydechu i po chwili je zamknął.<br />
<br />
- Po prostu daj mi czas, żebym poukładał sobie wszystko w głowie - powiedział z wciąż odwróconym wzrokiem. - W przyszłym tygodniu powiem ci tyle, ile będę mógł.<br />
<br />
- Ta, jasne - mruknął Ron, ruszając się z miejsca. - Tylko złap jutro znicza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
Mówi się, że mężczyźni zasypiają zaraz po <i>tym</i>. <i>Racja - </i>pomyślała Hermiona. Niekoniecznie miała duże doświadczenie, bo, jak na razie, kochali się ledwie dwa razy.<br />
<br />
Leżąc z jego głową na swoim ramieniu, z czułością patrzyła na twarz męża i jego sylwetkę. Po tym, jak zrobili <i>to </i>pierwszy raz, czuła się taka rozbudzona i zdenerwowana. Z resztą zawsze się tak czuła, gdy robiła coś po praz pierwszy, a teraz było wiele takich pierwszych razów: była widziana nago, dotykana w <i>tych </i>miejscach, dotykała Severusa, błagała... W całym wydarzeniu najlepszymi częściami były: patrzenie z radością na twarz męża o poranku i sposób w jaki relaksował się w jej ramionach. Kochała patrzeć na Severusa, gdy spał, widzieć, jak surowe rysy jego twarzy łagodnieją. Cieszyła się swoja umiejętnością sprawiania, że Severus czuł się przy niej bezpiecznie.<br />
<br />
Severus zaczął wydawać z siebie dźwięki, które zapowiadały, że albo szybko się obudzi, albo zacznie chrapać. Miała nadzieję na to pierwsze, bo nie lubiła budzić go, gdy smacznie spał, a musieli wstać wcześnie. Z czułością odgarnęła włosy z jego szorstkiego policzka. Cztery noce razem i już nauczyła się schematu jego snu. Zazwyczaj był bardzo nerwowy. Drugiej wspólnej nocy zauważyła, że Severus cicho popłakuje przez sen. Nie poruszył się, gdy objęła go rękoma. Do jej oczu napłynęły łzy wzruszenia. Severus wtulił się w nią i po kilku minutach znowu chrapał.<br />
<br />
Nie, jeszcze go nie obudzi, chociaż bardzo chciała zapytać, co ostatnio się dzieje. Każdego wieczora po kolacji znikał, żeby <i>skonsultować się z Albusem, </i>wracał późno w nocy, gdy ona od dawna już spała, a rano przychodził do niego Draco i pomagał mu przy warzeniu eliksirów. Trzeba jeszcze dodać, że za każdym razem, gdy próbowała z nim porozmawiać, przerywali im ścigający, obrońca i pałkarze ze ślizgońskiej drużyny Quidditcha. Mieli szczęście, że do tej pory nie pozamieniała ich w kanarki i nie zamknęła w klatce.<br />
<br />
Severus wydał niewyraźny dźwięk i poruszył się w jej ramionach. Jego głowa przesunęła się na jej piersi. Jego oddech łaskotał jej nagą skórę. Odważyła się pogłaskać jego blade, kościste ramię, kreśląc kółka wzdłuż jego obojczyka i w dół ręki tak daleko, jak mogła sięgnąć. Nie tak daleko, by dotknęła Mrocznego Znaku, choć i tak by go ominęła. Severus ostrzegł ją, aby celowo go nie dotykała. Znak nie aktywuje się od ocierania się ich ciał o siebie, ale mógłby, gdyby dotknęła go opuszkami palców. Skrzywiła się na tę myśl i poczuła uścisk w gardle.<br />
<br />
<i>Puk! Puk! Puk!</i><br />
<i><br /></i>
Severus gwałtownie się obudził i niemal wyskoczył z łóżka, lecz zatrzymał go jęk Hermiony.<br />
<br />
- Co...? - zapytał.<br />
<br />
- Nic - uspokoiła go. - Zaplątałeś się w moje włosy. - Obawiała się, że wyglądały teraz jak krzak jeżyny. Po ich pierwszej wspólnej nocy Severus poprosił, by Hermiona rozpuszczała do snu swój warkocz.<br />
<br />
Severus schował nos we włosach żony i pocałował czubek jej głowy, jednak ktoś znowu zapukał do drzwi.<br />
<br />
Założył koszulę nocną, złapał różdżkę i zatrzymał się, by spojrzeć na Krzywołapa śpiącego na kłębku z koców, które w nocy zrzucili z Hermioną z łóżka. Znowu.<br />
<br />
- Zostań tutaj - powiedział i dodał półszeptem: - Jeśli to znowu drużyna Quidditcha, to sam ich przeklnę.<br />
<br />
- Uważaj na siebie.<br />
<br />
Posłał jej lekceważące spojrzenie.<br />
<br />
- Nie bądź śmieszna. Jesteśmy w Hogwarcie - parsknął, zamykając za sobą drzwi.<br />
<br />
Hermiona wstała z łóżka, założyła piżamę i szlafrok i podeszła do drzwi. Przyłożyła do nich ucho, przeklinając w duchu fakt, że nie wzięła ze swojego pokoju Uszu Dalekiego Zasięgu. Jednak kto by przypuszczał, że się jej przydadzą?<br />
<br />
Nie rozpoznała konkretnych słów, ale głosy rozmówców wydały się jej znajome. Draco i... Neville?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
- Mam nadzieję, że macie jakiś dobry powód nachodzenia mnie tak wcześnie rano - warknął profesor Snape.<br />
<br />
Draco spojrzał na swojego kolegę. Neville zdawał się być tak zainteresowany kawałkiem podłogi pod swoimi stopami, jakby była tam zasadzona mandragora.<br />
<br />
- Zeszłej nocy napadnięto na św. Munga - powiedział blondyn. - Wiedziałeś?<br />
<br />
- Kto napadł na Munga?<br />
<br />
- Stado nieznanych wampirów. W szpitalu panuje zamieszanie, bo zaginęło kilkoro pacjentów.<br />
<br />
- Moja matka... - wydukał przygnębiony Neville. - Zabrali ją.<br />
<br />
- Profesor McGonagall porozmawia z panem.<br />
<br />
- Już to zrobiła. Moja babcia jest teraz w szpitalu i wypytuje o zajście. Ma dać mi znać, gdy się czegoś dowie. Poza tym chcę porozmawiać z panem. Pan nie będzie mnie okłamywał, żeby mnie nie martwić.<br />
<br />
- Bardzo dobrze. Wejdź, usiądź i zaczekaj na mnie. - Snape odwrócił się do swojego chrześniaka. - Powinieneś być teraz ze swoją drużyną i przygotowywać się do meczu.<br />
<br />
- Nie możesz oczekiwać od nas, że będziemy grać w takich okolicznościach - wypalił Draco. - Nie po czymś takim!<br />
<br />
- Gdyby pan Longbottom był graczem, przyznałbym ci rację. Ale pomyśl, Draco. To raczej nie jest ostatni atak na członka rodziny któregoś z uczniów Hogwartu. Mamy wstrzymywać wszelkie szkolne aktywności aż do ustania wszystkich ataków? Czy to wróg ustala, jak funkcjonuje nasza szkoła?<br />
<br />
- Nie, ale... Neville jest moim przyjacielem. Nie powinien być teraz sam.<br />
<br />
Profesor spojrzał na Dracona tak, że chłopak już więcej nie protestował.<br />
<br />
- Zadbam o to. Masz zobowiązania wobec więcej niż jednej osoby. Idź i skonsultuj się z Potterem, ale mecz powinien się odbyć. Jeżeli zaprzestaniemy naszym codziennym aktywnościom, a zaczniemy płakać i lamentować, nic nie osiągniemy, a tylko pomożemy wrogowi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
- Niezbyt wiem, czego pan ode mnie oczekuje, panie Longbottom - powiedział Severus dwadzieścia trzy minuty później, gdy Hermiona podała Neville'owi filiżankę gorącej słodkiej herbaty.<br />
<br />
Severus jako pierwszy zajął łazienkę, więc Hermiona założyła piżamę i czesała włosy tak długo, aż jej mąż stamtąd wyszedł, zapinając koszulę. Umyła się szybciej niż kiedykolwiek w życiu i dołączyła do mężczyzn ubrana przyzwoicie, choć na boso. Pożałowała, że nie założyła nic na stopy niemal od razu, ale bez narzekania wciągnęła nogi pod siebie. Nie chciała przegapić ani słowa z tej rozmowy.<br />
<br />
- Może mi pan powiedzieć prawdę. Jest jakaś nadzieja? - Neville trzymał filiżankę w obu dłoniach. Schylił głowę, chowając twarz w parze unoszącej się z naczynia.<br />
<br />
- Nigdy nie było nawet cienia nadziei, że pańska matka wyzdrowieje, panie Longbottom - odparł Severus.<br />
<br />
- Chodziło mi o jej zaginięcie.<br />
<br />
- Jeśli została zabrana przez wampiry, wątpię, by była jakaś szansa na znalezienie jej żywej.<br />
<br />
Hermiona zmarszczyła brwi.<br />
<br />
- Severusie!<br />
<br />
- Nie, Hermiono - przerwał jej Neville. - Chcę usłyszeć prawdę - przyznał, patrząc na filiżankę.<br />
<br />
Severus przyłożył palec wskazujący do ust i zaczął je obrysowywać. Zawsze tak robił, gdy był zamyślony.<br />
<br />
- Śmierciożercy są uczeni, by nie zostawiać swoich ofiar przy życiu. Podczas poprzedniej wojny było wiele takich zniknięć i jeżeli się nie mylę, żadna z ofiar nie została znaleziona.<br />
<br />
Neville i Hermiona przełknęli ślinę. Chłopak gwałtownie odstawił filiżankę i wyprostował ramiona w oczekiwaniu na kolejny cios ze strony Snape'a.<br />
<br />
- Jest jedynie jedna nikła szansa - przyznał mężczyzna. - Jeżeli wszystkie szpitalne drzwi zostały powyrywane, jak pan twierdzi, to pańska matka mogła przedostać się do Londynu. Jeśli nie została potrącona przez auto, być może wciąż wędruje po mieście lub leży bezpiecznie w jakimś mugolskim szpitalu.<br />
<br />
- Mówi pan serio? - zapytał Neville.<br />
<br />
- Nie mówiłbym tego, gdyby było inaczej.<br />
<br />
Palec Severusa spoczął na kąciku jego ust. Mężczyzna uniósł głowę, gdy Neville podskoczył z siedzenia, a Hermiona klasnęła w dłonie.<br />
<br />
- Muszę jej poszukać. Nie mogę siedzieć bezczynnie - stwierdził chłopak i zaczął chodzić po pokoju. Książki porozsypywały się po podłodze, gdy wpadł na jeden ze stosów, ale nawet tego nie zauważył.<br />
<br />
Severus spojrzał na Hermionę i nieznacznie potrząsnął głową. <i>Nie teraz.</i><br />
<i><br /></i>
- Nic pan nie może zrobić. Poza tym jeśli mugole ją znaleźli, to jest z nimi bezpieczniejsza.<br />
<br />
- Ale ja mogę coś zrobić - wtrąciła Hermiona. - Mogę aportować się do domu rodziców i poprosić ich, żeby obdzwonili wszystkie szpitale i komisariaty w okolicy, a ja w tym czasie poszukam mamy Neville'a w sklepach i na ulicach. Jeżeli ona gdzieś tam jest, to ją znajdziemy.<br />
<br />
Dziewczyna spojrzała błagalnie na męża. Obrysował usta palcem i dopiero wtedy odpowiedział.<br />
<br />
- Dobrze. Ale nie pójdziesz sama.<br />
<br />
Neville odwrócił się gwałtowanie i przewrócił kolejny stos książek.<br />
<br />
- Ja z nią pójdę.<br />
<br />
Severus wstał, przez co przewyższał rozmówców.<br />
<br />
- Nie, panie Longbottom. Zastanie pan tu, gdzie jest pan bezpieczny.<br />
<br />
- Jestem dorosły, mogę iść, gdziekolwiek zechcę - naciskał Neville, ale jego nauczyciel był nieugięty.<br />
<br />
- Jest pan uczniem, więc jesteśmy za pana odpowiedzialni. Zrobi pan, co panu każemy. Jaki z pana pożytek; czystokrwisty czarodziej w zatłoczonym mugolskim mieście? Pana zadaniem jest teraz unikanie przysparzania pana rodzinie więcej cierpienia, aż do czasu, gdy będzie pan potrzebny. Czasami czekanie za plecami innych też wymaga odwagi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<br />
Gdy Severus wrócił, by powiadomić ją, co załatwił, Hermiona zdążyła już ułożyć książki w kącie i ubrała się cieplej, gotowa na stawienie czoła nieprzyjemnej listopadowej pogodzie. Okazało się, że mąż dobrał jej ciekawe towarzystwo.<br />
<br />
- Hagrid? W Londynie? - parsknęła.<br />
<br />
- Ma pewne doświadczenie w poszukiwaniach i zapewni ci bezpieczeństwo, gdyby było to konieczne. Wróg może obserwować teren wokół szpitala.<br />
<br />
Severus błądził wzrokiem po pokoju, ale w końcu spojrzał na Hermionę. Miał zaciśnięte usta.<br />
<br />
- Tam pewnie roi się od aurorów! - zaprotestowała.<br />
<br />
- To niekoniecznie zapobiega kolejnemu atakowi. Jeżeli będzie zanosiło się na bitwę, chcę, byś natychmiast wróciła do zamku, nieważne, co byś zobaczyła. Obiecaj mi to, Hermiono.<br />
<br />
Zacisnęła usta i z ponurą miną potaknęła.<br />
<br />
Severus nagle mocno ją przytulił. Prawie nie mogła oddychać.<br />
<br />
- Bądź ostrożna - wyszeptał z twarzą schowaną w jej włosach. - Gdybym cię stracił...<br />
<br />
- Nie stracisz mnie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, kobieta, lat 45, ale wygląda na więcej. Około metr sześćdziesiąt wzrostu, brązowe oczy, rzadkie siwe włosy, chuda, wygląda na zmęczoną, nie potrafi mówić, powłócza nogami, ubrana w marszczoną białą koszulę nocną...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona nagle przestała słyszeć matkę, gdy aportowała się z Hagridem w ciemnej alejce za Tottenham Court Road - stacją metra - czym przestraszyli kilku ćpunów. Hermiona zatknęła nos, nie chcąc odczuwać roznoszącego się odoru moczu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tędy - powiedziała i poprowadziła Hagrida w stronę Centre Point. Gdy torowali sobie drogę na dość wąskim chodniku, włączyły się fontanny, ochlapując przy tym ich oboje. Hagrid wyciągnął dużą kropkowaną chustkę i zaoferował ją Hermionie. Z wdzięcznością przyjęła ją, wytarła sobie twarz i oddała chustkę towarzyszowi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Severus powiedział, że masz doświadczenie w poszukiwaniach - podjęła rozmowę. - Powinniśmy iść prosto do św. Munga i zacząć poszukiwania tam czy przeszukać wszystkie ulice na naszej drodze do szpitala?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Hagrid dotknął końcówką parasola swojego nosa i pociągnął nim, po czym obrócił głową w prawo i lewo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Północ, północny zachód - odezwał się w końcu. - Szkoda, że nie mogłem wziąć ze sobą Kła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
Profesor McGanagall przejęła megafon trzymany wcześniej przez Dennisa Creeveya i przemówiła:</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jak wszyscy wiece, dzisiejszy mecz został przełożony na godzinę czternastą na prośbę obu kapitanów. - To była jedyna oznaka ich dzisiejszej współpracy. - Jak zostało ogłoszone wcześniej: jeżeli gra przeciągnie się do wieczora, boisko zostanie oświetlone, gdy pani Hooch uzna, że dalsza gra tego wymaga. Wczorajszy atak na szpital św. Munga nie ma żadnego wpływu na dzisiejszy mecz. Mam nadzieję, że obie drużyny schowają niechęć do siebie i zagrają dobry, czysty mecz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy zwracała megafon Dennisowi, ze strony Gryfonów dało się słyszeć wściekły ryk. Vincent Crabbe poleciał wprost na Ginny Weasley, gdy sięgała po kafla. Co prawda chłopak w ostatniej chwili wyminął Gryfonkę, lecz i tak uderzył ją silny podmuch powietrza, przez co kafel poszybował prosto do jednego ze ścigających Slytherinu, który niemal od razu ją upuścił.<br />
<br />
- Szarża, kolejny faul! - Gryfoni krzyczeli, zagłuszając komentatora, który zresztą mówił to samo.<br />
<br />
- Musielibyście udowodnić, że chciał w nią wlecieć - odpowiedział im piskliwy głos ponad zgiełkiem panującym na trybunach Slytherinu.<br />
<br />
Blondwłosy szukający nagle skierował się w dół, w kierunku trybun Gryffindoru, a w ślad za nim ruszył ciemnowłosy przeciwnik.<br />
<br />
- Wygląda na to, że Malfoy wypatrzył Znicza! - krzyknął Dennis. - Harry jest tuż za nim, nie, przed nim... Bierz go, Harry! Czekaj, nie! To była sztuczka! Wracaj, Harry! On odbił w lewo i leci w górę!<br />
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona wyszła ze sklepu rybnego, trzymając w dłoniach dwie tłuste paczki i napoje. Podeszła do Hagrida, który pociągał nosem i obserwował ciemniejące niebo. Podała mu jego paczkę, napoje włożyła do obszernych kieszeni swojego płaszcza i ostrożnie skubnęła późny lunch, dmuchając w palce przed każdym urwaniem kawałka ryby.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie teraz idziemy? - zapytała. - Znów ją zgubiliśmy?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Krąg ich poszukiwań sięgał na północ aż do Cecil Sharp House, okrążał Regent's Park i prowadził do Marble Arch. Teraz planowali dostać się na Oxford Street. Bez Hagrida przepychanie się przez tłum ludzi zajęłoby dwa razy więcej czasu. Gapiowie zamykali usta i schodzili na boki w pośpiechu, gdy półolbrzym zdążał w ich kierunku.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba wysiadła z autobusu - powiedział, zjadłszy filet z dorsza dwoma kęsami. - Porusza się teraz znacznie wolniej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Zadzwonię do mamy. Może dowiedzieli się czegoś nowego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>~*~</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
- Czterdzieści punktów dla Slytherinu, ale Gryfoni wciąż prowadzą. Mają przewagę stu... Nie, siedzemdziesięciu punktów. Kolejny faul na gorylu Goyle'u...<br />
<br />
- Creevey!<br />
<br />
Dennis wytarł swoją spoconą twarz i rzucił okiem na oślepiające go światło płynące z trybuny naprzeciwko.<br />
<br />
- Przepraszam, profesor McGonagall. Na pałkarzu Gregorym Goyle'u. Ginny trzyma kafla. Czekajcie! Czy to...? Harry i Malfoy łeb w łeb lecą za zniczem półtora metra nad ziemią. Harry wysuwa się na prowadzenie, ale Malfoy go trałuje, odciąga Harry'ego. Ha! Przyjmij to, Malfoy! Został zbity z kursu! O nie, wraca i prawie zrzuca Harry'ego z miotły! Faul! Faul! Pani Hooch, to był faul! Jednak to Malfoy łapie znicza. Wygrali najwięksi oszuści, jakich kiedykolwiek widzieliśmy...<br />
<br />
- Creevey!<br />
<br />
- Malfoy podlatuje do profesora Snape'a, macha mu zniczem i pokazuje na boisko. Nie rozumiem, czego chce. Chyba zaprasza Snape'a na swoją miotłę. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Co?! Zgasły światła! Przyleciały tu jakieś... nietoperze? Wylatują z Zakazanego Lasu! Pani profesor, co...?<br />
<br />
Reszta pytania została zagłuszona przez krzyki.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-70281012047586840582017-08-03T13:39:00.004-07:002017-08-03T13:40:37.715-07:00Przerywnik<b><span style="font-size: x-large;">Witam drogich czytelników i czytelniczki,</span></b><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">pod ostatnim postem nazbierało się wiele komentarzy. Mogłabym odpowiedzieć na nie wszystkie po kolei, ale odpowiedzi na każde z nich będą tutaj. </span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Niestety nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział. Ostatnio pisanie męczy mnie. Wiele razy siadam przed komputerem i przepisuję to, co już zdążyłam przetłumaczyć, ale poddaję się po pewnym czasie, bo czuję się zmęczona. </span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Nie oznacza to, że się poddaję, że straciłam ochotę na ciągnięcie tłumaczenia. Blog nie zostaje zawieszony ani zamknięty. Ostatnie cztery rozdziały pojawią się, jednak nie potrafię podać dokładnie kiedy. Nie chcę nic obiecywać, bo boję się, że mogę złamać dane słowo.</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Ktoś prosił o link do oryginału. Znajduje się on na stronie głównej w informacjach od samego początku tłumaczenia, ale dla ułatwienia dodam też tutaj -> <a href="https://www.fanfiction.net/s/3413147/1/In-Your-Dreams">https://www.fanfiction.net/s/3413147/1/In-Your-Dreams</a></span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Pozdrawiam wszystkich wytrwałych, ale też tych, którzy odpuścili sobie czytanie - w pełni ich rozumiem.</span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Do zobaczenia w kolejnym poście</span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Thorie </b></span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-53107213249604561972016-08-18T11:18:00.000-07:002017-08-06T05:21:51.615-07:00Rozdział 28. Czy to bezpieczne?<span style="font-size: medium;">Hermiona zbudziła się z jaskrawego snu w pustym łóżku. Od razu odczuła bolesną tęsknotę do upartego męża, który ją tu wygnał. Przesunęła palcem po wargach, a drugą ręką objęła się w pasie. Wzięła niespieszny, głęboki oddech. Skoro Severus nalegał na rozmowę o tym, czego nie potrafiła sobie wyobrazić, zanim znów się pocałują, powinni porozmawiać. Natychmiast.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dziesięć minut później, odświeżona i ubrana, lecz z wciąż rozczochranymi włosami, otworzyła drzwi do laboratorium. Severus siekał akurat rdest ptasi, a Draco cedził smoczą żółć przez bawełniane sitko. Najwidoczniej szósty rok będzie dzisiaj warzył Elburski Balsam do Ciała. W takim wypadku rdest ptasi musiał być bardzo świeży.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och - westchnęła. - Nie chciałam wam przeszkadzać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Miała nadzieję, że Severus oderwie się od pracy, ale on tylko pokiwał głową. Zrobiła jeszcze jeden krok do środka laboratorium i oblizała wargi. Draco szybko odwrócił od niej wzrok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chciałam tylko powiedzieć, że od wczorajszego wieczora nie zmieniłam zdania.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Czekała na reakcję Severusa, ale on miał na twarzy jedną ze swoich <i>masek.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
- Bardzo dobrze - powiedział. - Myślę, że to stanowi solidny fundament do naszych dążeń. Powiesz mi wieczorem, jakie mikstury zaproponowała ci Poppy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta, by zapytać, o co mu chodzi. Zauważyła jego uniesioną brew, a na jej policzki momentalnie wpełzły dwa rumieńce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak - odpowiedziała. - Dziś wieczorem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona sumiennie patrzyła w oczy Harry'ego, gdy Severus po raz trzeci używał na nim Legilimencji. Jej szczęka była zesztywniała. Kciukiem gładziła koniuszki swoich palców. Tak, Oklumencja jest bardzo ważna, kluczowa, Harry musi ją doskonale opanować i bla, bla, bla... Czy Harry i Severus nie mogliby się pospieszyć i zakończyć lekcji, żeby Hermiona mogła zostać z mężem sam na sam?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">To był długi dzień. Podczas obiadu zdecydowała, że jeśli ślizgońska drużyna Quidditcha przeszkodzi im jeszcze raz, nie zawaha się zamienić ich wszystkich w kanarki. Biorąc pod uwagę, że mogłoby to poprawić ich umiejętności przed niedzielnym meczem, Severus nie miałby chyba nic przeciwko temu. Po obiedzie zwołano spotkanie Głów Domów, pokój wspólny Ślizgonów odwiedziła niespodziewana inspekcja, a teraz jeszcze ta lekcja.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Tym razem powieki nie trzepotały Harry'emu jak poprzednio. Zwęził je i poderwał głowę, następnie jednym palcem poprawił na nosie okulary i uśmiechnął się. Hermiona westchnęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Harry, zrobiłeś to, prawda? W końcu ci się udało!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale nie tak szybko, jak powinno - stwierdził gorzko Severus. - To, co powinno zająć mu dwie lekcje, osiągnął w dwa lata. Jeszcze raz. <i>Legilimens!</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dwie lekcje? - zapytał Harry, gdy z łatwością wyrzucił profesora z umysłu. - Skąd ten pomysł?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś urodzonym Okulumentą, Potter. Wyrzuciłeś mnie z głowy już za pierwszym razem, gdy tego spróbowałeś, chociaż nie natychmiast. Gdybyś spacyfikował emocje, jak ci kazałem, obrona umysłu byłaby dla ciebie tak naturalna jak mrugnięcie okiem, Potter. Jeszcze raz. <i>Legilimens.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Harmiona spojrzała na swoje dłonie, które zacisnęła w pięści. Wszystko w Obronie przed Czarną Magią przychodziło Harry'emu z łatwością. Ona pracowała i pracowała, a i tak uzyskiwała gorsze rezultaty od niego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak naturalna jak... Dlaczego nie powiedział mi pan tego za pierwszym razem?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na chłopaka znad swojego nosa, mając w oczach iskierki niezadowolenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli dobrze sobie przypomnisz, powiedziałem ci na naszej pierwszej lekcji, że mimo połączenia z Czarnym Panem, twój umysł jest dla niego otwarty tylko wtedy, gdy jesteś najbardziej zrelaksowany i bezbronny. Wytłumaczyłem ci także, bezpośrednio przed rzuceniem Legilimens po raz pierwszy, że Oklumencja wymaga podobnej siły jak odparcie Imperio, a tobie już to się udało. Gdybyś nie był tak oporny na naukę, przebudzenie twoich obronnych umiejętności wymagałoby jedynie odpowiednio silnego ataku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skąd miałem wiedzieć, że o to panu chodzi? Nie mógł pan tego powiedzieć prosto z mostu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, jeśli chcę przetrwać doświadczenie, jakim jest uczenie cię. Gdyby Czarny Pan odkrył to w twojej głowie, mój los byłby przesądzony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona przewróciła oczami, uprzednio spojrzawszy na obu mężczyzn. Postanowiła nie wytykać Harry'emu, że nie rozumie, że gdyby podwójny agent miał zwyczaj mówienia wszystkiego wprost, nie pożyłby długo. Severus i Harry musieli rozwiązać konflikt pomiędzy sobą sami, bez jej ingerencji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc dlaczego nie powiedział mi pan tego w tym roku? Nie czułem jego obecności w głowie od sytuacji w Departamencie Tajemnic. Dumbledore twierdzi, że stosuje na mnie Oklumencję.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci, że odparcie Imperiusa na czwartym roku oznacza, że powinieneś rozpoznać intruza w umyśle - wysyczał zza zaciśniętych zębów Snape. - Zrozum, że dopóki nie opanujesz do perfekcji zamykania umysłu, nie mogę mówić ani trochę jaśniej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dobrze - wymamrotał w końcu Harry. - To <i>moja</i> wina, że niektórzy myślą, iż trzymanie pewnych informacji z dala ode mnie jest najlepszym sposobem, abym ich zrozumiał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus zaśmiał się złośliwie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twoje przeprosiny są przyjęte - powiedział z irytującą barwą wspaniałomyślności w głosie i odwrócił się do Hermiony, gdy Harry w ciszy tłumił gniew. - Myślę, że wam obojgu wyjdzie na dobre, jeśli pozwolę panu Potterowi rzucić na ciebie Legilimens. Choć wątpię, by potrafił powstrzymać swoją niestosowną ciekawość, okoliczności wręcz nakazują, by ćwiczył nawet w sytuacjach, które nie są dla niego komfortowe.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale... - zaprotestowała. - Ale jeśli on zobaczy... No, wiesz co.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Sceny sfery intymnej? Według mnie pan Potter będzie unikał tych obrazów za wszelką cenę. - Wyczytała w jego spojrzeniu, że się z nią droczył, ale także pewną wiadomość. - Chyba nie wypada mieć sekretów przed jednym z najbliższych przyjaciół?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie chodzi o moje własne sekrety - powiedziała, zastanawiając się, czy mąż dobrze ją zrozumiał. To, co powiedziała, brzmiało raczej jak wskazówka. - Twoje sekrety. Nie jestem wystarczająco dobra, by mieć pewność, że nie pokażę Harry'emu nic, czego nie powinien zobaczyć. Jesteś pewien, że to w porządku? Czy to bezpieczne?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Podeszła do męża, ale nie odważyła się położyć dłoni na jego ręce, gdy byli przy Harrym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nadszedł czas - powiedział Severus, nawiazując z żoną kontakt wzrokowy. - Nie ważne, czy to bezpieczne czy nie. Pan Potter często pytał Albusa, skąd ma pewność, że może mi ufać. Jeśli wydobędzie z ciebie jakieś informacje, będzie miał z nich korzyść.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przełknęła ślinę i skinęła głową.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czekaj! - powiedział Harry. - Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, skąd bierze się pewność Dumbledore'a, ale nie zmuszę Hermiony, by robiła coś wbrew sobie. Jest moją przyjaciółką. Nie użyję na niej Legilimencji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Użyjesz - odezwała się dziewczyna. Wolała, by to stało się dzisiaj, gdy nie mogła pokazać Harry'emu nic intymniejszego niż całowanie. Miała nadzieję, że już jutro będzie miała pikantne wspomnienia do bronienia w umyśle. - Masz moje pozwolenie. Musisz to zrobić. Severus jest ekspertem i jeśli on twierdzi, że powinieneś to zrobić, musimy go posłuchać. - Wstała i stanęła przed Harrym, który wciąż się wahał. - Spróbuj. Muszę nauczyć się chronić umysł przed więcej niż jedną osobą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry spojrzał ponad Hermioną na profesora, który patrzył na parę przyjaciół z niezmąconym spokojem. Po chwili zwrócił oczy na dziewczynę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W porządku. Jesteś gotowa? Raz, dwa, trzy. <i>Legilimens. </i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Połączenie zostało zerwane niemal natychmiast. Hermiona przywołała obraz ust Severusa, które otwierały się pod naporem jej własnych. Ten język, mmm... Taki ciepły, mokry, chętny. Harry wyrwał się z umysłu przyjaciółki ze wstrętem wypisanym na twarzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ugh, Hermiono - zaprotestował. - Przez ciebie będę miał koszmary.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona spojrzała na Severusa, który posłał jej złośliwy uśmiech.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skuteczna metoda na pana Pottera - przyznał. - Niestety nie znasz większości Legilimentów na tyle dobrze, by wydedukować, co by ich odwiodło od penetracji twojego umysłu. Bellatriks, na przykład, jest typem podglądacza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Po jej ciele przeszedł dreszcz. Harry przetarł usta.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To powinno zadziałać przeciwko Vol... Sami-Wiecie-Komu - zagadnął Harry, ale jego słuchacze zaprotestowali. - Dumbledore tak mówi - przypomniał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Już ci mówiłem, że nie jestem Dumbledore'em - wrzasnął Snape.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry parsknął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak czy tak, to była dobra metoda przeciw<i> niemu - </i>ciągnął dalej. - Dumbledore powiedział mi, że to moja miłość sprawia, że przebywanie w mojej głowie jest dla<i> niego </i>zbyt bolesne. Więc jeśli będziesz myśleć o Sn... osobach, które kochasz, Hermiono, to powinno zadziałać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Profesor odchrząknął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie. Jest pan pewien, że może pan już zablokować umysł, panie Potter? I zamknąć dziób na kłódkę? - Zaczekał, aż Harry kiwnie głową. - Wierzę, że wyjdzie to Hermionie na dobre, jeśli to pana będzie powstrzymywać od zobaczenia jej wspomnień. Żeby pana zmotywować, ostatnim wspomnieniem, jakie Hermiona panu pokaże, będzie wyjaśnienie okoliczności prowadzących do naszego ślubu, a przecież panu zależy, żeby posiąść tę wiedzę, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Ledwo drzwi zamknęły się za Harrym, gdy Hermiona obróciła się w stronę męża i rzuciła w jego ramiona, a on trzymał ją w szczelnym uścisku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To było okropne - wymamrotała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiem - przyznał z ustami na czubku jej głowy. - Dobrze zrobiłaś. - Wzmocnił uścisk. - Muszę porozmawiać z Albusem jeszcze tego wieczora. Mam nadzieję, że pewnego dnia nasze prywatne życie będzie ważniejsze niż obowiązki, jednak na tę chwilę mogę zaoferować ci tylko pół godziny. Jeśli masz mi coś dziś do powiedzenia, zrób to teraz. Wrócę raczej późno.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Pociągnęła nosem i przytaknęła, nie odsuwając się od Severusa. Drażniąca wełna jego szat działała na Hermionę pokrzepiająco, ale niestety musiała ją puścić, żeby mogli przejść do ich komnat. To zabrało im trzy minuty, ale przynajmniej byli bezpieczni od niechcianych osób, które mogłyby zakłócić ich rozmowę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zaczekała, aż drzwi salonu zamkną się za nimi i zaczęła mówić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego wysłałeś mnie rano do Poppy? Nie jestem aż tak głupia, dobrze wiesz. Upewniłam się, że znam zaklęcie antykoncepcyjne, zanim... zanim zaprosiłam cię do mojego łóżka.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">To, o czym mówiła, wciąż przyprawiało ją o rumieńce. Zacisnęła pięści i rozluźniła je. Przygryzła policzek. Było dla niej ważnym, aby nie wypaść dziecinnie przed Severusem. Rozwarł ręce w milczącym zaproszeniu, a ona podeszła do niego i pozwoliła się przytulić. Westchnęła. Severus musiał coś wyjaśnić, ale przecież mógł to zrobić, mając ją w ramionach, prawda?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Taką miałem nadzieję - powiedział, głaszcząc delikatnie kark i kręgosłup Hermiony jednym palcem. - Ale jeśli myślisz o więcej niż jednej nocy, są bardziej efektywne metody. Co Poppy ci zaoferowała?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Uniosła głowę i spojrzała na męża bykiem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Właśnie! Powinieneś był pójść ze mną. Też powinieneś wiedzieć, o tych wszystkich rzeczach. - To były zdecydowanie najbardziej kłopotliwe cztery minuty jej życia. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus odwzajemnił jej spojrzenie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Może nie zwykłem chwalić twojej pamięci, ale zauważyłem, jaka jest solidna.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Bardzo ci dziękuję. Przypuszczam, że tak naprawdę ty już wiedziałeś wcześniej o wszystkich sposobach, prawda? - Posłała mu oskarżycielskie spojrzenie. Wiedziała, że Severus ją testował: czy się zawaha? czy zachowa się dziecinnie? czy nie weźmie za swoje wybory odpowiedzialności jak dzieciak? Nie była pewna, czy to było wystarczające usprawiedliwienie, dlaczego to Severus zrzekł się odpowiedzialności, ale tym razem to sobie odpuściła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, mam styczność ze wszystkimi istniejącymi miksturami. Chcesz przedyskutować ze mną możliwe opcje czy tylko powiesz mi, jakiego dokonałaś wyboru?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zmarszczyła nos.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czy to jest jakaś twoja okrężna droga do pytania, czy kiedykolwiek chcę założyć rodzinę? - Ślizgoni.... Czy oni nie potrafią wprost powiedzieć, o co im chodzi? - Na tę chwilę nie znam jeszcze odpowiedzi. Dlatego zdecydowałam się na Annus Profero. Jeden raz rocznie przez kilka lat brzmi całkiem dobrze. Wzięłam ze sobą fiolkę, ale chciałam usłyszeć, co powiesz, zanim to wypiję. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Podszedł z nią do najbliższego krzesła, które chociaż raz było puste, usiadł na nim i umiejscowił Hermionę na swoich kolanach, jedną ręką obejmując jej ramiona, drugą - jej talię. Hermiona przysunęła się jeszcze bliżej. Lubiła, gdy ich wzrosty wyrównywały się, dzięki temu, że siedzieli w taki sposób. Z tego miejsca mogła pocałować Severusa, unikając strzykania i bolesnych skurczy mięśni karku. Potarła swoim policzkiem policzek Severusa, z przyjemnością czując jego szorstkość.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zadowalający wybór. Daj mi znać, gdy to wypijesz - powiedział, owijając wokół palca jeden z loków, który wyswobodził się z jej koka. </span></div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli wypiję to teraz, to przyjdziesz do mojego łóżka, gdy wrócisz? - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus wyraźnie się spiął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Już o tym rozmawialiśmy. Nie powinienem wchodzić od twojego pokoju. Uważam, że to ważne, byś miała miejsce, które jest w stu procentach prywatne, tylko twoje. Poza tym stanowczo odmawiam dzielenia się łóżkiem z twoim kotem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odsunęła się nieco, by spojrzeć mężowi w oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale gdzie <i>to</i> zrobimy, jeśli nie w mojej sypialni? Tutaj?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przypuszczała, że Severus zabiegał o neutralny grunt, a salon nim był. Jednak Krzywołap prawdopodobnie pójdzie za nią, gdziekolwiek by spali i Severus będzie musiał się z tym pogodzić. To nie był czas, by o tym mówić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał Hermionie prosto w oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W mojej sypialni, oczywiście.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twojej? A co z twoją prywatnością? Co zrobisz, gdy będziesz chciał pobyć sam?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli jedno z nas będzie zmuszone do chodzenia po szkolnych korytarzach przez pół nocy po naszej każdej kłótni, to lepiej, bym był to ja. I tak jestem do tego przyzwyczajony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Kąciki jej ust opadły nieznacznie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, że dla mnie to też nie byłoby nic nowego - westchnęła. - Jesteś pewien?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego w to wątpisz? To było wpisane w naszą ślubną ceremonię - to ja ciebie wziąłem pod moją pelerynę, nie na odwrót.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">W jej głowie wciąż kotłowało się od pytań, ale czas uciekał, dlatego postanowiła zadać tylko jedno - najważniejsze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skoro tak... Miałbyś coś przeciwko, gdybym przyszła do twojej sypialni tej nocy? Mógłbyś mnie obudzić, gdy wrócisz - mówiła, palcem wskazującym kreśląc kółeczka na torsie Severusa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Mężczyzna pochylił głowę, przesadnie chowając ją we włosach Hermiony, a po chwili namysłu złożył na nich pocałunek.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, że nie mogę niczego ci odmówić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przestała kreślić kółeczka i uniosła dłoń do policzka Severusa i odgarnęła jego włosy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłam ci już, żebyś robił, co uważasz za słuszne. Jeśli nie chcesz, bym przebywała w twoim pokoju bez ciebie, po prostu mi to powiedz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus niespodziewanie trącił nosem dłoń Hermiony i pocałował wnętrze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy nie myśl, że tylko ty pragniesz, Hermiono. Nikt nie pragnie bardziej ode mnie. Jednak nie nastawiaj się dziś na nic więcej niż spanie. Gdy wrócę, mogę nie mieć wystarczająco dużo energii.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W porządku - zgodziła się i przeciągnęła palcem po szczęce Severusa, zjeżdżając do delikatnej skóry u postawy jego szyi. - Podoba mi się pomysł spania w twoich ramionach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślę, że raczej pobudka w moich ramionach będzie przyjemniejsza - powiedział, postawił ją na nogi i sam wstał. Razem podeszli do drzwi jego sypialni. Otworzył je, niespodziewanie wziął Hermionę na ręce i szepnął:</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To chyba tradycja, nie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przeniósł ją przez próg i podszedł do łóżka. Usiadł na nim, trzymając Hermionę wciąż w ramionach i ułożył za nią poduszki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mój pokój jest twój - powiedział. Hermiona rozejrzała się. Pokój był czysty i prosto urządzony. Było w nim zdecydowanie za dużo kamienia i zbyt mało dywaników i poduszek. Zauważyła szafkę, skrzynię, jedno drewniane krzesło i trzy przepełnione książkami regały. - Moje łóżko jest twoje. - Materac był solidny, ale nie twardy. Narzuta miała kolor spranej zieleni w diamentowy wzór. Łózko było dwuosobowe, ale ledwie by ich pomieściło. Musiała sprawdzić, czy da się coś z tym zrobić. Severus pochylił się nad nią, uprzednio położywszy ją z czułością na poduszkach. Zarzuciła mu ręce na kark.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ty? - zapytała, przybliżając swoje usta do jego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak - odpowiedział. - Zawsze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Wiele godzin później obudziła się, czując, jak ciężka ręka obejmuje ją w pasie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Mmm... - wymamrotała i obróciła twarzą do Severusa. - Która godzina? - Wilgotne włosy opadły mu na policzek. Odgarnęła je.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Późna. Idź spać dalej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nosisz koszulę nocną. - Ziewnęła, przetarła twarz i ziewnęła ponownie. - Fajnie. - Ponownie ziewnęła. Jej głos stopniowo stawał się coraz cichszy. Przed zapadnięciem w sen powiedziała jeszcze: - Praktycznie. </span></div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-53633369819591608282016-08-11T11:18:00.000-07:002017-08-06T05:21:39.649-07:00Rozdział 27. Idiota!<span style="font-size: medium;">Następnego dnia po zakończeniu czwartej lekcji Ron czekał na Hermionę pod jej klasą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Porozmawiamy tutaj czy w drodze na lunch? - zapytał od progu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dziewczyna pomachała Ronowi i kontynuowała przygotowywanie swoich notatek na kolejną lekcję. Jeśli jej przyjaciel był w stanie opuścić posiłek, by z nią porozmawiać, to musiało być coś ważnego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli masz do mnie żal o odjęte punkty...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron usiadł na brzegu biurka Hermiony, by mieć na nią lepszy widok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A o czym tu gadać? Zrobiłabyś dla Snape'a wszystko, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie odjęłam punktów dla niego - zaprzeczyła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zapomnij o punktach! Już powiedziałem, że nie o nie chodzi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona zaczęła przekładać eseje na wyznaczone miejsce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc o co chodzi?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twoim boginem jest martwy Snape. Nie ja, nie Harry, Ginny czy Neville, tylko Snape. Kiedy przestaliśmy być dla ciebie najlepszymi przyjaciółmi, dla których zrobiłabyś wszystko? A może tylko czekałaś na okazję, by wyjść za Snape'a? Na trzecim roku nikt nie widział twojego bogina.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Eseje, które trzymała w ręku, spadły na ziemię. Uniosła głowę. Jej oczy płonęły.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak możesz tak mówić po wszystkim, przez co razem przeszliśmy? Ty i Harry zawsze byliście dla mnie najważniejsi. Nie myślałam o Severusie aż do tego roku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;"> - Czyli do dnia waszego ślubu? Nie bujaj! - Ron położył dłoń na notatkach przyjaciółki. - Nikt nie bierze ślubu z osobą, o której nigdy nie myślał ot tak znienacka! Nie mam pojęcia, czy to wypływa stąd - powiedział, wskazując ręką na głowę - czy niżej! - Ron na samą myśl skrzywił się. - Ale nie wmawiaj mi, że nigdy o nim nie myślałaś!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Policzki Hermiony oblały się szkarłatem, lecz po chwili zbladły. Niepokój, który Hermiona nosiła w sercu od pewnego czasu, teraz przybrał na sile. Później. Upora się z nim później. W nocy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ta cała historyjka zdaje się być ułożona przez ciebie - kontynuował Ron. - Najpierw okłamałaś nas, że chcesz być sama, by mieć szansę go złapać, a potem okazało się, że bierzesz z nim ślub.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wbiła paznokcie we wnętrze dłoni. Z trudem przełknęła ślinę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie planowałam tego. To po prostu się stało. Nie chciałam was martwić moimi koszmarami, a wiedziałam, że on może mi pomóc, jeśli przekonam go do wysłuchania mnie. Żeby go przekonać do rozmowy ze mną, wymyśliłam sobie wytłumaczenie: ulepszenie przepisu na Wielosokowy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron zacisnął usta i uniósł głowę. Hermiona przełknęła ślinę i kontynuowała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie spodziewałam się, że Albus może zaproponować mi pracę, ale zrobił to i nie mogłam odmówić. Nie, jeśli alternatywą było przysłanie kogoś z Ministerstwa, kto mógł być jeszcze gorszy od Umbridge. Przynajmniej w końcu możecie uczyć się, jak się bronić. Wiesz, że to będzie nam wszystkim potrzebne.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wstała i machnęła różdżką w stronę tablicy, która stała się czysta.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron też wstał. Czuła jego spojrzenie na swoich plecach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powinnaś była najpierw porozmawiać o tym z nami. Musiało być jakieś inne wyjście - stwierdził stanowczo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odwróciła się do niego, oparła się o tablicę i przygryzła wargę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Naprawdę nie było żadnego. Myślisz, że nie próbowaliśmy znaleźć żadnej alternatywy? Severusowi też nie podobała się wizja małżeństwa. Ale on nie wykręca się od swoich powinności. Tak w ogóle, dlaczego rozmawiasz ze mną o tym teraz, gdy minęło tak dużo czasu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron nieco się zgarbił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dobrze wiesz, że nie jestem dobry w sprzeczkach i nigdy taki nie byłem. Pada mi na głowę, gdy jestem wściekły, a wtedy ty odchodzisz zła i obrażona, a w efekcie nigdy nie dochodzimy do zgody. Hannah powiedziała, że jeśli poczekam i przećwiczę, co chciałbym powiedzieć, to może chociaż raz mi się uda. - Jego otwarta, piegowata twarz była tak różna od twarzy Severusa przywykłej do grymasów. - Ja nie chcę się z tobą kłócić. Chcę tylko wiedzieć. Muszę wiedzieć, Hermiono. Stawką jest życie. Szalejesz za nim; nawet nie próbuj zaprzeczać. Ale czy masz pewność, że on jest naprawdę po naszej stronie? Proszę o obiektywną ocenę, oczywiście. Jesteś pewna, że on nie użyje cię, by zdradzić Harry'ego?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta, zamknęła je, przełknęła ślinę i otworzyła je ponownie. Ron zasługiwał na prawdę. Najlepiej będzie, jeśli go teraz nie okłamie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę wyjawić ci wiele, ale jestem pewna. Nie widzisz, że jego życie opiera się na zaufaniu Voldemorta w to, że nie mamy dowodów na jego zdradę? Musicie sami zdecydować, czy ufacie w mój osąd czy nie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Panie Potter, proszę na słówko - powiedział Snape bez podnoszenia głowy, gdy uczniowie, wychodząc z klasy, zostawiali fiolki na jego biurku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, proszę pana. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry zacisnął zęby i pomachał Ronowi. Obiecał Hermionie, że będzie się starał o dobre relacje z nauczycielem. Poza tym nie miał zamiaru dawać Snape'owi powodu, by ten mógł go oskarżyć o wybuch kolejnej sprzeczki.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wystarczająco dużo czasu już zmarnowaliśmy. Mam nadzieję, że jesteś gotowy, by od jutrzejszego wieczoru wznowić nasze lekcje. - Snape podniósł najbliższą fiolkę i przechylał ją na boki, patrząc, jak szkarłatna ciecz odbija się od ścianek. - Dwudziesta, jak dotychczas.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, proszę pana. - Harry obserwował Snape'a, który właśnie wpisał notatkę do swojego dziennika i podniósł kolejną fiolkę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Coś jeszcze, panie Potter? - Niemrawo potrząsnął fiolką. Odłożył ją na miejsce i zapisał kolejną notatkę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powinienem był zaglądać do pana Myślodsiewni - wyrzucił z siebie Harry. - Myślałem, że może znajdę tam jakieś informacje o Departamencie Tajemnic. Nie sądziłem, że znajdę pana prywatne wspomnienia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Rozumiem. Więc to jest pewien rodzaj przeprosin?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba tak. Tak. Przepraszam. Przepraszam, że tam zajrzałem i przepraszam za to, co robił mój tata. Był... - Harry szukał odpowiedniego słowa, ale nie umiał znaleźć innego określenia niż to, którego używał Syriusz. - Był idiotą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wręcz przeciwnie. W swojej przebiegłości był niemal ślizgoński. - Snape zgniótł w dłoni pióro, a ono trzasnęło. - Nie zamierzam dalej dyskutować na ten temat. Przeprosiny za pana własne zachowanie są przyjęte. Nie oczekuję żadnych innych. Wybaczam panu, panie Potter.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry zawiesił torbę na ramieniu, zawahał się, czy powinien wyjść i odłożył torbę z powrotem na podłogę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie potrafię przestać martwić się o Hermionę. Bardzo pana lubi. Jeśli kiedykolwiek nazwie ją pan szlamą...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie potrzebuję wskazówek, jak radzić sobie z własną żoną! - Spojrzenia czarnych i zielonych oczu spotkały się. Snape powoli rozluźnił dłonie. - Twoje zmartwienie o przyjaciółkę jest... - Wziął głęboki oddech i zwiesił głowę, głos zamieniając w szept. - Godne podziwu, Potter.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona zaabsorbowana oglądaniem regału podskoczyła, gdy jej mąż przemówił.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Powinnaś usiąść i wziąć się do pracy. Eseje trzeciorocznych o akromantulach same się nie sprawdzą. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Przytaknęła i po raz kolejny przejechała palcem po krawędzi drugiej od góry półki po jej lewej stronie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiem - powiedziała, wyciągnęła losową książkę o Transmutacji i obróciła ją w dłoniach. - Severusie, myślałam o Więzi Przeznaczenia. Powiedz mi słowo w słowo to, co słyszałeś. Nigdy mi tego nie cytowałeś.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Usłyszała szuranie krzesła o podłogę. Najwidoczniej Severus odsunął się od biurka. Nie spojrzała na niego.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- <i><span style="font-size: small;">Wszystko powinno być tak, jak to widzisz, </span></i><i><span style="font-size: small;">nie powinienem dożyć do grudnia zimowego, </span></i><i><span style="font-size: small;">chyba że ślub rychły weźmiemy </span></i><i><span style="font-size: small;">przed początkiem roku szkolnego. </span></i><i><span style="font-size: small;">Moje wargi powinny uszczelnić naszą więź, </span></i><i><span style="font-size: small;">złamana moc uzdrowieje, </span></i><i><span style="font-size: small;">zimne serca staną się czułe, </span></i><span style="font-size: small;"><i>a uścisk żalu zelżeje - </i>wyrecytował. - Dlaczego o to pytasz?</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Otworzyła książkę i spojrzała obojętnie na pół-człowieka pół-ptaka. Przełknęła ślinę i szybko zamknęła wolumin.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś pewien, że powiedziałam <i>moje wargi, </i>a nie <i>twoje wargi? </i>- wymamrotała, mając świadomość, że para czarnych oczu intensywnie na nią patrzy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak. Ale to nie ma znaczenia.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Nieznacznie obróciła się w jego stronę i ponownie otworzyła książkę, ale na innej stronie. Papuga z dziobem tukana patrzyła prosto na nią.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Właśnie może mieć... Ponieważ, gdybym w twoich snach powiedziała <i>twoje wargi, </i>byłabym pewna, że masz rację i chodzi o pocałunek na ślubie. Ale... - Zamknęła książkę i odłożyła ją na półkę. Odchrząknęła i oblizała usta. - Ale nie chodzi o pocałunek, Severusie. Mam jeszcze jedną parę... wiesz, warg. Myślę... Myślę, że to o nie może chodzić. Ja chcę, no, zrobić to, co musimy. - Skończyła i skierowała się w stronę męża, wpatrując się w jego dłonie. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie - powiedział stanowczo.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Odważyła się na niego spojrzeć. Zobaczywszy jego gniewny wzrok, oblizała ponownie usta i spuściła oczy. Zacisnęła pięści na materiale szaty.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie uważasz, że mam rację, czy nie zrobisz tego? - zapytała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ty tego nie chcesz, więc ja tego nie zrobię. - Brzmiał, jakby był rozdrażniony. Ponownie przełknęła ślinę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale jeśli to uratuje twoje życie...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Usłyszała szelest papierów spadających na ziemię i ponowne szuranie krzesła. Odważyła się spojrzeć na Severusa jeszcze raz. Siedział sztywno wyprostowany, całym sobą zwrócony do niej. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Hermiono, spędziłem połowę życia w niewoli jednego lub drugiego pana. Odmawiam narzucania innej osobie swoich osobistych życzeń czy potrzeb, zwłaszcza tobie, niezależnie od powodu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Przygryzła wargę i oparła się o regał. Odczuła wpijanie się półek w jej łopatki i pośladki. Czyli tego dnia, gdy podzieliła się z nim swoją wiedzą o snach, miała rację. Wolałby umrzeć niż ją poślubić, jednak z innego powodu niż przypuszczała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale chodzi też o mnie. Powiedziałeś, że jeśli Voldemort zabije ciebie, zabije też mnie i moich rodziców.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie, Hermiono - powtórzył.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Chyba powinnam mieć coś do powiedzenia w kwestii mojej śmierci!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Westchnął głośno i wytłumaczył z niewiarygodną cierpliwością.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przepowiednia nie wskazuje jasno, o jakie wargi chodzi, zatem to od nas zależy, jak to zinterpretujemy. Nie musimy wychodzić poza minimalny wymóg. Rytualny pocałunek na naszym ślubie uszczelnił naszą małżeńską więź. - Zacisnął wargi. - Nie pozwolę, żebyś zmuszała się do czegoś, czego nie chcesz; do czego nie jesteś gotowa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ja... chcę. Jestem gotowa - powiedziała, mocniej ściskając szaty w dłoniach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nawet nie jesteś w stanie tego nazwać w mojej obecności. Nie. Mamy resztę życia, by o tym pomyśleć.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli pożyjemy wystarczająco długo! - wykrzyknęła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jak możesz twierdzić, że jesteś gotowa na taką bliskość, skoro w ogóle się nie dotykamy, nie wspominając już o pocałunkach?!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Na jej policzki wpełzły rumieńce, jednak nie miała zamiaru się poddać.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- A czyja to jest wina?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">To był jego pomysł, żeby wybrać rodzaj ceremonii, który nie wymaga konsumpcji związku i mieć oddzielne sypialnie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście twoja.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta i po raz pierwszy od początku rozmowy stanęła przodem do męża.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Moja? - załkała. - Czekałam na ciebie! Żebyś mnie pocałował, dotknął czy cokolwiek innego, naprawdę! Żebyś chociaż pokazał, że tego chcesz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- A ja czekałem na ciebie - przyznał łagodnie, opierając się o oparcie krzesła i wyprostował swoje długie nogi. - Dałem ci swobodę. Nawet w dniu twoich urodzin dałem ci powód, byś mnie przytuliła, żeby rozwiać twoje wątpliwości, czego chcę. Czy odniosłaś wrażenie, że mi się to nie podobało?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta i szybko je zamknęła. Zaczęła chodzić w tę i z powrotem wzdłuż regału. Stanęła, oparła ręce o biodra, a plecy o półkę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Myślałam, że nie jesteś mną zainteresowany. Nigdy nie dotknąłeś mnie, jeśli nie zrobiłam tego pierwsza.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie. Dlatego powinnaś od razu zrozumieć, że nie pocałuję cię, jeśli ty nie zrobisz tego pierwsza. To w twoich rękach spoczywa decyzja, kiedy chcesz posunąć się dalej. Ja mogę jedynie cierpliwie czekać na ciebie. Jak dotąd byłem bardzo cierpliwy - powiedział, patrząc na żonę. Uniósł kąciki ust. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Cierpliwy! - prychnęła. - Dlaczego po prostu mi o tym nie powiedziałeś?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Bo byłem twoim nauczycielem, od kiedy miałaś jedenaście lat. To ty powinnaś wyjść z inicjatywą.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Gwałtownie uniosła głowę. Krążyła po pokoju, unikając trzech stosów książek i jednego stosu czasopism z dwumiesięczną wprawą. Severus podążał wzrokiem za dziewczyną, która w końcu stanęła kilka kroków przed nim.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czyli dla ciebie wciąż jestem małym dzieckiem - wymamrotała, rozcierając palcami ból w klatce piersiowej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - przyznał. - Jest na odwrót. Mam nadzieję, że gdzieś z tyłu głowy nie uważasz mnie wciąż za swojego surowego nauczyciela, któremu przez wiele lat chciałaś zaimponować. Czy wciąż zrobiłabyś wszystko, by zdobyć moje uznanie? Czy to, co robisz, jest kierowane twoją wolą czy robisz to, bo uważasz, że ja tak chcę? Nie zauważyłaś, jak ostrożnie unikałem twoich najświeższych wspomnień podczas lekcji Oklumencji? Nie będę napierał na twoje osobiste przemyślenia i ten napór się nie zwiększy. Kiedy będziesz gotowa postąpić krok dalej, będziesz o tym wiedziała. - Z oczu męża Hermiona wyczytała mieszaninę wyzwania i zaproszenia. - Kiedy będziesz w stanie powiedzieć mi o <i>tym</i> bez jąkania, też będę wiedział, że jesteś już gotowa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona spojrzała na niego. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<i><span style="font-size: medium;">Chłopcy! Czy mają siedemnaście lat czy trzydzieści siedem, są tak samo niepojęci. Zmarnowaliśmy tyle tygodni tylko dlatego, że nie chciał mi powiedzieć, co mu chodzi po głowie. Idiota!</span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;">Po chwili stała już między kolanami Severusa, dotykając jego twarzy w niemym zaproszeniu, by na nią spojrzał. Przybliżyła się jeszcze o krok i ujęła jego twarz w dłonie. Miał takie szorstkie policzki... Pochyliła się. Jego wargi były chłodne, ale ich wnętrze było ciepłe. Nie obchodził jej fakt, że włosy jej męża były śliskie od mikstur, a jej szyja zaraz się złamie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Po chwili zaczęły boleć ją również plecy, więc usiadła Severusowi na kolana, opierając się o jego tors. Czuła bicie jego serca. A może to jej serce tak waliło? Uśmiechnęła się między pocałunkami, jeszcze mocniej wtulając się w męża. Nieco się osunął, aby miała więcej miejsca. Niemal czuła, jak Severus odwzajemnia jej uśmiech, ale nie otworzyła oczu, by to zobaczyć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Po dłuższej chwili przypomniała sobie, że chciała mu coś powiedzieć. Zacisnęła ręce na guzikach jego szaty. Właściwie... Co ona chciała powiedzieć?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chodź do łóżka - wyszeptała, gdy już sobie przypomniała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zamknął ją w szczelnym uścisku, ale cofnął głowę, zmrużając oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na niego z nadzieją, rysując kółeczka na jego klatce piersiowej. Podniósł dłoń i splótł palce z jej palcami. Czas zdawał się zatrzymać. Jej usta czuły się niewiarygodnie nagie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - powiedział, gdy jego oddech uspokoił się na tyle, że mógł mówić. - Nie dziś.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przecież się nie jąkałam. - Gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że to było ważne, ale nie mogła sobie przypomnieć, dlaczego. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oparł swoje czoło o jej tak, że czuła jego oddech na policzku. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To się nie liczy - wyszeptał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chcesz zmienić nasze życie - wytłumaczył łagodnie. - Nie myśl, że tego nie chcę, ale muszę mieć pewność, że całkowicie to przemyślałaś. Powinniśmy o tym porozmawiać, gdy będziemy trzeźwo myśleli. Zanim któreś z nas bezsensownie pocałuje drugie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wyplątał dłoń z jej włosów i pogłaskał po policzku. Odwróciła twarz, chcąc pocałować jego palce i zetknęli się nosami. Dreszcz rozbawienia przeszedł ich ciała, począwszy od złączonych dłoni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Chciała spojrzeć na niego z gniewem, ale gdy ich oczy się spotkały, a Severus uśmiechnął się, nie mogła zrobić nic innego, jak tylko odwzajemnić uśmiech.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Głuptasie - powiedziała. - Nie zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pozwolę sobie na płomyk nadziei, że jakoś to przeżyjemy - odparł, wciąż gładząc jej policzek. - Gdy jesteś przy mnie, czuję, że jestem w stanie stawić czoła wszystkiemu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oparła głowę na miejscu złączenia jego szyi i ramienia, kładąc policzek na fałdzie szorstkiej wełny, a usta przywarła do nagiej skóry męża.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mam taką nadzieję - wyszeptała. Podekscytowała się faktem, że na jej bliskość Severus zareagował dreszczem. Przycisnął jej dłoń do swojego serca, które było jeszcze bardziej niespokojne niż jego oddech. Hermiona czuła pod palcami, jak łomocze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Złożył pocałunek na jej włosach. Wolną ręką bawił się jej włosami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Taki jest mój plan. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy razem bardzo długo. Chcę mieć pewność, że nie potkniemy się o własne nogi na samym starcie. Co nagle, to po diable.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jakie to ma znaczenie, skoro droga jest wyboista? Możemy poćwiczyć, aż dojdziemy do perfekcji - Hermiona dalej nakłaniała Severusa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powinienem był się spodziewać, że to powiesz. Jesteś tak bardzo gryfońska.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, że nie mogę nic na to poradzić - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ależ ja nie chcę, byś się zmieniała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zdziwiła się i podniosła głowę z zamiarem spojrzenia Severusowi w oczy. Przypadkowo uderzyła w jego podbródek.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ałć! Przepraszam. - Potarła głowę, a on zrobił to samo z bolącym podbródkiem. Zaczerwieniła się. Severus uniósł pytająco brew. - Zawsze myślałam, że nie lubisz mojej gryfońskiej natury.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci, żebyś była sobą - przypomniał jej. - Jesteś Gryfonką i nie chciałbym, żebyś się zmieniła. Gdybyś nie była Gryfonką, poświęciłabyś swoje życie dla mnie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może - przyznała. - Gdybym lepiej cię znała. Poza tym nie uważam, że to poświęcenie. Nie jestem jakaś wyjątkowa. <i>Spryt i książki</i> - tak powiedziałam kiedyś Harry'emu. To cała ja. No i w porównaniu do ciebie nie jestem wcale taka mądra.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus przybliżył Hermionę do siebie, układając jej głowę w zagłębieniu swojej szyi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie doceniasz się - powiedział, gładząc jedną ręką jej włosy od czubka głowy aż do pasa. - Nigdy nie znałem kogoś tak wspaniałomyślnego. Przez sześć lat obserwowałem, jak przedkładasz szczęście swoich przyjaciół ponad swoje własne. Teraz to samo chcesz zrobić dla mnie. Nie chcę, żebyś zmieniała się aż tak bardzo, że w końcu nie będziesz już sobą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Głuptasie - wyszeptała ponownie. - Nie zauważyłeś, że takie zachowanie sprawia, że jestem sobą?</span></div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-13842839991210431332016-08-04T11:17:00.000-07:002017-08-06T05:21:27.405-07:00Rozdział 26. Rzeczy, których żałują<span style="font-size: medium;">Patrząc na Harry'ego przemierzającego dormitorium, Neville zastanawiał się, ile czasu mają do powrotu Deana i Seamusa, którzy grali w piłkę nożną i Rona, który miział się z Hanną w jakimś odludnym miejscu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie ufam mu. Nigdy mu nie zaufam. Jego ojciec jest Śmierciożercą, tak jak połowa jego rodziny. Chciał, by dziedzic Slytherina zabił Hermionę na drugim roku. Chciał wiedzieć, kim jest dziedzic i mu pomóc - warknął Harry.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville westchnął. Może to, co powie, nic nie da, ale nie miał zamiaru się poddać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Miał dwanaście lat. Dwunastolatkowie gadają głupie rzeczy, których żałują, gdy mają siedemnaście lat. Poza tym Hermiona upokorzyła go w tej sprawie z miejscem w drużynie. Był zły. Nigdy nie życzyłeś komuś cierpienia albo nawet śmierci z powodu nie poważniejszego, jak tylko zranienie twoich uczuć? On teraz nie chciałby, aby coś złego stało się Hermionie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przypuszczam, że on sam ci to powiedział, co? - parsknął Harry.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie musiał. Od kiedy jestem w Hogwarcie, większość czasu spędziłem w cieniu innych. Obserwowałem. W ten sposób czułem się bezpieczniejszy. Niektórych obserwowałem, bo ich podziwiałem. - Neville podniósł swoją poduszkę i uklepał ją. Nadszedł czas na szczerość. - Na przykład ciebie, Rona i Hermionę. Innych obserwowałem, bo się ich bałem, jak Dracona. - Wzruszył ramionami. - Ostatnio nie odczuwam strachu przed nim, bo wiem, że nie mam powodu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W kółko powtarzasz, że on się zmienił, ale to nie jest prawda! Próbował złapać mnie w zasadzkę pod koniec piątego roku!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville westchnął i włożył rękę do kieszeni, chcąc wyjąć stamtąd Teodorę. Nie było jej. Znowu! Przeskanował spojrzeniem pokój i postanowił rozpocząć poszukiwania pod łóżkami. Jeśli zauważy gdzieś swoją ropuchę, będzie mógł ją przywołać z użyciem Accio bez ryzyka, że Teodora w coś uderzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wsadziłeś jego ojca do Azkabanu. Myślałeś, że to go nie obejdzie? Tego dnia zaszczepiłeś mu chyba trochę rozumu, bo od tego czasu nie próbował cię przekląć. I wciąż nie ma zamiaru tego zrobić - powiedział, klękając na podłodze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Innego dnia mnie uderzył - powiedział Harry, unosząc kotary na drodze Neville'a.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tego dnia powinieneś był sam siebie uderzyć - wytknął Longbottom. Nie tylko Draco mówił rzeczy, których potem żałował. Nie tylko on życzył śmierci osobom, które go nie lubiły.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry nie odpowiedział. Podszedł do kolejnego łóżka i ponownie uniósł kotary.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ty i Ron naprawdę jesteście fajnymi gośćmi - powiedział Neville. Było mu łatwiej rozmawiać z Harry'm, gdy we dwójkę szukali ropuchy. Teodora chyba miała jakiś instynkt, który podpowiadał jej, kiedy powinna zniknąć. - Ale jesteście ślepi jak nietoperze, jeśli chodzi o ludzi. Nie mówię, że Draco był wart waszej przyjaźni na pierwszym roku, bo nie był. Ale to całe udawanie, drwienie i próby wpakowania was w kłopoty były efektem jego zranionych uczuć. Bo w przeciwieństwie do niego, znienawidziłeś go od pierwszego wejrzenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- On obraził Rona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wcześniej. U Madame Malkin. Draco próbował wszystkiego, by ci zaimponować, a ty byłeś względem niego nieprzyjazny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry zrobił skwaszoną minę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przypominał mi Dudleya, mojego kuzyna. Wredny, rozpuszczony łobuz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Teodora czekała pod czwartym łóżkiem, które sprawdzali. Neville schował ją do kieszeni i wstał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zgadzam się, był taki jako jedenastolatek. Też miałem o nim takie zdanie. Jednak, czy jesteś pewny, że Draco to wciąż ta sama osoba? Nie jest ani twoim kuzynem, ani jedenastoletnim smarkaczem, którego wtedy spotkałeś. Spójrz na niego świeżym okiem, Harry. Tylko o to cię proszę.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<h3>
<span style="color: red; font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Wampirze dowody</span></h3>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i>Uczniowie Hogwartu byli w tym tygodniu świadkami terroru</i> - pisze Rita Skeeter, główna reporterka. <i>Praktykująca nauczycielka, pani Hermiona Snape, z domu Granger, pozwoliła mrocznemu sekretowi jej męża wymsknąć się. Jedenastolatkowie kulili się ze strachu, gdy pani Snape wyjawiła, że jej mąż powstał z martwych, by do nich przyjść.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i>Wszyscy ostrzegali nas, że profesor Snape to nietoperz z lochów - </i>wyjawił drżącym głosem jeden ze świadków.<i> Dotąd nie wiedzieliśmy, że dosłownie. </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i>Zawsze był najstraszniejszym nauczycielem w szkole - </i>zapewnia inny uczeń. <i>Jego oczy są czarne jak puste tunele, a gdy patrzy na ciebie z rozbawieniem, mrozi cię od środka. Gdybym codziennie przed lekcjami nie jadł czosnku, nie rozmawiałbym teraz z panią. </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i>Czytelnicy przypominają sobie niezbyt urodziwą nastolatkę, która obrosła w złą sławę przez swoje zaloty do Harry'ego Pottera i gwiazdy bułgarskiego Quidditcha, Wiktora Kruma. Dziewczyna poślubiła Mistrza Eliksirów i Głowę Slytherinu podczas prywatnej ceremonii krótko przed rozpoczęciem przez jej przyjaciół siódmego roku nauki w Hogwarcie. Jej zapał ma teraz wytłumaczenie. Wampirze moce uwodzenia i oczarowywania są dobrze udokumentowane w czarnomagicznej literaturze. Długie życzenia profesora Snape'a, by zamienić warzenie eliksirów na Obronę Przed Czarną Magią i jego głębsze zainteresowanie mrocznymi zaklęciami były bez wątpienia powodami, dla których profesor użył uroku na swojej utalentowanej uczennicy.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><i>Dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore, zapytany o niebezpiecznie niestabilne stanowisko pracy, odmówił komentarza...</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i><br /></i></span>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><b>~*~</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Powstały z martwych! Jasne! To był bogin użyty w dobrym celu!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Hermiona nie potrafiła poskromić swojej złości aż do Nocy Duchów. Każda lekcja była dla niej rozproszeniem myśli o tym, jak bardzo chciałaby cofnąć się w czasie do swojego czwartego roku i zabić Ritę, gdy była pod postacią żuka, zamiast głupio trzymać ją zamkniętą w słoiku. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Z jakiegoś powodu uczniowie zdawali się być głośniejsi niż zwykle. Odbierała punkty wszystkim czterem domom z nieokiełznaną satysfakcją. Gdy Gryfonom zabrakło punktów do odbierania, rozdawała im szlabany.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Weszła do Wielkiej Sali i przystanęła na chwilę, obserwując tysiące nietoperzy. Część z nich robiła naloty na dyniowe lampy, a reszta zwisała swobodnie ze ścian i sufitu. Mimowolnie na jej ustach zagościł uśmiech.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Czym jest jeden więcej nietoperz w tłumie? - usłyszała zza siebie głos. Rozejrzała się wokół i zobaczyła Filiusa. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Wmów uczniom, że Severus rzeczywiście zmienia się w nietoperza, a nie będą wiedzieli, który nietoperz nim jest, a który nie - powiedziała. - Może podeślijmy je do dormitoriów po zakończeniu Nocy Duchów i sprawdźmy, czy dzieciaki będą w stanie usnąć?</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Lepiej nie - odpowiedział Filius pogodnie, gdy we dwójkę zmierzali do stołu nauczycielskiego. - Niewyspany uczeń to marudny uczeń, a marudny uczeń to niewspółpracujący uczeń, który prędzej podpali pióro, niż poprawnie rzuci na nie <i>Wingardium Leviosa</i>. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Pewnie masz rację - przyznała.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Była całkiem głodna. Nie czuła tego, dopóki nie spojrzała na dwie porcje pieczonej dyni, gruby kawałek wołowiny polany sosem pieczeniowym i trzy ziemniaki w koszulkach. Zauważyła, że na talerzu jej męża leżą tylko dwie zielone kulki groszku, które dziobał widelcem.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Wszystko w porządku? - zapytała. On nigdy nie jada groszku. Mówił, że ma po nim niestrawność. </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Podniósł na nią znudzony wzrok i po chwili spuścił oczy na talerz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic się nie stało - odpowiedział i zdusił jedną z kulek tyłem widelca. - Nic, co by dotyczyło ciebie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie chodzi o artykuł, prawda? - szybko zadała pytanie. - Czy to przysporzy ci kłopotów? Przecież ludzie muszą wiedzieć, że to stek bzdur.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oni to wiedzą, oczywiście. Nie przejmuj się, po prostu nie jestem głodny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wciąż miała na niego oko. Gdy nie wziął nawet małego kawałeczka jego ulubionej tarty z melasą, zamarła z roladą z dżemem w ustach, a obiad zaciążył jej na żołądku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;"><b>~*~</b></span></div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zrobiłam coś nie tak? - zapytała, gdy siedzieli bezpieczni w swoich kwaterach z drzwiami szczelnie zamkniętymi za nimi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus podszedł do pustego kominka i wpatrzył się w palenisko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie ma nic z tobą wspólnego - powiedział. - Nie powinnaś się martwić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę się nie martwić, gdy widzę cię w takim stanie. Proszę, nie mów mi, że nic złego się nie stało, skoro widzę, że jest inaczej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Westchnął, wciąż patrząc na puste palenisko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Obiecałem być z tobą szczery - odparł w końcu. - Szczery we wszystkim, co dotyczy mojej prywatności. Nie mogę zaprzeczyć, że to zalicza się do tej kategorii, choć chciałbym, aby było inaczej. Dobrze... - Pochylił głowę. - To jest pewien rodzaj rocznicy. Tego dnia moje grzechy wracają, by mnie dręczyć. Dziś jest rocznica dnia, w którym zmarł mój najlepszy przyjaciel.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona westchnęła i podeszła do męża, potrącając po drodze dwie książki stojące na stosie, który stał na jej drodze. Uniosła rękę z zamiarem dotknięcia Severusa, ale nie odważyła się tego zrobić. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, Severusie - wyszeptała. - Tak mi przykro.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To było dawno temu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niewystarczająco dawno, by zapomnieć - powiedziała delikatnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie. Nigdy nie zapomnę. - Zacisnął pięści. - To była moja wina. To ja byłem tym potwornym głupcem, który zdradził Czarnemu Panu informację, nie mając pojęcia, że dotyczy ona osoby... Osoby, na której mi zależało. Gdybym nie był tak głupi, pewnie oni wciąż by żyli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie wiedziałeś, że zdradzasz przyjaciela - wtrąciła bezradnie. <i>Oni?</i></span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;">Severus obrócił się do niej, wyciągając ręce, jakby chciał nią potrząsnąć, ale jednak je opuścił. Przeszedł obok niej zamaszystym krokiem i stanął przy stole. Rozwinął pergaminy z esejami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiedziałem, że kogoś zdradzam! - powiedział. - Nie próbuj mnie usprawiedliwiać. NIC nie jest w stanie mnie usprawiedliwić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, Severusie - westchnęła ponownie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Odkrycie, kogo zdradziłem, było jak kubeł zimnej wody. - Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Przypomniało mi, że moje czyny miały konsekwencje; że moimi czynami krzywdziłem prawdziwych ludzi. Byłem tak samo odpowiedzialny za wszelkie okropności jak ci, którzy dzierżyli różdżki i grabili domy. Zwróciłem się do Albusa, ale nie mogłem powstrzymać katastrofy. Nie mogłem jej ocalić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Gdy mówił, szła w jego stronę, lecz po usłyszeniu ostatniego zdania przystanęła zdeprymowana.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jej? - zapytała. - Twój najlepszy przyjaciel był kobietą?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Uniósł głowę i spojrzał na Hermionę znad swojego wielkiego nosa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czemu cię to dziwi? Czyż twoi najlepsi przyjaciele nie są chłopcami? Myślisz, że jako jedyni umiecie znaleźć towarzystwo w osobie przeciwnej płci?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powinno mnie to dziwić - przyznała. - A mimo wszystko zdziwiło. Pewnie dlatego, że zawsze myślałam, że to Lucjusz Malfoy był twoim najlepszym przyjacielem. Albo jakiś inny Śmierciożerca. - Pokonała dzielący ich dystans i objęła po w pasie, układając głowę na jego plecach. Początkowo spiął się, jednak powoli się rozluźniał. - Była jednym z nich?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Od razu poczuła, że była w błędzie, bo jego ręce zesztywniały.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy! To nie do pomyślenia! Żywiła wielką niechęć do czarnej magii i osób ją praktykujących.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oparła głowę o jego łopatkę. W duchu modliła się, by jej ciało dawało mu komfort, jakiego nie są w stanie zapewnić mu słowa, które wypowiadała. Kiedy odwrócił się przodem do niej, objął ją i wtulił twarz w jej włosy, wiedziała, że jej bliskość mu pomaga. Między nimi na dłuższy czas zapanowała cisza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie przepadała za czarną magią, a ty zostałeś Śmierciożercą? - rozmyślała Hermiona. Uświadomiła sobie, że powiedziała to na głos. - Przepraszam. Wybacz mi. Nie odpowiadaj, jeśli nie chcesz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wtedy już od dawna nie uważała mnie za przyjaciela. Powiedziałem coś... niewybaczalnego, gdy mieliśmy po szesnaście lat i od tego czasu się do mnie nie odezwała.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzmocniła uścisk.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, Severusie. - Zdawała sobie sprawę, że jej wzdychanie było niepotrzebne, ale nie potrafiła wymyślić niczego lepszego. - Nigdy ci nie wybaczyła?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem: powiedziałem jej coś <i>niewybaczalnego</i>.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Między przyjaciółmi nie ma takich rzeczy, których by się nie wybaczyło - mruknęła, jednak on tego nie usłyszał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nazwałem ją paskudną, małą szlamą - powiedział, odsuwając się, by spojrzeć na Hermionę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc powinna cię spoliczkować - przyznała. - Ale jeżeli ją przeprosiłeś, powinna wybaczyć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Kącik jego ust uniósł się nieznacznie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ty byś tak zrobiła. Zawsze wszystko przebaczasz swoim przyjaciołom.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Prawie powiedziała "Oczywiście!", ale to byłoby niesłychanie nietaktowne, więc nie odezwała się. Po chwili Severus westchnął i całkowicie odsunął się od żony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kochałeś ją? - zapytała, czując się absurdalnie samotna. Przygryzła wargę. Nie chciała pytać. Nie powinna. Na szczęście Severus nie wytknął jej ciekawości.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak - przyznał. - Desperacko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przełknęła ślinę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wciąż ją kochasz? - brnęła dalej bez zastanowienia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przez długi czas była dla mnie wszystkim - przyznał bez ogródek. - Ale nie teraz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jaka była?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odszedł do dalekiej półki z książkami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie tak lojalna jak ty.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Wiadomo, nie mogła tak tego zostawić. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czarownica mugolskiego pochodzenia w tym samym wieku, co ty. I zmarła w Halloween jak matka Harry'ego. Ciekawe, czy się przyjaźniły...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Skrzywił się, a ona już znała odpowiedź.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Och! - Przełknęła ślinę i spojrzała na Severusa. - Więc gdy patrzysz na Harry'ego...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zamknął oczy. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przypominam sobie wszystko.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">To było absurdalne, jak wiele razy płakała w tym roku. Zamaszystym ruchem przetarła nos i oczy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To niesprawiedliwe. To nie była jego wina.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Oparł czoło o krawędź półki, na którą patrzył.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ona umarła, by go chronić! A go to mało co obchodzi. Spójrz na niego! Leniwy, niechlujny, prostacki i chlubiący się swoją ignorancją! Nawet nie wrócił na lekcje Oklumencji po tym swoim groteskowym napadzie złości. On nie jest wart jej śmierci.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie mów tak! - powiedziała, schylając się, by podnieść książki, które przedtem potrąciła. Pozostałe stosy książek niebezpiecznie się chwiały, więc je wyrównała. - Nawet nie wiesz, jaki on jest naprawdę. Taki ci się tylko wydaje. Gdy na niego patrzysz, widzisz tylko jego ojca. Ale Harry bardzo docenia poświęcenie rodziców. On po prostu nie wie, jak ci to pokazać.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czy on kiedykolwiek wspomniał o Lily? Czy tylko wspomina ojca?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Głos Severusa był stłumiony, dlatego że mówił w kierunku półki czy z innego powodu? Przygryzła wargę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- W tym wieku chłopcy częściej myślą o ojcach - broniła Harry'ego. - Gdyby był dziesięć lat starszy lub młodszy, częściej wspominałby o matce. - Wzięła głęboki oddech. - Jest moim przyjacielem od pierwszego roku, gdy uratował mnie przed trollem górskim, chociaż wtedy jeszcze mnie nie lubił.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Skłamałaś o poszukiwaniach trolla. - Severus spojrzał na Hermionę. Czerwona odciśnięta kreska znaczyła jego czoło od lewej brwi do linii włosów.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale nie w kwestii ratunku. Harry jest odważny i lojalny, skłonny do poświęceń i ma w sobie to coś, że nie usiedzi w miejscu, gdy widzi kogoś w niebezpieczeństwie. Spójrz na niego świeżym okiem. Proszę.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-38273483874471560542016-07-25T11:16:00.000-07:002017-08-06T05:21:16.648-07:00Rozdział 25. Spurpurowienie<span style="font-size: medium;">- Cofnę to. Wszystko cofnę. - Draco oparł się o ścianę szklarni i spojrzał nad kwiatami wielkości parasola przez przyciemnione szyby na zachmurzone niebo. - Wszystko, co mówiłem o tym, że jesteś mięczakiem, bo boisz się mojego ojca chrzestnego, bo był twoim boginem na trzecim roku. - Jego jabłko Adama podjechało do góry i opadło. - Bałem się wielu rzeczy. Ale do tej chwili jego się nie bałem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville odgryzł kolejny kawałek tosta. Zwinął parę kromek ze stołu podczas śniadania. Patrzył na kilka ostatnich Czyrakobulw wiercących się w ziemi jak czarne ślimaki. Sezon prawie się kończył. Nieco dalej Trzepotki trzepotały na nieistniejącym wietrze. Szacował, że za około trzy tygodnie trzeba będzie je przyciąć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Uznałem, że jesteś głupi, bo nie zorientowałeś się, że jego wybuchy złości to tylko udawanie - kontynuował Draco. - On nie jest taki poza szkołą. Gdyby byłem dzieckiem i przychodził do nas na herbatę, pozwalał mi gaworzyć do niego tak długo, aż matka kazała mi wrócić do swojego pokoju, bo byłem za głośny. Czasami podrzucał mi dodatkowe ciasteczka, gdy nikt nie widział. Teraz się zastanawiam, czy to też nie była gra. Wczoraj wieczorem siedział, uśmiechał się złośliwie i kiwał głową. Spokojnie powiedział mi, jak zniszczyć moją rodzinę jednym słowem. Tak, jakby tego chciał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A chce? - zapytał Neville, przełykając kęs i biorąc kolejny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówi, że nie. - Draco zamknął oczy i pozwolił swojej głowie opaść. - I jeśli pod koniec tygodnia będziemy wciąż żywi, będzie to znaczyło, że mówił prawdę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Bezpieczna w ramionach męża, Hermiona mogła w końcu się rozkleić. Przycisnęła piekące oczy i nos do jego pocieszającego ciepłego torsu. Pozwoliła ujść emocjom, które tłumiła od godziny. Poklepał jej plecy i odczekał, aż dziewczyna się uspokoi. Na szczęście w klasie nie było nikogo oprócz nich. Pojawił się w jej drzwiach, gdy akurat dwaj ostatni trzecioroczni zdążali na przerwę. Zamknął za nimi drzwi, gdy już odeszli. Nieco się skurczyła, spodziewając się gniewnej tyrady, ale on tylko spojrzał na nią, pochylił się i objął ją. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Sto pięćdziesiąt siedem punktów od Gryffindoru? Nie uważasz, że to było nieco wygórowane?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Pociągnęła nosem i wcisnęła między ich ciała rękę, by wytrzeć oczy i nos.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Gdyby mieli więcej, to odebrałabym więcej - wymamrotała, przyjmując materiałową chusteczkę, którą Severus dla niej wyczarował i wytarła dokładniej twarz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Powiedz to Minerwie na obiedzie. Chcę zobaczyć, jak spurpurowieje. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie powinna narzekać. Na moim pierwszym roku odjęła Gryffindorowi prawie tyle samo punktów za jednym razem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Och, jeśli dobrze pamiętam, to było z winy trzech Gryfonów, nie jednego.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus ewidentnie lubił się wyśmiewać z dziecięcych wybryków żony.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale ten Gryfon na to zasłużył - powiedziała, wpychając do kieszeni zmiętą chusteczkę. Postanowiła, że później się jej przyjrzy. W końcu to pewien rodzaj prezentu, nie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie - zgodził się. - I chyba szlabany z Filchem każdego powszedniego dnia przez następne dwa miesiące będą odpowiednią karą.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jeśli myślisz, że to udobrucha Minerwę, możesz podarować Gryffindorowi te siedem punktów - powiedziała, uśmiechając się. Ponownie ukryła twarz w torsie męża, tak, by nie zobaczył jej uśmiechu. Jego szaty były szorstkie. W duchu była wdzięczna, że jeszcze nie przemokły od jej łez. Takiego wstydu chyba by nie zniosła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zwolniłaś mnie z obowiązku dawania punktów Gryffindoru jakieś dwa miesiące temu - przypomniał jej. - Jeśli chcesz je zwrócić, możesz zrobić to sama.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Uczucia Gryfonów były teraz ostatnią rzeczą, o jaką się martwiła. Odchyliła głowę, żeby spojrzeć na twarz Severusa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam. Nic nie mogłam na to poradzić, naprawdę. Otworzyłam szufladę i nagle leżałeś martwy na podłodze, wyglądając tak, jak w snach. Wiedziałam, że to tylko bogin i że muszę natychmiast się go pozbyć, zanim zacznie się zmieniać, bo dzieciaki zobaczyłyby coś, czego nie powinny. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to szarady - wybełkotała. - Jesteś na mnie zły?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powinienem być. Dzięki tobie i młodemu panu Jamisonowi już nigdy nie będę w stanie powiedzieć w klasie <i>bałwan </i>bez tłumu uczniów piszczących z rozbawienia. - Spojrzał na Hermionę, ale nie sprawiał wrażenia złego. Pogłaskał jej policzek lokiem, który wyswobodził się z jej koka.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam. Ja... O jeju! - Starała się nie zaśmiać. - To po tym się zorientowałeś tak szybko? - Oczywiście klasa, z którą miała zajęcia w czasie niefortunnego zdarzenia, miała zaraz potem lekcję z Severusem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zgadza się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oparła głowę o jego tors i przygryzła wargę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- O nie! Twoja piękna mowa wprowadzająca pierwszorocznych! <span style="color: red;">*</span></span><br />
<span style="font-size: medium;"><span style="color: red;"><br /></span>
Założył zabłąkanego loka za jej ucho, palcami gładząc jej kark.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Będę musiał zmienić ostatnie zdanie, bo inaczej to może źle się skończyć. Jestem pewien, że ktoś poinformuje o zajściu przyszłych pierwszorocznych w drodze do zamku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przykro mi. Ten chłopak to jak trzej bliźniacy Weasley w jednym. Jednak on nie mógł być odpowiedzialny jako jedyny za to, co się stało. Jeśli kiedykolwiek dowiem się, kto pomógł mu umieścić bogina w moim biurku... - przerwała, zamyślając się. - Um... Jeszcze nie wiem co zrobię, ale transmutowanie go i jego pomocników we fretki i odbijanie ich od podłogi brzmi nieźle. Nie przypominaj mi, że nie możemy używać transmutacji jako kary, bo znajdę jakąś gorszą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Naprawdę?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ty coś wiesz - oskarżyła go.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie do końca wiem. - Jego palec wskazujący sunął delikatnie po jej karku. - Ale może to był zły pomysł, żeby umieścić w parze pana Jamisona z pewnym Ślizgonem na zajęciach praktycznych. Kuzynki pana Patila raczej nie należą do dyskretnych. Pewnie twój egzamin z Obrony z trzeciego roku był przy nim przez nie wspomniany. Twój bogin zamienił się wtedy w Minerwę, która mówi ci, że oblałaś egzaminy, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wszyscy mi to wypominają - marudziła. Zwęziła oczy. - Czyli jeden z twoich pierwszorocznych mu pomógł? I wszyscy dowiedzieli się o mojej niechęci do boginów? To jest dziesięć razy gorsze! Czy oni nie pomyśleli, co mogłoby się stać, gdybym nie pozbyła się bogina wystarczająco szybko? Sto dzie...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Położył palec wskazujący na jej usta, zanim zdążyła dokończyć zdanie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zostaw w spokoju punkty Slytherinu - powiedział. - Chyba muszę ci przypomnieć, że tak, a nie inaczej pogrupowałaś uczniów, żeby dbać o międzydomową współpracę. Powinnaś cieszyć się, bo odniosłaś sukces. - Hermiona spojrzała krzywo na Severusa, nie ruszając się z jego objęć. Mężczyzna dodał znacząco: - To może być twoja kara za wyobrażanie sobie mnie jako bogina i urządzania z tego durnej pantomimy. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zacisnęła wargi. Jego gniewne spojrzenie było intensywniejsze od jej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, dobra - wymamrotała</span><span style="font-family: sans-serif; font-size: medium;">. Tak właściwie uczniowie zaczęli się śmiać dopiero, gdy Snape-bogin podskoczył z podłogi, powiedział: </span><i>pierwsza część ciała brzmi jak "under"</i><span style="font-size: medium;"> i zaczął wymachiwać palcami prawej ręki, pozwalając dzieciom przechodzić pod lewą. - Ale nie pozwolę, żeby uniknął szlabanu.;</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mam taką nadzieję. Jeśli pozwolimy uczniom płatać nam figle, jak to się skończy? Pewnie wybuchami kociołków na moich lekcjach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zaczerwieniła się i ponownie oparła głowę o jego tors.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dobra, nie ma sensu roztrząsać tego tematu - skrzywiła się i dodała: - To wyjdzie poza klasę, prawda? Ludzie z zewnątrz o tym usłyszą. Pewnie pomyślą, że mogą to wykorzystać. Że mogą wykorzystać mnie, bo będą wiedzieć, że ja... Zrobiłabym dla ciebie wszystko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wzmocnił uścisk.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie pozwolę, by ktoś cię wykorzystał. Najwyżej będziemy musieli przyspieszyć nasze plany. Teraz mi powiedz: ile widzieli?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niewiele. Tylko ciebie martwego, leżącego na podłodze klasy. Wyglądałeś dokładnie tak, jak w moim śnie. Krew lała się wszędzie, twoje nogi i ręce były powyginane pod dziwnymi kątami, twoje nauczycielskie szaty były całe podarte. Och! - Rozwarła usta. - Nigdy wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Byłeś w nauczycielskich szatach, jakby porwano cię ze szkoły. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, wiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz? Od jak dawna? - domagała się odpowiedzi. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Albus i ja wielokrotnie dyskutowaliśmy na temat snu i obejrzeliśmy go w Myślodsiewni więcej niż raz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała mu prosto w oczy, które nagle stały się nieprzeniknione. Przełknęła ślinę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czego jeszcze mi nie powiedziałeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego przypuszczasz, że jest jeszcze coś do powiedzenia? Śniliśmy te same sny przez trzy tygodnie. Różniły się jedynie głosami, które wygłaszały przepowiednię.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ja przez ostatnie cztery noce przed ślubem brałam Eliksir Słodkiego Snu i sny ustały. - Przypomniała sobie, jak Severus prawie przyznał się do uzależnienia i rozszerzyła oczy. - Ja brałam eliksir - wyszeptała. - Ale ty nie, prawda? Oczywiście, że nie brałeś - odpowiedziała sama sobie. - Jestem taką idiotką, że nigdy nie przyszło mi to do głowy!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bo nie miało powodu, by przychodzić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Miało powód - przerwała. Nie chciała się kłócić. Pytania były istotniejsze. - Co więcej zauważyłeś przez te cztery noce i mi nie powiedziałeś? Wiesz, kiedy cię porwali?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie porwali mnie, przecież tu jestem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie graj ze mną w gry słowne. To jest zbyt ważne! Wiesz, kiedy prawdopodobnie by cię porwali? Kiedy będzie najniebezpieczniejszy czas? Nadejdzie czy już minął? - To miało być przed grudniem, tylko tyle wiedziała. Jeśli coś poszło źle, porwaliby go w przeciągu następnego miesiąca. - I nie mów mi, że nie muszę wiedzieć. Potrzebuję tej wiedzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zacisnęła pięści na jego szatach. Zmarszczył usta i odwzajemnił jej spojrzenie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie widziałem, jak mnie zabierali - przyznał. - Nic więcej nie mogę ci powiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie możesz czy nie chcesz powiedzieć?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I to, i to. Obiecałaś, że zaufasz mojemu osądowi, Hermiono.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">W tym momencie przed klasą usłyszeli tupot. Severus delikatnie wyswobodził szatę z uścisku Hermiony i puścił żonę z objęć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twoja następna klasa już przyszła, a to znaczy, że moja także czeka w lochach. Muszę już iść.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Mówiąc to, podszedł do drzwi i je otworzył. Pół tuzina drugorocznych Puchonów i jeden Krukon, którzy tłoczyli się przed klasą, poleciało do przodu wprost na Snape'a. Szybko zeszli mu z drogi, odwracając głowy i mówiąc: <i>Przepraszam, profesorze. </i>Reszta uczniów także rozstąpiła się na boki. Severus odszedł, a jego peleryna falowała za nim jak na wietrze. Hermiona zacisnęła pod szatą pięści i przełknęła gulę powstałą w jej gardle.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wejdźcie, wejdźcie wszyscy. Nie ma czasu do stracenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli chcesz prawić mi kazanie o odebraniu Gryfonom wszystkich punktów, to nie jestem w nastroju - Hermiona powiedziała Harry'emu, gdy zatrzymał ją akurat, kiedy miała wchodzić do Wielkiej Sali na obiad.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Chłopak skrzywił się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ron mówił, że pewnie nauczyłaś się tego od Snape'a. Ale on nie widział, jak jego matka płakała nad jego martwym ciałem, w które zmienił się bogin na Grimmauld Place. Naprawdę go lubisz, prawda? O Snape'a mi chodzi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przewróciła oczami, ale poszła z Harry'm do kąta przy schodach do kuchni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślę, że każdy to wie, Harry. A jeśli ktoś jeszcze tego nie wiedział, teraz się dowie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pierwszoroczni byli pod wrażeniem - powiedział, opierając się o ścianę i patrząc jej w oczy. - My też. Zawsze sądziłem, że boginy nie są twoją mocną stroną.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bo to prawda. - Ogarnęła wzrokiem przestrzeń wokół nich, zauważając spóźnialskich, którzy patrzyli na nią i Harry'ego z zaciekawieniem. Zdecydowała się rzucić Muffliato, by nikt ich nie podsłuchał. - Wiedziałam, że to, co widzę, nie jest prawdziwe. Nie w klasie, gdy byłam otoczona przez dzieciaki. To miało się stać, ale się nie stało. Nie pozwolę. Jednak, gdyby to miało się zdarzyć naprawdę, działoby się to w kamieniołomach, z kręgiem Śmierciożerców kopiących ciało Severusa i... - przerwała i przełknęła ślinę. Nie powinna wspominać o kamieniołomach. To było zbyt rozpoznawalne.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Naprawdę o tym myślałaś, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A jak myślisz, Harry? - powiedziała ostro. - Jestem jego żoną. O czym mogę myśleć, gdy czekam na jego powrót z zebrania? - Dobra historyjka. Jeśli Harry zwrócił uwagę na kamieniołomy, będzie myślał, że Severus jej o nich powiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Co on zrobił, gdy odkrył, co się stało? Był tak zły jak na trzecim roku? Lepiej dla niego, żeby cię nie zranił!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona spojrzała na Harry'ego z ukosa i zdecydowała się na odpowiedź w ślizgońskim stylu. Może nauczyła się od Severusa więcej, niż zdawała sobie z tego sprawę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie słyszałeś? - zapytała ze słodyczą w głosie. - Myślałam, że Puchoni rozpowiedzieli wszystkim, jak na ich oczach porwał mnie w objęcia i z pasją pocałował. Wiesz, język i te sprawy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry otworzył ze zdziwienia usta i pozieleniał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nabijasz się ze mnie, prawda? - wydukał z trudem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dobra, nie przed Puchonami - powiedziała, dodając do swojego głosu jeszcze więcej słodyczy. Wprawdzie Severus tego nie zrobił - nigdy ani nigdzie. Jednak ona miała takie zdarzenie w planach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie chcę wiedzieć - odpowiedział szybko Harry. - Chciałem mieć tylko pewność, że wszystko z tobą w porządku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli serio dbasz o to, czy ze mną jest wszystko w porządku, mógłbyś przestać wszczynać z Severusem kłótnie przez cały czas - odparowała, patrząc na małą grupkę pierwszorocznych Puchonów, która zatrzymała się, patrząc na nich i po chwili weszła na wyższe piętro po schodach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Próbuję, ale on zawsze zachowuje się jak dupek - powiedział Harry, skubiąc palcami kieszenie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szczerze, oboje jesteście tak samo głupi. On mówi, że się stara, ale mu nie wychodzi, bo ty za bardzo go nie lubisz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I czyja to wina? To on znienawidził mnie, zanim jeszcze mnie poznał - odciął się chłopak.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Spodziewał się, że ty go znienawidzisz - wyjaśniła. Lepiej nie dodawać, że gdyby tata Harry'ego żył albo gdyby ciocia Petunia dbała o poglądy jej siostrzeńca, to Harry znienawidziłby Severusa jako pierwszy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powinien dorosnąć. Nie jestem moim ojcem, dobra? Tylko wyglądam jak on.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona zdusiła w sobie komentarz, że nie tylko jej mąż powinien zmienić sposób myślenia. To, że Harry non stop wspominał Syriusza, też nie było dobrym pomysłem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zachowujesz się jak twój ojciec względem Severusa. Nawet się nie zapieraj; jestem twoją przyjaciółką od pierwszej klasy. Nigdy nie podziękowałeś mu za uratowanie życia. Dodatkowo doprowadzasz go do szału tylko dlatego, że chce cię przygotować do walki z drugim najpotężniejszym czarodziejem świata. Nie możemy zmusić cię do tego, byś słuchał Severusa. Problem z tobą jest taki, Harry, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, że dorośli też mają uczucia. Sam jesteś prawie dorosły i powinieneś się w końcu tego nauczyć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona anulowała Muffliato i odwróciła się z zamiarem odejścia, ale Harry jeszcze nie skończył. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hermiono! Ja... przepraszam. Postaram się, okej? - powiedział, łapiąc ją za rękaw.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jemu to powiedz. I to w taki sposób, jakbyś naprawdę tego chciał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Delikatny głos Harry'ego ją zatrzymał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może mógłbym, gdyby przestał obrażać mnie co drugie słowo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- On to nazywa <i>wytykaniem błędów z rygorystyczną dokładnością </i>- przyznała, zaciskając wargi, by powstrzymać chichot. <i>Oni są naprawdę głupi. Obaj.</i></span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;">- Mógłby przestać. A ty oskarżasz mnie o brak chęci do współpracy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Obarczam tą winą was obu. - Stanęła twarzą do Harry'ego i pogłaskała go delikatnie po ramieniu. - Jedno z was jest tak złe jak drugie. Spójrz, ja staram się trzymać was obu, nas wszystkich, przy życiu, ale wy dwoje powinniście się zaprzyjaźnić, aby to ułatwić. Czy żaden z twoich nauczycieli w podstawówce nie przeczytał wam bajek Ezopa, na przykład o ojcu i synach? Weź wiązankę patyków - nie złamiesz jej. Weź pojedynczy patyk, a złamiesz go z łatwością. Tak samo jest z ludźmi. Wiesz, że to prawda, Harry. Jeśli nie chcesz słuchać mnie, to chociaż przypomnij sobie, co śpiewała Tiara Przydziału na początku roku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Pokiwał głową i skrzywił się. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, dobra. Dopóki nie będziesz ode mnie oczekiwać, że zaufam Malfoyowi, jest okej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="color: red;">* W swojej przemowie na lekcji pierwszaków w książce "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" Severus mówi: <i>Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą <u>bałwanów</u>, jakich zwykle muszę nauczać.</i></span><br />
<span style="color: red; font-size: medium;"><i><br /></i></span>
<br />
<h4 style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: medium;">Życzę wszystkim czytelnikom wesołych świąt w rodzinnym gronie, dużo radości, uśmiechu i szczęśliwego nowego roku!</span></h4>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-30579768077622830212016-07-18T11:16:00.000-07:002017-08-06T05:21:06.274-07:00Rozdział 24. Pod przymusem<span style="font-size: medium;">W Pokoju Życzeń pojawiła się szkarłatna trzyosobowa sofa i dwa żółte miękkie fotele. Na podłodze leżał włochaty dywan, a koślawy stolik z imbryczkami stał w kącie. W przeciwległym rogu pomieszczenia stał regał pełen książek do Obrony przed Czarną Magią. Ginny i Harry siedzieli w odległych krańcach sofy, Ron rozsiadł się na jednym z foteli, a Luna, którą spotkali po drodze i spontanicznie zaprosili na spotkanie, usiadła na zgiętych nogach na dywanie, ukrywając w nim swoje stopy, a plecami opierając się o podnóżek drugiego fotela.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiemy, co ty wiesz, że widziałeś - powiedziała Krukonka, gładząc włókna wokół siebie, niektóre z nich skręcając w małe pęczki. - Pytanie brzmi: czy to, co twierdzisz, że widziałeś, było tym, co myślałeś, że widzisz czy to tylko wyglądało jak to, co myślałeś, że widzisz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Chłopcy spojrzeli na dziewczynę z niezrozumieniem. Luna tego nie zauważyła, bo wzrok miała utkwiony w dywanie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szpiedzy cały czas kłamią, bo muszą - zgodziła się Ginny. - Fakt, że on coś powiedział, nie znaczy, że miał to na myśli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że miał. Nienawidzi mnie tak samo jak mojego ojca.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oczy Harry'ego powędrowały na regał stojący w kącie. Gdyby Hermiona tu była, podeszłaby tam na samym początku i siedziałaby teraz w fotelu otoczona stosem grubych tomiszczy. Tęsknił za Hermioną. Dlaczego musiała wyjść za nietoperza? Jak ona mogła? Spojrzał na najwyższą półkę, gdzie stał komplet wysokich zielonych woluminów rozdzielonych zestawem grubych czerwonych książek.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ludzie, których Snape nienawidzi, kończą w grobie - Ron wtrącił swoje trzy grosze. Harry stanowczo mu przytaknął. Dlaczego dziewczyny tego nie zauważały?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mamy wojnę - stwierdziła Ginny. - Ona niestety ma swoje ofiary. Nie możesz o wszystko obwiniać Snape'a.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry uderzył ręką w poduszkę leżącą między nim a Weasleyówną i zostawił ją tam, ignorując pulsujący ból promieniujący do jego ramienia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To jego wina, że Syriusz nie żyje! Zawsze z niego drwił!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dłoń Ginny spoczęła na jego zdrętwiałych palcach i ześlizgnęła się, kładąc zaraz obok dłoni Harry'ego w niemym zaproszeniu. Zignorował je, zaciskając wargi. Chłopak przypomniał sobie słowa Hermiony: <i>Syriusz i tak poszedłby do Ministerstwa, Harry. Kochał cię zbyt mocno, by siedzieć w domu, gdy ty byłeś w niebezpieczeństwie. </i>Może by tak zrobił, ale gdyby nie był tak zirytowany, byłby bardziej ostrożny!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale on nie zmuszał go do pójścia do Ministerstwa. Powiedziałeś nam, że Dumbledore mówił ci, że Snape próbował zatrzymać Syriusza w domu - zauważyła Ginny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To pewnie bzdura wyssana z palca - powiedział Ron. - Pewnie wynalazł w swoim mieszkaniu sprawy niecierpiące zwłoki do załatwienia, by tylko mieć pewność, że Syriusz pójdzie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To możliwe - przyznała. - Ale wszyscy by o tym wiedzieli. Nawet gdyby powiedział to, gdy nie byłoby innych przy Syriuszu, poznalibyśmy to po kipiącej złości Syriusza. Dodatkowo Szalonooki Moody nie lubi Snape'a tak samo jak ty. Gdyby podejrzewał go o sabotowanie Syriusza lub któregokolwiek członka Zakonu, powiedziałby to głośno i powtarzał tak często, że nawet my byśmy o tym usłyszeli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szkoda, że nie poprosił o brązowe sztuczne oko zamiast niebieskiego, nie? - powiedziała Luna, zaczynając splatać kolejne warkoczyki z dywanu ćwierć odległości między jej biodrem a kolanem. - Na Oddziale Protez Św. Munga używają takich magicznych oczu. I tylko posiadacze niebieskich szaleją. Myślałam, że wszyscy to wiedzą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron, jako jedyny niebieskooki w pokoju, nastawił się ofensywnie do słów Luny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli ktoś tu jest pomylony... - zaczął, jednak nie skończył, bo Ginny wybuchła śmiechem i nawet Harry musiał ukrywać swój szeroki uśmiech.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To by wyjaśniało ciebie i Dumbledore'a - powiedziała bratu Weasleyówna.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, nie. Przecież oni nie są cyklopami - odpowiedziała panna Lovegood.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry spuścił głowę, wyginając wargi w uśmiechu. Dłoń Ginny wciąż leżała obok jego. Jej palce trzęsły się wraz z nią ze śmiechu. Harry odwrócił swoją dłoń wewnętrzną stroną do góry i wsunął pod dłoń Ginny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Luna zaczynała już trzeci warkoczyk. Jej palce ciągnęły włochaty materiał, skręcały go i splatały.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ron uznał, że to on powinien wrócić do tematu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dobrze, że możemy chociaż mieć cień szansy, że to Dumbledore kazał Snape'owi zaoferować Harry'ego. Przypuszczam, że to może być pułapka, sztuczka lub manewr mający na celu wywindować Snape'a w Wewnętrznym Kręgu lub coś w tym rodzaju. Nawet jeśli tak jest, to nie znaczy, że Snape jest uczciwy. Może planuje zmienić sztuczkę w prawdziwe zdarzenie, gdy będzie już za późno, by go powstrzymać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pytanie brzmi: czy myślisz, że połączenie Voldemorta i Snape'a dorównuje Dumbledore'owi - powiedziała Ginny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - uciął jej brat. - Pytaniem jest, czy Harry zaryzykuje życie wierze, że to połączenie nie dorównuje Dumbledore'owi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Luna zaczęła kolejny warkoczyk. Zarys wokół jej nogi zaczynał nabierać kształtu. Przelotnie podniosła wzrok i westchnęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Według mnie prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego wampiry wolą zupę cebulową od ravioli. Może to z powodu koloru?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Osiem pięter niżej Severus uniósł wzrok znad listu swojego chrześniaka i skrycie go podziwiał. Chłopak wodził wzrokiem po słoikach pełnych martwych ingrediencji, które zapełniały całe półki.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zakładam, że masz jakiś powód, że mi to pokazujesz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco osunął się na twardym krześle i podniósł głowę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem głupi. Nie mogę tego udowodnić, ale to ty uprzedziłeś Dumbledore'a, gdzie Potterzątka szły tamtej nocy. McGonagall była wciąż w Św. Mungu, a żaden inny nauczyciel nic nie wiedział. To by ci zaszkodziło, gdybym napisał ojcu prawdę. Co powinienem zrobić?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus oparł się o tył krzesła, błądząc palcem po ustach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Draco, pytasz mnie, czy powinieneś powiadomić ojca o mojej zdradzie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Chłopak przeczesał drżącymi palcami swoje lśniące blond włosy, rozglądając się po pokoju. Otworzył usta, zamknął je, oblizał wargi i spróbował ponownie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie. Pytam, dlaczego nie powinienem tego robić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Skoro jestem zdrajcą, powinieneś znać odpowiedź; ona jest oczywista - wytknął Severus. - Lecz jeśli pytasz mnie o wybór strony - nie zrobię tego za ciebie. To byłoby nic niewarte. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Jabłko Adama Dracona kilkukrotnie poruszyło się w górę i dół.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś moim ojcem chrzestnym. Ale on jest moim ojcem. Nie chcę zdradzić żadnego z was. Jednak ty to zrobiłeś i ja także muszę. To nie fair. Dlaczego oboje nie możecie być po jednej stronie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Twierdzisz, że powinniśmy układać nasze życia tak, by tobie to pasowało?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco przełknął ślinę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś okrutny.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus uniósł brwi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiadomo. Jestem Śmierciożercą. Jeśli jeszcze nie zdecydowałeś, że będziesz milczał, rozmowa ze mną jest głupia. Czy mogę w takim razie przypuszczać, że podjąłeś już decyzję?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco podniósł głowę, zaciskając mocno wargi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Kocham moich rodziców. Zmuszasz mnie, bym ich zdradził.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Do niczego cię nie zmuszam. Jeśli ktoś wymusza na tobie decyzję, to twój ojciec za pomocą tego listu. - Severus uniósł wspomniany list i oddał chłopakowi. Ten wyrwał go z ręki ojca chrzestnego, zgniótł w dłoni i schował do kieszeni.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Potrzebuję czasu - załkał Draco.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał w dół na stos esejów o Veritaserum leżący przed nim.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie ma czasu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco ukrył twarz w dłoniach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie wiem, co robić. Nie chcę stracić żadnego z was.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus dotknął palcem wargi i zjechał nim na brodę. Przechylił głowę tak, że jego tłuste włosy opadały prosto na jeden z policzków. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Może powinieneś przestać wybierać pomiędzy lojalnościami, a zacząć myśleć perspektywicznie - o konsekwencjach - zasugerował w końcu. - Skoro jestem zdrajcą, a ty nie powiesz o tym ojcu, zwiększysz jego szanse na powrót do Azkabanu. Wątpię, by skazali go na Pocałunek, nawet gdyby odzyskali kontrolę nad Dementorami, ale nie możemy całkowicie wykluczyć tej możliwości. Twoja matka, tak myślę, będzie działać pod przymusem. Biorąc pod uwagę twoje wsparcie, prawdopodobnie uwolnią ją za wysoką kaucję. Większość posiadłości przypadnie tobie - w zaufaniu i dożywotnio.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- A jeśli cię wydam, od razu będą cię torturować do śmierci. I Hermionę też.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Idealna śmierć dla zdrajcy, chciałoby się powiedzieć - zripostował Severus, ponownie błądząc palcem po wargach. - Mógłbyś dostać ją jako nagrodę. Po kilku seriach Cruciatusów, oczywiście. Prawdopodobnie sam musiałbyś rzucić kilka z nich, ale to byłby plus - zraniłbyś ją słabiej niż inni.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco zamknął oczy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- W ogóle bym jej nie zranił. Nie potrafiłbym.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nawet gdyby to miało ocalić jej życie? - zapytał Severus. - Czyżbyś nie miał instynktu mordercy tak potrzebnego Śmierciożercom?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco gwałtownie otworzył oczy i zacisnął pięści.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś okrutny. - Chciał przekląć złośliwy uśmieszek ojca chrzestnego. Ale nigdy nie rzuciłby Cruciatusa!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To żadna nowość. Gryfoni mogli ci to powiedzieć wielokrotnie podczas sześciu lat wspólnych Eliksirów - przypomniał Severus.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał chłopak.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Co zrobiłem? Zostałem Śmierciożercą? Przestałem nim być? Poślubiłem Hermionę?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiedziałeś, że to może się stać. Jak mogłeś wpakować ją w tak wielkie ryzyko niebezpieczeństwa? - obwinił Severusa. Niewiarygodne, ale jeden kącik ust Snape'a uniósł się ku górze, jednak tak szybko, że Draco nie był pewien, czy mu się to nie przywidziało.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiedziała, że to może się stać. Uznała, że jestem wart ryzyka.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Może ma po prostu zbyt słabą wyobraźnię, by to zrozumieć - odpowiedział Draco wypranym z emocji głosem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Upewniam cię, że nie zostawiłem jej żadnych wątpliwości. Mimo wszystko wybrała ślub ze mną. To nie powinno cię dziwić. Była po stronie Pottera przeciw Czarnemu Panu od pierwszego roku i dotychczas widmo ryzyka jej nie powstrzymało.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Chciałbym być jak ona - wymamrotał Draco. - Ja zawsze boję się konsekwencji.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ona też się boi. Ale bardziej martwi się o przyjaciół niż o siebie. - Severus ponownie spojrzał na stos esejów i wygładził go.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco wyprostował ramiona i usiadł wygodniej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Co mam napisać, żeby was ochronić? - zapytał i zauważył, że blade ręce Snape'a zawisły w powietrzu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Trzymaj się tego, co widziałeś i powiedz, że reszta to pogłoski, których nie możesz poprzeć dowodami. Pomiń, dlaczego uważasz, że to ja mogłem ostrzec dyrektora. Możesz na przykład zasugerować, że podejrzewasz o to panią Pomfrey, bo widocznie gdzieś jej się spieszyło po tym, jak w ekspresowym tempie cię uleczyła. Zaraz po zajęciu się tobą wyszła ze Skrzydła Szpitalnego. To będzie tak wymijające, że nie powinno nikogo obarczyć winą.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Poszedłeś do lasu - Draco oświadczył stanowczo.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie byłeś tego świadkiem, bo... panna Weasley rzuciła na ciebie zaklęcie, prawda? Następnego dnia byłem w podłym nastroju i słyszałeś, jak narzekam na włóczenie się między drzewami przez całą noc w poszukiwaniu Umbridge, cudem unikając centaurów i akromantuli - odparł gładko.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- I wtedy?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus dotknął pergaminu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zaczniesz pisać o swoim życiu i o tym, że czekasz na następny list. Mi zostawisz radzenie sobie ze śledztwem, które twój ojciec może wszcząć. Dobrze mi idzie z takimi rzeczami. - Severus spojrzał prosto na Dracona. - A ty myśl. Jak na razie nie wybrałeś ostatecznie żadnej ze stron. Zawsze możesz napisać do ojca list, w którym wyjawisz całą prawdę, wyjaśniając, że próbowałeś wmanewrować mnie w ujawnienie moich lojalności i zostaniesz uznany raczej za głupca niż za zdrajcę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie przypuszczam, żeby Czarny Pan gardził głupcami mniej niż zdrajcami - wymamrotał Draco, czerwieniąc się, gdy jego ojciec chrzestny spojrzał na niego z błyskiem w oczach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba nie myślisz, że twój ojciec by mu powiedział? Przecież to jego interes, by ludzie nie widzieli w nim ojca głupca, bo nim nie jesteś. Nigdy nie wątp, że rodzice cię kochają, Draco. Rzuciliby się pod Avadę, by cię chronić, gdyby zaszła taka potrzeba.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco przeszedł dreszcz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli ja ochroniłbym ciebie, równałoby się to ze zdradzeniem ich.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus podniósł pergaminy i dotknął palcami krawędzi biurka.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wybierasz swoją własną drogę. Każdy syn robi to prędzej czy później. Dla twoich rodziców to byłoby wielkie zmartwienie, gdybyś obrał inną drogę niż oni. Siarczysty policzek. Bo oni zrobili to dla ciebie. Chcieli zbudować ci lepszy świat, jak to rodzice zwykle robią. Ale ostateczna decyzja należy do ciebie. To ty wybierasz świat, w którym będziesz żyć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego po prostu nie rzucisz na mnie Oblivate? Czy to nie byłoby bezpieczniejsze?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus odłożył pergaminy, przeczytawszy uprzednio fragmenty wypracowań.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wręcz przeciwnie. Twój ojciec oczekuje od ciebie odpowiedzi. Taka, która mu się nie spodoba, jest wciąż mniej podejrzana niż jej brak lub odpowiedź całkowicie podyktowana przeze mnie. O cokolwiek twój ojciec mnie zapyta, dam radę mu odpowiedzieć. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na Draco i odwrócił wzrok, podnosząc jedną ręką pióro.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak? - zapytał Draco, patrząc, jak Snape pisze swym piórem miażdżące komentarze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy niewinność nie jest najlepszą tarczą?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy Czarny Pan uwierzy w twoją niewinność, jeśli mu przekażę, co mi dzisiaj powiedziałeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus na chwilę zaprzestał pisania, ale już po chwili kontynuował czynność, lecz nieco wolniej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chciałbyś być w takim wypadku głupcem w oczach Czarnego Pana? - zapytał Severus.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie pogrywaj ze mną, ojcze chrzestny. Jak byś mu wytłumaczył to, co mi wyjawiłeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic łatwiejszego. Nie uznałby mnie za głupca ani zdrajcę, gdybym powiedział, że cię testowałem. Skoro poruszyłeś taki, a nie inny temat w mojej obecności, nie oczekiwałby ode mnie niczego innego, jak sprawdzenia twojej lojalności.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wtedy ja jestem przegrany. Powiedzieć i być torturowanym za bycie idiotą lub nie powiedzieć i być zabitym za zdradę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Starszy mężczyzna wzruszył ramionami, kręcąc leniwie piórem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I to jest problem bycia niezdecydowanym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco ukrył twarz w dłoniach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy nie powinienem był ci ufać - powiedział gorzko. - Zdradziłeś moich rodziców. Jak mogłem myśleć, że i ze mną tego nie zrobisz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To świat, który zbudował twój ojciec, gdzie osobisty interes jest ważniejszy od przyjaźni i lojalności. Uważasz, że podjął rozsądny wybór?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco podniósł głowę i napotkał wpatrzone w niego czarne oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie. Nie uważam - wymamrotał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Widzisz, Draco - odpowiedział delikatnie starszy mężczyzna, kładąc pióro na biurku między nimi. - Ja też nie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Dumbledore wrócił na Noc Duchów. Harry poszedł się z nim spotkać zaraz po zakończeniu imprezy. Starał się nie patrzeć gniewnie na dyrektora siedzącego za biurkiem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Całkowicie ufam Severusowi Snape'owi - powiedział spokojnie Dumbledore.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale nigdy nie powiedział mi pan, dlaczego - zauważył Harry. Pochylił się do przodu i oparł ręce na biurku. - Nienawidził moich rodziców. Teraz nienawidzi mnie i planuje wydać mnie Voldemortowi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Oczy Dumbledore'a zamigotały.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Już ci to tłumaczyłem, Harry. Zachował się tak, jak mu kazałem. Powinieneś kontynuować lekcje Oklumencji z nim. Jeśli informacje, które posiadasz, będą bezpieczne, możesz uzyskać ich więcej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Powiedział mi pan, że Voldemort nie lubi być w mojej głowie, bo za bardzo go to boli - przypomniał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Prawda, ale może wytrzymać okazjonalny ból w imię końcowego rezultatu. Oklumencja jest początkiem odpowiedzi, do której dążysz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Trudno jest pozwolić osobie, której się nie ufa, szperać w swoich myślach - uskarżył się Harry.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Dumbledore posłał mu surowe spojrzenie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jak dotąd nie okazałeś niezadowolenia, że tak czyni Voldemort - powiedział dyrektor uprzejmym głosem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry skrzywił się. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Będę się przykładał do nauki jeszcze bardziej, obiecuję. Byłoby mi łatwiej uczyć się ze Snape'em, gdybym wiedział, dlaczego mu pan ufa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Dumbledore uśmiechnął się łagodnie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Bo mogę, mój drogi chłopcze. Bo mogę.</span></div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-88964723485436204342016-07-11T11:15:00.000-07:002017-08-06T05:20:55.558-07:00Rozdział 23. Roztopiony kocioł<i><span style="font-size: medium;">Chcecie dobrze dla przynajmniej jednego ze Snape'ów.</span></i><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Draco powtórzył sobie w myślach słowa Neville'a i uniósł głowę. Gdyby tylko Potter w to uwierzył! Albo Weasley, ale to Pottera opinia się liczyła. Zawsze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nieco dalej w korytarzu drzwi do gabinetu Snape'ów otworzyły się z trzaskiem i zamknęły z jeszcze większym. Neville podskoczył przerażony, ale odetchnął z ulgą, gdy zauważył, że to nie Snape, ale jego przyjaciel. Harry uderzył pięścią w ścianę. Dopiero wtedy zauważył, że kolega mu się przygląda i oddalił się od ściany, jednak wciąż zaciskał pięści, a jego twarz czerwieniała od złości.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- O wilku mowa - wymamrotał Draco. Odwrócił głowę, gdy zauważył, że Neville macha do Harry'ego. - Nie wołaj go, idioto. Mówiłem, że nie będę z nim gadać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville miał teraz jednak większe zmartwienie niż fochy kolegi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy Snape jest zajęty? - zapytał, patrząc spod przymrużonych powiek ponad czarnymi włosami Harry'ego na ciężkie drzwi, spodziewając się, że nagle się otworzą i wyjdzie zza nich ziejący ogniem Mistrz Eliksirów. - Chyba nie będzie cię gonił, co? Nie chcę, by przyłapał mnie na korytarzu, gdy powinienem być w sali i warzyć eliksiry.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc idź je warzyć. Właściwie, to co wy tu robicie? - Harry schował różdżkę, ale wciąż trzymał na niej rękę, mierząc wzrokiem towarzysza Neville'a.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Eliksirowa katastrofa. Czekamy, aż opary znikną i będziemy mogli wrócić do klasy i spróbować ponownie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">W oczach Harry'ego pojawiły się ostre iskierki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, ty wciąż roztapiasz kociołki?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco przygarbił się i intensywnie spojrzał na swoje dłonie. Neville się roześmiał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, coś w tym rodzaju - zgodził się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draconowi ulżyło, że Neville uznał, że Harry nie musi wiedzieć, czyja ręka wrzuciła łodygi raptuśnika zbyt szybko, jednak i tak czuł na sobie pogardliwe spojrzenie zielonych oczu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powinieneś, jeśli Malfoy prawidłowo cię uczy. Pewnie sabotował eliksir celowo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco skrzywił się. To nie była prawda, ale tak można by pomyśleć, gdyby ktoś widział, jak głupi błąd popełnił. Nie mógł się powstrzymać i spojrzał na Neville'a. Był ciekaw, czy uwierzy w słowa Pottera. Zdawało się, że nie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego miałby to robić? To oznaczałoby dla niego więcej pracy, a przecież już teraz ma jej wystarczająco dużo - zauważył Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szantaż - powiedział Harry. - Jeśli by zrujnował twoją miksturę, mógłby ci grozić, że powie Snape'owi, że ty to zrobiłeś, a on znów wyrzuciłby cię z zajęć. Szczerze, nie byłbym zdziwiony, gdyby to między sobą zaplanowali. Zawsze mówiłem, że to dziwne, że pozwolił ci wrócić na lekcje.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- On jest stuknięty - wymamrotał Draco i zacisnął pięści. - Kompletnie stuknięty.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">To nie był odpowiedni czas, by obrażać Wybrańca. Nigdy nie było na to odpowiedniej chwili. Szkoda.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś pewien, że wszystko z tobą w porządku, Harry? - zapytał Neville, patrząc na przyjaciela podejrzliwie. - Oboje dobrze wiemy, dlaczego pozwolił mi wrócić. To był pomysł Hermiony, pamiętasz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ha! Założę się, że on tak ją omotał, że tak jej się tylko wydawało, że to był jej pomysł. To zdrajca. Zawsze mówiłem, że nim jest! Mam nadzieję, że kiedyś dostanie za swoje.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco zacisnął wargi w przypływie złości. Potter był gnidą, ale nic by nie osiągnął, gdyby tak go teraz nazwał. Przypomniał sobie, co mówił Snape o sojuszach i ich konsekwencjach oraz o trzymaniu temperamentu na wodzy. To była czysta prawda, z którą trudno było się kłócić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie mów mi, że znowu się z nim pokłóciłeś - powiedział Neville. - Wiem, że różnie bywało w przeszłości, ale Dumbledore mu ufa i wątpię, by Hermiona z nim była, gdyby był zdrajcą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ona po prostu nie chce tego dostrzec. Latami mówiłem jej, by mu nie ufała, ale ona nigdy nie chciała tego słuchać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco przewrócił oczami i zachował dla siebie złośliwy komentarz o różnicy między pojemnością mózgów Harry'ego i Hermiony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hermiona to najmądrzejsza i najbystrzejsza dziewczyna, jaką znam - stwierdził Neville. - Jaką każdy z nas zna. Spójrz na Umbridge. Hermiona odkryła jej zamiary na samym początku, na samej Ceremonii Przydziału. Pamiętasz? Powiedziała, że przemowa Umbridge znaczy, że Ministerstwo miesza się w sprawy Hogwartu i miała rację!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale to tylko Umbridge. A co z Lockhartem?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco znów przewrócił oczami. Ta... Jego ojciec chrzestny ma przecież tyle wspólnego z Lockhartem! Te falowane blond włosy i zabójcze uśmiechy! Ta, jasne. Chociaż złośliwy uśmiech Snape'a można było nazwać <i>zabójczym uśmiechem, </i>albo raczej <i>uśmiechem zabójcy. </i>W końcu Śmierciożercy nie słyną ze spokoju.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Gdy Neville unosił głowę, jego wargi były zaciśnięte.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wszystkie dziewczyny wielbiły Lockharta na początku, nie tylko Hermiona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A co ze wszą<span style="color: red;">*</span>? Zwariowała na punkcie skrzatów domowych. Jeśli byś kiedykolwiek spotkał Stworka...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ma miękkie serce - przyznał chłopak. - Ale Snape to nie skrzat domowy. I, jeśli chcesz znać moją opinię, uważam, że Hermiona go lubi i on ją też. Przynajmniej tak to wygląda.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Albo on udaje, że ją lubi i będzie udawał, aż zapędzi nas do pułapki. Do tego roku zawsze był dla niej okropny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, on uważa wszystkich uczniów za niższe formy życia. No, poza Draconem. - Chłopak spojrzał na blondyna, a ten wykrzywił twarz w odpowiedzi i uniósł oczy ku górze. - To powinna być wskazówka, że potrafi lubić ludzi i nie zawsze jest dla nich okropny. Dlatego zastanawiam się, jak będzie nas traktował, gdy skończymy Hogwart i nie będziemy niższymi formami życia, ale dorosłymi absolwentami szkoły. Nigdy bym nie przypuszczał, że tak pomyślę, ale może się wtedy okazać nawet sympatyczny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Albo okaże się, że gra na dwa fronty i jest to daleko bardziej prawdopodobne. Przecież nie może tak działać w nieskończoność. Ktoś w końcu się skapnie, a on wtedy dostanie za swoje. - Harry uśmiechnął się prawie tak złośliwie jak Snape, gdy odejmuje Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ciepliwość Draco, która nigdy nie była tak wielka jak teraz, właśnie wyparowała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Już to przedtem mówiłeś. Co to dokładnie według ciebie znaczy? - zapytał, przymrużając oczy i unosząc podbródek. - Snape jest najlepszym nauczycielem w tej cholernej szkole i założę się, że także najlepszą Głową Domu. Dostanie na co zasłużył, ale od kogo?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A jak myślisz? Wężej mordy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Harry, według mnie... Pewnie nie pomyślałeś... To pewnie odbiłoby się na osobie, która jest z nim związana - zaprotestował Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mogła o tym pomyśleć, zanim za niego wyszła! - marudził dalej Harry. - Pani Nietoperzyca z Lochów. Ugh!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco rzucił się na Wybrańca. Harry uniknął ciosu i zadał Ślizgonowi nie do końca trafione uderzenie w ramię, druga ręką sięgając po różdżkę. Przez przypadek zawadził knykciami o zęby Dracona, by po chwili zdecydować się na mocniejszy cios w to miejsce. Neville patrzył na chłopaków, przygryzając wargę ze zdegustowaniem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przestańcie, obaj! - zarządził. Był wyższy od Harry'ego i szerszy w barkach od Dracona, ale nie był na tyle silny, by ich rozdzielić. Rzucił okiem na drzwi do gabinetu Snape'a, ale one wciąż się nie otwierały. - Expelliarmus! - Miał nadzieję, że efekty zaklęcia podzielą się równo między kolegów. Jeśli upadliby zbyt mocno, Snape mógłby przyjść i sprawdzić, co się stało.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odlecieli od siebie. Ich różdżki wylądowały na podłodze u stóp Neville'a. Draco uderzył w ścianę. Harry wylądował niezgrabnie na jednej nodze, resztą ciała wgniatając się w podłogę. Neville podniósł różdżki, ponownie zerkając w stronę profesorskiego gabinetu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wy idioci - powiedział niesympatycznie, gdy chłopcy masowali obolałe miejsca, patrząc jeden na drugiego. - Jeśli musicie się bić, nie róbcie tego przy gabinecie Snape'a i nie w czasie, gdy powinienem warzyć eliksiry. Draco, jeśli możesz, sprawdź, czy można już wejść do klasy. A ty, Harry, pomyśl dwa razy, zanim coś powiesz. Wiesz, że Sam-Wiesz-Kto niszczy całe rodziny. Hermiona jest twoją najlepszą przyjaciółką od pierwszej klasy. Naprawdę chcesz, żeby coś paskudnego jej się przytrafiło, tylko dlatego, że nie lubisz Snape'a?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry zaczerwienił się i wstał niezgrabnie, nieco kulejąc.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, oczywiście, że nie! Nie to miałem na myśli. Tylko mówiłem, że mogła postąpić lepiej i nie wychodzić za Snape'a, tyle. - Spojrzał na Dracona w sposób, jakiego nie powstydziłby się bazyliszek. Blondyn skrzywił się i potarł obolały łokieć. - Jest zdrajcą. Wiem, że to prawda, ale ona mi nie wierzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może uważa, że zna go nieco lepiej niż ty - wytknął Neville. Od strony drzwi nie było żadnych przesłanek, żeby Snape miał przyjść. Na ich szczęście ściany były wykonane z solidnego kamienia i niezbyt dobrze przewodziły dźwięk. Odetchnął z ulgą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale ona nie widzi go, gdy on... - Harry przerwał i spojrzał w stronę Draco. - Powiem ci, gdy go nie będzie w pobliżu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba jest trochę zbyt późno na sekrety, nie uważasz? - burknął Draco. - Już i tak za dużo powiedziałeś. Uważasz, że on gra na dwa fronty, czyli twierdzisz, że utrzymuje kontakty ze Śmierciożercami lub sam jest jednym z nich, a skoro Dumbledore ufa mu mimo to, musi być szpiegiem. Jeśli myślisz, że jest to prawdopodobne, bym wydał go przed Sam-Wiesz-Kim, to właśnie pchnąłeś go w moje ręce, a... ją razem z nim. - Niewiele brakowało. Zarumienił się, ale na szczęście Potter nie był tak spostrzegawczy jak Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Byłbyś głupi, gdybyś uważał, że Draco chciałby, aby coś stało się Snape'owi, Harry. Sam widziałeś, jak się wściekł, gdy źle mu życzyłeś - dodał Neville. - Donoszenie Sam-Wiesz-Komu jest ostatnią rzeczą, jaką Draco by zrobił. Możemy pogadać o tym później. Ja wracam do kociołka, żeby jutro na lekcji niczego nie spieprzyć. Mój okres próbny wciąż trwa. Mogę zwrócić wam różdżki, jeśli nie macie zamiaru użyć ich teraz przeciw sobie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał znacząco na Harry'ego i oddał mu różdżkę. Chłopak powoli ją schował.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie miałem na myśli, że chcę, żeby Hermiona cierpiała. Dobrze wiesz, że tego nie chcę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak ja mogłem w to uwierzyć? - wymamrotał Draco.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Żadne z was nie chce, by Snape'om się coś stało. - Neville spojrzał ponad Draconem na Harry'ego. - Cokolwiek rani jednego z nich, rani i drugiego. To znaczy, że ty, Harry, nie chcesz, żeby cierpiał Snape, a Draco, by cierpiała Hermiona. Proste.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówisz, jakbyś ufał Malfoyowi - stwierdził Harry, odwzajemniając spojrzenie Neville'a. - Jak możesz? On nas nienawidzi od zawsze, nazywa ludzi szlamami, a jego ojciec jest Śmierciożercą!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dzięki za przypomnienie, ale wiem o jego ojcu. A na resztę powinieneś spojrzeć chyba świeżym spojrzeniem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Był dla nas dupkiem przez sześć lat. Znęcał się nad słabszymi. Nie możesz ot tak o tym zapomnieć!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Teraz tak nie robi. - Neville wzruszył ramionami i otworzył drzwi do sali na jedynie taką szerokość, by wciągnąć powietrze. Kiwnął głową i otworzył je na oścież. - Ja byłem matołkiem, teraz nim nie jestem. Ludzie się zmieniają, jeśli im pozwalasz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco podążył za Neville'em do klasy, zamykając Harry'emu drzwi przed nosem. W ciszy przyjął różdżkę. Przyniósł nowy zestaw składników z szafki. Neville sprawdził czystość kociołka i postawił go na miejsce, podpalając ogień o średnim płomieniu. Przez dłuższą chwilę chłopcy nie powiedzieli ani słowa, ani nawet nie spojrzeli na siebie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W pewien sposób Potter ma rację - powiedział w końcu Draco, odchodząc od kociołka, by ustąpić miejsca Neville'owi. - Dlaczego miałbyś mi ufać? Wiesz, jaki jestem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville skończył liczyć zamieszania i dopiero wtedy odpowiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ufam twoim zamiarom. Może nie jesteś osobą, która wyniosłaby mnie z płonącego budynku, to akurat muszę przyznać. Ale czy to najważniejsza cecha przyjaciela?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco podniósł łodygę raptuśnika, ale pod wpływem znaczącego spojrzenia, którym Neville przypominał mu o poprzednim wybuchu, odłożył ją.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mamy wojnę, więc ta cecha chyba jest teraz najważniejsza - przyznał. - Wyciągnięcie z płonącego budynku, ochrona twoich pleców w walce, utrzymanie twoich sekretów podczas tortur... Takie zachowania mogą zaważyć na twoim życiu. Nie wiem, czy byłbym skłonny do którejkolwiek z nich.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville wzruszył ramionami, patrząc na miksturę, której srebrnoszary kolor pogłębił się i zaczął czerwienieć do matowego kasztanowego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szczerze, nie wiem, czy sam byłbym zdolny do czegoś takiego - przyznał Neville, gdy proces zmiany koloru skończył się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco uniósł łodygę nad samym środkiem kociołka i odczekał chwilę, zanim dotknął palcami mikstury. Uniósł drugą łodygę i odczekał, aż obłoki dymu ustąpią.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ty! Oczywiście, że byłbyś. Jesteś Gryfonem! Nawet Potter byłby zdolny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville wykrzywił usta i uniósł głowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak dotąd nie byłem w pełni Gryfonem. Teraz staram się nim być.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Severusie. - Mężczyzna wciąż trzymał jej dłonie zbyt mocno, by mogła je wyswobodzić. Odwzajemniła uścisk. - Wampiry...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Podniósł głowę i zacisnął usta. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie pytaj.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie zamierzałam. Nie o plany wobec nich. Tylko... one nie są dla ciebie niebezpieczne? Nie będziesz w większym niebezpieczeństwie niż dotychczas? - Przełknęła ślinę i przygryzła wnętrze policzka. Wolała czuć taki ból niż mrowienie w oczach i czubku nosa. - Chciałabym, żeby było coś, co mogłabym zrobić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Jego dłoń była ciepła i szorstka, gdy ją trzymała. Jego kciuk znów głaskał wierzch jej dłoni, od knykci do nadgarstka. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Było coś, co mogłaś zrobić. I zrobiłaś to. Jeśli przeżyję ten semestr, będzie to dzięki naszemu małżeństwu i temu, że nieświadomie włączyłaś przyjaciół do dbania o to, bym przeżył. Nawet jeśli ty o tym zapomnisz, ja zawsze będę o tym pamiętał. - Kąciki jego ust nieznacznie się uniosły. - Nie mogę się doczekać dnia, gdy im wyjawimy prawdziwy powód naszego małżeństwa, przepowiednię i ich udział w jej wypełnieniu. Chcę widzieć wtedy ich twarze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- A co, jeśli to nie wystarczy? Tak bardzo się o ciebie boję. Za każdym razem, gdy wychodzisz z pokoju, boję się, że nie wrócisz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Martwię się o to samo więcej lat, niż ty żyjesz. Bałem się nawet podczas cichych lat. Zawsze siedziało to gdzieś z tyłu mojej głowy. - Severus podniósł wolną dłoń i pogłaskał policzek Hermiony. Drugą dłonią objął jej własną jeszcze mocniej. - Nie mogę ci nic obiecać. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że jeśli będę w stanie, będę wracał. Dałaś mi do tego powód - wyznał. Oboje zamknęli oczy. - Nigdy w to nie wątp.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<span style="color: red;">* Autorka tłumaczy tę pisownię faktem, że Harry i Ron sceptycznie podchodzili do idei W.E.S.Z. i, żeby zirytować Hermionę, mówili niepoprawnie: <i>wesz.</i></span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-80715829991419171962016-07-04T11:14:00.000-07:002017-08-06T05:20:45.556-07:00Rozdział 22. Ustalony sposób działania<span style="font-size: medium;">Hermiona patrzyła, jak Harry wybiega z gabinetu i trzaska drzwiami z siłą nawet większą niż wtedy, gdy wszedł.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powinniśmy iść za nim? - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus zaśmiał się słabo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic mu się nie stanie. Co może zrobić, poza czekaniem na powrót Dumbledore'a? Aż tak nie ufa Ministrowi, by mnie wydać, a nie napadnie na mnie na korytarzu, skoro nie odważył się mnie przekląć, gdy był tu ze mną twarzą w twarz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może rozpowiedzieć ludziom. - Na pewno Ronowi i Ginny. I może Neville'owi, jeśli zdołałby odciągnąć go od kolegi-Ślizgona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pewnie już to zrobił. To nie ma znaczenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytała płaczliwie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wstał i podszedł do kominka. Utkwił w nim swój wzrok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem, że będziesz żałować naszego małżeństwa - powiedział, wciąż stojąc tyłem do niej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie bądź głupi. - Także wstała i stanęła za nim, nie na tyle blisko, by go dotknąć. - Myślisz, że nie wiem, że to wszystko moja wina? - powiedziała ze wzrokiem na jego sztywnych plecach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jest.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To był mój pomysł, byś zaczął ponownie uczyć Harry'ego i Neville'a. Powinnam była to wcześniej przemyśleć. Byłeś zobowiązany, by wrócić do Sam-Wiesz-Kogo i musisz mieć jakiś powód i wytłumaczenie, dlaczego to zobowiązanie istnieje. Dlaczego mi nie powiesz? Gdybyś mi wszystko wyjaśnił, wycofałabym się. A tak tylko wszystkich narażam na niebezpieczeństwo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zaciskała i rozluźniała pięści. W jej oczach zebrały się łzy. Wtedy poczuła na swoim policzku jego dłoń. Patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie do końca. Myślisz, że zmieniłbym ustalony sposób działania bez konsultacji z Głową Zakonu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta i powoli je zamknęła. Gorący, upokarzający ból promieniował z okolic jej mostka.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kiedy? Czy ty poszedłeś z nim porozmawiać tej nocy, gdy się pokłóciliśmy?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pewnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zacisnęła pięści i szybko odsunęła się od Severusa. Była zbyt zła, by czuć zażenowanie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Trzasnąłeś za sobą drzwiami, udając, że jesteś na mnie wściekły i tak po prostu poszedłeś sobie do Albusa, żeby z nim porozmawiać? Myślałam, że jesteś na mnie zły, płakałam godzinami a ty... cały czas tylko udawałeś!?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zacisnął usta.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak zwykle od razu dochodzisz do najgorszych wniosków. Oczywiście, byłem wściekły, ale skoro byliśmy już w temacie, musiałem się z tym uporać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłeś, że do perfekcji opanowałeś zdolność do podejmowania korzystnych dla ciebie decyzji bez niczyjej pomocy - zacytowała jego słowa, patrząc na niego z goryczą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Co przyniesie korzyści mnie - owszem. Ale tu chodzi o zysk dla wszystkich czarodziejów i mugoli na całym świecie. W przeciwieństwie do ciebie i twoich przyjaciół nie jestem na tyle zarozumiały, by myśleć, że tak ważne decyzje mogę podejmować sam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Normalnie pociągnęłaby kłótnię. Teraz jednak puściła jego zniewagę mimo uszu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie rozumiem - przyznała. - On się zgodził? Zapytałeś go, czy nie zrobić z moich przyjaciół przynęty... Tylko z Harry'ego czy ze wszystkich? - Czekała na odpowiedź, lecz Severus przeszedł obok niej i usiadł przy biurku, podniósł pióro i pergamin z pracą, której prawdopodobnie nie sprawdził do końca. - Severusie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie spojrzał na nią.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tylko z Pottera.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Podążyła za nim i także usiadła. To był esej, którego ona nie skończyła pisać. Złapała pergamin za róg, by go odebrać, lecz Severus wzmocnił uścisk.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zapytałeś Albusa, czy zrobić z Harry'ego przynętę i on się zgodził? - zgłębiała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Szarpnął za pergamin, lecz ona nie ustępowała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dyskutowaliśmy nad twoją prośbą i jej konsekwencjami. Potem zastosowałem się do instrukcji, jak zawsze to robię - stwierdził, patrząc na nią wilkiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego się zgodził? Myślałam, że uwielbia Harry'ego. - Teraz ona szarpnęła za esej, nie na tyle mocno, by go rozedrzeć. Knykcie Severusa pobielały.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Gryfoni zaryzykują wiele żyć, by ocalić jedno. Ślizgoni zaryzykowaliby jedno ku ocaleniu wielu. - Pergamin wyślizgnął się z jej uścisku. Severus położył go na biurku i wygładził.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale Albus był Gryfonem! - zaprotestowała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Był. - Wzruszył ramionami. - Gdy miał jedenaście lat. - Dał jej chwilę, by przetrawiła informację. - Nie jest taki bez serca, jak teraz myślisz. Jakoś by to wyjaśnił, gdy przyszedłby na to czas.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Gdyby nadszedł czas! - prychnęła. Oczy Severusa powędrowały na esej. - Przed czy po tym, jak wydasz Harry'ego?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przed, oczywiście - odparł Severus, kreśląc coś w połowie pergaminu. Zacisnęła zęby. Będzie musiała to teraz przepisać. - Znając zdolności chłopaka do partaczenia każdego planu i strategii, jakie wypróbowujemy, lepiej by było po prostu poinstruować go z wyprzedzeniem. - Podkreślił kilka słów i postawił znak zapytania. - Oczywiście sławny Harry Potter jest zbyt uparty, by się trzymać poleceń. Uważa, że musi wiedzieć już w październiku o planach, które do kwietnia go nie dotyczą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ponownie zacisnęła pięści.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Musisz być taki chłodny w stosunku od Harry'ego? Wiem, że go nie lubisz, ale jest jednym z moich najlepszych przyjaciół.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odłożył pióro i odwrócił głowę, by spojrzeć na żonę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Uwierz mi, Hermiono. Wcale nie jestem w stosunku do niego taki oziębły. Chroniłem skórę tego niewdzięcznika, od kiedy przyszedł na świat i nie mam najmniejszego zamiaru marnować mojego wysiłku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Co Albus sobie myślał? - Hermiona zapytała obojętnie. - Znaczy... Czasem się zastanawiam, co miał w planach, gdy zachęcał Harry'ego do niebezpieczeństw. Nasz pierwszy rok, na przykład, gdy przyniósł do szkoły Kamień Filozoficzny. Harry był przekonany, że to było zaplanowane, by dać mu szansę walki z Voldemortem. To miałoby sens, patrząc na to teraz... On miał tylko jedenaście lat! - Skrzywiła się. - Nie wiem, co powiedzieć. Co go skłoniło do takiego planu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może miałaś przedtem rację. To wszystko twoja wina - zaśmiał się złośliwie, gdy rzuciła mu takie spojrzenie, że słodycze z Miodowego Królestwa by zgorzkniały. - To ty nalegałaś, by powiedzieć dyrektorowi o snach. Gdy mu powiedziałem, że naciskasz na powrót Pottera na lekcje Oklumencji, Albus był święcie przekonany, że ma to związek z drugą częścią naszej przepowiedni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Rzuciła mu krótkie spojrzenie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Drugą częścią? Myślałam, że to tylko poetyckie ozdobniki. Ona tylko mówi, że gdy się pobierzemy, to jest szansa, by wszystko dobrze się ułożyło, nie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Każde słowo przepowiedni jest ważne. Jeśli druga część nie wnosiłaby niczego nowego, jej istnienie nie miałoby sensu. - Jego głos był przyjemnie niski.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, to miałoby sens - powiedziała wolno i wróciła pamięcią do słów przepowiedni. <i>Twoje wargi uszczelnią naszą więź, złamana moc uzdrowieje, zimne serca staną się czułe, a uścisk żalu zelżeje. - </i>Twoje wargi uszczelnią naszą więź. To oczywiste - chodzi o pocałunek podczas ceremonii. - Pocałunek był tak krótki, że ledwo go poczuła. Jednak w jej pamięci wciąż tkwiła miękkość jego warg. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie. - Gładził kciukiem wierzch jej dłoni, a jego kościste kolano napierało na jej własne. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Potem "złamana moc uzdrowieje" i "zimne serca staną się czułe". Co Albus uważa, że to znaczy? - Powiedziała, patrząc na jego palce na jej dłoni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pomyśl, Hermiono. O czym Tiara Przydziału śpiewała przez ostatnie lata?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zapomniała, że nie chciała, by znał jej myśli i spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczyma.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zjednoczenie domów! - wysapała. - Oczywiście.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście - powtórzył. Przestał głaskać jej dłoń, lecz wciąż ją trzymał w ciepłym uścisku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- <i>Bo dzisiaj Hogwart osnuły złowróżbne cienie... Musimy się zjednoczyć, by złowrogi odwrócić los... Bo teraz nienawiść pali każde serce... - </i>wyrecytowała powoli, wyławiając słowa Tiary ze swojej pamięci. - A na koniec kazała brać przykład z <i>dopasowania i jedności</i>, mając na myśli nas. Czemu wcześniej na to nie wpadłam?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jestem pewien, że wolisz zostawić to pytanie bez odpowiedzi - wymamrotał prowokacyjnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Udawała, że go zignorowała, lecz wiedziała, że zauważył jej gniewny tik.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale czy to wystarczy? - zapytała. - Tiara śpiewała o wszystkich czterech domach. A ty i Harry próbujący się dogadać reprezentujecie tylko dwa domy. Nie, żebyś jakoś szczególnie starał się z Harry'm dogadać - dodała gorzko. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Slytherin i Gryffindor są najsilniejszymi domami i najbardziej wrogo do siebie nastawionymi. Albus wierzy, że jeśli one załagodzą spory między sobą, to Ravenclaw i Hufflepuff pójdą w ślad za nimi. I jeśli mogę dodać, staram się dość mocno "dogadać", jak to ujęłaś, z Potterem, jednak niechęć chłopaka do mnie jest niewzruszona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mógłbyś spróbować nie obrażać Harry'go w każdym zdaniu - wytknęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy go nie obrażam. Po prostu wytykam mu błędy z rygorystyczną dokładnością.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nazwałeś go idiotą i zasugerowałeś, że nie ma rozsądku. - Chciała wyrwać ręce z jego objęć, ale trzymał je zbyt mocno.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To była prawda.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta, w głowie układając sobie kazanie, jakie mu wyprawi, lecz jedynie westchnęła i uniosła głowę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zapomnij. Sądzę, że gdybyś go nie wyzywał, uznałby cię za oszusta.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, co jest z tobą nie tak? - zapytał ciemnowłosy chłopak, gdy skończył kaszleć. - Zbyt łatwo dajesz się zdenerwować. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Drugi chłopak przeczesał dłonią swoje jasnoblond włosy i oparł się o zamknięte drzwi pracowni Eliksirów. Dwukrotnie rzucił Evanesco na powstały dym, ale czekało ich jeszcze dobre dziesięć minut, zanim mogliby wrócić do środka.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To twoja wina - powiedział. - Gdybyś mnie nie przestraszył, nie dodałbym dwóch łodyg na raz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Gdybyś nie trzymał obu łodyg nad kociołkiem trzy minuty przed czasem wyznaczonym do dodania pierwszej z nich, nie dodałbyś obu na raz - wytknął Neville. - Nie mów mi, co cię trapi, jeśli nie chcesz. Snape chyba tu teraz nie przyjdzie, co? - Chłopak rozejrzał się przestraszony po korytarzu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco uniósł głowę i ją także oparł o drzwi. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jest teraz z Potterem. I będzie przez przynajmniej kolejne pół godziny - wymamrotał. - Nie wiedziałeś? Ma z nim zajęcia wyrównawcze, a ty masz ze mną. Zaleta bycia wybrańcem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Chyba zaleta nie bycia nim - zaśmiał się Neville, opierając się o drzwi i patrząc na przeciwległą ścianę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Chyba się go wciąż nie boisz, co? - zapytał Draco. - Nie zauważyłeś jeszcze, że on nie gryzie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Neville uśmiechnął się.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zauważyłem, dzięki. Ale nie widzę siebie gawędzącego z nim przyjacielsko nad rozgrzanym kociołkiem, nawet jeśli on w przeciwieństwie do ciebie nie stwarza zagrożenia w postaci kipiącego kociołka.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ha, to ty potrafisz rozmawiać?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Uśmiech nabrał złośliwości.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale to ty masz coś do powiedzenia - Neville odbił piłeczkę. - Nie wiem, co tym razem cię trapi, ale to nie byle co. To dopiero drugi raz, jak widzę cię psującego eliksir, a oba razy zdarzyły się, gdy byliśmy sami.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci, że to twoja wina. Twoja nieumiejętność jest zaraźliwa. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zapadła cisza. Draco opuścił głowę, przetarł nos, zamknął oczy i podniósł kawałek kości, który leżał między nimi. Sunął po nim palcami. Otworzył usta, by mówić, lecz zamknął je i spojrzał nieufnie w drugą stronę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dostałem list - wymamrotał w końcu. - Od ojca. Był... daleko. Wczoraj wrócił.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ach. I zapomniał kupić ci prezent? - To był u nich częsty temat żartów. Neville był przykładem, że jeden prezent mógł być gorszy od niedostania takiego, jaki się chciało. Ktoś mógł mieć rodziców, którzy w ogóle nie byli w stanie dawać prezentów. Inni, jak Harry, mogli po prostu nie mieć rodziców.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Draco uszczypnął go w ramię.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Miałem wtedy dwanaście lat! - narzekał, ale usta ułożył w pół-uśmiechu. - Gryfoński przygłup!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ślizgoński bałwan!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Uśmiech na twarzy Dracona powoli gasł. Chłopak przygryzł dolną wargę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- On... on chce znać szczegóły z dnia, gdy go złapano. Z dnia, gdy wasza szóstka dała się złapać w pułapkę. O to prosi. - Przetarł twarz. Każdy, kto kiedykolwiek został ofiarą Upiorogacka młodej Weasleyówny, pamiętał to paskudne uczucie na zawsze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To było półtora roku temu. Dlaczego prosi o to teraz? - zapytał Neville.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Policzki Dracona zaróżowiły się, a on spojrzał na podłogę. To była jego wina. Jego ojciec uciekł z Azkabanu do Albanii. Wczoraj po raz pierwszy od dnia złapania był w domu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czyścił swoje biurko i znalazł list, który napisałem tamtej nocy, zanim się dowiedziałem... że nie będzie mógł na ten list odpowiedzieć. Pisałem, nie pamiętam dokładnie co, ale przypuszczam, że napisałem wszystko. Jak Umbridge zawołała mojego ojca chrzestnego, by podał Potterowi Veritaserum, a on odpowiedział, że zużyła już cały zapas. Jak Potter wykrzykiwał do Snape'a głupstwa i jak ten zakazał Crabbe'owi trzymać cię zbyt mocno. Jak znalazł nas po waszej ucieczce i ruszył, by was szukać. Wszystko. - Podparł głowę na dłoni. - Byłem idiotą, dobra? Nie zauważyłem, jak to brzmi. Nie przypuszczałem nawet. Teraz mój ojciec chce połączyć fakty.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Neville wziął głęboki oddech i znowu zaczął kaszleć.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To o to chodziło? Musisz wybrać pomiędzy ojcem a ojcem chrzestnym - powiedział, gdy już mógł. - Chcesz mojej porady czy badasz grunt przed czymś mocniejszym?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę się opowiedzieć za Potterem, nie? - Draco uderzył tyłem głowy w drzwi. Przeklął, rozmasował bolące miejsce i skrzywił się. - Nienawidzi mnie od pierwszego spotkania.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Neville przytaknął.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale ludzie się zmieniają.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie w oczach Pottera - stwierdził gorzko Draco. - Nawet gdybyś go przekonał, zostaje jeszcze Weasley. Urodził się z nienawiścią do mnie. Ja od urodzenia też za nim nie przepadam.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Możliwe. - Neville przejechał palcem od podbródka po czoło, zadzierając przy tym nos. - Ale teraz macie ze sobą coś wspólnego. - Odpowiedział na zdziwione spojrzenie Dracona swoim refleksyjnym. - Chcecie dobrze dla przynajmniej jednego ze Snape'ów.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-83292495007581674592016-06-18T11:12:00.000-07:002017-08-06T05:20:33.076-07:00Rozdział 21. Najgorszy błąd<span style="font-size: medium;">- To już prawie dwa miesiące - oznajmiła wesoło Ginny, gdy drzwi zamknęły się za mężem Hermiony. Tym razem dziewczyna przyszła sama, bo chłopcy wciąż pracowali nad esejami z Zaklęć. - Planujesz to jakoś świętować?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona w całym swoim życiu nie była chyba aż tak niedojrzała, żeby uważać dwa miesiące <i>sojuszu </i>za jakiś znaczący moment w związku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Masz na myśli imprezę, na którą przyszliby wszyscy nasi przyjaciele i przypominaliby nam, jak bardzo się cieszą, że ja i Severus jesteśmy razem? - zapytała z kwaśną miną. Pstryknęła palcami, a dwie filiżanki przepysznej herbaty pojawiły się na stoliku. - Raczej <i>nie. </i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Ginny ukroiła dwa kawałki ulubionego makowca i nalała sobie do szklanki soku dyniowego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, głuptasie. Myślałam o specjalnej nocy tylko dla was dwojga.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzruszyła ramionami i podniosła głowę. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak prosi swojego skrupulatnego męża, żeby odłożył ocenianie prac, patrol i wszystkie ich obowiązki na później. Poza tym nie mieliby pewności, że nie zostanie wezwany.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wypracowali między sobą pewien komfort. Przebywali razem przez długie, zapracowane wieczory i ciche poranki, które spędzali na wspólnej pracy nad biurkiem, stołem czy kociołkiem. To był rytm jej życia - trzymanie się niewypowiedzianej umowy, by przez trudności i nieporozumienia przechodzić razem. Nie do końca czuła, że ma męża. Nie potrafiła zrozumieć jego milczenia i skrywania sekretów i nie umiała zgadnąć, o czym myśli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wciąż jesteś dumna, że za niego wyszłaś, nie? Nie poszłaś po rozum do głowy i nie stwierdziłaś, że to był najgorszy błąd w twoim życiu? - Pod koniec drugiego pytania głos Ginny zmienił się z wesołego w kąśliwy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że nie zmieniłam zdania.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Czego Severus oczekiwał od ich małżeństwa? Zaakceptował, a nawet zaczął odwzajemniać jej okazjonalne, nieśmiałe pieszczoty: dotykanie dłoni, głaskanie policzka... Czasami, gdy nabierała odwagi, przytulała go, lecz on nigdy z własnej woli jej nie przytulił. Pewnego dnia chciała go przytulić i całować przez cały tydzień. Byłaby nawet w stanie przelewitować cholerny materac do salonu, gdyby nie zmusiła go do pójścia do jej sypialni. Nie zdecydowała się jednak tak zrobić. Nie wypracowała w sobie jeszcze takiej odwagi, żeby zrobić to z zimną krwią.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wyglądasz na zdeterminowaną - stwierdziła Ginny, jedząc ciasto. - Mogę wiedzieć, do czego?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Na policzki Hermiony wpłynął rumieniec. Żeby zająć czymś ręce, wzięła dwie, połączone ze sobą puszyste bułeczki i rozdzieliła je.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc chodzi o niego. Czy ty już nie myślisz o niczym innym? Wiesz, kiedyś twoje myśli skupiały się głównie na twojej pracy domowej i trzymaniu Harry'ego i Rona z dala od niebezpieczeństwa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To akurat niekoniecznie mi wychodziło - przyznała Hermiona, próbując zdecydować się na jeden z dżemów: truskawkowy, malinowy i z czarnej porzeczki. Miała nadzieję, że lepiej niż z przyjaciółmi pójdzie jej z mężem. Znaczy, nie miała zamiaru pilnować, by wykonywał swoją pracę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Pozwoliła swoim włosom opaść na twarz, by ukryły winny uśmiech. Ginny często była spostrzegawcza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wciąż dbam o Harry'ego i Rona. I ciebie, i Neville'a, oczywiście.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiem, że to robisz. Ale o męża dbasz bardziej. Nie przepraszaj - byłoby gorzej, gdybyś robiła na odwrót. Po prostu czasem tęsknię za starą tobą. Za Hermioną, która zawsze była obok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zawsze w bibliotece, chciałaś powiedzieć. - Ręce Hermiony wciąż drżały, lecz oczy hardo utkwiła w twarzy przyjaciółki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale mogliśmy tam po ciebie pójść zawsze, gdy potrzebowaliśmy rozmowy. Nie możemy ot tak wparować do twojego biura. Jesteś teraz nauczycielką i nawet, gdybyśmy mogli przychodzić do ciebie, gdy tylko byśmy chcieli, i tak słuchałabyś nas tylko jednym uchem, myślami będąc gdzie indziej. Nawet teraz tak robisz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam. - Wybrała dżem na chybił trafił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłam: nie przepraszaj. - Ginny westchnęła. - Jestem samolubna. Jestem pewna, że mnóstwo razy my zachowywaliśmy się podobnie względem ciebie; gdy Harry podrywał Cho lub gdy ciągle paplaliśmy o Quidditchu. Będąc w temacie... Snape też fascynuje się Quidditchem czy to tylko ze względu na sprawy Domu? Przychodził na każdy mecz Ślizgonów i pamiętam, że Ron na swoim pierwszym roku napisał do domu list, że Snape sędziował jeden z meczów.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W ogóle nie wspomina przy mnie o Quidditchu, więc nie umiem ci odpowiedzieć. Jednak czasami słyszę, jak dyskutuje z Minerwą na ten temat, szczególnie, że pierwszy mecz już niedługo. Znów wygramy, prawda!?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Miała nadzieję, że nie będzie się o to dąsał. Co mogłaby zrobić, żeby przestał się naburmuszać? Zdała sobie sprawę, że oblizywała swoje wargi, więc pospiesznie nałożyła czarnoporzeczkowy dżem i śmietankę na bułeczkę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jestem pewna. Słyszałam, że nowi ślizgońscy ścigający nie są zbyt dobrzy. - Ginny zajęła się drugim kawałkiem swojego makowca. - Nie, żeby kiedykolwiek cię to obchodziło. I nawet nie próbuj mi wmówić, że teraz jest inaczej. - Zaśmiała się. - Nigdy nie byłaś tym zainteresowana. To się nie zmieniło. Zawsze byłaś do przodu. Zauważyłam to, siedząc tu z tobą co niedzielę i rozmawiając. My wciąż jesteśmy uczniami, a ty stałaś się dorosła i odpowiedzialna. Zawsze byłaś, ale nie aż tak bardzo, jak teraz. Tak jakbyś ukrywała jakiś duży sekret i nie mogła go nam wyjawić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona zakrztusiła się kęsem bułeczki i musiała napić się herbaty. Czy Ginny wiedziała? Zgadła?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dorosłość taka jest - powiedziała ostrożnie. - Wydaje się, że to taka wielka tajemnica, a wcale nie jest ekscytująca. Polega na braniu odpowiedzialności za siebie i innych i świadomości, że nikt tego za ciebie nie zrobi. Nigdy od tego nie uciekniesz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">To był dziwny dzień. Poprzedniej nocy Severus został wezwany, a Dumbledore'a znowu nie było. Plotka głosiła, że przesiadywał w Ministerstwie. Hermiona akurat tłumiła ziewnięcie, gdy zauważyła, że Harry patrzy gniewnie na jej męża, który część swojej uwagi poświęcał Pomonie, opowiadającej o wyjątkowo dużej uprawie dyni na Bal Halloweenowy, odbywający się w przyszłym tygodniu. Spojrzała na przyjaciela pytająco, lecz on jedynie zwęził wargi i odwrócił się do Rona. Gdy kolejny raz na niego spojrzała, znów zabijał Severusa wzrokiem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- O co chodzi? - szepnęła do męża, gdy Pomona wzięła się za jedzenie. - Chyba nie dałeś Harry'emu szlabanu podczas treningu Quidditcha? - Severus zacisnął dłoń na jej kolanie. Miała nadzieję, że tylko o taką błahostkę im poszło. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na Harry'ego. Jego źrenice zwęziły się, ale jedynie wzruszył ramionami i powiedział:</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ten chłopak zawsze wścieka się o byle co. O co, będziesz miała okazję zapytać go wieczorem na lekcji Oklumencji.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona nie miała okazji, by złapać Harry'ego na obiedzie lub kolacji, więc gdy przyjaciel przekroczył wieczorem próg gabinetu, była już poważnie zaniepokojona.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ron miał rację - rzucił Harry bez przywitania, stojąc w pomieszczeniu, z jedną dłonią wciąż na klamce, a z drugą zaciśniętą na różdżce. Severus spojrzał na niego i strzelił palcami. Chłopak kontynuował: - Ron powiedział, że tylko używa pan Hermiony, by do nas dotrzeć i miał rację! Widziałem pana wczoraj w nocy, obrzydliwy zdrajco!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Pięć punktów od Gryffindoru, Potter. Pilnuj manier w obecności mojej żony.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wstała, kładąc jedną rękę na ramieniu Severusa. Wiedziała, co powinna zrobić, jednak niechętnie zostawiłaby ich samych. Obiecała Severusowi, że zaakceptuje jego granice, ale dawniej wiedziała wszystko, o czym mówił Harry.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Miałeś kolejną wizję, Harry? Jeśli chcesz to przedyskutować z Severusem, zostawię was samych. Wolałby, gdybym nie wiedziała, o co w tym chodzi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry gorzko się zaśmiał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Założę się, że tak by wolał! Tak łatwo dajesz mu się omamić! Co w ciebie wstąpiło, Hermiono?! - Posłał jej kąśliwe spojrzenie. - Nie mów mi. Nie chcę takich obrazów w mojej głowie. To obrzydliwe.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzdrygnęła się. Długie, blade palce pokryły jej dłoń.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Pięćdziesiąt punktów Potter, a będzie sto, jak będziesz dalej używał takiego prymitywnego słownictwa w rozmowie z moją żoną lub o niej. Siadaj i zacznij od początku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Severusie? - Głos Hermiony drżał. Harry usiadł na krześle, różdżką wciąż celując w znienawidzonego mężczyznę siedzącego przed nim. Obiecała, że nie będzie się wtrącać. Jeśli kazałby jej opuścić pokój, musiałaby to zrobić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Mąż uścisnął jej dłoń i puścił, patrząc na nią chłodno. Drugą dłonią bawił się piórem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ty lepiej też usiądź. Jeśli Potter wie, nadszedł czas, byś i ty się dowiedziała - powiedział wolno.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Teraz, gdy miała okazję się czegoś dowiedzieć, przeszła jej ochota. Jej wargi zadrżały.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś pewien, że tak będzie dobrze? - <i>Powiedz mi, że to nieporozumienie, że Harry źle coś usłyszał albo że ty kłamałeś. Powiedz, że to tylko sztuczka.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry ponownie parsknął.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Co się z tobą stało, Hermiono? Kiedyś miałaś swoje niezależne zdanie, a teraz pozwalasz temu... zdrajcy decydować za ciebie!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Nie mogła oderwać się od tych nieprzeniknionych czarnych oczu, które patrzyły na nią ze spokojem. Na jego twarzy pojawił się cień żalu czy tylko to sobie wyobraziła? Przełknęła ślinę. Severus ponownie mocno uścisnął jej dłoń. Tym razem nie puścił jej, dopóki nie usiadła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Miałeś używać swojej Oklumencji, Potter. Czy dobrze rozumiem, że kolejny raz zaniedbałeś priorytetową sprawę? Chcesz, by jeszcze więcej przyjaciół za ciebie umarło?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Może jeszcze więcej zginie, jeśli się przyłożę do nauki? Chce nas pan wydać Volde...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie wypowiadaj tego imienia! - zagrzmiał Severus.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Voldemortowi. Słyszałem, co pan mówił. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzięła krótki, gwałtowny oddech. Nie dotarł on chyba do płuc, ale było za zimno, by wziąć kolejny. Severus nie zaprzeczył. Nie miał takiego zamiaru.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Od początku, Potter. Spałeś? - Severus odłożył pióro i zaczął błądzić palcem po wargach. Hermionę zabolało w klatce piersiowej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie. Ja... To nie pana interes, co wtedy robiłem! - rzucił ze złością. - Czułem, że jest szczęśliwy. Gratulował Lucjuszowi Malfoyowi udanej misji w Albanii. Coś o wampirach, które zgodziły się dołączyć do niego po... czymś. Nie pamiętam słowa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Samhain, Potter. Uczta Śmierci. Halloween innymi słowy. Co potem?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wtedy odwrócił się do pana i zapytał, jak długo zajmie panu zaskarbienie mojego zaufania. Powiedział pan, że do Wielkanocy, a wtedy on mnie dostanie. Nigdy panu nie zaufam! Znam pana zbyt dobrze! Nie zaufam panu, choćby rzucił pan na mnie Obliviate!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus odchylił głowę do tyłu, żeby mieć lepszy widok na ucznia.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Więc masz mnie za zdrajcę i postanowiłeś się rozprawić ze mną bez żadnego wsparcia? Gdybym wiedział, że ufasz mi tak bardzo, obiecałbym cię Czarnemu Panu na jutro.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry szarpnął różdżkę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nawet nie podniósł pan na mnie różdżki - zauważył. Severus jedynie się uśmiechnął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chociaż to raczej Hermionie ufasz. - Intensywne spojrzenie Severusa dotarło do bladej twarzy dziewczyny. - Nie wątpię, że spodziewałeś się, iż rozszarpie mnie na kawałki, gdy się dowie. Mam nadzieję, że byłeś na tyle rozsądny, że nie podzieliłeś się newsami z Weasleyami, zanim oddałeś się w moje ręce?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chce pan sztuczką wydobyć ze mnie, kto jeszcze wie o pana zdradzie! Nie powiem panu, nie jestem aż tak głupi! - wyrzucił z siebie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślisz, że komukolwiek trzeba pokazywać palcem, kto jest twoim powiernikiem? - Severus rozejrzał się po pomieszczeniu. - Mógłbym nawet przypuszczać, że oni są tutaj pod twoją peleryną, gdybyś zamknął drzwi odrobinę wolniej. Głupi chłopcze, czy wy nigdy nie używacie mózgów? Gdybym był zdrajcą, konfrontowanie się ze mną byłoby najgorszym błędem, jaki mógłbyś popełnić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dumbledore'a nie ma w zamku. Myślałem... że dam panu szansę na wyjaśnienia. Ze względu na Hermionę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ze względu na Hermionę? - powtórzył Severus, patrząc na dziewczynę, w oczekiwaniu na jej reakcję. Odwzajemniła spojrzenie. Ciepło znów zamieniło się w lód. Tak, to było tylko ze względu na nią. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie wina Severusa, Harry, lecz moja... - zaczęła. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry podskoczył i z niedowierzaniem potrząsnął głową.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twoja wina!? Co jest z tobą nie tak, Hermiono? Rzucił na ciebie Imperiusa czy co?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Harry...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ale Harry'ego już nie było. Drzwi trzasnęły za nim.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-67565417838010576852016-06-04T11:12:00.000-07:002017-08-06T05:20:21.999-07:00Rozdział 20. Pokuta<span style="font-size: medium;">Gdy kolejnego ranka Hermiona weszła do pracowni, Severus akurat rozczłonkowywał frynosomę rogatą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przyszłaś coś uwarzyć? - zapytał, nie przerywając pracy. Odciął ogon i posiekał na drobne kawałki. Zręcznie unikał kolców, znajdujących się po każdej stronie gada.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i stanęła obok męża.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chciałam porozmawiać, ale z chęcią mogę ci pomóc.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie wypadając w rytmu, Severus kiwnął głową i wskazał na odległy kąt pomieszczenia, gdzie stała duża tuba, a obok niej mniejszy worek.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mam cysternę traszek bladoskórych, które czekają na wypatroszenie. Jeśli chcesz się za to zabrać, polecam założyć rękawice.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Skrzywiła się. On nie używał rękawic, ale przypuszczała, że skóra jego dłoni była wystarczająco stwardniała i nie wyczuwał ewentualnego kłucia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To rodzaj pracy, którą zwykle dajesz na szlabanach. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Raczej nie powinienem posuwać się do tego, żeby własnej żonie dawać karę - powiedział gładko. Była niemal pewna, że za kurtyną włosów uśmiechał się złośliwie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nawet jeśli na to zasłużyłam? - zapytała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli odczuwasz potrzebę pokuty, mógłbym oczywiście wyświadczyć ci przysługę, ale nie będę się narzucał. Uważasz, że zasłużyłaś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, uważam - odpowiedziała, zamykając oczy na dłuższą chwilę. - Nie mogę uwierzyć, że mówiłam ci takie okropne rzeczy! Naprawdę nie miałam tego w planach. - Zgniotła trzymany między palcami materiał szat, rozluźniła dłoń i zacisnęła ją ponownie. - Chciałam być opanowana, sympatyczna i... powiedzieć same dobre rzeczy. Ale coś jakby przejęło kontrolę nad moim językiem i przez to byłam tak nieuprzejma i powiedziałam same kłamstwa!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Uniósł głowę, jego ręce wciąż jednak pracowały.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- <i>Coś</i>?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na jego twarz. Zdawał się być zaabsorbowany tym, co robił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie dosłownie. Nie twierdzę, że byłam pod wpływem <i>Imperiusa</i> czy czegoś tak absurdalnego. Po prostu wczoraj nie byłam sobą. Ja... nie czułam, jakbym to ja mówiła te straszne rzeczy. - Przygryzła wargę. - Ale to byłam ja. Przepraszam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci, że nie musisz przepraszać. - Przelotnie spojrzał na nią z ukosa. Zaciśnięte przedtem usta powoli się rozluźniały. - To niespodziewane, ale rozumiem. Podejrzewam, że siła, która przejęła nad tobą kontrolę, to była zwykła zazdrość.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem zazdrosna!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mimo to odczułaś potrzebę, by spytać, czy nie dbam bardziej o Malfoyów niż o ciebie. Nie spodobało ci się, że rozmawiałem z Draconem o jego ojcu szybciej niż z tobą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na jego dłonie, bo nie mogła już na twarz. Jego nóż zabłysnął podczas krojenia. Czuła, jak puls wybija w jej gardle stały rytm. Zamrugała kilkakrotnie i przełknęła ślinę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czemu twoja złość na mnie nie jest większa? Niemal powiedziałam, że ci nie ufam...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dwa razy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Skrzywiła się. Najpierw wścibsko wypytywała go o starych przyjaciół, a później wymijająco odpowiedziała na pytanie, czy mu ufa. Nie chciała, by zabrzmiało to oskarżycielsko, lecz on tak to odebrał. Ponagliła się, by kontynuować.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A to nawet nie jest prawda. Zawsze ci ufałam. No, może poza kilkoma miesiącami w pierwszej klasie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na nią, zaciskając przy tym wargi i zabrał się za traszki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kilka miesięcy? Co najmniej siedem, jeśli dobrze pamiętam. Podpaliłaś moje szaty w listopadzie i do czerwca miałaś mnie za łajdaka. Ale chyba nie ma co wyciągać stare brudy...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak najpierw myślałam. Teraz nie jestem pewna - przyznała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie byłaś taka ciekawska, gdy wchodziłaś w nasze małżeństwo. Nie przypominam sobie, byś zadawała jakieś pytania, które odnosiłyby się do mojej przeszłości. Byłaś raczej przekonana co do mojego honoru. Co się zmieniło?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic! Oczywiście, że wciąż w niego wierzę i mu ufam!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Złapał nogę traszki i przeciął wzdłuż stawu. Tak zrobił też z drugą. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic? W takim razie nie poczyniliśmy żadnego postępu w naszych relacjach. Żadnego kroku w stronę lepszego porozumienia. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Znaczy... Nie zmieniło się nic, żebym w ciebie zwątpiła. Wiadomo, że poczyniliśmy postęp w poznawaniu siebie nawzajem. - Przerwała i zamyśliła się. - Chociaż to nie tak duży postęp, jakbym chciała. Wciąż wymigujesz się od odpowiedzi na każde bezpośrednie pytanie, jakie ci zadaję.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czyżby?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">W jego oczach pojawił się drażniący błysk. Westchnęła z ulgą i podeszła krok bliżej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, co mam na myśli. Trudno jest wydobyć z ciebie jakąś jasną odpowiedź. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bardzo trudno?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na żonę z ukosa. Ona zrobiła to samo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bardzo - odpowiedziała. Przypomniała sobie twardość mięśni jego rąk pod dotykiem jej palców wczorajszej nocy. Te same silne ręce otaczały ją po jego ostatnim powrocie z wezwania. To było poniekąd w jego stylu - tej samej siły używał do odpierania ataku i ochrony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej oddech przyspieszył, gdy nagle zauważyła, że jego wargi drżą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Znów się ze mną droczysz! - poskarżyła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zaśmiał się złośliwie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli nie chcesz patroszyć traszek, mam worek chrząszczów, którym trzeba usunąć rogi i oczy. Jest ich zaledwie sto. Powinnaś bez problemu skończyć przed śniadaniem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To wciąż brzmi jak szlaban - mruknęła nieufnie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie kara, skoro robisz to z własnej woli. Podążając za twoim tokiem rozumowania, może ja też dałem sobie szlaban?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Skrzywiła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, dobra. Sama się zaoferowałam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Prawda, ale nie będę cię tu trzymał siłą. Nie wątpię, że znalazłbym innego niewychowanego Gryfona, by podjął się tego zadania. Mam dziś zajęcia z siódmym rokiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na niego wilkiem. Znów złośliwie się uśmiechał. Ten uśmiech przyspieszył bicie jej serca i zmiękczył kolana. Nawet przeszła jej ochota, by go spoliczkować. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niech zgadnę. Wziąłbyś Harry'ego lub Rona. Albo Neville'a.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pana Longbottoma raczej nie. Jest niesamowicie praworządny, chyba że reszta jego przyjaciół sprowadzi go na złą drogę. Jednakże są na to małe szanse, bo chłopak pracuje przy biurku Dracona. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak wychodzi im współpraca? - zapytała, podnosząc worek z chrząszczami i zaniosła go na drugi koniec biurka Severusa. Rozluźniła sznurki i spojrzała do środka. Owady były dorosłymi samcami i wszystkie wyglądały na martwe. Przynajmniej nie było szans, że któryś ją ugryzie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Lepiej, niż się spodziewałem. Chłopak dorósł. Może jeszcze stać się kompetentnym warzycielem. - Wziął w obroty kolejną traszkę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy bym nie przypuszczała, że z twoich ust padnie pochwała dla Neville'a. - Wyłożyła około dwudziestu chrząszczy na stół. Wydłubywanie oczu wymagało niesamowitej zręczności. Im więcej o tym myślała, tym bardziej wątpiła, że Severus powierzyłby tę robotę któremuś z jej przyjaciół. Nie byli aż tak staranni. <i>Znów się ze mną drażnił!</i></span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy byś nie przypuszczała, że będziesz moją żoną. - Uniósł brew. - Mam nadzieję...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zaśmiała się i uniosła głowę. Szybko się uspokoiła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy to byłoby aż tak złe? - zapytała, wyczarowując lampę, która płonęła niebieskim światłem i postawiła ją w miejscu, gdzie tego światła dawała najwięcej. Jedną ręką podniosła chrząszcza, a drugą pęsetę. - Nigdy bym nie przypuszczała, że zainteresujesz się głupimi snami uczennicy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie byłoby aż tak złe. Jednak powszechnie wiadomo, że namiętność zniekształca osąd, a ja raczej wolałbym, żeby twoja decyzja o ślubie wynikała z rozsądku niż uwielbienia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W ogóle nie rozumiem - przyznała szczerze. - Jak dla mnie to zawsze jest tak, że branie ślubu z osobą, którą kochasz jest lepsze niż małżeństwo z... kalkulacji. Związek jest zbyt ważną rzeczą, by podchodzić do niego z wyrachowaniem! - Zapłonęła rumieńcem. - Nawet jeśli sami uczyniliśmy inaczej. Nie powiem, że jest mi przykro, że tak wyszło, bo nie jest. Jedynie uważam, że byłoby znacznie łatwiej, gdybyśmy na samym początku czuli do siebie sympatię. Nie, to nie to... - Położyła ręce na stole i zwiesiła głowę. - Chyba powinnam się zamknąć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Z każdym słowem kopiesz sobie coraz głębszy grób.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiem, co chcę powiedzieć, przynajmniej przeważnie, a zawsze i tak wychodzi źle - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może dobrze się złożyło, że mam szesnaście lat doświadczenia w rozumieniu nielogicznych wypowiedzi nastolatków.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zajęła się kolejnym chrząszczem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Byłoby miło, gdybyś przestał mi wciąż wypominać, że jestem dzieckiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może mógłbym to zrobić, gdyby twoje zachowanie ciągle mi o tym nie przypominało.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wzdrygnęła się i mocno przygryzła wnętrze policzka.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam - powiedziała stłumionym głosem. - Zasłużyłam sobie po wczorajszym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie odpowiedział od razu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie. Nie zasłużyłaś.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na niego. Zauważyła, że przyglądał się jej z tą rzadką uprzejmością, która zmieniła jego twarz. Gdyby jej ręce nie były ubrudzone cząstkami owadów, wyciągnęłaby je w stronę męża. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Prędzej czy później chciałabyś znać wszystkie moje młodzieńcze głupoty i przyjaźnie. Klapki idealizmu właśnie opadły i doświadczyłaś realnego życia - kontynuował. - Jak mogę porzucić przeszłość, skoro wciąż muszę udawać, że jestem jej częścią?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Westchnęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie możesz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Musisz zaakceptować moje granice, Hermiono. Jest wiele rzeczy, o których nie mogę z tobą rozmawiać, bo nawet cisza może być wtedy zbyt dużą informacją. Upór to twoja cecha rozpoznawalna, ale musisz go powstrzymać. Wiem, że to będzie trudne. - Teraz już się nie drażnił. - Zdaję sobie sprawę, że jeśli przestaniesz mnie o wszystko przepytywać, zrobisz to wbrew sobie. Ale musisz to zrobić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Spróbuję. - Gdy patrzył na nią w ten sposób jak teraz, nie potrafiła odwrócić wzroku. - Kiedy moja Oklumencja się polepszy...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie kwestia Oklumencji, tylko zaufania. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zawsze ci ufałam! - przypomniała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ufasz mojemu honorowi. Ale czy ufasz mojemu osądowi?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spuściła wzrok, widząc blask w jego oczach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie wiesz o tym, ale nie możesz próbować tego naprawić. Wiem, że masz dobre zamiary, ale czasem to nie wystarcza. Obiecaj mi. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Obiecuję. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ja przyrzekam, że będę z tobą szczery we wszystkim innym. Myślę, że jest to nam potrzebne. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To chyba będzie dla ciebie tak samo trudne jak dla mnie powstrzymanie się od pytań.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czasami zapominam, że to, co przez sześć lat było właściwe, teraz jest niestosowne. - Spojrzał w dół na swoje ręce i wznowił odkrawanie nóżek od krwawego bezkształtu leżącego przed nim. - Jednak znałaś mój temperament, zanim postanowiłaś za mnie wyjść. Myślę, że nie spodziewałaś się niczego lepszego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - przyznała, kontynuując swoją pracę. - Szczerze? Myślałam, że będzie gorzej. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A jednak mimo wszystko mnie poślubiłaś, głupia dziewucho. - Szybkimi, zdecydowanymi ruchami odcinał kolejne nogi. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie żałuję - powiedziała. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Odpowiedział tak delikatnie, że nie była pewna, czy dobrze usłyszała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz.</span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-45850609529981296072016-05-18T11:09:00.000-07:002017-08-06T05:20:06.664-07:00Rozdział 19. Zacieśniać obrożę<span style="font-size: medium;">Przygryzając dolną wargę, Hermiona patrzyła na drzwi, które jej mąż przed chwilą zatrzasnął za sobą. Nie otwierały się. Gdy przypomniała sobie, by spojrzeć na swój zegarek, wskazywał on <i>patrol. </i>Przynajmniej wiedziała, że wciąż jest w zamku. Przetarła wilgotne oczy zewnętrzną częścią dłoni i wróciła do oceniania. Skończyła z pracami o wampirach, co znaczyło, że nie mogła już dłużej zwlekać z esejami trzeciego roku na temat: <i>Ożywianie nieżywego. Wypadki i etyczne względy.</i></span><br />
<div>
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Na jej twarzy pojawił się grymas, gdy przypomniała sobie wąski uśmiech Minerwy i to, jak przyznała, że ulżyło jej, że nie musi sprawdzać prac trzeciego roku. </span></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><i>Źle napisane, wylewane żale dorastających komików, którzy są za starzy, by byli nieświadomi oczywistych biologicznych popędów i za młodzi, by były one dla nich pospolite. Szczególnie trzecioroczni sprawiają wrażenie chętnych, by zamienić każdy temat w raczej prymitywny dowcip, a Transmutacja jest najwidoczniej dla nich dobrą okazją do takich wybryków, </i>powiedziała jej.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Coś, czego nienawidziła w swojej pracy, to harowanie jak wół. Kiedy powiedziała to Severusowi, uśmiechnął się złośliwie i przypomniał, że to proces, przez który każdy asystent musi przejść. Odważyła się wtedy na żart, że ma kogoś, kto mógłby odwalić za nią brudną robotę. Severus uniósł brew i zapytał, z których obowiązków miała zamiar się wykręcić.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Chłopcy nigdy by nie uwierzyli, że za swoją całą złośliwością i wrednością Severus potrafi być żartobliwy. Na początku sama w to nie wierzyła. Zastanawiała się, czy aby nie śni, gdy przesadnie udawał ją, kiedy kpił sobie z jej zachowania w klasie, gdy sprowokował ją do aportowania ich do domu rodziców i kiedy zaproponował zamoczenie pióra Rity w Veritaserum. Kto by pomyślał, że jego usta potrafią ułożyć się do uśmiechu, jego brwi unieść się, a jego oczy spojrzeć na nią z tym drażniącym blaskiem, który łagodził jego twarz i sprawiał, że zapierało jej dech?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Nerwowo przełknęła ślinę, pociągnęła nosem i przetarła oczy. <i>Jestem idiotką. Zniszczyłam wszystko. </i>Poczuła na kolanach nieznaczny ciężar. To Krzywołap na nie wskoczył i zaczął się wiercić. Przejechał łapą po jej nodze.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Auć! Tylko nie ty też - wymamrotała ostrzegawczo, trącając go lekko. Krzywołap obrócił się wokół własnej osi i ułożył wygodnie do spania. Ostrożnie sięgnęła po pracę Abdurrahmana.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;">Łatwiej jest zmienić skarpetę w kurę niż skałę, bo nie trzeba tak bardzo zmieniać kształtu. </span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Ścisnęła mocniej zamknięte oczy, otworzyła je i przeczytała zdanie po raz kolejny. Uświadomiła sobie swój błąd. Przeczytała esej po raz kolejny, ale to było nawet więcej niż wystarczająco. W głowie wciąż miała obraz kłopotu, który nie chciał jej opuścić. Severus od razu znalazłby odpowiednio miażdżący komentarz do tej pracy.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Jedyne, co mogła zrobić, to skrzywić się, zamoczyć pióro w czerwonym atramencie i czekać na inspirację. Krzywołap ponownie ją podrapał i zeskoczył z jej kolan na podłogę. Zauważyła czerwoną, podejrzanie wilgotną plamkę na jego ogonie. Musiała ubrudzić go atramentem.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam - powiedziała głosem winowajcy. Wróciła do eseju. Przebiegła po tekście wzrokiem tak szybko, jak się nauczyła. Najwidoczniej Adburrahman wiele razy znajdował się na Oddziale Urazów Pozaklęciowych w Św. Mungu, bo posiadał bardzo szerokie pojęcie o wypadkach, jakie mogą się zdarzyć. Nie mogła powiedzieć, żeby była zaskoczona. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Wzięła kolejną pracę i skrzywiła się.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;">Ważne jest, aby zachować bezpieczny dystans od przedmiotu, który chce się zmienić. Nie chciałaby pani zamienić zamka od spodni, które akurat ma pani na sobie, w szczypce kraba.</span></i></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Następnym razem musi ostrzec klasę, by nie sugerowali żadnych niecodziennych zaklęć, bo mogłaby się skusić i zaprezentować je jako przykład w klasie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">W ciszy, jaka zapanowała w zamku w czasie ciszy nocnej, Severus usłyszał ich, zanim ich ujrzał. Zatrzymał się i nadsłuchiwał. Draco i najmłodszy chłopak Weasleyów znów się spierali. Tym razem tuż za zakrętem korytarza.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Fretka.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Skrzywił się. Szkolne przezwiska cały czas go irytowały. Niektórzy z jego własnych prześladowców musieli umrzeć, by <i>Smarkerus </i>w końcu się wyplenił.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Łasica. Czego chcesz?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Głos Draco sugerował jego zmęczenie. Severus zacisnął usta.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Mam dość twojej obecności - odpowiedział Weasley.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Więc dlaczego cały czas mnie śledzisz?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie ufam ci. Nie ważne, czy jesteś prefektem naczelnym czy nie. Tęsknisz za tatusiem?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Chłopak miał ewidentnie chrapkę na bójkę. To nie było nic nadzwyczajnego. Chłopcy wychowali się w nienawiści do siebie. W końcu wszystkie dni ich pobytu w szkole były naznaczone drobnymi wybuchami wrogości. Prawdopodobnie ostatnia ucieczka z Azkabanu motywowała rudowłosego do walki. Severus zastanawiał się, czy jego chrześniak poradzi sobie z Weasleyem.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- To raczej nie powinno cię interesować. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Uniósł głowę i westchnął. Draco był nadwrażliwy na krytykę, a to nie była najlepsza obrona przed Weasleyem. Gdyby urwał temat od razu, byłoby to bardziej efektywne, a całkowite odwrócenie od niego uwagi jeszcze lepsze. <i>Maska</i> Dracona znów się zsuwała. Nigdy nie był dobry w ukrywaniu uczuć.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Od kiedy trafił za kratki, siedziałeś dość cicho, ale założę się, że teraz znów pokażesz swoje prawdziwe oblicze.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Też tak myślę. Ale nie aż tak, aby taki bezmyślny prostak jak ty był w stanie to zauważyć.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Severus bezdźwięcznie posunął się do przodu. Draco właśnie stracił swój temperament. Musiał interweniować.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jak wspaniałomyślnie te słowa brzmią w ustach dupka, którego ojciec musiał kupić mu miejsce w drużynie Quidditcha.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Powiedział bałwan, którego siostra musi...</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Jeszcze jeden krok i już stał za zakrętem korytarza.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Odłóż różdżkę, Weasley i wracaj do wieży. Pięć punktów od Gryffindoru za zachowanie niegodne prefekta - warknął, patrząc w dół na rudowłosego. Chłopak z ponurą miną zastosował się do poleceń. Zaczekał, aż Gryfon odszedł na tyle daleko, by nie mógł nic usłyszeć i odwrócił się do chrześniaka, który ze wściekłością wpatrywał się w podłogę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Cóż za potworne przedstawienie. Masz autorytet. Następnym razem go użyj, zamiast wykrzykiwać obelgi jak pierwszoroczny dzieciak - powiedział.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Draco wzruszył ramionami i odwrócił wzrok na ścianę. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- On po prostu bardzo mnie denerwuje. Zawsze wymyśla coś o moim ojcu.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Snape miał przygotowaną odpowiedź. Draco był prawie tak wysoki jak on, nawet gdy stał ze spuszczonymi ramionami i głową. To irytowało go jeszcze bardziej, jednak w swoim głosie wyraził cierpliwość.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- I to jest powód, dla którego powinieneś myśleć, zanim się odezwiesz - zaznaczył. - Jesteś świadomy zagrożenia. Teraz jest czas, żeby zawierać sojusze, a nie urządzać bitwy. Nie możesz pozwolić, by temperament rządził twoim językiem.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Draco jeszcze bardziej przygarbił ramiona i wymamrotał.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- On także.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jego otaczają przyjaciele. Ciebie nie. Jego rodzina go wspiera, a twoja...</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Blada twarz chłopaka uniosła się, a oczy zapłonęły.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Wiem. Jeśli Czarny Pan nie wygra, będziemy wystawieni na pastwę losu.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Snape ponuro kiwnął głową. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie. Więc pilnuj się. Jeśli potrzebujesz przypomnienia, wyobraź sobie jego siostrę i jej reakcję, gdybyś jej powiedział, co przed chwilą chciałeś wykrzyczeć. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Draco skrzywił się i odwrócił głowę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Znowu strzeliłaby mi upiorogackiem prosto w twarz. Tak, dobrze, wiem... Tylko przestań udawać, że cokolwiek cię to obchodzi.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie dbam o ciebie mniej tylko dlatego, że mam nowe obowiązki.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Draco zacisnął pięści.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę znieść myśli o was dwojgu razem.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Więc tego nie rób. Nic na tym nie zyskasz. Wiesz, jak bardzo mi przykro.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jak może ci być przykro? - wyrzucił z siebie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Przykro mi, że chciałeś, by było inaczej. I przykro mi, że reagujesz na to jak pięciolatek, płacząc do księżyca. Rok temu kontrolowałeś swoje emocje w obliczu wielkiej prowokacji. To w ten sposób zostałeś prefektem naczelnym. Zasłużyłeś na to. W tym roku powinieneś być nawet silniejszy.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Nieco później Hermiona obudziła się z drzemki. Severus pochylał się nad nią i trzymał rękę na jej ramieniu. Podniosła głowę z poduszki, którą były niesprawdzone wypracowania z Transmutacji. Spojrzała niewyraźnie na męża. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Hermiono - powtórzył, ponownie nią potrząsając. Odszedł i kazał jej iść do łóżka. Dziewczyna przypomniała sobie, dlaczego czekała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Severusie! - Podskoczyła i podążyła za nim, uczepiając się jego rękawa. Zbliżali się do drzwi jego pokoju. - Nie to miałam na myśli! Przepraszam. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zatrzymał się, ale nie odwrócił się do niej ani nie rozluźnił spiętych mięśni. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Wiem - powiedział.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Jego głos był znużony. Jak długo przemierzał korytarze, zanim wrócił, by się z nią zmierzyć? Przecież ona chciała, żeby jego życie było lepsze!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jednak wciąż jesteś na mnie zły. - Nie odważyła się, by go przytulić, jednak pozwoliła swoim palcom mocniej zacisnąć się na jego szacie. Severus jej nie odepchnął.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Niekoniecznie zły. Po prostu czasami wystawiasz moją cierpliwość na próbę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie wiedziałam, że masz jakąkolwiek - odparła nieostrożnie. Zbyt późno ugryzła się w język. <i>Idiotka!</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Dużo jej nie mam - zgodził się. - Szczególnie, gdy ty zaczynasz zachowywać się jak władcza i głośna jedenastolatka, która musi wszystko wiedzieć, nawet jeśli coś nie leży w jej interesie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Nie musiał wspominać, że życie poza tymi murami nie powinno jej obchodzić. Usłyszała to pomiędzy wersami, głośno i wyraźnie. Puściła jego rękę. Oddaliła się nieznacznie i odwróciła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam - powiedziała, przełykając twardą, kłującą gulę, która powstała w jej gardle.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie przepraszaj. Powinienem być ci wdzięczny. I jestem. Tylko następnym razem postaraj się nie zacieśniać mojej obroży tak mocno.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Powinien na nią nakrzyczeć. Mniej by ją to bolało.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ale tego nie robiłam. Nie zacieśniałam obroży ani nie rządziłam tobą. - Pociągnęła nosem i potarła go zewnętrzną częścią dłoni. - Nigdy nie chciałam, byś miał wobec mnie zobowiązania. Nie powinieneś myśleć, że to był mój zamiar. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jest późno. Nie mam siły na kolejne histerie. Czy mogę... - polał głos odpowiednią dawką sarkazmu - iść już do łóżka?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś niesprawiedliwy - wymamrotała. Nigdy nie był. Za każdym razem, gdy odbierał punkty jej przyjaciołom, gdy to była wina jego Ślizgonów. Za każdym razem, gdy szyderczo się uśmiechał i drwił, kiedy udzielał im nagany. Mrugnęła, by pozbyć się pieczenia oczu. - Mówiłam ci, że nie chcę, byś był posłuszny, ale robił, co uważasz za stosowne. Nie jestem twoim władcą. Nie chcę nim być.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie władcą. Moją władczynią. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie władczynią, a żoną! - Zamknęła oczy. Pieczenie nie chciało ustąpić. - Czy ty chociaż mnie lubisz?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie powiedziałem już tego wystarczająco jasno?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- W ogóle nie powiedziałeś. Nigdy. Myślałam, że powiedziałeś to moim rodzicom, ale to tylko była sztuczka, nie? <i>Podziw, zaufanie i prawdziwa troska o drugą osobę pomogą rozwinąć się uczuciu sympatii - </i>zacytowała. - Nigdy nie wspomniałeś, że to miało dotyczyć dokładnie ciebie i mnie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Przechylił głowę i westchnął.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Będziesz usatysfakcjonowana, jeśli teraz to powiem?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Wzrok Hermiony spacerował po surowych liniach pleców jej męża, jego prostych ramionach, sztywnych rękach i zaciśniętej pięści. Wciąż nie zaszczycił jej spojrzeniem. Wargi Hermiony zadrżały.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czy to będziesz miał wtedy na myśli?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Zawsze mówię to, co mam na myśli - wysyczał zza zaciśniętych zębów.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Chyba że pewne okoliczności na to nie pozwalają - przypomniała mu. - Jest to jedna z tych chwil?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czy prosiłbym, byś była sobą, gdybym cię nie lubił?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Teraz to ona zacisnęła zęby. <i>Jak zwykle dwuznaczny. Czy on nie może powiedzieć tego wprost?</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie wiem. Zrobiłbyś tak?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Odwrócił się nieznacznie, tak, że mógł spojrzeć na Hermionę znad ramienia. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ufasz mi na tyle, by uwierzyć, że mówię prawdę?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><i>Czy mi ufasz? </i>Te słowa krążyły miedzy nimi. Chciała odpowiedzieć twierdząco. Tak, ufała jego uczciwości. Jego lojalności. Jego zamiarom. Jednak on wciąż nie odpowiedział, czy teraz były <i>pewne okoliczności.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Mogę?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zacisnął usta. Przez dłuższą chwilę Hermiona myślała, że Severus nie odpowie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- W tej sprawie - zawsze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Czekała. I czekała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Więc? Czy mnie lubisz? - zapytała ponownie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Uśmiechnął się nieznacznie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czasami.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Miała zbyt zesztywniałą twarz, by odwzajemnić uśmiech, ale spróbowała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Teraz też?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przerwałaś moją pracę, urządziłaś mi przesłuchanie i obraziłaś mój charakter. Chcesz jeszcze wiedzieć, czy w tym momencie cię lubię? - Wziął długi oddech. - Idź do łóżka.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To nie była odpowiedź - uparła się. Dlaczego on był taki śliski? <i>Też byś była, gdyby </i><i>od dwudziestu lat </i><i>od tego zależało twoje życie, </i>przypomniała sobie w myślach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To była odpowiedź, na jaką teraz zasługujesz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Spuściła ramiona. Położyła rękę na klamce drzwi łazienki. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przypuszczam, że to znaczy <i>nie - </i>powiedziała, otwierając drzwi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie - urwał i dodał: - Nie znaczy. Ale nie zasługujesz, by ci to dziś powiedzieć. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Trzasnęła za sobą drzwiami.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-60607262450550178082016-05-04T11:08:00.000-07:002017-08-06T05:19:54.491-07:00Rozdział 18. Jeśli masz jakieś pytania...<span style="font-size: medium;">Po raz siódmy w ciągu ostatnich trzydziestu minut Hermiona zerknęła znad ocenianych prac drugoklasistów o wampirach na męża, który tym razem wyjątkowo też zaszczycił ją spojrzeniem. Zarumieniła się i szybko wróciła do eseju Alice Carter o <i>pięknej lady Sanguinie </i>i jej kąpielowych zwyczajach.</span><br />
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Powiedz to - poradził.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Co mam powiedzieć?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Wpisała niestaranne Z na pergaminie Alice i podniosła pracę Cindy. Był to dialog wampira ze swoją zdobyczą. Bliźniaczki zawsze pisały te same informacje, ale w różnych formach. Hermiona nigdy nie była całkowicie pewna, czy to był jakiś rodzaj żartu czy próba zaprzeczenia ściąganiu. Nabazgrała kolejne Z.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- To, o czym myślisz. To, o co twoje oczy wciąż pytają. - Severus zauważył, jak Hermiona spuszcza wzrok i dodał. - Może się boisz?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie boję się ciebie od dawna. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Jej palce zatrzęsły się, gdy sięgała po kolejne wypracowanie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- I wciąż nic nie mówisz. Mam to zrobić za ciebie?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">W końcu spojrzała na męża.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Skoro wiesz, o czym myślę, to po co chcesz to ode mnie usłyszeć? - zapytała.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie musisz mi mówić. Ale ci się to przyda, bo widocznie cię to zadręcza. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Severus podniósł kolejny pergamin i spojrzał na niego krzywo, wzrokiem przeleciał po tekście z wyćwiczoną szybkością i automatycznie zamoczył pióro w czerwonym atramencie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Znów spuściła wzrok na esej, mocno przygryzając wargę. Zamrugała powiekami, próbując pozbyć się pieczenia w oczach, lecz przez to literki rozmyły się i widziała tylko nieczytelne szlaczki. Niektórych rzeczy nie powinno się mówić. Tych słów nie chciała wypowiedzieć. Dopiero co między nimi zaczęło się układać i zaczęli czuć się komfortowo w swoim towarzystwie. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Ty i Lucjusz byliście przyjaciółmi przez długi czas - w końcu się odezwała.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Tak. - Hermiona odniosła wrażenie, że Severus właśnie przekreślił całe wypracowanie jakiegoś ucznia.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Odpowiedź jej męża nie była szczególnie informatywna.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Bardzo dobrymi przyjaciółmi? - brnęła dalej.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nawet nawet. - Severus odłożył pergamin na stos reszty sprawdzonych i zabrał się za ocenianie kolejnego.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś ojcem chrzestnym jego syna - powiedziała ostrzej.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę zaprzeczyć niczemu, co mówisz. - Pochylił się nad sprawdzanym pergaminem.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- A teraz? - Hermiona obracała w dłoniach pióro. Odłożyła je jednak, bo nie chciała nachlapać czerwonym atramentem na pracę Harbina. Głos Severusa był marudny, choć sam Severus taki nie był. Nie było potrzeby dawać mu powodów do zmiany.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie zostaniesz zaproszona do Malfoy Manor na obiad, jeśli o to ci chodzi - powiedział. - Nasza przyjaźń się nieco... oziębiła. On ma swoje obowiązki, ja mam swoje, a one rzadko miewają wspólny mianownik.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Hermiona nabrała ochoty, by spoliczkować męża. Sam chciał, by zadawała pytania, a teraz tak bardzo jej to utrudniał. Oparła się o krzesło i wróciła do tematu.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- O co cię prosił?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- O bycie ojcem chrzestnym Dracona, oczywiście. - Skończył sprawdzać pracę i wpisał na niej ocenę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Tak, ale o co jeszcze?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Severus zamknął i otworzył oczy. Wziął kolejną pracę i pochylił się nad nią.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Zbyt wiele rzeczy - odpowiedział.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Skoro nie chcesz o tym rozmawiać, to dlaczego nalegałeś, bym pytała?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">W niewielkiej przestrzeni między kurtyną jego włosów zauważyła, że zacisnął usta.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Dałem ci najlepszą radę, jaką mogłem. To nie sala lekcyjna i nie musimy za każdym razem mieć tematu do omówienia. Jeśli masz jakieś pytania - pytaj. Nie obiecałem, że na każde z nich udzielę odpowiedzi. Chyba, że mi nakażesz? - Przy pytaniu jego głos nabrał ostrzejszego tonu.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie. - Przygarbiła ramiona. - Wiesz, że do niczego cię nie zmuszę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Więc kontynuuj.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jaki w tym cel, skoro i tak nie odpowiesz?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Jak na razie odpowiedziałem na wszystkie pytania, które mi zadałaś. - Ocenił kolejny esej i zabrał się za inny.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Ale nic ważnego mi nie powiedziałeś! - załkała.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Odłożył pióro i odsunął krzesło z irytacją wypisaną na twarzy.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Co chcesz wiedzieć? - zapytał.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><i>Dlaczego zostałeś Śmierciożercą, </i>pomyślała. <i>Dlaczego odwróciłeś się od Voldemorta i zostałeś szpiegiem. I wszystko pomiędzy tym.</i></span></div>
<div>
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie wiem - odpowiedziała.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Otaksował ją wzrokiem. Hermiona położyła ręce na swoich kolanach i bezczelnie spojrzała w bok, unikając spojrzenia męża. Prychnął.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Zbyt długo cię znam, by w to uwierzyć. Czego NIE chcesz wiedzieć?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Lewa dłoń Hermiony ścisnęła prawą tak mocno, że aż zabolało. Spojrzała na ręce, przygryzając dolną wargę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Więc mi powiedz.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na nią znad swojego długiego haczykowatego nosa i uniósł pytająco brew.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Co mam ci powiedzieć?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Otworzyła usta i już chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Spróbowała ponownie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- To, co chcę wiedzieć. Powiedziałeś, że wiesz, o co chcę cię zapytać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jeden z jego długich palców błądził po jego ustach, gdy rozważał jej słowa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niepokoi cię, że Lucjusz jest na wolności - powiedział wolno.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Usiadł prosto i sztywno. Hermiona podniosła nieco głowę, by widzieć jego twarz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś zła, że nie powiedziałem ci od razu, a zamiast tego powiedziałem innym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ja... Tak, tak przypuszczam. Jestem o to zła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na Hermionę z ukosa i kiwnął głową. Znów błądził palcem po ustach, tym razem jednak w drugą stronę. Uniósł brew.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zastanawiasz się, czy Malfoyowie są przeze mnie bardziej szanowani niż ty.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zarumieniła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ja... Tak, zastanawiam się. Szanujesz ich bardziej?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - odpowiedział głosem wypranym z emocji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Możesz odpowiedzieć bardziej szczegółowo? - Zauważyła błysk w jego oczach i szybko się poprawiła. - Znaczy... Proszę, czy mógłbyś odpowiadać bardziej szczegółowo?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Draco to mój chrześniak. Trzymałem go w rękach, gdy był malutki i opiekowałem się nim, gdy był dzieckiem. Lucjusz i Narcyza są przyjaciółmi z mojej młodości. Mojej zmarnowanej młodości, można by powiedzieć. Ty jesteś moją żoną. Potrzebujesz większego zapewnienia o moim szacunku niż to?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Potrzebujesz? - zapytał po raz kolejny.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wzruszyła jednym ramieniem. Palcami skubała skórkę przy paznokciu kciuka.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hermiono, spójrz na mnie. Czy przyjąłbym twoich przyjaciół z powrotem na lekcje dla kogokolwiek innego niż ty?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zrobiłeś to, bo musiałeś - wymamrotała, wciąż skubiąc skórkę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Musiałem?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Uniosła głowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A nie? - zapytała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Co obiecałem na naszym ślubie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zarumieniła się. <i>Wiara, łaska, wierność. Miłość, prawda, lojalność. Serce, nadzieja, otwarta dłoń.</i> Ona też to obiecała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślisz, że składam obietnice bez pokrycia?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zamknęła usta i przełknęła nerwowo ślinę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy tego nie powiedziałeś.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy to mocne słowo na czas czterech tygodni - wytknął. - Czy nie powiedziałem tego teraz? Jesteś... dla mnie najważniejsza. Jesteś jedyną osobą, która stawia mnie na pierwszym miejscu, od kiedy moja matka zmarła. Jak mógłbym cię mniej szanować?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To wszystko jest dla ciebie tylko tym? - spytała. - Zobowiązaniem?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Uważasz, że nazwałbym zobowiązania <i>najważniejszymi </i>dla mnie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wbrew sobie uśmiechnęła się. Ponownie spojrzała na swoje niespokojne dłonie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przypuszczam, że myślisz teraz, że jestem głupia i dziecinna - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Gdy weszłaś do mojej klasy po raz pierwszy, byłaś prawie trzy razy młodsza ode mnie. Wciąż jesteś połowę młodsza. Nie mogę nic poradzić, że cały czas zauważam ten fakt. Ty też zauważasz mój wiek. Muszę ci przypomnieć, co powiedziałaś w dniu, gdy mi się oświadczyłaś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jak gdyby mogła zapomnieć. <i>Różnica wieku będzie miała mniejsze znaczenie, gdy się zestarzejemy. </i>Spróbowała spojrzeć na niego z ukosa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przestań mówić, że ci się oświadczyłam. To brzmi okropnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Prychnął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli to wszystko, moglibyśmy wrócić do oceniania. Czeka na nas twoje zadanie domowe z Zaklęć. Zaklęcia Zmieniające, prawda? - przypomniał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Potrafiłam je rzucać na piątym roku - powiedziała. - Wolałabym uwarzyć Veritaserum. - <i>Kolejny eliksir w programie siódmego roku.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Uniósł głowę, a potem brwi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, że ten eliksir jest bezużyteczny przy Oklumencji, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, oczywiście, ale co... Nie chciałam użyć go na tobie! - zaprotestowała. Zauważyła, że jego wargi nieco uniosły się, jakby do uśmiechu, więc i ona szczerze się do niego uśmiechnęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- O, a może na pannie Skeeter? - zasugerował.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chciałabym - zgodziła się. - Gdyby nie było to kontrolowane przez ścisłe reguły Ministerstwa, pożyczyłabym pelerynę Harry'ego i dolała trzy krople do jej soku dyniowego przed napisaniem kolejnego artykułu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zamoczenie jej pióra w Veritaserum byłoby chyba lepszym rozwiązaniem. Ma paskudny nawyk władania go do ust.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I to jest dobry pomysł - przyznała Hermiona. Zaczęła zastanawiać się, kiedy Severus był na tyle blisko Rity, by zauważyć ten szczegół. Wątpiła, by mogła o to zapytać, bez zapłonięcia rumieńcem. - Chyba że znów by o nas pisała, to lepiej nie. Mogłaby wypaplać, że od czwartego roku wiem, że jest nierejestrowanym animagiem. I bez wątpienia wspomniałaby, że nie jest godna, by iść do Azkabanu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba że najpierw zmienilibyśmy jej pamięć, jakby ona rzuciła na ciebie Obliviate po tym, jak ją wypuściłaś. Ale to by wymagało dużo pracy, a oboje mamy jej już niewyobrażalnie dużo - powiedział, rzucając wymowne spojrzenie na stos nieocenionych prac, oczekujących na jego uwagę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Westchnęła i oboje wrócili do oceniania. Esej Harbina był tak samo precyzyjny jak jego charakter pisma. Dała mu P i wzięła kolejną pracę, skrzywiając się, gdy zobaczyła nazwisko. Gdyby tego oceniła pozytywnie, musiałaby podnieść innym uczniom stopnie. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie - powiedziała chwilę później, gdy wpisała O na pergaminie. Zacisnęła palce na piórze. - Gdy byłeś przyjacielem Lucjusza Malfoya, zanim między wami się oziębiło, jak to ująłeś... Przypuszczam, że myśleliście o większości rzeczy podobnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak. - Jego włosy zasłoniły mu całą twarz, bo pochylił się mocniej nad pracą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I myślę, że wiele rzeczy robiliście razem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niektóre - odparł.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Takie rzeczy... jakie zrobił Ginny, gdy dał jej dziennik?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zapewniam cię - wysyczał zza zaciśniętych zębów - że nigdy nie wysłałem żadnemu dziecku żadnego przeklętego przedmiotu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nastała cisza. Oceniła kolejny esej. Winford napisał oryginalny romans, jakoby sławni piosenkarze-wampiry, Bloodwyn Bludd i Lorcan D'eath byli ojcem i synem. Dała mu N po długim namyśle. Przynajmniej daty się zgadzały, a komentarze do imion idealnie pasujących do ciemnych istot były nawet zabawne. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie... - zagadnęła ponownie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hmmm? - Przestał pisać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kiedyś musiało być coś, co was łączyło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kilka rzeczy. Zaczęło się od zamiłowania do szkolnej perfekcji. Ale raczej nie łączyło nas nic więcej niż ciebie i twoich przyjaciół. Mogę ci tylko powiedzieć, że nigdy nie rozumiałem, co to może być. - Spojrzał na nią długim, przytłaczającym spojrzeniem. - Albo raczej powinienem dodać: nigdy nie chciałem o to pytać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oceniła kolejne dwa wypracowania. Pirie myślał, że wampiry można identyfikować po ich tendencji do wyczuwania zapachu ząbka czosnku z odległości dziesięciu kroków, skąd wynika ich obrzydzenie. Aguilar zapisała czterdzieści centymetrów pergaminu anegdotkami o jej mamy wujka szwagra szefa ojca najlepszym przyjacielu, który zniknął podczas swojej drugiej podróży do Rumunii. Długość pracy była częściowo związana ze szczegółowymi opisami zależności powiązań między wszystkimi wymienionymi osobami, a częściowo ze spekulacjami, dlaczego ten pan wrócił. Dopiero w ostatnim calu wypracowania wspomniała o bladej cerze wampirów, wychudłej sylwetce i ich niechęci do czosnku. Postawiła kolejne dwa Nędzne.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak? - wysyczał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy on... Byliście przyjaciółmi. Czy on kiedyś powiedział ci o dzienniku?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Podniósł głowę, by wziąć długi, głęboki oddech. Ponownie spuścił głowę, chowając twarz za włosami. Jedynym słyszalnym dźwiękiem był szelest pergaminu. W końcu przemówił, z tonem świadczącym o udawanej cierpliwości.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powiedzieć jednemu z nauczycieli, jak zatrzymać ten cały chaos? Czemu uważasz, że on jest aż tak głupi?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie powiedział, że nie był powiadomiony. Zabolało ją serce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To... To nie jest odpowiedź - wymamrotała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Upuścił pióro. Jego końcówka urwała się i wielki czerwony kleks zalał górę sprawdzanej pracy. Twarz Severusa była zaczerwieniona, jego oczy płonęły. Stanął nad Hermioną, zaciskając pięści aż do zbielenia knykci.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie! Nigdy mi nie powiedział! Nie przedtem! Nie w trakcie! Nie później! Czy kiedykolwiek dałem ci powód, żebyś wyobrażała sobie, że mógłbym siedzieć bezczynnie, gdy dzieci w szkole są w niebezpieczeństwie, nieważne z jakiego domu są i jaki jest status ich krwi? Dałem?!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie. Nie to miałam na myśli... Przepraszam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam!?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zatrzasnął za sobą drzwi. Zanim Hermiona wygrzebała się zza biurka i do nich dobiegła, było już za późno, by go dogonić.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-46365950400595354432016-04-18T11:08:00.000-07:002017-08-06T05:19:42.429-07:00Rozdział 17. Kompletny dupek<span style="font-size: medium;">Z łatwością po dość długiej praktyce, Neville odskoczył od bulgoczącego kociołka, odciągając swojego kolegę na bezpieczną odległość.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zwykle to ja roztapiam kociołki - powiedział delikatnie. - Ma to coś wspólnego z nocą? Jest coś, o czym... chciałbyś porozmawiać?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco Malfoy zgasił ogień i z użyciem <i>Evanesco </i>unicestwił intensywnie zieloną miksturę, zanim wydobywający się z niej dym urósłby zbyt mocno.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego miałbym ci cokolwiek mówić? - prychnął. Ostrożnie sprawdził kociołek. Raczej nie powinien się roztopić, ale przydałoby mu się porządne szorowanie. Odstawił przedmiot do zlewu, by zająć się nim później.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville spojrzał na spięte ramiona, zaciśnięte pięści z pobielałymi knykciami i bladą, zamkniętą twarz kolegi. Przygryzł wargę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bo możesz - zaproponował. - Jestem... lepszy w utrzymywaniu tajemnic, niż mogłoby się wydawać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mówisz, jakbyś znał jakiekolwiek tajemnice warte wyjawienia. - Chochla, którą Draco trzymał w dłoniach była dziwnie poszarpana na końcach. Chłopak zastanawiał się, czy warto jest użyć <i>Reparo.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
- Wiem, że z twojego punktu widzenia może się tak zdawać. - Neville włożył ręce do kieszeni i oparł się o ścianę. - Jedyne, jakie mógłbym ci powiedzieć, to te, które już znasz. Twoje własne.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic o mnie nie wiesz. - Draco spojrzał na chochlę pod światło, obracając ją we wszystkie strony. <i>Nie, raczej nie warto. </i>Jego ojciec chrzestny mógłby nie być zachwycony.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic? Wiem, jak to jest kochać rodziców całym sercem, nawet jeśli inni mają ich za kompletnie ogłupiałych.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Chochla upadła na podłogę. Draco odwrócił się do Neville'a i zacisnął dłoń na uniesionej różdżce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nawet nie próbuj porównywać... Moi rodzice nie są świrami!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville spojrzał łagodnie na kolegę. Longbottom także trzymał różdżkę w dłoni, ale luźniej. Zdawał się spodziewać takiej odpowiedzi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twój ojciec jest Śmierciożercą - wytknął. - Nie można być już bardziej głupim. Każdy, kto myśli, że krew czyni nas lepszymi od mugolaków, jest głupi. Wystarczy spojrzeć na Hermionę...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy na nią nie patrzę, jeśli mogę temu zaradzić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Na blade policzki chłopaka wpełzły dwa rumieńce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba, że nie możesz temu zaradzić. Wtedy patrzysz na nią nawet zbyt często - powiedział Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco wstrzymał się chwilę z odpowiedzią, rozglądając się po sali w poszukiwaniu pomysłu na złośliwy komentarz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może po prostu korzystam z okazji, żeby popatrzeć na coś, co niedługo zniknie? Kiedy nasza strona wygra, nie będzie żadnych mugolaków ani w Hogwarcie, ani nigdzie indziej - powiedział, ale chyba sam nie był przekonany do swoich słów.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville tylko patrzył na Dracona, aż chłopak w końcu opuścił różdżkę i drżącą dłonią wygładził włosy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak się dowiedziałeś? - wymamrotał. Nie mógł uwierzyć, że ze wszystkich ludzi na świecie to z tym cholernym Longbottomem miał rozmawiać o swoich uczuciach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz co? Ludzie coraz częściej sprawiają, że chce mi się z nich śmiać. Myślicie, że jak mnie nie widzicie, gdy z wami jestem, to ja też was nie widzę. Zwykłem zwracać na ciebie uwagę, by mieć pewność, że mnie nie przeklniesz albo coś w tym rodzaju. Zauważyłem, bo nie miałeś zamiaru rzucać na mnie żadnego uroku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco przygryzł drżące wargi. Włożył różdżkę do kieszeni i zaczął przygotowywać składniki do kolejnej mikstury.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego ty w ogóle chcesz ze mną rozmawiać? - zapytał. - Myślałem, że gardzisz mną tak samo, jak ja gardziłem tobą, gdy byliśmy dziećmi. Kiedyś powiedziałeś, że jesteś wart dwanaście razy więcej niż ja.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Gardziłem tobą, gdy byliśmy dzieciakami. Myślałem, że wyrośniesz na takiego samego szaleńca jak twoja ciotka Bellatrix. Ona sprawiła, że moi rodzice wylądowali w Świętym Mungu. - Neville podniósł pęk asfodelusów i wybrał dwie łodygi. Podał jedną Draconowi, a drugą zaczął ciąć w pólcalowe kawałki. - Ale jesteśmy jak dwie strony medalu. Ty spędziłeś większość swojego życia na próbach bycia kimś, kim nie jesteś. Ja spędziłem większość mojego życia na próbach nie bycia kimś, kim jestem. - Neville zgarnął w stosik pokrojoną przez siebie łodygę i połączył ze stosikiem Dracona. - Wiesz, nie jesteś swoim ojcem. Spotkałem was obu po drugiej stronie różdżki i widzę różnicę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco spojrzał na Neville'a, jakby się wzbraniał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś chyba tak samo niepoczytalny jak twoi rodzice. Dobra... Do czego zmierzasz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wszyscy w naszym wieku podzielili się na pary najlepszych przyjaciół, ot co - powiedział Gryfon i zauważył, że szczęka Malfoya rozluźnia się. - Ron i Harry, Dean i Seamus, Crabbe i Goyle...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Są MOIMI przyjaciółmi - syknął Draco.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Naprawdę? Są dobrą widownią, ale raczej nigdy nie wyglądało to tak, jakbyś miał im wiele do powiedzenia. Przynajmniej nie rzeczy, które mogliby zrozumieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie myślisz racjonalnie. - Draco spojrzał z ukosa na Neville'a. - Malfoy i Longbottom? To niemożliwe!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ty jesteś typowym Gryfonem, a ja typowym Ślizgonem. A Gryfoni i Ślizgoni się nie przyjaźnią.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To jakoś nie powstrzymało Hermiony przed ślubem ze Snape'em. Tiara Przydziału powiedziała, że powinniśmy brać z nich przykład. <i>Niech wszystkie domy staną razem - </i>zacytował. - <i>Bo to zrobić możemy, a nawet - musimy. </i>Śmieszne, że akurat ten fragment utkwił mi w pamięci, gdy reszta tak po prostu uciekła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco zgarbił ramiona. Wziął kolejną łodygę i ustawił kociołek na ogniu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Możesz dodać trzy pierwsze składniki. Po dodaniu każdego z nich, zamieszaj siedem razy zgodnie ze wskazówkami zegara. Potem mnie zawołaj - powiedział. Następnie odmierzył pół litra żółci pancernika i wybrał trzy zgniecione karaczany. Zaczekał, aż mikstura przybierze kolor indygo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślisz, że jest szczęśliwa? - wymamrotał. Nie był pewien, czy chciał, by była czy nie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Takie sprawia wrażenie - przyznał Neville, dodając pierwszą szczyptę asfodelusa do mikstury i zamieszał ją siedem razy zgodnie ze wskazówkami zegara. - W każdym razie patrzy na Snape'a z czymś na kształt uśmiechu na twarzy, gdy myśli, że nie patrzymy. Innym razem nazwała go przy nas <i>słodkim</i>.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco parsknął, odruchowo kręcąc głową i zaciskając wargi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Słodki? Ona myśli, że on jest słodki? - Tak samo słodki jak prawa głowa widłowęża.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, tak uważa! - Neville przewrócił oczami. - Snape zaproponował nam, żebyśmy odwiedzali Hermionę w niedziele. Dla niej była to duża niespodzianka. Kiedy sobie uświadomiła, co Snape dla niej zrobił, stwierdziła, że jest słodki. - Skrzywił się. - Rozumiem, że mówiła to w dużych emocjach, ale od razu nazywać go słodkim?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco podniósł głowę, gdy Neville dodawał drugą szczyptę asfodelusa i wymieszał eliksir kolejne siedem razy. I tak znowu. Mikstura zaczęła gęstnieć i powoli ciągnęła się za chochlą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiadomo, dlaczego on ją poślubił - powiedział Draco, zmniejszając ogień. - Wszyscy wiedzą, że zrzekł się swojego życia, zanim się urodziliśmy. - <i>Nie miał wyboru. Tak mi powiedział. </i>- Ale dlaczego ona za niego wyszła? Longbottom, patrz teraz. Tutaj popełniliśmy błąd poprzednim razem. - Zebrał resztę kawałków asfodelusa i powoli wrzucił je do kociołka. Potem zamieszał piętnaście razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara, robiąc pół obrotu w przeciwną stronę po każdych pięciu. - Nie sądzę, żeby zrobiła to dla pozycji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Założę się, że dyrektor powiedział jej, że taka jest potrzeba. Zawsze się na to nabierała. Zauważ, ile razy mi pomagała, chociaż wiedziała, że będzie miała przez to kłopoty.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Też tak myślę - gwałtownie wtrącił się Draco. - Nigdy bym nawet nie pomyślał, że ona może go lubić. Czy była taka potrzeba czy nie, jak mogła poślubić kogoś, kogo nawet nie lubi? Mówisz, że widzisz tak wiele! Czy kiedykolwiek zauważyłeś, żeby go lubiła?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Eliksir miał teraz odcień kremowego różu. Wyglądał jak budyń malinowy, ale śmierdział zgniłymi pomarańczami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powiedziałbym, że go lubi. W zeszłym roku czasami na niego patrzyła, jakby zastanawiała się, czy by mogła, ale za każdym razem potrząsała głową i układała usta, jakby mówiła <i>nie. </i>- Neville wzruszył ramionami. - Czy to ma teraz znaczenie? Żaden z nas nigdy nie miał u niej szans. Nawet Krum nie miał, bo Ron i Harry potrzebowali jej non-stop do wyciągania z niebezpieczeństw.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco utkwił spojrzenie w miksturze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zawsze mnie nienawidziła. Zawsze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może gdybyś nie nazywał jej szlamą...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Niewiele wiesz. - To był czas, żeby zamieszać. Pięć razy w prawo, pół obrotu w lewo. - To ona zaczęła. Nie przezwałem jej, dopóki nie zaczęła rozpowiadać, że kupiłem miejsce w drużynie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A tak nie było? - wytknął Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślałem, że wiesz. Oczywiście, że nie! Dostałem się do drużyny uczciwie. Dopiero wtedy tata zdecydował się nas sponsorować. Ona powiedziała, że wkupiłem się do drużyny i nikt nie chciał uwierzyć, że tak nie jest, choć wygraliśmy tak wiele meczów przeciwko Hufflepuffowi i Ravenclawowi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zaatakowałeś Harry'ego, dlatego to powiedziała. Wiesz, zrobiłaby wszystko dla niego i Rona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To też nie jest prawda. Próbowałem zaprzyjaźnić się z Harry'm dwukrotnie, ale on chyba znienawidził mnie od pierwszego spojrzenia. Tak samo z resztą zrobiliście i wy wszyscy. - Kolejna sesja mieszania. Draco patrzył na eliksir bez mrugania. Ten wyglądał teraz jak jagodowy pudding i śmierdział stęchłymi cytrynami. - Nigdy nie mam tego, czego chcę - wymamrotał. - Nigdy nie dostaję tego, czego naprawdę pragnę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dla nas to wyglądało inaczej - jakbyś miał wszystko - wytknął Neville. - Bogata rodzina, rodzice, którzy żyją i mają się dobrze, miejsce w drużynie Quidditcha, najlepsza loża na Mistrzostwach Świata...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skąd o tym wiesz? Nie przypominam sobie, żebyś tam był.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Widziałem w gazecie. Babcia w życiu nie kupiłaby mi biletów.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och... - Źrenice Dracona bardzo się zwęziły, a ręce rozbolały od zbyt mocnego trzymania chochli. - Zawsze dostawałem to, co tata chciał mi dać; nie to, o co prosiłem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale twój tata żyje i jest w stanie dawać ci prezenty! A twoja mama codziennie wysyłała ci słodycze! Moi rodzice nawet nie wiedzą, kim jestem. Jedyne, co od nich mam, to papierek od gumy i stara różdżka mojego taty, której prawie nie mogę użyć. Czego chciałeś, a nigdy nie dostałeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przed drugim rokiem zatrzymaliśmy się u <i>Borgina i Borgesa</i> - powiedział Draco, bardziej do siebie niż do Neville'a, mieszając miksturę, która teraz wyglądała jak jagodowy dżem i śmierdziała zgniłym grejpfrutem. Eliksir był już prawie gotowy. - Miał Rękę Glorii, prawdziwą Rękę Glorii! Rozumiesz, jak świetne by to było, żeby być jedyną osobą, która zna drogę w ciemnościach i jedyną osobą, której ona by słuchała!? - Jego twarz nagle się rozpromieniła, ale blask szybko zgasł. - Tata powiedział, że to dla złodziei i włamywaczy. Stwierdził też, że z takimi ocenami, jakie wtedy dostawałem, byłoby to dobre zajęcie dla mnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Śmieszne! Przecież on sam taki jest - powiedział zgryźliwie Neville. - Powinien być szczęśliwy, że idziesz w jego ślady, nie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Draco spojrzał na niego, kilkakrotnie otwierając usta, by coś powiedzieć, ale ostatecznie zaśmiał się słabo.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ginny? Co ty tu robisz? - Hermiona spojrzała na nią znad biurka Severusa, gdy drzwi trzasnęły o ścianę po jej wejściu smoka. Dziewczyna stała w ich biurze, z nerwowo unoszącą się klatką piersiową i błyszczącymi oczami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twój mąż... Czy mogę powiedzieć: kompletny dupek czy muszę najpierw ukończyć szkołę, by móc być szczerą? Twój mąż dał mi szlaban. Za nic! </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ginny wygładziła włosy i wysunęła szczękę do przodu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona posłała jej długie spojrzenie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dał ci szlaban ze mną? - zapytała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ginny potrząsnęła głową.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, on... Och! Z tobą? To dlatego u was w biurze? - Gniew natychmiastowo zniknął z jej twarzy. Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i podeszła kilka kroków do przodu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, Severus ma teraz spotkanie z innymi Głowami Domów i poprosił mnie, żebym przejęła jego szlabany. Teraz wiem, dlaczego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wiadomość o ucieczce Lucjusza Malfoya była niemiłym zaskoczeniem. Nie chciała nawet myśleć, że jest takie prawdopodobieństwo, że jej mąż mógł mu w tym pomagać. Jej pierwszym uczuciem było przerażenie, że najpierw poinformował o sytuacji Draco, a nie ją. Potem ona też chciała uprzedzić przyjaciół. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<i><span style="font-size: medium;">- Potter dowie się tego rano, tak samo, jak reszta szkoły - mruknął, a Hermiona mu odwarknęła. </span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: medium;">- Gdy Ginny zaczynała pierwszy rok, ten facet dał jej przeklęty dziennik, który prawie ją zabił. Nie uważasz, że ona też zasługuje, by wiedzieć, że Malfoy jest na wolności, tak samo jak twój szlachetny Draco?</span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: medium;">Severus zignorował prowokujące określenie, przypominając Hermionie, co już mówił jej o Weasleyach i dyskrecji. </span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: medium;">- Powierzyłabym Ginny moje życie - powiedziała, przypominając, jak razem walczyły przeciw Śmierciożercom.</span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: medium;">- Czyżby? - zapytał. - A powierzyłabyś moje?</span></i><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">To zakończyło kłótnię. Hermiona pamiętała również, że Severus zaryzykowałby dla niej swoje życie, gdyby tylko go o to poprosiła i że poślubiła go dla tego specyficznego celu: żeby wciąż żył. Wygląda na to, że znalazł możliwość, by mogła podnieść przyjaciółkę na duchu. Uśmiechnęła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli naprawdę chcesz być szczera - zagadnęła - będziesz musiała przyznać, że nie do końca jest dupkiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ginny usiadła na niewygodnym krześle o prostym oparciu i parsknęła z irytacji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Każdy, kto dla swoich gości ma przygotowane tak niewygodne krzesła, jest dupkiem - mruknęła. - Kipiałam ze złości przez cały dzień, a ty mówisz, że wyświadcza mi tym przysługę. Nie mógł po prostu kazać mi zostać po lekcji i zaprosić na odwiedziny do ciebie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona wykrzywiła usta w złośliwym uśmiechu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, oczywiście, że mógł. - <i>Jeśli tylko nie miałby nic przeciwko spowiadaniu się z tego totalnemu psychopacie dzień czy dwa później. - </i>Ale nie byłoby w tym dla niego tyle zabawy, nie uważasz? - <i>Zero zabawy. Zero.</i></span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;"><i>-</i> Och, ha ha.</span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-88774131115967474712016-04-04T11:07:00.000-07:002017-08-06T05:19:31.030-07:00Rozdział 16. Imitacja spokoju umysłu<span style="font-size: medium;">Rodzice Hermiony nie pytali o obowiązki Severusa. Byli tak zdeterminowani, by o nie nie pytać, że Hermiona prawie uległa i była w stanie im powiedzieć. Jednak zebrała się w sobie i nie pisnęła ani słówka na nurtujący Helen i Perry'ego temat. Miała im tak wiele do powiedzenia o swoich przyjaciołach, nauce i nauczaniu, a także o kilku ciekawych przypadkach (Jamison przemienił swoją rękę od różdżki w arbuza nieudanym zaklęciem, a Abdurrahman przemienił swojego jeża w guźca, który ścigał jego kolegów po całej klasie), że z łatwością odstąpiła od tematu męża i życia w małżeństwie. Po tym, jak prawie wybuchła płaczem na sam dźwięk imienia Severusa, uświadomiła sobie, że lepiej będzie stronić od takich tematów. Uśmiechała się więc i paplała, biorąc krótkie przerwy na zajadanie ciasta, by choć trochę udać, że jest spokojna. Jej rodzice także się uśmiechali i kiwali głowami. Oni też udawali. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Było już po dziesiątej, gdy dzwonek do drzwi w końcu zadzwonił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To pewnie Severus - powiedział jej ojciec. - Pójdziesz otworzyć?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Powstrzymała się, aby nie biec, ale gdy już otworzyła drzwi, od razu rzuciła się w ramiona męża. Przez warstwy ubrań czuła bicie jego serca. Czy zapach, który wyczuła, to krew?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś cały! Tak się bałam!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bredzisz - uskarżył się, ale mocno trzymał ją w ramionach. - Gdybyśmy byli w szkole, odjąłbym dwadzieścia punktów od Hufflepuffu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego Hufflepuffu? - Spojrzała w górę na jego twarz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Śmiesz nazywać się Gryfonką, gdy zaledwie trzy godziny mojej nieobecności przyprawiają cię o histerię? - zapytał, podnosząc dłoń, by pogłaskać policzek Hermiony. Jego palce były lodowate.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Musiałeś zmarznąć. Wejdź do środka, tu jest cieplej - powiedziała, splatając ich dłonie i pociągnęła go za sobą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ciepło dnia nie zdążyło jeszcze całkowicie zniknąć. Hermiona zastanawiała się, gdzie Severus mógł tak zmarznąć. I dlaczego jego mankiet był rozpruty, a część szyi pod włosami zraniona?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie mogę zostać dłużej, niż na tyle, by pożegnać twoich rodziców. Są pewne osoby, z którymi muszę porozmawiać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Pytanie cisnęło jej się na usta, ale nie odezwała się. I tak nic by jej nie powiedział, więc po co ma go irytować?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej rodzice okazali ten sam brak zainteresowania jego nagłym przybyciem, jak przedtem jego zniknięciem. Kiedy Severus objął Hermionę ramieniem, by ich deportować, spojrzał na nią z zamyśleniem i powiedział:</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Twoi rodzice wiedzą lub przypuszczają zbyt wiele. Mam nadzieję, że ostatnie lata nauczyły ich dyskrecji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powiedziałam im niczego, czego nie powinni wiedzieć - odpowiedziała, gdy wylądowali przed Hogwartem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie powiedziałem, że to zrobiłaś. Mogli zgadnąć, jeśli są tak samo inteligentni jak ty, na jakich wyglądają. - Odsunął się od niej i ruszył w stronę zamku. - Zastanawiałem się, dlaczego przekonanie ich do naszego małżeństwa było łatwiejsze niż przypuszczałem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona przygryzła wargę, śpiesząc się, żeby dotrzymać Severusowi kroku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiedzą o wojnie i o... Sam-Wiesz-Kim - odpowiedziała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Mogła mówić uczniom, by nie bali się tego imienia, ale nie chciała znów dyskutować o tym z mężem. On nie bał się imienia, ale całej rzeczywistości, która się z nim wiązała. Jeśli Voldemort znalazłby w umyśle Severusa choć odrobinę braku szacunku, nieważne, czy daleko stąd lub dawno temu - jej mąż nie uniknąłby kary. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ty oskarżyłeś mnie przed nimi o pakowanie się w niebezpieczeństwo bez powodu. Najprawdopodobniej to wystarczyło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus uniósł głowę, a powiew wiatru rozwiał jego włosy, ukazując ranę na jego szyi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś ranny - zauważyła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To tylko draśnięcie. Czasem na lekcjach miewałem poważniejsze obrażenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie na moich. - Głównie dzięki temu, że zapobiegała katastrofom, jakie mógł spowodować Neville. Jednak Severus był zawsze na nią o to zły, a nigdy jej nie podziękował. Spojrzała na niego, mając nadzieję, że nie wywoła kłótni tym, co powiedziała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, ty zawsze dbałaś o to, żebym został ranny gdzieś poza klasą, czyż nie? - zapytał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej oczy zapiekły, a gardło się ścisnęło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego zawsze to robisz? Wyciągasz brudy przeszłości i prowokujesz do kłótni. Aż tak to lubisz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może jestem w tym lepszy niż ... w innych rzeczach. Na pewno mam w tym najdłuższą praktykę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Doszli do drzwi do Sali Wejściowej. Severus otworzył je i puścił Hermionę przodem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Muszę iść. Nie mam w planach ponownie opuszczać tej nocy zamku, więc możesz spokojnie iść spać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Złapała go za rękę, gdy się odwracał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba nie myślisz, że ot tak pójdę spać po tym, jak czekałam trzy godziny na twój powrót?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Byłoby dobrze, gdybyś tak zrobiła. Już teraz jest za późno, by sprawdzić twoje postępy w nauce, a tym bardziej będzie za późno, gdy wrócę do naszych kwater. Idź spać. Jutro będzie wystarczająco dużo czasu na rozmowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - powiedziała stanowczo. - Nie pójdę spać, dopóki nie będę miała pewności, że jesteś bezpieczny w naszych kwaterach. Nie będę w stanie usnąć, jeśli nie obiecasz mi, że wyjaśnisz mi wszystko, gdy wrócisz. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus wyszarpnął rękaw z jej uścisku i spojrzał na nią gniewnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie zakłócę twojej prywatności przez wchodzenie do twojego pokoju.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie zakłócisz, skoro cię zaprosiłam. Chcę, żebyś przyszedł.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus podszedł do Hermiony pośpiesznym krokiem i stanął, górując nad nią. Musiała unieść głowę, by móc spojrzeć mu w oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kiedy ty się wykłócasz, nasz szanowny dyrektor czeka na mnie - wysyczał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie wykłócam się. Tylko mówię. Jeśli mi nie obiecasz, że powiadomisz mnie, gdy wrócisz, będę czekać na ciebie w salonie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jakie z ciebie uparte, irytujące dziecko!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem dzieckiem. Mam już osiemnaście lat. To już dorosłość, nawet w świecie mugoli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jakby to robiło różnicę - parsknął. - Więc dobrze. Czekaj w salonie, jeśli chcesz, a jeśli nie, powiem ci dobranoc przez drzwi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zostawię je otwarte - obiecała. - Dziękuję.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona drzemała na ułożonych w stos poduszkach, gdy usłyszała głos przy drzwiach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Możesz już spać. Wróciłem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Dziewczyna zamrugała i ziewnęła. Dopiero wtedy zrozumiała, co usłyszała i wyskoczyła z łóżka, boso i bez szlafroka, by złapać Severusa, zanim odejdzie. Wybiegła przez otwarte drzwi i szarpnęła rękaw szat Severusa. Spojrzał na nią i szybko odwrócił wzrok.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jak ty jesteś ubrana? Ubierz coś na siebie, natychmiast!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Spojrzała zdezorientowana na swoje ubranie. Najzwyklejsza kasztanowa piżama, z rozpiętym kołnierzykiem. Gdyby jej przyjaciele pamiętali, jak ją kupowała, nie mieliby wątpliwości, że to nie jej mąż, ale piżama właśnie ogrzewa ją w łóżku.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To tylko flanelowa piżama - zaoponowała. - Co jest w niej nie tak?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Czy włóczyłaś się po wieży Gryffindoru w takim stroju, żeby wszyscy chłopcy patrzyli na ciebie pożądliwym wzrokiem? Mniejsza z tym, nie chcę wiedzieć. - Severus odwrócił się i chciał odejść, ale Hermiona go zatrzymała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie, ale jesteśmy w trochę innej sytuacji, nie uważasz? Z żadnym z nich nie byłam w związku. - Spojrzała wątpliwie na męża i wtedy w jej oczach pojawił się błysk. - Uważasz, że moja piżama czyni mnie atrakcyjną? Nie rozumiem, dlaczego. Nie ma na czym oka zawiesić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Severus postanowił spojrzeć na regał zamiast na nią. Jego zaczerwienione policzki były odpowiedzią na jej pytanie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Ukazuje... twoje kształty - wymamrotał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona znów spojrzała na siebie zdezorientowana. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Przecież nic nie ukazuje. To zwykła piżama. - No, może poza jednym guzikiem, przy którym materiał był trochę bardziej naciągnięty. Zarumieniła się. - Och, ok. Założę szlafrok, jeśli tu zaczekasz na mój powrót. Wiem, że to był ciężki dzień, ale... Czy możemy porozmawiać? Tylko kilka minut.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Moje słodkie życie, nie mogę ci tego odmówić - parsknął. - Dobrze o tym wiesz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Zatrzymała się w pół kroku i odwróciła do męża.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Proszę cię, nie zaczynaj znowu tego tematu. Możesz mi odmówić, mówiłam ci. Ale i tak chciałabym trochę porozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwko. Proszę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Więc się pośpiesz!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Wróciła po trzydziestu sekundach, szczelnie owinięta szlafrokiem i ze stopami wciśniętymi w niebieskie, włochate kapcie. Ignorując krzesło, które jej zaoferował, minęła dzielący ich dystans i stanęła przed nim.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Raczej wątpię, żebyś pomyślał o oczyszczeniu rany na szyi.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci, to tylko zadrapanie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Doskonale pamiętam, co mówiłeś. Czyli jej nie opatrzyłeś, tak? Daj mi na nią spojrzeć.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Stanęła za mężem i wyciągnęła rękę, by odsunąć jego włosy. Severus odwrócił głowę i groźnie spojrzał na żonę, ale po chwili ustąpił, stwierdzając, że nie ma sensu się kłócić i pozwolił jej działać. <i>Musi być bardzo zmęczony</i>, pomyślała Hermiona. Delikatnie odsłoniła ranę. Włosy były bardzo delikatne i miłe w dotyku; raczej śliskie niż przetłuszczone. Dotknęła palcami jego skóry, a on drgnął, jak gdyby miał łaskotki. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Raczej wątpię, że powiesz mi, co się stało - zagadnęła, gdy opatrywała ranę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Na szyi miał skorupkę zaschniętej krwi. Niewiele jej było; była jednak twarda i szorstka w dotyku. Severus musiał rzucić na ranę zaklęcie tamujące krew. W <i>Leczeniu ran przez stulecia </i>taka charakterystyczna cecha skrzepu była wspomniana. Zaklęcie działało tylko na powierzchnię rany, ale nie na wnętrze - rany i tętnice. Ponownie poczuła dziwne ukłucie w piersi; jakby pustkę i ciężar jednocześnie. Gdyby rana była większa o cal lub dwa, jej mąż wykrwawiłby się na śmierć, zanim zdążyłby zareagować.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Było ciemno. Nie ja byłem celem. Oberwałem przez przypadek - wymamrotał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona przypomniała sobie, że w szafce w łazience Severus trzymał uniwersalne lekarstwo i pajęczą sieć, które powinny dobrze zadziałać. Przywołała je zaklęciem i poprosiła skrzaty domowe o odrobinę czystej wody w dwóch miskach. Zaczęła obmywać ranę i zauważyła, że oczy Severusa powoli się zamykają.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Tak, to na pewno wiele wyjaśnia - burknęła, sunąc palcami wzdłuż zranienia, w którym zbierała się nowa krew. Na całe szczęście panaceum powinno za chwilę na to zadziałać. Wsmarowała je w pęk pajęczej sieci i wygładziła na ranie. - Dużo czasu spędziłeś u Albusa - zauważyła, opłukując dłonie, które wytarła w przywołany ręcznik. Ponownie dotknęła włosów Severusa. <i>Tak, to na pewno balsam, nie naturalny tłuszcz, </i>pomyślała. Przez myśl przemknął jej pewien obraz: twarz Severusa nad jej własną, jego skupione oczy wpatrzone w nią, jego rozpuszczone, czyste włosy, opadające wokół jej twarzy jak kurtyna. <i>Nawet nie oparłby swojego czoła o moje, niestety. </i>Hermionę ponownie ukłuło w piersi. Przełknęła ślinę i zamknęła oczy w momencie, w których Severus otworzył swoje. Oczywiście, było dobrze, że pod wpływem jej dotyku Severus nie zerwał się z miejsca ani nie wyprostował się nienaturalnie, ale ona pragnęła więcej.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Nie byłem cały czas z Albusem. Rozmawiałem też z Draco - przyznał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wyciągnęła dłoń z jego włosów i odeszła od niego, odwracając się od stolika. Udała, że jest zajęta zamykaniem flakonika.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Poszedłeś do Draco zamiast tutaj? Mimo że wiedziałeś, że siedzę tu i zamartwiam się o ciebie! - <i>To jego chrześniak, Hermiono, </i>próbowała się uspokoić w myślach. <i>To oczywiste, że o niego dba. </i>Ale jej oczy zapiekły od wzbierających łez. Poczuła szczypanie w nosie. Zamrugała, bojąc się, że Severus zauważyłby, gdyby otarła łzy rękoma.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Stwierdziłem, że on musi dowiedzieć się tego ode mnie. Ma noc na przemyślenie, jak zareagować na informację.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzięła głęboki oddech i odpowiedziała drżącym głosem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Informację? Czyli powiedziałeś mu, gdzie byłeś, ale mi nie powiesz?! - <i>Jestem twoją żoną!</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- To go bezpośrednio dotyczy. I tak byś się dowiedziała; jeśli nie ode mnie, to z jutrzejszej prasy. Azkaban został napadnięty. Lucjusz i reszta Śmierciożerców są na wolności.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: red;">Witam! </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: red;">Przepraszam za przerwę w dodawaniu rozdziałów, ale przez blisko dwa tygodnie byłam zajęta ŚDM - najpierw w mojej parafii, do której przyjechali pielgrzymi z Czech i Wenezueli, a później nadeszły wydarzenia centralne, w których miałam przyjemność brać udział. Teraz postaram się znów wrócić do systematyczności.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: red;">Jeśli macie jakieś pomysły, co mogłabym zmienić w sposobie tłumaczenia albo w samym wyglądzie bloga lub playliście - dajcie znać w komentarzach.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: red;">Do następnego! :)</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-49895068199994701932016-03-18T04:41:00.000-07:002017-08-06T05:19:17.516-07:00Rozdział 15. Pełnoletność<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona obudziła się gwałtownie z niepokojącą myślą, że tego dnia wypadały jej urodziny. Osiemnaste. W świecie mugoli oznaczały one pełnoletność. W świecie magii, który wybrała, był to po prostu kolejny, zwykły dzień. Zdawało się, że fakt jej urodzin nie będzie miał teraz dla Severusa większego znaczenia, jednak wciąż pamiętała, jak martwiła go ich różnica wieku i jak nalegał na zgodę jej rodziców na ślub. Poza tym czasami zdarzało mu się nazywać ją <i>dzieckiem</i> zamiast po prostu <i>Hermioną</i>.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Ze wciąż zamkniętymi oczyma ziewnęła i rozprostowała kości. Przypomniała sobie poprzednie lata. Od kiedy skończyła jedenaście lat, nigdy właściwie nie obchodziła urodzin. Na pierwszym roku nie dostała nawet laurki czy życzeń od kolegów z klasy, a rodzice podarowali jej starannie zapakowaną przed rozpoczęciem roku szkolnego do jej kufra, trzytomową Młodzieżową Encyklopedię Naukową, o którą prosiła. Kiedy otworzyła ją na przypadkowej stronie i natrafiła na drugą zasadę termodynamiki, uświadomiła sobie, że jej zainteresowania są tak samo odstające, jak ona w nowym świecie, przez co urodzinowy wieczór spędziła na płaczu. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Fakt, że nie obchodziła urodzin od tak dawna, był dość przykry, ale nie zapadał aż tak bardzo w pamięć. Z resztą, od chłopców dostawała pudełka Fasolek Wszystkich Smaków i Czekoladowych Żab, w późniejszym czasie Ginny obdarzała ją łańcuszkami i zawieszkami. Oczywiście, na spodzie jej kufra zawsze czekał na nią prezent od rodziców. Tylko w tym roku nie mieli szansy, by schować podarunek w tym szalonym pośpiechu, który panował przed rozpoczęciem roku. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Nie potrafiła powstrzymać obaw, że jej przyjaciele mogliby o niej zapomnieć. Albo, że po jej ślubie byliby zbyt zmartwieni, by pamiętać. Próbowała zwalczyć bezlitosne swędzenie w nosie i gardle, które niewątpliwie mogłyby przerodzić się w płacz. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Jestem za stara, żeby martwić się o takie błahostki - mruknęła sama do siebie. - Teraz jestem już dorosła. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Westchnęła i podniosła się do pozycji siedzącej. Wtedy w nogach łóżka zauważyła mały stosik prezentów, których nie spodziewała się tam ujrzeć. Uśmiechnęła się szeroko. Tak, były tam<a href="http://harrypotter.wikia.com/wiki/Toothflossing_Stringmints"> <b>Miętowe Nici Dentystyczne</b></a>, Czekoladowe Żaby i Fasolki Wszystkich Smaków od chłopców, zestaw żółtych i zielonych piór z<a href="http://harrypotter.wikia.com/wiki/Fwooper"> <b>Fwoopera</b></a> i ... Och! Nie spodziewała się, że dostanie prezenty od nowych kolegów, jednak znalazła ciasteczka od Minerwy, wełniany szalik od Filiusa, delikatną ramkę do zdjęć ze srebrnymi ozdobami od Dracona i, pod tym wszystkim, intensywnie zieloną paczkę, która mogła być tylko od Severusa. Jej serce załomotało. Pamiętał o jej urodzinach albo w każdym razie zadał sobie tyle trudu, żeby sprawdzić, kiedy one wypadają. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Dotknęła gładkiej powierzchni papieru. Było oczywiste, że dostała książkę. I to nawet dużą! Miała nadzieję, że takiej jeszcze nie posiadała. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Rozerwała taśmę i papier. Zakryła dłonią usta, powstrzymując nadchodzący wybuch śmiechu. Na Merlina! Podarował jej <i>Najsilniejsze Eliksiry</i>! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Otworzyła książkę i znalazła ręcznie pisaną dedykację na wklejce. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<i><span style="font-size: medium;">Dla Hermiony, </span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;">z nadzieją, że tym razem użyje tej książki rozsądniej niż ostatnio. </span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;">Teraz jesteś już w odpowiednim wieku, by z niej korzystać. </span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;">Severus </span></i></div>
<div dir="ltr">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Poniżej znajdował się prosty rysuneczek dziewczynki z długimi, nieokiełznanymi lokami, który zmieniał się w obrazek dziewczynki z kocimi oczyma i ogonem. Gdy na to patrzyła, dziewczynka-kot zmieniła się z powrotem w dziewczynkę z lokami, która nabrała pełną szklankę bulgoczącej mikstury z kociołka, wypiła i znów była częściowo kotem. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Ponownie się zaśmiała. Tylko on potrafił dać prezent, który jednocześnie wyrażał uznanie, ostrzegał, przypominał, ganił, przekazywał wybaczenie i deklarował zaufanie. Przyszło jej do głowy, że książka, którą dostała, mogła być dokładnie tą, którą wypożyczyła pięć lat wcześniej z Działu Ksiąg Zakazanych, ale Irma raczej nie pozwoliłaby Severusowi jej zabrać.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Przekartkowała księgę. Obrazki były takie, jakimi je zapamiętała - tak samo nieprzyjemne, jednak kartki nie były poplamione od wilgoci, a strona z Eliksirem Wielosokowym nie była brudna od resztek jej wywaru. Wniosek był jeden - książka była nowa.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Spuściła nogi z łóżka, szybko się ubrała i rzuciła okiem na zegar wiszący na ścianie. Severus prawdopodobnie warzył teraz mikstury. Zawsze rano o tej porze to robił. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Kilka minut później była już w drodze do niego, trzymając książkę w ręku. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Severusie, dziękuję! - krzyknęła i machnęła mu woluminem przed nosem. - To wspaniały prezent! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Akurat był w trakcie krojenia dzięgielu, ale odłożył nóż, odwrócił się, spojrzał na nią ukradkiem z zaciśniętymi ustami i uniesionymi brwiami. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Twój entuzjazm mnie satysfakcjonuje, chociaż trochę niepokoi. Odważę się zapytać: Który eliksir masz zamiar uwarzyć jako pierwszy i kogo nim napoisz? Mam nadzieję, że nie mnie. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że nie ciebie - parsknęła. - Jeśli każda z tych mikstur smakuje tak ohydnie, jak Wielosokowy, to wątpię, żebyś to wypił. Ale gdybyś podsunął mi pomysł, jak podać Ricie Eliksir Wywewnętrzania, nie miałabym nic przeciwko, by go na niej użyć. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie polecałbym tego. Jeden Merlin wie, ile kwasu by się z niej wylało. I jeszcze uchodząc z niej, przeżarłby się przez dywan i zniszczyłby twoje buty, jeśli stałabyś dość blisko niej, żeby podziwiać swoje dzieło. A zapewne stałabyś, bo inaczej wysiłek nie byłby tego wart. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Westchnęła. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Pewnie masz rację. Czy jest coś, co mogłabym zrobić, żeby ją powstrzymać? Po tym, co napisała na czwartym roku dostałam wiele wyjców, a jeden list wypełniony był ropą z czyrakobulwy, przez co dłonie piekły mnie przez kilka dni. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie przypominam sobie, żebym którekolwiek z nich widział na stole śniadaniowym - powiedział ostrożnie. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Bo moje listy przychodzą z lekkim opóźnieniem. Ale nie było w nich takiej reakcji, jakiej się spodziewałam. - Głowa Hermiony nagle szarpnęła się do góry. Dziewczyna spojrzała na męża spod przymrużonych powiek. - Przejąłeś moją pocztę? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Tak, przefiltrowałem ją. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Ale ja nigdy nie pozwoliłam ci czytać moich listów! - Hermiona podeszła bliżej i wycelowała palcem wskazującym w jego tors. Drugą ręką rzuciła książkę z hukiem na stół. Poszatkowany dzięgiel podskoczył i rozprzestrzenił się po pracowni. - Jak śmiałeś czytać moją pocztę?! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Severus bez wysiłku zatrzymał Hermionę i oplótł dłońmi jej nadgarstki. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Cierpliwości, Hermiono. Twój przypływ złości mógłby wprawić w zakłopotanie dziele dziewczyn w zamku, gdybym nie miał zapasu dzięgielu. Ciebie także. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Kilka chwil zajęło jej zrozumienie, o czym mówił. Wtedy wyszarpnęła dłonie z uścisku Severusa, który łagodnie patrzył na poczynania żony. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Ja nie potrzebuję... Nie oczekuję... Ugh! Nie mam aż tak bolesnych miesiączek, żeby brać eliksir. Czytałeś MOJE listy! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Severus podniósł głowę. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie musiałem czytać, by wykryć ewentualne wyjce. Nie miałem złych zamiarów. Zwykłe zaklęcie wystarczyło, by wychwycić niechciane listy. Reszta nietknięta - NIEPRZECZYTANA - ląduje na stoliku. - Odstąpił od Hermiony i wybrał z koszyka kolejny dzięgiel i obrał go z liści. - Może zechciałabyś naprawić szkody, jakie wyrządziłaś i będziesz mi asystować przy eliksirze? Może ty go nie potrzebujesz, ale Poppy twierdzi, że wiele uczennic tak. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Przygryzła wargę i podniosła książkę, którą po chwili odłożyła na krzesło. Później rzuciła <i>Evanesco</i> i uprzątnęła podłogę z dzięgielu. Spojrzała na męża kątem oka. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Chcesz, żebym ci pomogła? - Nigdy wcześniej jej o to nie prosił. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Urodziny odebrały ci zdolność rozumowania czy tylko przytępiły słuch? Nie poproszę drugi raz. Jeśli nie chcesz mi pomóc, idź i odbierz punkty jakiemuś uczniowi czy cokolwiek robisz, żeby wypracować sobie charakter. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona stanęła obok Severusa i wyjęła z koszyka dzięgiel, który zaczęła kroić. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Gdybym miała odjąć punkty, to tylko jakiemuś Ślizgonowi - powiedziała. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Niewątpliwie. A to mnie oskarżasz, że jestem stronniczy! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;">~*~ </span></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Po zakończeniu lekcji Hermiona spędzała czas, próbując zdecydować, czy była bardziej wdzięczna mężowi za prezent czy zła za jego despotyzm. Jednakże jeszcze wtedy nie spodziewała się drugiej części prezentu. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Sprawdzanie esejów z transmutacji magicznych zwierząt w ich niemagiczne odpowiedniki może zaczekać do jutra. Chyba nie chcesz kazać swoim rodzicom czekać? - powiedział, gdy przemierzali salę wejściową, gdzie zaprowadził ją po szybkiej kolacji. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Zatrzymała się i spojrzała na niego. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Moi rodzice? O czym ty mówisz? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Mężczyzna wciąż szedł. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nauczyciele mogą opuszczać szkołę na krótki czas, gdy nie mają zajęć. Albus zgodził się, że powinnaś skorzystać z tego przywileju. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Odwiedzimy moich rodziców? - powtórzyła. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Dlaczego nie? Mam nadzieję, że umiesz się wystarczająco dobrze aportować? Raczej nie powinno ci to wychodzić gorzej od latania na miotle. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Pobiegła za mężem i złapała go za rękaw. Ciągnęła tak długo, aż w końcu odwrócił się do niej ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Umiem latać! Muszę, inaczej nie pomogłabym Harry'emu w przebyciu labiryntu na pierwszym roku! Po prostu niezbyt to lubię... Gdy mówisz takie rzeczy jak ta, nie wiem, czy cię spoliczkować czy przytulić. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Czy twoim mózgiem rządzą nogi czy nie potrafisz chodzić, gdy podejmujesz tak trudną decyzję? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na niego. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Coraz bardziej skłaniam się ku opcji spoliczkowania - ostrzegła. - Zapytaj Dracona, czy warto ryzykować. - Musiał rozumieć, o co jej chodzi. W końcu sam jej kiedyś o tym przypomniał. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Sądzę, że Draco był zbyt dżentelmeński, żeby się za to mścić. Ty lepiej zapytaj samą siebie, czy ja pozwoliłbym ci podnieść na mnie rękę. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Czemu ciągle to robisz? - jęknęła. - Dlaczego cały czas celowo robisz mi na złość? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Przyzwyczajenie? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Umiesz zrobić coś miłego, nie będąc przy tym złośliwym? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Najwyraźniej nie. Jesteśmy na miejscu. - Otworzył główną bramę, przepuścił żonę przodem i ostrożnie zamknął za nimi przejście. - Mam aportować się po tobie czy robimy to razem? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Skrzywiła się i nierozważnie postawiła wszystko na jedną kartę. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Możemy aportować się razem, jeśli pozwolisz mi to zrobić. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Uniósł brew. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Jesteś pewna, że dasz radę? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona pokonała dzielący ich dystans, objęła Severusa ramionami i mocno do niego przylgnęła. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Trzymaj się mocno - zarządziła. <i>Cel, determinacja, rozwaga i obrót. </i></span></div>
<div dir="ltr">
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Dała radę. Stali teraz w ogrodzie jej rodziców, ochronieni żywopłotem przed ciekawskimi spojrzeniami. <i>Tak, teraz to mu dopiero pokazałam! Wyszło mi całkiem dobrze! </i>Spojrzała na niego tryumfująco, a on jedynie uśmiechnął się ironicznie. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Chciałeś, żebym to zrobiła! - odgadła. - Celowo mnie sprowokowałeś! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Tak łatwo cię sprowokować - mruknął. - Typowa Gryfonka. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Typowy Ślizgon! - odgryzła się. W tym momencie uzmysłowiła sobie, jak blisko siebie stali. Teraz nadeszła jej kolej na sarkazm. - Jeśli chciałeś znaleźć się w moich objęciach, wystarczyło tylko poprosić. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Zakładasz, że taki był cel tego ćwiczenia? </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Wyswobodził się z jej uścisku dokładnie w chwili, gdy drzwi frontowe się otworzyły. Jej rodzice na pewno na nich czekali, a sądząc po ich uśmiechach, najprawdopodobniej widzieli ich przybycie. Przynajmniej Severus się zarumienił. Ha! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Wszystkiego najlepszego, Hermiono! - powiedzieli chórem, a jej mama dodała szybko: - To niespodzianka, a wszystko dzięki Severusowi. Nie świętowaliśmy wspólnie twoich urodzin od... siedmiu lat, prawda? Chodźcie, wejdźcie do środka. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nawet nie muszę pytać, czy o ciebie dba - zwrócił się do córki Perry. - Wyglądasz kwitnąco: te różowe policzku, błysk w oku... I ty na pewno też o niego dbasz, bo widzę u niego to samo. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Taaaato! </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Poczuła, jak jej mąż sztywnieje. Na początku myślała, że to przez insynuację jej ojca, ale wtedy zauważyła jego zaciśnięte pięści i gorąco emanujące z jego ręki. Nigdy nie stała na tyle blisko niego, żeby wiedzieć, że Znak wydziela ciepło, gdy jest się wzywanym. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Mam kilka spraw do załatwienia, niestety - powiedział delikatnie. - Mam nadzieję, że zdążę wrócić, by zabrać Hermionę do domu. Jeśli jednak nie wróciłbym do 22:30, niech Hermiona sama wróci. Już pokazała, że dobrze radzi sobie z aportacją. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Severusie - złapała jego rękę i uścisnęła. Ich spojrzenia spotkały się - jej błagalne, jego ostrzegawcze. Przełknęła gulę. - Wróć bezpiecznie. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Zawsze to robię, nieprawdaż? Do zobaczenia, Helen, Perry, Hermiono. Przykro mi, że nie mogę zostać, by skosztować tortu. - Mówiąc to, odszedł.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-35916287079428427402016-03-04T12:43:00.000-08:002017-08-06T05:19:05.140-07:00Rozdział 14. Wystająca drzazga<span style="font-size: medium;">Hermiona przerwała ocenianie prac uczniów i znów skierowała wzrok w stronę drzwi. Wciąż nie wrócił. Wiedziała, że jeszcze nie powinien. Od kiedy wyszedł, wskazówka jej zegara - prezentu od Draco - cały czas wskazywała <i>niebezpieczeństwo, </i>co było jedynie eufemizmem <i>spotkania z psychopatycznym, niebezpiecznym maniakiem, Czarnym Panem. </i>Wciąż jednak czekała na jego powrót. Pociągnęła nosem i stwierdziła, że nie może zaprzątać tym sobie głowy. Miała do zrobienia zbyt dużo pracy, która sama się nie wykona. Ponownie spojrzała na esej leżący przed nią i przeszły ją ciarki.</span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: medium;">Jeźli wszyzdgo idźe zgodnie z planem, wystajonce dżazgi zamieniajom sie w igły. Wtedy muzisz tylko zmienidź krztałt.</span></i><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ortografia osoby piszącej była fatalna. Naprawdę, nawet Crabbe i Goyle oddawali chyba lepsze prace na swoim pierwszym roku niż ten uczeń! Choć, jeśli miałaby być całkowicie szczera, czasami wątpiła, czy któryś z nich umiał pisać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Napisała na pergaminie duże czerwone O i z ulgą odłożyła go na stos uprzednio sprawdzonych wypracowań. Po chwili jednak znów podniosła esej i spojrzała na nazwisko, żeby wpisać do dziennika ocenę odpowiedniemu uczniowi. Jackie Yoo. Patrzyła na te dwa słowa przez kilka dłuższych chwil. <i>Kto to? Dziewczynka czy chłopiec? Och, to ten Puchon z odstającymi włosami, który został przydzielony podczas Ceremonii jako ostatni. </i>Powinna pamiętać. Uczyła go już od półtora tygodnia, jeśli słowo <i>uczyła </i>było odpowiednie, bo wyglądało na to, że chłopak niczego się nie nauczył.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Potrząsnęła zegarkiem, ale nic się na nim nie zmieniło. Mimo wszystko ponownie spojrzała na drzwi. Severusa wciąż nie było. Przygryzła dolną wargę, z której wypłynęło kilka kropelek krwi. Zacisnęła pięści. Zdawała sobie sprawę, że powinna je rozluźnić, ale zamiast tego zacisnęła je jeszcze mocniej. To już godzina! Nie było go już od godziny i nie miała żadnej wskazówki, kiedy mógłby wrócić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Była idiotką! Dlaczego nigdy wcześniej nie przyszło jej do głowy, żeby zapytać Severusa, ile trwają spotkania z Czarnym Panem? Przecież wiedziała, że takie spotkanie nastąpi prędzej czy później! <i>Niestety, padło na to, że jest wcześniej. </i>Postanowiła, że poruszy ten temat, gdy - jeśli - Severus wróci.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Kolejne wypracowanie było lepsze. Annette Lely miała jako takie obeznanie w temacie. <i>Zadowalający.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Wzięła do ręki kolejny pergamin, ale szybko odłożyła go na miejsce, bo drzwi nagle się otworzyły i wszedł przez nie jej mąż, który wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wszystko z tobą w porządku? - Hermiona podbiegła do niego i wyciągnęła w jego kierunku ręce, ale momentalnie zarumieniła się i cofnęła o kilka kroków, jednocześnie opuszczając ręce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że tak. Już zdążyłaś się rozhisteryzować? - spojrzał na nią gniewnie. - Wcześniej byłaś odważniejsza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przełknęła nerwowo ślinę. Była głupia, skoro myślała, że obejdzie go fakt, że się o niego martwiła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Łatwiej jest mi być odważną, gdy jestem gdzieś indziej i coś robię, niż gdy siedzę w domu i czekam, aż ktoś wróci - powiedziała. - Zazwyczaj jestem zbyt zajęta, żeby się zamartwiać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie chodziło mi o te śmieszne kłopoty, w które dawałaś się wciągnąć przez ostatnie sześć lat. - Severus zdjął swój płaszcz i powiesił na obładowanym książkami krześle. Przez kilka chwil nie odrywał od niego wzroku. - Jeśli dobrze pamiętam, nie bałaś się dotknąć mojej ręki dwa tygodnie temu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przez dobrą minutę Hermiona stała ze wzrokiem utkwionym w plecach męża. Jej wargi ruszały się, lecz z gardła nie chciał wydobyć się żaden dźwięk.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A tobie zdawało się to nie podobać. Myślałam, że nie chciałeś, żebym to robiła - wydusiła w końcu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus podszedł do najdalej stojącego regału i zaczął wodzić palcem po książkach, które stały na wysokości jego wzroku. Dwie z nich były lekko przekrzywione, więc ustawił je, jak należało.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">-Wtedy byłaś jeszcze moją uczennicą. To było nieodpowiednie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Biorąc pod uwagę okoliczności - było - odpowiedziała, podpierając dłonie na biodrach. - Nie wierzę ci! To był twój pomysł, żeby mieć oddzielne sypialnie! - Nie, żeby chciała z nim spać, ale nie zamierzała dać się oskarżać o coś, co on sam zrobił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus upuścił wielką, zieloną książkę. "Zaklęcia obronne". Szukała jej trzy dni temu. Severus nie mógł czytać tej książki wcześniej - niektóre strony wciąż były nieporozcinane.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Najnaturalniejszy środek ostrożności. Chciałabyś być zmuszona do tułaczki po korytarzach za każdym razem, gdy się pokłócimy albo gdybyś chciała trochę ode mnie odpocząć?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To dlatego wyleciałeś z pokoju, gdy ostatnio się pokłóciliśmy o lekcje Oklumencji Harry'ego? - Hermiona potarła pięściami oczy i opuściła dłonie. - Bo nie mogłeś znieść mojego widoku?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Mężczyzna odłożył książkę na półkę i odwrócił się do żony. Z jego oczu nie dało się nic wyczytać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie rozumiem, skąd u ciebie wzięło się to groteskowe stwierdzenie, że cię nienawidzę. Mówiłem ci już, że tak nie jest.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dziewczyna zacisnęła usta i zmrużyła oczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale i tak niezbyt bardzo mnie lubisz! Może powiedziałbyś mi, czego ode mnie oczekujesz, a spróbowałabym sprostać tym oczekiwaniom?!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczekuję od ciebie tego samego, czego ty ode mnie, niczego więcej. - Westchnął, gdy zauważył na jej twarzy wyraz niezrozumienia. - Bycia sobą. Żebyś nie bała się powiedzieć lub zrobić coś, czego nie lubię. Bo i tak będziesz to robić, bez wątpienia oboje będziemy, ale nie pozwól sobie, by rządził tobą strach. Jesteś teraz moją żoną, więc pewna swoboda jest dopuszczalna.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na Severusa i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale zamknęła je stanowczo i jeszcze chwilę zatraciła się w myślach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Okej, dzięki. - Gdyby powiedział jej o tym wcześniej, przytuliłaby go, gdy przyszedł, ale tego nie zrobił, dlatego nie była w stanie okazać mu czułości z zachowaniem zimnej krwi. Teraz mogła posunąć się trochę dalej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czego chciał od ciebie Czarny Pan?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Teraz także nie mogła nic odczytać z jego twarzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie jest pytanie, które powinnaś mi zadać ani takie, na które ja powinienem odpowiedzieć. Takie mam zobowiązanie. Na ten temat mogę dyskutować tylko i wyłącznie z Albusem. - Severus spojrzał na spuszczona głowę żony, splótł dłonie, a dwie cienkie zmarszczki pojawiły się między jego brwiami. - Dzisiaj mamy wyjątek, bo dotyczy to ciebie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej głowa nagle podskoczyła, a oczy rozszerzyły. Wróciła do biurka. Kilka pergaminów niezauważenie spadło na ziemię.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- W rzeczy samej. - Otaksował ją wzrokiem i uniósł wysoko głowę, z jakiegoś powodu nienaturalnie się prostując. Jego głos był zwodniczo delikatny. - Uświadomiono mi, że uczniowie rozmawiają o tym, jakim pantoflarzem jestem. Raczej nie powinnaś mieć z tym nic wspólnego, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona poczuła, że się czerwieni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mogli do tego dojść po twoim zachowaniu. Nikt się nie spodziewał, że przyjmiesz Neville'a z powrotem na lekcje.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mogliby. - Severus spojrzał na Hermionę z ukosa, uniósł brew i czekał z przerażającą cierpliwością.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zawstydzona dziewczyna w końcu przyznała:</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powiedziałam Ronowi, że pokłóciliśmy się o to, że jestem władcza, a ty w końcu zgodziłeś się ze mną, bo wiedziałeś, że mam rację. Przepraszam. Nie wiedziałam, że to wyjdzie na jaw.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powiedziałaś coś Weasleyowi i oczekiwałaś, że to zostanie w tajemnicy? - wydukał zdziwiony. Hermiona przygryzła dolną wargę i spuściła głowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam. Nigdy bym nie przypuszczała...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Właśnie. <i>Nigdy byś nie przypuszczała</i> - zaakcentował. Hermiona spojrzała na swoje splecione palce i je rozplotła. Brwi Severusa jeszcze przez chwilę były tak zmarszczone, że niemal łączyły się w jedną, ale stopniowo oddalały się od siebie, a mężczyzna - rozluźniał. - Na całe szczęście nie miało to większego znaczenia. Jak już wcześniej zauważyłaś, plotki mogły wziąć się z mojego własnego zachowania. Jednakże mam nadzieję, że już nigdy nie popełnisz swojego błędu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Utkwiła wzrok w podłodze. Jeszcze jeden pergamin znalazł się na podłodze, tuż obok jej lewej nogi. Przykucnęła i podniosła tę pracę i kolejne, które dopiero zauważyła. Spostrzegła, że jeszcze ich nie sprawdziła. Wstała, odłożyła eseje na stos, który wyprostowała drżącymi palcami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Już się nie zapomnę. Naprawdę bardzo przepraszam.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Już to mówiłaś.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała na Severusa i ponownie odwróciła wzrok. Drugi ze stosów prac też był nierówny, więc i go wyprostowała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zegarek wskazywał na <i>niebezpieczeństwo </i>- wymamrotała i wyciągnęła przedmiot z kieszeni. Wskazówka pokazywała teraz <i>dom.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Severus wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie było gorzej niż zwykle.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie... Nie rzucał na ciebie Crucio? - zająknęła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oparł się plecami o regał. Jednym z długich palców błądził po ustach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Crucio? Dlaczego miałby to robić? Przypuszczam, że wyobrażałaś sobie, że Czarny Pan rzuca na nas Crusiatusy na każdym spotkaniu? Głupie dziecko. Jak myślisz, jak długo utrzymałby przy sobie swój ślizgoński gang, jeśli za każdym razem częstowałby go torturami?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzała w górę na męża i zmarszczyła czoło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale wyglądałeś na takiego... zmęczonego. Chorego. Kiedy ja... Kiedy ty...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kiedy mi się oświadczyłaś? - podpowiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Kiedy ja... Ja tego nie zrobiłam! Ale tak: gdy rozmawialiśmy o wzięciu ślubu. Nigdy wcześniej nie widziałam cię takiego zmęczonego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na żonę znad swojego długiego, haczykowatego nosa i parsknął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Byłem zmęczony. Nie spałem od trzech tygodni</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Z trudem przełknęła ślinę. Oczywiście! Jeśli dla niej to było przygnębiające, by oglądać w snach jego zmasakrowane ciało, to jak bardzo przerażające musiało to być dla niego. Chyba że...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zaoferowałeś mi Eliksir Słodkiego Snu. Dlaczego sam go nie wziąłeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zamknął oczy i powoli znów je otwierał. Nie udzielił jednak odpowiedzi, ale lekko odwrócił głowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba że... Nie możesz go brać? Jesteś alergikiem? Nie, to nie możliwe, bo nie byłbyś w stanie warzyć eliksirów. Jesteś... uzależniony!? - To by wyjaśniało wszystko. Skutkami ubocznymi ponownego zażycia Eliksiru po wyjściu z nałogu były uszkodzenia pamięci i utrata bystrości umysłu. Było to gorsze od bezsenności i bardziej by go prowadziło do losu, którego chciał uniknąć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś naprawdę nieznośną panią Wiem-To-Wszystko - odpowiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Puściła przytyk mimo uszu. Nie było warto psuć sobie humoru jeszcze bardziej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś uzależniony? - zażądała odpowiedzi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie brałem Eliksiru Słodkiego Snu od piętnastu lat, nie pragnąłem od dziesięciu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Aż do czasu, kiedy zacząłeś śnić o swojej śmierci każdej nocy. - W jej oczach zebrały się łzy. Nerwowo je przetarła. - Więź Przeznaczenia nie była tylko przepowiednią - zauważyła z goryczą. - Była przekleństwem!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Między nimi nastała nieznośna cisza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dla ciebie nasze małżeństwo jest przekleństwem, prawda? - zapytał w końcu. - Niewiele czasu zajęło ci zmienienie zdania.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona uniosła głowę i z irytacją wciągnęła powietrze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, Severusie! Dla ciebie! Najpierw byłeś zmuszony śnić ten okropny sen każdej nocy, a później wziąć ze mną ślub. A wiem dobrze, że tego nie chciałeś.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wytarła nos w chusteczkę. Severus znów patrzył gniewnie na regał, a jego głowa skłoniła się tak, że jego włosy zwisały kurtyną wokół jego twarzy. Znała tę pozycję. Już ją widziała. Gdyby go nie powstrzymała, mógłby dąsać się przez kolejne dni. Ale miała pozwolenie. <i>Pewna swoboda. </i>To było tyle, ile potrzebowała. Trochę swobody i odwagi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Złożyła chusteczkę, schowała do kieszeni i zmniejszyła dystans między nią a Severusem. Położyła dłoń na jego ramieniu. Drgnął, ale nie zrzucił dłoni ani nawet na nią nie spojrzał. Zbierając w sobie całą odwagę, jaką miała, zjechał dłonią powoli w dół, aż jej palce napotkały dużą dłoń Severusa - tak ciepłą, silną i twardą, jak zapamiętała. Pociągnęła ją w górę i pocałowała jej zewnętrzną stronę. Potem przyłożyła ją do swojego wilgotnego policzka. Severus nerwowo odwrócił się do Hermiony, a ich spojrzenia w końcu się spotkały. Jednak nie przemówił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie zmieniam zdania tak łatwo, Severusie - powiedziała. - Nigdy tego nie robiłam i nie zrobię.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wciąż był zły, ale kąciki jego ust drgnęły lekko ku górze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteś po prostu zbyt uparta, żeby przyznać się do błędu - odezwał się poważnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona zamknęła oczy i wtuliła się w jego dłoń z lekkim westchnieniem. Severus wciąż nie zrobił nic, żeby cofnąć dłoń.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ty zbyt uparty, żeby przyznać mi rację, gdy ją mam.</span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-12226849273392382442016-02-18T12:43:00.000-08:002017-08-06T05:18:52.009-07:00Rozdział 13. Obowiązek<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał znad kociołka na wchodzącą do sali żonę i szybko odwrócił wzrok.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Wcześnie wstałaś - zauważył.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona patrzyła tępo w jego wyprostowane plecy i długie, śliskie włosy. Zwykle zastanawiała się, czy ich przetłuszczenie spowodowane jest tłustą skórą głowy czy codziennym używaniem <i>Balsamu do Włosów Mistrzów Eliksirów, </i>ale dziś miała ważniejsze sprawy na głowie.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie mogłam spać - wyjaśniła.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Severus dodał do wywaru dwie szczypty czegoś, czego nazwy nie była pewna i odezwał się.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Czyli dlatego jesteś taka blada i masz zaczerwienione oczy. Mogę dać ci eliksir na ból głowy, ale jeśli to nie pomoże, o coś mocniejszego będziesz musiała poprosić Poppy. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Zamieszał wywar dziesięć razy i dodał kolejną szczyptę. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona przełknęła ślinę i zamknęła za sobą drzwi. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem chora, tylko zdenerwowana. Nie wiem, co robić. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Mówiłem ci od samego początku, że będziesz żałować, że za mnie wyszłaś. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Przygryzła wargę. Niezbyt dobrze zaczęli rozmowę. Ruszyła się z miejsca i stanęła u boku męża.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie żałuję tego! Nawet jeśli miałabym być nieszczęśliwa przez resztę swojego życia, to i tak wolę cię widzieć żywego niż martwego. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Spojrzał na nią krzywo. Po chwili wziął pół garści posiekanych korzeni i wrzucił każdy z nich po kolei do wywaru. Mikstura przybrała zielony kolor, a nad kociołkiem wzrastały opary, które Severus rozproszył, mieszając w kociołku po pięć razy w prawo i lewo. Proces powtórzył, a ze słoiczka po jego lewej stronie wyjął dwa szczurze ogony.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie ma potrzeby, żebyś była melodramatyczna. </span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem - zaprotestowała cicho, patrząc, jak jej mąż tnie ogony w półcalowe kawałki. - Myślałam o tym całą noc i rozważyłam każde słowo. Nawet jeśli do końca życia nie usłyszę od ciebie nic miłego i tak będę wolała to, niż życzliwość z obowiązku. Wolę nie mieć u ciebie żadnych względów, niż zastanawiać się, czy nie mają one jakiegoś drugiego dna.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Każesz mi wzbraniać się od swoich obowiązków? - Severus dodał do kociołka świeżo przygotowane składniki, które chlupnęły po napotkaniu cieczy. Eliksir stopniowo przybierał niebieskawą barwę.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Nie każę; proszę. Proszę, Severusie. Nie zachowuj się względem mnie, jak sługa. Bądź sobą.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Bądź sobą? Cóż, ja nie uciekam od obowiązków.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzięła długi, głęboki oddech.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Czy ty musisz mieć taki trudny charakter? - zaczęła marudzić, ale za chwilę pożałowała swoich słów. - Znaczy... Nie to miałam na myśli. Po prostu... Dlaczego wszystko odnośnie tego musi być zawsze takie trudne?</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Severus zgasił ogień pod kociołkiem i zaczął sprzątanie.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">- Myślałaś, że nasze charaktery magicznie się zmienią w momencie wsunięcia na nasze palce obrączek? Nawet gdybyśmy wzięli ślub z miłości, a nie z konieczności, to przyzwyczajenie się do wspólnego życia byłoby zadaniem dość kłopotliwym i trudnym.</span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-size: medium;">Hermiona zamrugała, czując w oczach narastające pieczenie, ale wciąż przyglądała się pracowitym dłoniom Severusa, który właśnie sprawdził szczelność zamkniętych słoiczków i włożył deskę do krojenia do zlewu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc tak o mnie myślisz? Obowiązek pełen kłopotów i trudności?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Rzucił jej lakoniczne spojrzenie i uniósł brwi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Gdy piszesz eseje, oczekujesz, że zdania same się ot tak ułożą? Czy miałaś nadzieję, że w pierwszej książce, jaką przeczytałaś, znajdziesz wszystkie informacje, jakich szukałaś, a po pierwszej wykonanej pracy, że będzie idealna? Dlaczego więc myślałaś, że nasze małżeństwo będzie łatwe? - Wziął głęboki oddech. - Typowe gryfońskie dziecko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- A ty nienawidzisz Gryfonów - odpowiedziała, dusząc w sobie szloch. Nie była dzieckiem! Nie była!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jest niewielu ludzi, których nienawidzę, a ty się do nich nie zaliczasz - powiedział stanowczo. - Proszę, oszczędź mi zgadywania i zdecyduj się, czego ode mnie chcesz. Nie podoba ci się, gdy staram się wyświadczyć ci przysługę. Nie podoba ci się, gdy tego nie robię. Więc czego właściwie ode mnie oczekujesz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Podążyła za Severusem do magazynu, pocierając nos, który dawał jej ostrzegawcze sygnały, że zaraz może zacząć z niego ciec.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chcę, żebyś był szczęśliwy. Bezpieczny, zdrowy i wolny. - <i>Chcę, byś mnie lubił.</i></span><br />
<span style="font-size: medium;"><i><br /></i>
Prychnął. Jego ręka zawisła w powietrzu, gdy wybierał słoik. Po chwili wybrał jeden z nich i jeszcze kolejny z półki obok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Małżeństwo i wolność poniekąd się wykluczają. Pomyśl jeszcze raz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc... chcę, żebyś był na tyle wolny, na ile pozwala na to małżeństwo. Chcę wprowadzić w twoje życie poprawki, a nie kolejne trudności.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na nią nad ramieniem. Hermiona starała się spojrzeć mu w oczy, będąc świadomą, że jej są czerwone i podrażnione. Niespodziewanie wyraz jego twarzy złagodniał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy w to nie wątpiłem - odpowiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;">~*~</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Jestem - powiedział Harry, wchodząc do gabinetu Mistrza Eliksirów, robiąc wystarczająco długą przerwę, by kolejne dwa słowa, które wypowie nabrały dość obraźliwego znaczenia. - <i>Proszę pana</i>.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry spojrzał na Hermionę, która siedziała obok Snape'a i trzymała zwój pergaminu, który najwidoczniej czytali wspólnie i skinął jej głową. Odwrócił się, gdy posłała mu powitalny uśmiech, a kątem oka zauważył, że zwiesza z dezaprobatą głowę, jakby to on był winien rozpadu ich przyjaźni, a nie ona. Wtedy jej wzrok znów powędrował do tłustowłosego dupka, którego poślubiła, a jej twarz znowu rozświetlił uśmiech, jakby podobało jej się to, co widziała. Robiła tak wielokrotnie podczas obiadu i kolacji dzisiejszego dnia. Harry'ego przyprawiało to o dreszcze.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Siadaj, Potter i zetrzyj ze swojej twarzy ten uparty wyraz - odezwał się Snape. - Wierzę, że teraz w końcu masz pojęcie, jak ważna jest nauka Oklumencji i nie zmarnujesz mojego czasu po raz kolejny. Co pamiętasz z poprzednich lekcji?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry usiadł i zacisnął pięści na kolanach. Rzucił Hermionie oskarżycielskie spojrzenie, a ta jedynie wzruszyła ramionami przepraszająco.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Oklumencja to sposób, w który możemy ochronić nasz umysł przed złymi czarodziejami, którzy chcą się do niego dostać, <i>profesorze</i>.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Niezbyt obszernie się wypowiedziałeś, ale najgorzej nie było. Jestem zaskoczony, że opisałeś dyrektora Dumbledore'a jako złego czarodzieja. Musisz wiedzieć, Potter, że on jest znakomitym Mistrzem Legilimencji. Ty również możesz mieć jakieś uzdolnienia w tym kierunku - powiedział Snape.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">Harry spojrzał na nauczyciela spod przymrużonych powiek.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- Powiedziałeś mi, że jestem słaby. Powiedziałeś, że jestem łatwą zdobyczą. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: medium;">- I tak pozostanie, dopóki nie przyłożysz się do nauki. To nie powinno być najtrudniejsze. Na czwartym roku wyswobodziłeś się spod Imperiusa; najwidoczniej musisz umieć rozpoznać i wyrzucić z głowy intruza, skoro udało ci się przełamać ten urok. Jeden raz dostałeś się do mojej głowy, używając Protego. Dlaczego nigdy więcej tego nie spróbowałeś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry zamrugał ze zdziwieniem. Nigdy nie brał tego pod uwagę. Gdy niedługo po wspomnianym wydarzeniu znów używał Oklumencji, pierwszy raz miał widzenie drzwi Departamentu Tajemnic, jednak wizję przerwał mu krzyk zwalnianej Trelawney. Gdy pobiegł do Wielkiej Sali, zobaczył starcie dyrektora z Umbridge. Kto po czymś takim pomyślałby jeszcze o Oklumencji? </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Snape skrzywił się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jakkolwiek dużą przyjemność sprawia mi widok twojej pustej ekspresji i otwartych ze zdziwienia ust, Potter, to jednak moglibyśmy już zacząć. Przypuszczam, że nie powinienem mieć dużej nadziei na to, że wziąłeś sobie do serca mojej rady, żebyś oczyszczał umysł przed snem i nie zastosowałeś jej?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry także się skrzywił. Nie przegapił pełnego wyrzutu spojrzenia Hermiony, skierowanego do starego nietoperza, jednak czego ona oczekiwała? <i>Założę się, że Snape co noc bierze ją do łóżka i dlatego Herm nie ma mdłości, gdy on podchodzi blisko niej - </i>pomyślał złośliwie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem całkowicie głupi! Oczywiście, że to robiłem. Od kiedy... od kiedy ktoś postanowił mi wytłumaczyć, co to daje - kontynuował niezręcznie. Spodziewał się kpiny na temat niego i Syriusza, ale ta nie nadeszła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bardzo dobrze. Więc zaczniemy od sprawdzenia, czy przez ostatnie półtora roku zrobiłeś jakieś postępy. Wstań, Potter.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie, czy stanie jest konieczne? - zapytała Hermiona. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry czekał na sarkastyczną odzywkę, ale głos Snape'a był tylko lekko zirytowany, gdy odpowiedział.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Muszę patrzeć w jego oczy. Jeśli będzie stał, będzie mi łatwiej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale moglibyście oboje usiąść, prawda? Wtedy Harry byłby mniej narażony na ewentualne urazy, jeśli by upadł.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">To było niespodziewane, że Hermiona kłóciła się z nauczycielem. Cóż, teraz sama była nauczycielem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Na piątym roku przetrwał trzy miesiące lekcji bez poważniejszych obrażeń. Jeśli ty chcesz, to proszę - usiądź.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie, Hermiono. On będzie stał. Myślisz, że Czarny Pan zaproponuje mu miejsce siedzące?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy dotąd jeszcze tego nie robił - mruknął Harry, zmieniając wyraz twarzy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skoro jesteś gotowy, Potter... Raz, dwa, trzy. <i>Legilimens</i>.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Szary obłok wysnuł się z różdżki Harry'ego, a Lupin na to patrzył... </span><br />
<span style="font-size: medium;">Ciocia Petunia mieszała coś w zlewie...</span><br />
<span style="font-size: medium;">Jęcząca Marta płynęła przed nim, chichocząc, gdy jego oddech zmienił się w bańkę...</span><br />
<span style="font-size: medium;">Harry siedział na dachu swojej podstawówki...</span><br />
<span style="font-size: medium;">Ron obmył resztką herbaty fusy i wlał je do ust...</span><br />
<span style="font-size: medium;">Ginny w bibliotece...</span><br />
<i><span style="font-size: medium;">Nie! Nie Ginny! Wyjdź!</span></i><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Zacisnął oczy, a gdy ponownie je otworzył, był już w obskurnym gabinecie Mistrza Eliksirów i patrzył prosto na dobrze znany, duży, haczykowaty nos.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Lepiej - przyznał kwaśno Snape. - Wyrzuciłeś mnie dopiero pod koniec, pozwoliłeś mi zajść zbyt daleko. Następnym razem postaraj się wyrzucić mnie na samym wstępie. Hermiono, co zauważyłaś podczas naszej pierwszej próby?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry spojrzał na dziewczynę, potem na jej męża i znów na nią. Wiedział, że Snape próbował go upokorzyć tym, że to jego przyjaciółka będzie go krytykować. Zastanawiał się, czy Hermiona znała plany swojego męża. <i>Założę się, że następnym razem przywlecze tu tego cholernego Malfoya</i> - pomyślał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Harry zdawał się nie móc odwrócić wzroku - zaczęła Hermiona. - Zauważyłam drganie mięśni jego oczu, jakby próbował nimi ruszyć, ale nie mógł. Ale zaraz przed tym, gdy cię wyrzucił,... Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jego twarz... jakby się zmieniła. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Snape przejechał palcem wskazującym po wargach. Harry'emu zrobiło się niedobrze, gdy zauważył, jak ochoczo Hermiona wodzi za nim wzrokiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Rzeczywiście. W większości przypadków kontakt wzrokowy jest kluczem praktyki Legilimencji, więc uważaj, gdy patrzysz wrogowi lub wątpliwemu sprzymierzeńcowi w oczy. Unikanie kontaktu wzrokowego nie zawsze jest możliwe. Przejdźmy do kolejnego kroku. Pamiętajcie - wasze myśli są atakowane. Zanim mnie wyrzucicie, zobaczycie wszystko to, co ja wybiorę do oglądania. Dla was będzie to wyglądać, jakbyście zatracali się we wspomnieniach. Musicie mnie wypchnąć ze swojej głowy w każdy możliwy sposób: jeśli nie siłą umysłu, to różdżką lub fizycznie. Jesteś gotowa, Hermiono? Będziesz stać czy siedzieć?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona zacisnęła rękę na różdżce i stanęła naprzeciw męża. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czarny Pan raczej nie zaoferuje mi miejsca siedzącego, prawda? - odpowiedziała półżartem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Raczej nie pozwoliłby ci się zbliżyć na tyle. by mógł użyć na tobie Legilimencji, jeśli tylko nie będziesz działać z mniejszą niż dotychczas dyskrecją. Dobrze... Raz, dwa, trzy. <i>Legilimens</i>.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ręka Harry'ego zacisnęła się na różdżce, gdy zobaczył Hermionę patrzącą w oczy tego dupka. To było dziwne - widzieć, jak zaklęcie jest rzucane na kogoś innego. Powieki Hermiony także trzepotały jak skrzydła ptaka. Zaczynała blednąć, wyglądała na przestraszoną. Spojrzał na Snape'a akurat w momencie, gdy więź została zerwana, co przejawiło się błyskiem złości w oczach profesora i zaciśnięciem przez niego ust.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc to byłaś ty - powiedział powoli. - Byłaś częścią tego haniebnego planu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hermiono? - wyszeptał Harry. Hermiona posłała mu przepraszające i zawstydzone spojrzenie. Z ruchu jej ust wyczytał: <i>ELIKSIR WIELOSOKOWY.</i></span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;">Harry głośno wciągnął powietrze. Zastanawiał się, czy Snape widział Hermionę warzącą eliksir w łazience Jęczącej Marty czy gorzej - wykradającą ingrediencje z jego magazynku.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie obwiniaj Harry'ego, Severusie. Kradzież była moim pomysłem - jęknęła, wyciągając drżącą dłoń w stronę mężczyzny, ale to tylko wzmogło niebezpieczne błyski w jego oczach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiedziałem o twojej kradzieży, od kiedy wylądowałaś z kocim ogonem w skrzydle szpitalnym - zauważył lekceważąco. - Tym, czego nie wiedziałem, przed tym, jak spojrzałaś na Pottera, gdy wróciłaś na lekcje, był fakt, kiedy to się stało i jak. Czyim pomysłem było wrzucenie petardy do klasy?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona dwa razy zwilżyła usta, dziko błądząc oczami między mężczyznami. Harry otworzył usta, żeby wziąć winę na siebie, ale przyjaciółka go uprzedziła. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Poprosiłam chłopców, by odwrócili twoją uwagę. Ja ponoszę za to odpowiedzialność.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Spodziewałem się po tobie czegoś lepszego, Hermiono. To było bardzo niebezpieczne - wysyczał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry nie mógł uwierzyć własnym uszom. To wszystko? Żadnych wybuchów złości, krzyków i gróźb zemsty?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przepraszam. - Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie i utkwiła wzrok w kamiennej podłodze. - Próbowaliśmy znaleźć dziedzica Slytherina, zanim ktokolwiek zginie - broniła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I prawie zabiłaś połowę swoich kolegów z klasy! Powiedz mi, Hermiono, jak szybko złamie ci się kark, gdy głowa zacznie ci nagle rosnąć z zadziwiającą szybkością? Jak szybko się udławisz, jeśli gardło stanie się zbyt wąskie, by móc przełknąć antidotum?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Um... ja nigdy...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy o tym nie pomyślałaś? Więc pomyśl teraz. Oboje pomyślcie! - dodał, odwracając się do Harry'ego. - Co, gdybyś nie trafił do kociołka? Wiesz, co dzieje się z osobą stojącą obok petardy, która ląduje w ogniu?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry poczuł się źle.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Rozrywa ją na kawałki, profesorze - wymamrotał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dokładnie. Rozrywa. Albo podpala ubrania. Gdyby coś stało się w rękę Goyla, nie obeszłoby cię to, prawda? Wydawałeś się być nawet rozbawiony - dodał uszczypliwie. - Nigdy więcej nie róbcie takich rzeczy.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry nie wierzył, że Snape na tym odpuszcza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Groził pan, że jeśli znajdzie winowajcę, to postarałby się o wyrzucenie go ze szkoły.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeśli wciąż nie jesteś świadomy, że wasza dwójka i pan Weasley jesteście ostatnimi osobami, na których wydalenie ze szkoły pozwoliłby dyrektor Dumbledore, to musisz być znacznie głupszy, niż myślałem. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy to w ogóle możliwe? - wymsknęło się Harry'emu, zanim zdążył się powstrzymać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Prawdopodobnie nie, Potter. Prawdopodobnie nie.</span></div>
</div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-27451005445447003032016-02-04T12:43:00.000-08:002017-08-06T05:18:34.430-07:00Rozdział 12. Możecie wejść<span style="font-size: medium;">- Możecie wejść - usłyszeli głos profesora Snape'a.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville odwrócił się do Ginny i spojrzał na nią oskarżycielsko. Co prawda, nie bał się człowieka, którego przed chwilą usłyszeli, ale nie znaczyło to wcale, że chciałby pić z nim przyjacielską herbatkę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy ty czasem nie mówiłaś, że go tu nie będzie, gdy przyjdziemy?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ginny spuściła głowę i potrząsnęła nią.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bo tak myślałam. Wiesz, może on chce pokazać Hermionie, że potrafi być miły. - Dziewczyna niespodziewanie uśmiechnęła się. - Chciałabym to zobaczyć, a ty?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak bardzo jak śpiewającą Mantykorę - mruknął. Każdy wiedział, że Mantykory robią to tylko wtedy, gdy pożerają swoją zdobycz. - A Snape wydaje dźwięki podobne do śpiewającej Mantykory, jeśli pytasz mnie o zdanie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Drzwi przed nimi otworzyły się, zanim Ginny zdążyła odpowiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy do waszych licznych nieumiejętności zaliczacie także głuchotę, panno Weasley, panie Longbottom? - odezwał się Snape, stając w drzwiach. - Pozwoliłem wam wejść.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I to by było na tyle z bycia miłym - mruknęła pod nosem Ginny, kryjąc uśmieszek. - Mam nadzieję, że jesteśmy na czas? - zapytała głośniej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jesteście punktualnie. - Snape cofnął się wgłąb pokoju, by umożliwić im wejście, a potem odwrócił się do żony i powiedział: - Dokończymy po kolacji. Twoi przyjaciele przyszli cię odwiedzić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wyszedł, nie czekając na odpowiedź. Hermiona odprowadziła go wzrokiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy to on zaaranżował waszą wizytę? To takie słodkie z jego strony! - powiedziała po chwili, gdy przypomniała sobie o obecności przyjaciół. Neville zachłysnął się powietrzem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chciałabym zobaczyć, jak mu mówisz, że zrobił coś słodkiego! - wydusiła z siebie Ginny, z trudem dławiąc śmiech.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona potrząsnęła głową.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jak mu się odwdzięczycie? Severus może być tak złośliwy, że posłałby was na szlaban na przykład z Filchem. Jesteście pewni, że nasze spotkanie jest tego warte?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona podsunęła Neville'owi krzesło swojego męża, a Ginny posadziła bliżej siebie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli masz się przez to z nim kłócić, to nie. Ale teraz to jest nieważne. Opowiadaj o swoim małżeńskim życiu. Wyglądasz na bardzo zmęczoną.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona ziewnęła.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bo trochę jestem. Dam wam radę: nigdy nie miejcie nawet najmniejszego zamiaru zostać nauczycielem. Nie macie pojęcia, jak ciężka jest to praca. Mój plan lekcji był zawsze dość przeładowany, ale godziny spędzone na nauczaniu to nawet nie połowa czasu, który muszę poświęcać - wyznała, układając pergaminy w rogu swojego biurka. - Severus pracuje nawet ciężej ode mnie. Codziennie rano wstaje przed piątą, żeby zacząć warzenie eliksirów i nigdy nie kładzie się spać przed północą. - Hermiona rozejrzała się dookoła i uśmiechnęła niepewnie. - Harry i Ron nie chcieli przyjść czy nie zostali zaproszeni?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Ginny i Neville wymienili spojrzenia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może przyjdą później - odpowiedział chłopak. - Gdy wychodziliśmy, pracowali nad esejami z Transmutacji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jasne... - westchnęła Hermiona i dodała nieco zmienionym głosem: - Podwieczorek dla trzech osób proszę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Natychmiast na jej biurku znalazły się talerze z plackiem, rogaliki i paluchy, dzbanek herbaty i jeszcze jeden dzbanek z sokiem dyniowym. Trzy filiżanki i trzy talerzyki pojawiły się później. Dziewczyna skrzywiła się lekko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wciąż źle się czuję, gdy wykorzystuję skrzaty domowe - wyjaśniła. - Ale naprawdę nie mam czasu na wiele czynności, a one chętnie pomagają.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona wskazała ręką na poczęstunek, zachęcając gości do degustacji.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Koniec ze wszą? - zapytał Neville, podnosząc rogalika i smarując go porzeczkowym dżemem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie wesz, tylko W.E.S.Z.! - Hermiona odpowiedziała z tęgą miną, a po chwili westchnęła i dodała. - Nie, nie na zawsze. Minerwa przekonała Griggy, żeby ze mną rozmawiała. Jest najstarszą skrzatką w zamku i czasami wpędza mnie w niemałe zakłopotanie. Wiedziałeś, że skrzaty bały się sprzątać w wieży Gryffindoru po tym, jak zostawiałam im czapeczki i to Zgredek musiał brać całą pracę na siebie? Musiałam obiecać, że nie będę ich obdarowywać, dopóki nie będę miała żadnego z nich za współpracownika.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej policzki oblały się szkarłatem, gdy sobie o tym przypomniała. Była miło przyjęta do grona nauczycieli przez większość z nich - poza Sybillą, która przewidywała szczególnie makabryczne proroctwa i, co zaskakujące, Vereną Vector, która była postrzegana za raczej miłą - ale nie spodziewała się, aby którykolwiek z jej nowych kolegów zgadzał się z jej poglądem o uwolnieniu skrzatów. Severus nie komentował tego tematu, ale Hermiona podejrzewała, że on po prostu zachowywał treściwe komentarze na lepsze okazje.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wszyscy ci to mówiliśmy - zauważyła Ginny, mówiąc z buzią pełną ciasta. - Skrzaty domowe lubią swoją pracę. Do niej się urodziły.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Fakt, że urodziły się w niewoli nie oznacza, że tak musi być! - stwierdziła Granger, nalewając sobie słodkiej herbaty z mlekiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale może zmuszanie ich do samodzielności, podczas gdy one tego nie chcą i nie są na to gotowe, też nie jest dobrym postępowaniem - wtrącił Neville. - To tak, jakby zmuszać pisklę, by wyleciało z gniazda, gdy nie ma na to jeszcze wystarczająco dużo sił. Pisklak spadłby i zginął na miejscu. - Jego okrągła, wesoła twarz nagle przybrała poważniejszy wyraz. - To dlatego byłem taki słaby na lekcjach Snape'a. Bałem się być magiczny. Babcia i reszta rodziny zmuszała mnie, żebym był taki jak ojciec, poszedł w jego ślady. Tyle, że jedynym, co wiedziałem o tacie było to, że ostatecznie razem z mamą wylądowali w Mungu. Ja tego nie chcę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale to Severusa się bałeś. Na trzecim roku był twoim boginem, pamiętasz? - wytknęła Hermiona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To było głupie, prawda? - powiedział Neville, przypominając sobie jeden nieuważny moment jego dzieciństwa. - Mój wujek Algie, ten sam, który dał mi ropuchę, zwykle zrzucał mnie z mostu, żeby zmusić mnie do użycia magii. Profesor Snape nigdy nie podniósłby na mnie ręki i wątpię, by kiedykolwiek to zrobił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Groził ci, że otruje Teodorę - przypomniała Hermiona, nerwowo gniotąc rogalika w dłoni. Ginny odkroiła kolejny kawałek ciasta, obserwując swoimi jasnymi oczami okruchy spadające na talerz jej przyjaciółki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, jak mówiłem - to było zmuszenie mnie do rzeczy, do której nie byłem gotowy. Patrząc na tamto zdarzenie z perspektywy czasu zakładam, że Snape miał pod ręką jakieś antidotum. W końcu przywrócił Teodorze normalne rozmiary dość szybko, nie? - uśmiechnął się ciepło do Hermiony. - Jeszcze nie zdążyłem ci podziękować.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Za co?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślałem, że nie mam już szans na kontynuację Eliksirów do OWTMów. Zbyt późno odkryłem, że jednak chciałbym zdawać ten przedmiot i nie nadrobiłbym pewnie całego materiału.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona skinęła głową. Wiedziała o tym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Musiałabyś widzieć, jak bardzo zdziwiony byłem, gdy Snape podszedł do mnie w poniedziałek i zaproponował jeszcze jedną szansę. Oczywiście przez cały rok będę musiał pracować z Malfoy'em, ale to jest odpowiednia cena. Teraz, gdy jesteś nauczycielką, Malfoy jest najlepszy w klasie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severus dał ci drugą szansę? Pozwolił ci wrócić na lekcje? - zdziwiła się Hermiona.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak. Ty go o to nie prosiłaś? Byłem prawie pewien, że ty za tym stoisz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<i><span style="font-size: medium;">Przecież to nie tak, że proszę cię o możliwość powrotu Neville'a na twoje lekcje lub o to, byś przyznał punkty Gryffindorowi.</span></i><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;"><i>- </i>Chyba jednak byłam to ja. Szczerze mówiąc, Severus nie przyznał, że ma zamiar dać ci szansę. Nawet nie przypuszczałam, że to zrobi. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Powinna czuć się szczęśliwa, ale poczuła lodowate ukłucie w okolicy serca. Takie zachowanie nie było do niego podobne. Tak bardzo narzekał, że musiał mieć lekcje Oklumencji z Harrym, a Neville'a przyjął na Eliksiry ot tak? Małżeństwo - czy nawet sama wdzięczność za nie - nie powinno tak zmienić jej męża. Severus musiał mieć jakiś powód i cokolwiek to było, miała pewność, że nie była to taka przyczyna, jakiej by oczekiwała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Głośne pukanie do drzwi wyrwało ją z wiru myśli.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Proszę - powiedziała, a zza drzwi wyłoniły się dwie zawstydzone twarze - twarze Rona i Harry'ego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, jednak przyszliście! - wykrzyknęła z wielkim uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- No ba, że tak - powiedział Ron, spuszczając oczy z poczuciem winy. Ona go nie odwiedzała. Ale on i Harry do niej przyszli. To i tak dużo, prawda? Może nie do końca wybaczyli jej ślub ze Snape'em, ale teraz powinno już być tylko lepiej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: medium;">~*~</span></b></div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">To nie było w porządku. Nie mogła tak tego zostawić. Odłożyła pióro. Eseje trzecioklasistów z Zaklęć mogą zaczekać. Odwróciła się do swojego męża, który także sprawdzał prace uczniów, choć ze znacznie większą wydajnością. Sprawdzał pięć esejów w czasie, w jakim ona zaledwie jeden. Miała nadzieję, że po kilku tygodniach nabierze wprawy, ale w tej chwili nie było to ważne.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Hm? - mruknął i uśmiechnął się wrednie, gdy skreślił cały tekst pracy ucznia.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Severusie, Neville powiedział mi dziś coś, co bardzo mnie zadziwiło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Mężczyzna spojrzał na nią z ukosa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nic, co zrobiłby ten chłopak, nie byłoby w stanie mnie zadziwić - odpowiedział kwaśno.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Próbował wcisnąć jej kit. Jej serce zamarło.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie on coś zrobił, ale ty! - spauzowała, ale Severus wciąż tylko pochylał się nad tym samym esejem i niewątpliwie pisał na nim złośliwy komentarz dotyczący pojemności mózgu autora. - Powiedział mi, że przyjąłeś go z powrotem na lekcje.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- I? - Odłożył pracę, którą właśnie ocenił i zabrał się za kolejną.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przyjąłeś go... Dlaczego? - powiedziała i spojrzała w dół na stos pergaminów na jej biurku, a później znów na swojego męża. On jednak nie zaszczycił jej swoim spojrzeniem. - Dlatego, że cię o to prosiłam?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jeżeli mnie pamięć nie myli, to nie prosiłaś mnie o to.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przygryzła wargę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bezpośrednio nie. Ale poruszyłam ten temat. A ty następnego dnia dałeś mu drugą szansę. Nie uwierzę, że to zbieg okoliczności. Mam rację, prawda?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jego ręka znieruchomiała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc dlaczego?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jestem pewien, że umiesz sama sobie na to pytanie odpowiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Proszę cię, nie bądź względem mnie taki sarkastyczny. Chcę wiedzieć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście. A ja muszę spełnić wszystkie twoje zachcianki? - prychnął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;"><i>Zawsze mówię to, co mam na myśli, chyba że pewne względy na to nie pozwalają. </i>To jego słowa. Czy to był jeden z takich momentów? Przełknęła ślinę i spojrzała na męża, a w jej umyśle zrodziło się okropne i szalone podejrzenie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak, musisz. Czyż nie? - Nie żartowała. Przyłożyła pięść do ust i zacisnęła powieki. - Och, co ja zrobiłam?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- O czym ty mówisz?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie sprawdzał już prac. Oczy Hermiony, które piekły od zbierających się łez, napotkały mętne spojrzenie Severusa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślałam, że mam cię chronić, a nie niewolić! - załkała. Od pierwszej klasy wiedziała, że Severus poważnie traktuje dług życia, ale w ostatnim czasie nawet o tym nie pomyślała. Jak mogła być tak głupia?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wiesz, te dwie czynności niekoniecznie się wykluczają - zaznaczył łagodnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Więc to prawda! O cokolwiek poproszę, jakąkolwiek głupotę wymyślę - ty to zrobisz. Co do joty. Nawet dałbyś Gryffindorowi punty, gdybym o tym wspomniała!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Lepiej by było, gdybym tego nie robił? Powinienem czuć się zadowolony, mogąc wyświadczyć ci przysługę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Poczuła się źle.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Oczywiście, że wolałabym, żebyś tego nie robił. Nie, jeśli robisz to tylko z poczucia obowiązku. Nie potrzebuję tego. Nie chcę tego!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wzruszył ramionami.</span><br />
<i><span style="font-size: medium;"><br /></span></i>
<span style="font-size: medium;"><i>- </i>Może powinnaś szybciej myśleć o konsekwencjach swoich działań? - zapytał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może powinieneś mi powiedzieć, jakie one będą? - odpowiedziała, chowając twarz w dłoniach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Czy to zmieniłoby twoje zdanie? Nie. Więc nie powinnaś mnie winić za to, że nie zwróciłem twojej uwagi na fakt, że nie chcę, abyś o tym wiedziała. - Podniósł kolejny esej. - Powinnaś wrócić do pracy, chyba że chcesz stracić całą noc. A może poprosisz mnie, żebym zrobił to za ciebie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Drgnęła, słysząc pogardliwy ton. Nigdy nie chciała nikogo niewolić; ani skrzatów, ani tym bardziej Severusa. Teraz jednak niewoliła ich wszystkich.</span><br />
<br />Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-34272010288573802072016-01-28T12:43:00.000-08:002017-08-06T05:18:21.866-07:00Rozdział 11. Pierwsza zasada szantażu<span style="font-size: medium;">Nie zważając na czujne oczy i uszy nastawione na nią, Hermiona upuściła łyżkę z płatkami owsianymi i spojrzała na artykuł. Gdyby mogła wzrokiem wzniecać pożary, gazeta już stałaby w płomieniach.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zabiję ją! - wymamrotała. - Transmutuję w talerz i zbiję!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej mąż spojrzał na nią znad swojego śniadania i wyrwał gazetę z rąk.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Na Salazara - powiedział, czytając z uniesionymi brwiami. Po chwili oddał <i>Proroka </i>Hermionie, a jej ręce zacisnęły się na gazecie. Pomona Sprout, która przeczytała artykuł nad ramieniem Severusa, odwróciła się teraz do reszty nauczycieli i przekazała im świeże informacje. - Co zrobiłaś Ricie, że tak ją rozzłościłaś?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona nie miała najmniejszego zamiaru ukrywać, że to ona, a nie Severus, jest przyczyną tej publikacji. Jej ostrzegawcze spojrzenie nie zdołało zmazać tego wrednego uśmieszka z ust jej męża, więc pochyliła się ku niemu i wysyczała do ucha.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jest nierejestrowanym animagiem. Złapałam ją latem, po czwartym roku, gdy była przemieniona w żuka i zamknęłam w słoiku, żeby dać jej nauczkę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus zacisnął usta i rzucił Muffliato, zanim się odezwał. Zarumieniła się na nieme upomnienie, że szept nie jest wystarczającą ochroną przed podsłuchiwaniem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Właśnie widzę. Wybrałaś opcję, by skonfrontować się z nią i utrzeć jej nosa swoim zwycięstwem. Tak bardzo w stylu Gryfonki. Pewnie uważałaś się za niezwykle mądrą.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Skrzywiła się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szkoda, że nigdy nie uczyłaś się przebiegłości od Ślizgonów - ciągnął Severus. - Pierwsza zasada szantażu brzmi: <i>Nigdy nie sprawiaj, by część zarzutów przeszła na ciebie. </i>Nie mam wątpliwości, że Rita zdała sobie sprawę, że teraz nie możesz jej wydać bez stawienia czoła oskarżeniom, że pomagałaś jej i kryłaś ją przez ostatnie dwa lata. Byłoby bezpieczniej, gdybyś wtedy powiedziała o tym chociaż Albusowi, jeśli nawet nie samemu Ministrowi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Teraz to wiem - mruknęła. - Ale wtedy myślałam, że może być później użyteczna. I była. Zmusiłam ją do napisania artykułu do Żonglera o powrocie Voldemorta.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Snape przemyślał, co powiedziała mu żona, w trakcie jedzenia drugiego tosta z dżemem. Hermiona wygładziła wtedy pomiętą gazetę ciężkimi, nerwowymi ruchami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem pewien, czy było warto. Żongler jest tak niepoczytny i rzadko drukowany, że nie osiągnęłaś tym niczego poza tym, że wrogość, jaką do ciebie czuje, przerosła najprawdopodobniej nawet jej złą sławę. Niestety, zemsta rzadko idzie w parze ze strategią, jakiej oczekujesz. Jeśli twoim celem było zapewnienie sobie możliwości współpracy z Ritą w przyszłości, nie powinnaś jej nastawiać wrogo do siebie. Boję się, że postawiłaś przed nami złego wroga.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona spojrzała na męża, zapominając o gazecie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przed NAMI?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus spojrzał na nią, jak na idiotkę. Hermiona nie była jednak pewna, czy spojrzenie miało być naganą czy ostrzeżeniem, że siedzą w tym razem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przypuszczam, że powiedziałaś przyjaciołom o Ricie. Mam jedynie nadzieję, że odpowiednio postarałaś się, by nikt was nie podsłuchiwał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przygryzła wargę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Byliśmy w pociągu, w drodze do domu - przyznała, czerwieniąc się i spuszczając głowę. - Nie wydaje mi się, byśmy mogli zostać podsłuchani.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus uniósł brew.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Co się stało, to się nie odstanie. Mogę tylko mieć nadzieję, że wyciągniesz z tego wydarzenia jakąś lekcję - powiedział, potrząsając głową i powoli wypuszczając z siebie powietrze. - Nie polecałbym ci jej teraz wydawać. Wie, że to byłaś ty i będzie chciała zrobić ci na złość, a przede wszystkim zaszkodzić. Jednak nie wszystko jest jeszcze stracone. Czy Rita może udowodnić, że to byłaś ty? Chyba nie trzymałaś jej w pomieszczeniu, które mogłaby łatwo zidentyfikować, prawda? Albo gdziekolwiek indziej, gdzie mogłaby zobaczyć ciebie lub kogokolwiek innego z wyróżniającymi się cechami?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona wzdrygnęła się na samą myśl o tym.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie jestem aż tak głupia! - zaprotestowała. - Na pewno nie na tyle głupia, żeby robić reporterce striptiz, żeby zobaczyła jakieś znaki szczególne! - powiedziała i spojrzała na męża, który wykrzywił usta z przekąsem. Oblała się rumieńcem i dodała pośpiesznie: - Ani nikomu innemu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">On także się zarumienił. Sięgnął do koszyka z tostami i wziął kolejną kromkę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- No ja myślę - odpowiedział w końcu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Hermiona spojrzała na jego dłonie. Miały takie długie, zgrabne palce. Spod skóry było dokładnie widać niebieskie żyły. Teraz jedna z tych dłoni trzymała zgrabnie nóż, którym Severus smarował tosta cienką warstwą masła i nałożył truskawkowy dżem. Przypomniała sobie szorstkość tych rąk, gdy ją dotykał. De facto stało się to tylko raz, podczas ślubu, gdy musiał ją pocałować. Hermiona złączyła swoje drobne dłonie i położyła na kolanach. Najwidoczniej ich rozmowa dobiegła końca.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przyjście Filiusa zwróciła jej uwagę. Rozmawiał z kimś przy stole Ślizgonów, a później podszedł do niej i pokazał małe, aczkolwiek wykwintne, srebrne, emaliowane pudełko.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Prezent ślubny od młodego pana Malfoya. Pomyślał, że wolałabyś, gdybym to najpierw sprawdził. To było proste, nie tak jak to było z Błyskawicą pana Pottera na waszym trzecim roku. Przejrzałem to wczoraj i zdaje się być wolne od wszelkich klątw i przekleństw. Chciałem to oddać panu Malfoyowi, żeby sam wam to przekazał, ale stwierdził, że będzie lepiej, jeśli ja to zrobię.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Dziękuję. - Hermiona odebrała od kolegi paczuszkę i zachwyciła się jej wzorem. Czerwone róże i zielone liście - po prostu śliczne. Spojrzała na stół Slytherinu, gdzie Draco patrzył na nią z uśmiechem wymalowanym na twarzy i podniósł dłoń, by jej pomachać. Odwróciła się z powrotem do Filiusa. - Nie wiem, jak znalazłeś czas, żeby tak szybko się tym zająć.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nigdy nie zwracała uwagi na plan lekcji nauczycieli, dopóki sama nie dołączyła do ich grona. Plany były horrendalnie przepełnione. Prawie pięćdziesiąt godzin lekcji w klasie plus sprawdzanie wypracowań, nadzór szlabanów, patrolowanie korytarzy i w przypadku niektórych - obowiązki Głowy Domu. Filius uśmiechnął się i wyjaśnił:</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie miałem jeszcze żadnych wypracowań do ocenienia, więc to nie był żaden problem - powiedział i udał się na swoje miejsce.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Nie mogła już dłużej zwlekać. Czuła na sobie wyczekujące spojrzenia Dracona i Severusa. Jęknęła, gdy otworzyła paczuszkę. W środku leżała para podręcznych zegarków wysadzanych rubinami i szmaragdami, każdy ze srebrnym łańcuszkiem. Takie mniejsze wersje zegara z kuchni pani Weasley - zamiast liczb miały słowa: klasa, dom, patrol, podróż, niebezpieczeństwo, śmiertelne zagrożenie. Spojrzała promiennie na męża.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Są dokładnie takie, o jakich marzyłam. Skąd wiedział?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Dwie noce temu tak bardzo pragnęła jakiegoś sposobu, by dowiedzieć się, że Severus jest bezpieczny gdzieś w szkole i teraz go miała. Nie mogła zapomnieć o tym, że przepowiednia mówiła<i> może</i>, a nie <i>na pewno, </i>a ich związek opierał się na nadziei, nie obietnicach,</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Myślę, że zgadł. Wie o mnie trochę więcej niż przeciętny uczeń. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wyciągnął z pudełka zegarek wysadzany szmaragdami i włożył do kieszeni.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Bardzo wygodny prezent. To musisz mi przyznać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Muszę, oczywiście. - Podniosła wzrok, by znaleźć Dracona i zauważyła, że wstał i własnie idzie w jej stronę. Zgryzła wargi, gdy to spostrzegła. Chłopak był wyprostowany, na jego twarzy nie było już śladu uśmiechu. Hermiona nie mogła nie przypomnieć sobie nienawiści, jaką Draco ją darzył.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Matko chrzestna, ojcze chrzestny, mam nadzieję, że przyjmiecie te drobne upominki - powiedział grzecznie. Znowu ją tytułował, choć naprawdę jeszcze na to nie zasłużyła. Jednak mówiąc do niej, nie patrzył jej w oczy, lecz na dłonie. - Proszę, wybaczcie to opóźnienie. Czas od zawiadomienia o ślubie do samej ceremonii był zbyt krótki, by znaleźć wcześniej odpowiedni prezent.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Wspaniale wybrałeś, Draco. Nie mogłeś lepiej trafić.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Wciąż się nie uśmiechał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Możesz dodać do zegarka dodatkową osobę, jeśli chcesz. Na razie oba są ustawione tylko na waszą dwójkę, ale zmiana nie jest trudna. Profesor Flitwick może ci pomóc. - Chłopak ukłonił się, odwrócił i odszedł, nie patrząc nawet na swojego ojca chrzestnego. Odwróciła wzrok od maszerującego nieustępliwie Malfoya i spojrzała na męża, który zmarszczył brwi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jest na ciebie zły - zdumiała się. - Dlaczego? Bo wziąłeś ze mną ślub?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Severus skrzywił się, wciąż patrząc na Dracona, który właśnie opuszczał Wielką Salę. </span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Jest rozgoryczony. Powody nie powinny cię interesować.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zawsze mnie nienawidził - powiedziała. - Przypuszczam, że jest na ciebie zły, bo poślubiłeś mugolaczkę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może za poślubienie osoby, która przyczyniła się do umieszczenia jego ukochanego rodzica w Azkabanie? Czyż to nie byłby wystarczający powód?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Jej dłonie zacisnęły się na pudełku, gdzie leżał samotnie jeden ze srebrnych zegarków.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To nie moja wina, że jego ojciec to kryminalista!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Żaden z powodów jego rozżalenia nie jest twoją winą. - Severus wyciągnął zegarek i spojrzał na niego, zaciskając usta. - Znam Dracona od kiedy się urodził. Będzie traktował cię z całkowitym szacunkiem, bo jesteś moją żoną i będzie chronił ciebie zamiast mnie, jeśli tego wymagać będzie sytuacja. To i tak o niebo więcej niż wiele osób mogłoby się spodziewać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Oczy Hermiony zaszczypały, gdy wyczuła w głosie męża zimną nutę. Opuściła głowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Rozumiem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie - powiedział. - Nie rozumiesz.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">W tonie jego głosu wyczuła zdanie, którego nie wypowiedział. <i>I nigdy nie zrozumiesz.</i></span>Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7942611150871977468.post-51260801978345169362016-01-25T12:43:00.000-08:002017-08-06T05:18:10.520-07:00Rozdział 10. Zimna odraza<span style="font-size: medium;">Profesor Snape stał pochylony nad próbkami Eliksiru Eterycznego, które zostały wykonane i oddane przez jego uczniów. Czekał, aż siódmioklasiści się spakują. Gdy pierwszy z nich otworzył drzwi, by wyjść, przemówił:</span><br />
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Potter, na słówko.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Harry Potter zdjął torbę z ramienia i spojrzał na nauczyciela, który właśnie obrócił w palcach jedną z fiolek, spojrzał na nią po światło i potrząsnął nią z powątpiewaniem. Eliksir powinien mieć fioletową barwę i konsystencję gęstej śmietany. Ten wywar przypominał raczej powidła.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Między Harrym a Snape'em wciąż toczyła się wojna, podobnie jak w zeszłym roku. Harry zastanawiał się, czy odchrząknąć, by przykuć uwagę nauczyciela czy próbować opuścić klasę, podczas gdy <i>tłustowłosy dupek</i> odłożył fiolkę, wpisał krótką notatkę do dziennika i wziął w palce kolejną. Gdyby chłopak odezwał się jako pierwszy, musiałby odnotować to jako porażkę. Jednak z drugiej strony jakiejkolwiek odezwy zostałby przyjęty jako nieposłuszeństwo i ukarany wieczorowym szorowaniem kociołków. To też byłaby klęska.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Gdy wszyscy oprócz tej dwójki opuścili już klasę, Snape w końcu podniósł głowę, spojrzał na Harry'ego i zamknął klasę.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- W przyszłym tygodniu zaczynam uczyć moją żonę Oklumencji. Hermiona chce, żebyś do niej dołączył.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Harry zesztywniał. Miał nadzieję, że w swoim repertuarze miał śmiercionośne spojrzenie godne samego bazyliszka, ale tak nie było. Potrząsnął ponuro głową.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nie zapomniałem, jak skończyły się nasze ostatnie sesje - ciągnął Snape. - Ale jeśli nie zechcesz kontynuować lekcji, może to zaważyć na życiach każdego członka Zakonu, w tym na moim.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Usta Harry'ego wykrzywiły się w paskudnym uśmiechu. O tak.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Chciałbyś tego, prawda, Potter? - wycedził Snape i spojrzał na swojego rozmówcę z zimną odrazą. - Nawet, jeśli przez to Hermiona i jej bezbronni rodzice byliby torturowani razem ze mną. Ilu przyjaciół chcesz jeszcze stracić?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Szmaragdowe oczy płonęły gniewem, gdy patrzyły na bladą twarz profesora. Harry wbił paznokcie w skórę, ale nie odezwał się. Znienawidzony głos znienawidzonego profesora kontynuował. </span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Weasley'ów? Lupina? Pannę Tonks?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- To, że Syriusz nie żyje... To twoja wina! - warknął Harry.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Czy na pewno? Czy to ja nie ćwiczyłem? Czy to ja byłem tym nieposłusznym głupkiem, który wgłębiał się w swoje sny, chociaż miał się tego wystrzegać? Czy to ja rzuciłem się w pułapkę, bo nie uwierzyłem, że członkowie Zakonu się tym zajmą? Przez kogo zginęli pańscy przyjaciele. panie Potter? Który z nas jest za to odpowiedzialny?</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Harry'emu drżały wargi, ale nie spuścił wzroku.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy wcześniej nam nie pomogłeś - powiedział.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- Nigdy nie prosiłeś o pomoc. Ba, nawet jej nie chciałeś!</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Harry pochylił się do przodu z zaciśniętymi pięściami i iskrami w oczach.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- To nieprawda! A co było na moim czwartym roku, gdy powiedziałem panu, że potrzebuję Dumbledore'a, a pan go nie wezwał? Później, gdy znaleźliśmy Croucha, był już martwy i transmutowany w kość.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">Oczy Mistrza Eliksirów zwęziły się ze skupienia.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;">- O czym ty gadasz? Wiedziałem, że Dumbledore za chwilę wychodzi. I miałem zamiar oduczyć cię tego głupiego przywileju biegania ze wszystkim do dyrektora, Potter.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry skierował na profesora swój wzrok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Skąd mogłem to wiedzieć? Myślałem, że u Umbridge tylko grał pan głupie... - zacisnął usta i spiął ramiona. - Próbowałem powiedzieć o panu o Syriuszu w gabinecie Umbridge. Nie dał mi pan żadnego znaku, że wie, o co mi chodzi.</span></div>
<div>
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Może twój mózg jest na tyle niezaradny, że tego nie zakodował? - zadrwił Snape.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry cofnął się pamięcią do tamtego wydarzenia. Według tego, co pamiętał, Snape powiedział mu, że wygaduje głupstwa i kazał Crabbe'owi nie trzymać Nevilla tak mocno, bo nie chce mu się wypełniać papierkowej roboty po uduszeniu Gryfona. Potem wyszedł z sali.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Chwila... Powiedział Ślizgonowi, żeby nie krzywdził Gryfona? Och...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Pomyślę o tym - wymamrotał.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Szacunek, Potter. Masz mnie tytułować - sir albo profesorze.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Sir - wycedził Harry i podniósł z ziemi torbę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zaczynamy w przyszłym tygodniu. Będziemy na ciebie czekać w moim gabinecie w poniedziałek o dwudziestej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Snape przysunął do siebie fiolki i jedną z nich podniósł. Eliksir w niej miał kolor błota z pomarańczowymi przebłyskami.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Okropny, oczywiście... - wymamrotał profesor z uśmieszkiem na ustach. - Zapomniałeś wyłączyć palnik po dodaniu golterii, Potter. Może powinienem załatwić ci korepetycje z Eliksirów? Miałbyś na nie czas, gdybyś zrezygnował z Quidditcha.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry zacisnął zęby, a w myślach uspokajał się, mówiąc sobie, że to tylko puste groźby. Po chwili opuścił klasę i zamknął za sobą cicho drzwi.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Potter kipiał ze złości przez resztę dnia i unikał nawet Rona. Gdy zbliżała się godzina ciszy nocnej, wsunął na siebie pelerynę niewidkę i przemierzał korytarze, aż upewnił się, że wszyscy śpią. Rano zszedł na śniadanie i dowiedział się, że nie był jedynym Gryfonem, z którym Snape odbył rozmowę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- CO powiedział?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville pochylił głowę i rozdziabywał na talerzu jajko, gdy Harry'ego wzrok na nim spoczął.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powiedział, że mógłby pozwolić mi wrócić na jego lekcje, jeśli tylko spędzałbym cały tydzień na warzeniu eliksirów z szóstego roku z Malfoy'em i nie wysadził ani jednego kociołka. Później, gdy już byśmy z Malfoy'em skończyli, dwa razy w tygodniu Snape robiłby mi próby. Wiesz, jestem dobry w Zielarstwie, a w Eliksirach roślin jest dość dużo, więc to mi pewnie pomoże...</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- On sobie z ciebie żartuje. Wiesz, że on nie przepuszcza na swoje lekcje nikogo, kto miał ocenę poniżej W na SUMach - powiedział Harry.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To jest Snape, Harry, a nie bracia Rona. On nigdy nie żartuje. - Neville podniósł wzrok znad talerza. - Zapytał mnie, czy wciąż jest moim boginem. Odpowiedziałem, że nie, bo nie jest nawet w połowie tak straszny, jak Bellatrix. Powiedział, że chciałby zobaczyć, czy fakt, że stałem się pewniejszy siebie wpłynie na to, bym był mniej beznadziejny. - Przy ostatnim słowie Neville starał się jak mógł, by odwzorować szyderczy ton głosu profesora.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale dlaczego? Przecież on nienawidzi cię prawie tak bardzo, jak mnie.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- To proste - wtrącił się Dean. - Założę się, że to dzięki Hermionie. Ron mówił, że Hermiona już rozstawia Snape'a po kątach. Podobno tak mu wczoraj powiedziała.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry pochylił głowę, a czoło i usta ściągnął w wyrazie niedowierzania. Snape nienawidził Hermiony od zawsze. Fakt, że wzięli ślub, nie oznaczał, że miał być dla niej milszy niż dotychczas. Gdzie w ogóle był Ron? Rozejrzał się po sali i zobaczył go, podrywającego Hannę Abbott.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Lavender roześmiała się srebrzystym, złośliwym śmiechem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przecież ma to, czego potrzebuje Snape, nie? I założę się, że profesor nie znalazłby nigdzie chętniejszej partnerki.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Przypuszczam, że durzyła się w nim od lat - dodała Parvati. - Zawsze była skryta, więc nawet nie mogliśmy tego podejrzewać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zawsze było wiadomo, że zrobiłaby wszystko dla dobrych ocen - powiedziała Lavender. Dziewczyna wciąż nie zapomniała, że Hermiona nie pochwalała jej związku z Ronem w zeszłym roku i chowała o to do niej cichą urazę.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Mam nadzieję, że Snape będzie w lepszym nastoju, gdy zaliczy Herm kilka razy... - zapowiedział Dean i dodał, gdy Harry odwrócił się do niego z podniesionymi pięściami. - Ej, Harry, nie atakuj. W końcu są małżeństwem, mogą robić, co chcą, nie?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Żołądek Harry'ego zwinął się w ciasny, twardy supeł. Nie chciał nawet myśleć o czymś takim. To nie było w porządku. Po prostu nie było. Hermiona i ten tłustowłosy, oślizgły, ohydny dupek... Wolał zmienić temat.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Malfoy ci nie pomoże - zwrócił się do Neville'a. - Nienawidzi nas.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Neville wzruszył ramionami i spojrzał na stół Ślizgonów. Malfoy nawet nie udawał, że na nich nie patrzy. Mrugnął do nich i zaśmiał się. Żołądek Harry'ego ścisnął się jeszcze bardziej.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Powiedział, że mógłby, bo w końcu będzie podlizywać się nauczycielowi, jak na dobrego Ślizgona przystało.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- HA! Przecież nie ma dobrych Ślizgonów.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Niespodziewanie Neville zarumienił się.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Też coś takiego powiedziałem. On odpowiedział sztywno i uprzejmie, że ma nadzieję, iż nasza współpraca będzie miła i już nie może się doczekać.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Nie rób tego, stary - powiedział Ron, który własnie pojawił się przy stole i zajął miejsce obok Harry'ego. - Przecież to sztuczka. Jestem pewien!</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Sztuczka? - nie dowierzał Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Tak. Rozmyślałem o tym całą noc i według mnie już chyba wszystko zrozumiałem. Próbują do nas przeniknąć, a gdy już opuścimy nasze mury obronne - BUM! Odwrócą się przeciwko nam i zaprowadzą do wrogów. Pomyślcie - dlaczego Snape zgodził się na ślub z Hermioną? Cholera, on jej nigdy nie lubił.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Harry pokiwał entuzjastycznie głową. W końcu ktoś gadał z sensem.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Sowia poczta rzuciła na jego tosty najnowszy numer Proroka. Sięgnął do kieszeni po kilka Knutów.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Och, Ron, na litość Kirke! Daj sobie spokój... - Kilka miejsc dalej Ginny usłyszała końcówkę rozmowy brata z Potterem. - Snape nie wyda Hermiony ani żadnego z nas Voldemortowi. Nie myślicie chyba, że Dumbledore nie zdążył przez szesnaście lat zorientować się, komu Snape jest posłuszny? Och, i przestańcie rozmawiać o nauczycielach Obrony. Żaden z nich nie wytrzymał na tej posadzce dłużej niż rok.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ale Snape zawsze nienawidził Hermiony. Wyśmiewał jej zęby, gdy Malfoy je zaczarował - Ron wycelował w nią swoją bułką z masłem, a później wziął dużego gryza.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Ludzie się zmieniają. - Ginny odgarnęła jasne włosy z twarzy, by spojrzeć na brata. - Herm powiedziała mi, że nazwałeś ją koszmarem, a to nie popsuło całkowicie waszej przyjaźni. Jeśli nie przeszkadza jej, że mąż jej nie lubi, to tobie tym bardziej nie powinno to wadzić. Poza tym, Snape musi chociaż trochę o nią dbać, bo inaczej zabroniłby jej się z nami zadawać albo robiłby z tego wielki problem. I dba o nią - powiedział mi o tym, gdy go zapytałam - uśmiechnęła się z rozrzewnieniem. - Chociaż tak dokładnie, to powiedział, że nie jest jej opiekunem i zapytał, dlaczego oczekiwałam czegoś innego.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Szczęka Harry'ego, gdyby mogła, uderzyłaby z hukiem o podłogę. Czy wszyscy przymilali się do tego dupka?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Zapytałaś go? Kiedy? - zażądał odpowiedzi. Był pewny, że ktoś rzucił na nią Confundusa.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Po wczorajszej lekcji. Powiedział, że moglibyśmy spędzać ze sobą niedzielne popołudnia na wspólnej herbacie, bo Hermiona potrzebuje kilka godzin przerwy, ale w zamian za to mamy jej nie zatrzymywać na przerwach między lekcjami, gdy jest zajęta.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- On też będzie brał udział w tych <i>herbatkach</i>? - zapytał zdziwiony Neville.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">- Chyba nie sądzisz, że on chciałby spędzać z nami czas?</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-size: medium;">Przetrawiając wstrząsające informacje, Harry spojrzał na zwiniętą w dłoniach gazetę i rozwinął ją, by zobaczyć pierwszą stronę. Pod ogromnym nagłówkiem znalazł równie duże zdjęcie Hermiony sprzed dwóch czy trzech lat. Jej włosy były rozwichrzone jak przy silnym wietrze. Obok znajdowało się zdjęcie wysokiego, szczupłego mężczyzny z prostymi, czarnymi włosami, który stał tyłem do aparatu.</span><br />
<span style="font-size: medium;"><br /></span>
<span style="color: red; font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: large;"><b>SZKOLNA AFERA</b></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">Notoryczna łamaczka serc, <b>Hermiona Granger</b> - pisze Rita Skeeter, Specjalna Korespondentka - która jako czternastolatka uwodziła jednocześnie <b>Harry'ego Pottera</b> i bułgarskiego gracza Quidditcha <b>Wiktora Kruma</b>, może dodać kolejną osobę do swojej listy. Tym razem zuchwała nastolatka chyba złapała się w swoją własną pułapkę. Nie będzie jej w końcu łatwo pozbyć się męża, który potrafi wyczuć każdą truciznę.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">To był podejrzanie szybki ślub. Niegrzeczna nastolatka i jej nauczyciel, Hogwarcki Mistrz Eliksirów i Głowa Slytherinu, profesor <b>Severus Snape</b>, zawarli małżeństwo podczas prywatnej ceremonii, zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Rzekomo miało to na celu umożliwienie dziewczynie ubiegania się bez zastrzeżeń o stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Taka oferta zaskoczy każdego, kto nie słyszał wcześniej o ekscentrycznych ofertach pracy, jakie składał dyrektor szkoły, <b>Albus Dumbledore</b>.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;">Trudniejsza do wytłumaczenia jest pieczęć Ministerstwa Magii na akcie małżeństwa tej bardzo osobliwej pary...</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">Nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, Harry podał Ronowi gazetę. Chłopak przeczytał artykuł, trzymając papier w rękach, jakby ten go parzył, a później zgniótł go w kulkę.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Co się stało? - zapytała Ginny, patrząc na brata. Ron pochylił głowę, wskazując na stół nauczycielski i obrócił kulkę w dłoniach. - O nią chodzi? O Hermionę? - spytała ponownie, wychyliła się zza Colina i Deana, zabrała bratu <i>Proroka </i>i ostrożnie rozprostowała.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: medium;">- Hermiona ZABIJE Ritę - z przekonaniem odpowiedział jej Ron.</span></div>
Thoriehttp://www.blogger.com/profile/00419615344742256754noreply@blogger.com0