- Porozmawiamy tutaj czy w drodze na lunch? - zapytał od progu.
Dziewczyna pomachała Ronowi i kontynuowała przygotowywanie swoich notatek na kolejną lekcję. Jeśli jej przyjaciel był w stanie opuścić posiłek, by z nią porozmawiać, to musiało być coś ważnego.
- Jeżeli masz do mnie żal o odjęte punkty...
Ron usiadł na brzegu biurka Hermiony, by mieć na nią lepszy widok.
- A o czym tu gadać? Zrobiłabyś dla Snape'a wszystko, prawda?
- Nie odjęłam punktów dla niego - zaprzeczyła.
- Zapomnij o punktach! Już powiedziałem, że nie o nie chodzi.
Hermiona zaczęła przekładać eseje na wyznaczone miejsce.
- Więc o co chodzi?
- Twoim boginem jest martwy Snape. Nie ja, nie Harry, Ginny czy Neville, tylko Snape. Kiedy przestaliśmy być dla ciebie najlepszymi przyjaciółmi, dla których zrobiłabyś wszystko? A może tylko czekałaś na okazję, by wyjść za Snape'a? Na trzecim roku nikt nie widział twojego bogina.
Eseje, które trzymała w ręku, spadły na ziemię. Uniosła głowę. Jej oczy płonęły.
- Jak możesz tak mówić po wszystkim, przez co razem przeszliśmy? Ty i Harry zawsze byliście dla mnie najważniejsi. Nie myślałam o Severusie aż do tego roku.
- Czyli do dnia waszego ślubu? Nie bujaj! - Ron położył dłoń na notatkach przyjaciółki. - Nikt nie bierze ślubu z osobą, o której nigdy nie myślał ot tak znienacka! Nie mam pojęcia, czy to wypływa stąd - powiedział, wskazując ręką na głowę - czy niżej! - Ron na samą myśl skrzywił się. - Ale nie wmawiaj mi, że nigdy o nim nie myślałaś!
Policzki Hermiony oblały się szkarłatem, lecz po chwili zbladły. Niepokój, który Hermiona nosiła w sercu od pewnego czasu, teraz przybrał na sile. Później. Upora się z nim później. W nocy.
- Ta cała historyjka zdaje się być ułożona przez ciebie - kontynuował Ron. - Najpierw okłamałaś nas, że chcesz być sama, by mieć szansę go złapać, a potem okazało się, że bierzesz z nim ślub.
Wbiła paznokcie we wnętrze dłoni. Z trudem przełknęła ślinę.
- Nie planowałam tego. To po prostu się stało. Nie chciałam was martwić moimi koszmarami, a wiedziałam, że on może mi pomóc, jeśli przekonam go do wysłuchania mnie. Żeby go przekonać do rozmowy ze mną, wymyśliłam sobie wytłumaczenie: ulepszenie przepisu na Wielosokowy.
Ron zacisnął usta i uniósł głowę. Hermiona przełknęła ślinę i kontynuowała.
- Nie spodziewałam się, że Albus może zaproponować mi pracę, ale zrobił to i nie mogłam odmówić. Nie, jeśli alternatywą było przysłanie kogoś z Ministerstwa, kto mógł być jeszcze gorszy od Umbridge. Przynajmniej w końcu możecie uczyć się, jak się bronić. Wiesz, że to będzie nam wszystkim potrzebne.
Wstała i machnęła różdżką w stronę tablicy, która stała się czysta.
Ron też wstał. Czuła jego spojrzenie na swoich plecach.
- Powinnaś była najpierw porozmawiać o tym z nami. Musiało być jakieś inne wyjście - stwierdził stanowczo.
Odwróciła się do niego, oparła się o tablicę i przygryzła wargę.
- Naprawdę nie było żadnego. Myślisz, że nie próbowaliśmy znaleźć żadnej alternatywy? Severusowi też nie podobała się wizja małżeństwa. Ale on nie wykręca się od swoich powinności. Tak w ogóle, dlaczego rozmawiasz ze mną o tym teraz, gdy minęło tak dużo czasu?
Ron nieco się zgarbił.
- Dobrze wiesz, że nie jestem dobry w sprzeczkach i nigdy taki nie byłem. Pada mi na głowę, gdy jestem wściekły, a wtedy ty odchodzisz zła i obrażona, a w efekcie nigdy nie dochodzimy do zgody. Hannah powiedziała, że jeśli poczekam i przećwiczę, co chciałbym powiedzieć, to może chociaż raz mi się uda. - Jego otwarta, piegowata twarz była tak różna od twarzy Severusa przywykłej do grymasów. - Ja nie chcę się z tobą kłócić. Chcę tylko wiedzieć. Muszę wiedzieć, Hermiono. Stawką jest życie. Szalejesz za nim; nawet nie próbuj zaprzeczać. Ale czy masz pewność, że on jest naprawdę po naszej stronie? Proszę o obiektywną ocenę, oczywiście. Jesteś pewna, że on nie użyje cię, by zdradzić Harry'ego?
Otworzyła usta, zamknęła je, przełknęła ślinę i otworzyła je ponownie. Ron zasługiwał na prawdę. Najlepiej będzie, jeśli go teraz nie okłamie.
- Nie mogę wyjawić ci wiele, ale jestem pewna. Nie widzisz, że jego życie opiera się na zaufaniu Voldemorta w to, że nie mamy dowodów na jego zdradę? Musicie sami zdecydować, czy ufacie w mój osąd czy nie.
~*~
- Panie Potter, proszę na słówko - powiedział Snape bez podnoszenia głowy, gdy uczniowie, wychodząc z klasy, zostawiali fiolki na jego biurku.
- Tak, proszę pana.
Harry zacisnął zęby i pomachał Ronowi. Obiecał Hermionie, że będzie się starał o dobre relacje z nauczycielem. Poza tym nie miał zamiaru dawać Snape'owi powodu, by ten mógł go oskarżyć o wybuch kolejnej sprzeczki.
- Wystarczająco dużo czasu już zmarnowaliśmy. Mam nadzieję, że jesteś gotowy, by od jutrzejszego wieczoru wznowić nasze lekcje. - Snape podniósł najbliższą fiolkę i przechylał ją na boki, patrząc, jak szkarłatna ciecz odbija się od ścianek. - Dwudziesta, jak dotychczas.
- Tak, proszę pana. - Harry obserwował Snape'a, który właśnie wpisał notatkę do swojego dziennika i podniósł kolejną fiolkę.
- Coś jeszcze, panie Potter? - Niemrawo potrząsnął fiolką. Odłożył ją na miejsce i zapisał kolejną notatkę.
- Nie powinienem był zaglądać do pana Myślodsiewni - wyrzucił z siebie Harry. - Myślałem, że może znajdę tam jakieś informacje o Departamencie Tajemnic. Nie sądziłem, że znajdę pana prywatne wspomnienia.
- Rozumiem. Więc to jest pewien rodzaj przeprosin?
- Chyba tak. Tak. Przepraszam. Przepraszam, że tam zajrzałem i przepraszam za to, co robił mój tata. Był... - Harry szukał odpowiedniego słowa, ale nie umiał znaleźć innego określenia niż to, którego używał Syriusz. - Był idiotą.
- Wręcz przeciwnie. W swojej przebiegłości był niemal ślizgoński. - Snape zgniótł w dłoni pióro, a ono trzasnęło. - Nie zamierzam dalej dyskutować na ten temat. Przeprosiny za pana własne zachowanie są przyjęte. Nie oczekuję żadnych innych. Wybaczam panu, panie Potter.
Harry zawiesił torbę na ramieniu, zawahał się, czy powinien wyjść i odłożył torbę z powrotem na podłogę.
- Nie potrafię przestać martwić się o Hermionę. Bardzo pana lubi. Jeśli kiedykolwiek nazwie ją pan szlamą...
- Nie potrzebuję wskazówek, jak radzić sobie z własną żoną! - Spojrzenia czarnych i zielonych oczu spotkały się. Snape powoli rozluźnił dłonie. - Twoje zmartwienie o przyjaciółkę jest... - Wziął głęboki oddech i zwiesił głowę, głos zamieniając w szept. - Godne podziwu, Potter.
- Nie powinienem był zaglądać do pana Myślodsiewni - wyrzucił z siebie Harry. - Myślałem, że może znajdę tam jakieś informacje o Departamencie Tajemnic. Nie sądziłem, że znajdę pana prywatne wspomnienia.
- Rozumiem. Więc to jest pewien rodzaj przeprosin?
- Chyba tak. Tak. Przepraszam. Przepraszam, że tam zajrzałem i przepraszam za to, co robił mój tata. Był... - Harry szukał odpowiedniego słowa, ale nie umiał znaleźć innego określenia niż to, którego używał Syriusz. - Był idiotą.
- Wręcz przeciwnie. W swojej przebiegłości był niemal ślizgoński. - Snape zgniótł w dłoni pióro, a ono trzasnęło. - Nie zamierzam dalej dyskutować na ten temat. Przeprosiny za pana własne zachowanie są przyjęte. Nie oczekuję żadnych innych. Wybaczam panu, panie Potter.
Harry zawiesił torbę na ramieniu, zawahał się, czy powinien wyjść i odłożył torbę z powrotem na podłogę.
- Nie potrafię przestać martwić się o Hermionę. Bardzo pana lubi. Jeśli kiedykolwiek nazwie ją pan szlamą...
- Nie potrzebuję wskazówek, jak radzić sobie z własną żoną! - Spojrzenia czarnych i zielonych oczu spotkały się. Snape powoli rozluźnił dłonie. - Twoje zmartwienie o przyjaciółkę jest... - Wziął głęboki oddech i zwiesił głowę, głos zamieniając w szept. - Godne podziwu, Potter.
~*~
Hermiona zaabsorbowana oglądaniem regału podskoczyła, gdy jej mąż przemówił.
- Powinnaś usiąść i wziąć się do pracy. Eseje trzeciorocznych o akromantulach same się nie sprawdzą.
Przytaknęła i po raz kolejny przejechała palcem po krawędzi drugiej od góry półki po jej lewej stronie.
- Wiem - powiedziała, wyciągnęła losową książkę o Transmutacji i obróciła ją w dłoniach. - Severusie, myślałam o Więzi Przeznaczenia. Powiedz mi słowo w słowo to, co słyszałeś. Nigdy mi tego nie cytowałeś.
Usłyszała szuranie krzesła o podłogę. Najwidoczniej Severus odsunął się od biurka. Nie spojrzała na niego.
- Wszystko powinno być tak, jak to widzisz, nie powinienem dożyć do grudnia zimowego, chyba że ślub rychły weźmiemy przed początkiem roku szkolnego. Moje wargi powinny uszczelnić naszą więź, złamana moc uzdrowieje, zimne serca staną się czułe, a uścisk żalu zelżeje - wyrecytował. - Dlaczego o to pytasz?
Otworzyła książkę i spojrzała obojętnie na pół-człowieka pół-ptaka. Przełknęła ślinę i szybko zamknęła wolumin.
- Jesteś pewien, że powiedziałam moje wargi, a nie twoje wargi? - wymamrotała, mając świadomość, że para czarnych oczu intensywnie na nią patrzy.
- Tak. Ale to nie ma znaczenia.
Nieznacznie obróciła się w jego stronę i ponownie otworzyła książkę, ale na innej stronie. Papuga z dziobem tukana patrzyła prosto na nią.
- Właśnie może mieć... Ponieważ, gdybym w twoich snach powiedziała twoje wargi, byłabym pewna, że masz rację i chodzi o pocałunek na ślubie. Ale... - Zamknęła książkę i odłożyła ją na półkę. Odchrząknęła i oblizała usta. - Ale nie chodzi o pocałunek, Severusie. Mam jeszcze jedną parę... wiesz, warg. Myślę... Myślę, że to o nie może chodzić. Ja chcę, no, zrobić to, co musimy. - Skończyła i skierowała się w stronę męża, wpatrując się w jego dłonie.
- Nie - powiedział stanowczo.
Odważyła się na niego spojrzeć. Zobaczywszy jego gniewny wzrok, oblizała ponownie usta i spuściła oczy. Zacisnęła pięści na materiale szaty.
- Nie uważasz, że mam rację, czy nie zrobisz tego? - zapytała.
- Ty tego nie chcesz, więc ja tego nie zrobię. - Brzmiał, jakby był rozdrażniony. Ponownie przełknęła ślinę.
- Ale jeśli to uratuje twoje życie...
Usłyszała szelest papierów spadających na ziemię i ponowne szuranie krzesła. Odważyła się spojrzeć na Severusa jeszcze raz. Siedział sztywno wyprostowany, całym sobą zwrócony do niej.
- Hermiono, spędziłem połowę życia w niewoli jednego lub drugiego pana. Odmawiam narzucania innej osobie swoich osobistych życzeń czy potrzeb, zwłaszcza tobie, niezależnie od powodu.
Przygryzła wargę i oparła się o regał. Odczuła wpijanie się półek w jej łopatki i pośladki. Czyli tego dnia, gdy podzieliła się z nim swoją wiedzą o snach, miała rację. Wolałby umrzeć niż ją poślubić, jednak z innego powodu niż przypuszczała.
- Ale chodzi też o mnie. Powiedziałeś, że jeśli Voldemort zabije ciebie, zabije też mnie i moich rodziców.
- Nie, Hermiono - powtórzył.
- Chyba powinnam mieć coś do powiedzenia w kwestii mojej śmierci!
Westchnął głośno i wytłumaczył z niewiarygodną cierpliwością.
- Przepowiednia nie wskazuje jasno, o jakie wargi chodzi, zatem to od nas zależy, jak to zinterpretujemy. Nie musimy wychodzić poza minimalny wymóg. Rytualny pocałunek na naszym ślubie uszczelnił naszą małżeńską więź. - Zacisnął wargi. - Nie pozwolę, żebyś zmuszała się do czegoś, czego nie chcesz; do czego nie jesteś gotowa.
- Ja... chcę. Jestem gotowa - powiedziała, mocniej ściskając szaty w dłoniach.
- Nawet nie jesteś w stanie tego nazwać w mojej obecności. Nie. Mamy resztę życia, by o tym pomyśleć.
- Jeżeli pożyjemy wystarczająco długo! - wykrzyknęła.
- Jak możesz twierdzić, że jesteś gotowa na taką bliskość, skoro w ogóle się nie dotykamy, nie wspominając już o pocałunkach?!
Na jej policzki wpełzły rumieńce, jednak nie miała zamiaru się poddać.
- A czyja to jest wina?
To był jego pomysł, żeby wybrać rodzaj ceremonii, który nie wymaga konsumpcji związku i mieć oddzielne sypialnie.
Severus spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
- Oczywiście twoja.
Otworzyła usta i po raz pierwszy od początku rozmowy stanęła przodem do męża.
- Moja? - załkała. - Czekałam na ciebie! Żebyś mnie pocałował, dotknął czy cokolwiek innego, naprawdę! Żebyś chociaż pokazał, że tego chcesz.
- A ja czekałem na ciebie - przyznał łagodnie, opierając się o oparcie krzesła i wyprostował swoje długie nogi. - Dałem ci swobodę. Nawet w dniu twoich urodzin dałem ci powód, byś mnie przytuliła, żeby rozwiać twoje wątpliwości, czego chcę. Czy odniosłaś wrażenie, że mi się to nie podobało?
Otworzyła usta i szybko je zamknęła. Zaczęła chodzić w tę i z powrotem wzdłuż regału. Stanęła, oparła ręce o biodra, a plecy o półkę.
- Myślałam, że nie jesteś mną zainteresowany. Nigdy nie dotknąłeś mnie, jeśli nie zrobiłam tego pierwsza.
- Dokładnie. Dlatego powinnaś od razu zrozumieć, że nie pocałuję cię, jeśli ty nie zrobisz tego pierwsza. To w twoich rękach spoczywa decyzja, kiedy chcesz posunąć się dalej. Ja mogę jedynie cierpliwie czekać na ciebie. Jak dotąd byłem bardzo cierpliwy - powiedział, patrząc na żonę. Uniósł kąciki ust.
- Cierpliwy! - prychnęła. - Dlaczego po prostu mi o tym nie powiedziałeś?
- Bo byłem twoim nauczycielem, od kiedy miałaś jedenaście lat. To ty powinnaś wyjść z inicjatywą.
Gwałtownie uniosła głowę. Krążyła po pokoju, unikając trzech stosów książek i jednego stosu czasopism z dwumiesięczną wprawą. Severus podążał wzrokiem za dziewczyną, która w końcu stanęła kilka kroków przed nim.
- Czyli dla ciebie wciąż jestem małym dzieckiem - wymamrotała, rozcierając palcami ból w klatce piersiowej.
- Nie - przyznał. - Jest na odwrót. Mam nadzieję, że gdzieś z tyłu głowy nie uważasz mnie wciąż za swojego surowego nauczyciela, któremu przez wiele lat chciałaś zaimponować. Czy wciąż zrobiłabyś wszystko, by zdobyć moje uznanie? Czy to, co robisz, jest kierowane twoją wolą czy robisz to, bo uważasz, że ja tak chcę? Nie zauważyłaś, jak ostrożnie unikałem twoich najświeższych wspomnień podczas lekcji Oklumencji? Nie będę napierał na twoje osobiste przemyślenia i ten napór się nie zwiększy. Kiedy będziesz gotowa postąpić krok dalej, będziesz o tym wiedziała. - Z oczu męża Hermiona wyczytała mieszaninę wyzwania i zaproszenia. - Kiedy będziesz w stanie powiedzieć mi o tym bez jąkania, też będę wiedział, że jesteś już gotowa.
Hermiona spojrzała na niego.
Chłopcy! Czy mają siedemnaście lat czy trzydzieści siedem, są tak samo niepojęci. Zmarnowaliśmy tyle tygodni tylko dlatego, że nie chciał mi powiedzieć, co mu chodzi po głowie. Idiota!
Po chwili stała już między kolanami Severusa, dotykając jego twarzy w niemym zaproszeniu, by na nią spojrzał. Przybliżyła się jeszcze o krok i ujęła jego twarz w dłonie. Miał takie szorstkie policzki... Pochyliła się. Jego wargi były chłodne, ale ich wnętrze było ciepłe. Nie obchodził jej fakt, że włosy jej męża były śliskie od mikstur, a jej szyja zaraz się złamie.
Po chwili zaczęły boleć ją również plecy, więc usiadła Severusowi na kolana, opierając się o jego tors. Czuła bicie jego serca. A może to jej serce tak waliło? Uśmiechnęła się między pocałunkami, jeszcze mocniej wtulając się w męża. Nieco się osunął, aby miała więcej miejsca. Niemal czuła, jak Severus odwzajemnia jej uśmiech, ale nie otworzyła oczu, by to zobaczyć.
Po dłuższej chwili przypomniała sobie, że chciała mu coś powiedzieć. Zacisnęła ręce na guzikach jego szaty. Właściwie... Co ona chciała powiedzieć?
- Chodź do łóżka - wyszeptała, gdy już sobie przypomniała.
Zamknął ją w szczelnym uścisku, ale cofnął głowę, zmrużając oczy.
Spojrzała na niego z nadzieją, rysując kółeczka na jego klatce piersiowej. Podniósł dłoń i splótł palce z jej palcami. Czas zdawał się zatrzymać. Jej usta czuły się niewiarygodnie nagie.
- Nie - powiedział, gdy jego oddech uspokoił się na tyle, że mógł mówić. - Nie dziś.
- Przecież się nie jąkałam. - Gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że to było ważne, ale nie mogła sobie przypomnieć, dlaczego.
Oparł swoje czoło o jej tak, że czuła jego oddech na policzku.
- To się nie liczy - wyszeptał.
- Ale...
- Chcesz zmienić nasze życie - wytłumaczył łagodnie. - Nie myśl, że tego nie chcę, ale muszę mieć pewność, że całkowicie to przemyślałaś. Powinniśmy o tym porozmawiać, gdy będziemy trzeźwo myśleli. Zanim któreś z nas bezsensownie pocałuje drugie.
Wyplątał dłoń z jej włosów i pogłaskał po policzku. Odwróciła twarz, chcąc pocałować jego palce i zetknęli się nosami. Dreszcz rozbawienia przeszedł ich ciała, począwszy od złączonych dłoni.
Chciała spojrzeć na niego z gniewem, ale gdy ich oczy się spotkały, a Severus uśmiechnął się, nie mogła zrobić nic innego, jak tylko odwzajemnić uśmiech.
- Głuptasie - powiedziała. - Nie zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu?
- Pozwolę sobie na płomyk nadziei, że jakoś to przeżyjemy - odparł, wciąż gładząc jej policzek. - Gdy jesteś przy mnie, czuję, że jestem w stanie stawić czoła wszystkiemu.
Oparła głowę na miejscu złączenia jego szyi i ramienia, kładąc policzek na fałdzie szorstkiej wełny, a usta przywarła do nagiej skóry męża.
- Mam taką nadzieję - wyszeptała. Podekscytowała się faktem, że na jej bliskość Severus zareagował dreszczem. Przycisnął jej dłoń do swojego serca, które było jeszcze bardziej niespokojne niż jego oddech. Hermiona czuła pod palcami, jak łomocze.
Złożył pocałunek na jej włosach. Wolną ręką bawił się jej włosami.
- Taki jest mój plan. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy razem bardzo długo. Chcę mieć pewność, że nie potkniemy się o własne nogi na samym starcie. Co nagle, to po diable.
- Jakie to ma znaczenie, skoro droga jest wyboista? Możemy poćwiczyć, aż dojdziemy do perfekcji - Hermiona dalej nakłaniała Severusa.
- Powinienem był się spodziewać, że to powiesz. Jesteś tak bardzo gryfońska.
- Wiesz, że nie mogę nic na to poradzić - wymamrotała.
- Ależ ja nie chcę, byś się zmieniała.
Zdziwiła się i podniosła głowę z zamiarem spojrzenia Severusowi w oczy. Przypadkowo uderzyła w jego podbródek.
- Ałć! Przepraszam. - Potarła głowę, a on zrobił to samo z bolącym podbródkiem. Zaczerwieniła się. Severus uniósł pytająco brew. - Zawsze myślałam, że nie lubisz mojej gryfońskiej natury.
- Mówiłem ci, żebyś była sobą - przypomniał jej. - Jesteś Gryfonką i nie chciałbym, żebyś się zmieniła. Gdybyś nie była Gryfonką, poświęciłabyś swoje życie dla mnie?
- Może - przyznała. - Gdybym lepiej cię znała. Poza tym nie uważam, że to poświęcenie. Nie jestem jakaś wyjątkowa. Spryt i książki - tak powiedziałam kiedyś Harry'emu. To cała ja. No i w porównaniu do ciebie nie jestem wcale taka mądra.
Severus przybliżył Hermionę do siebie, układając jej głowę w zagłębieniu swojej szyi.
- Nie doceniasz się - powiedział, gładząc jedną ręką jej włosy od czubka głowy aż do pasa. - Nigdy nie znałem kogoś tak wspaniałomyślnego. Przez sześć lat obserwowałem, jak przedkładasz szczęście swoich przyjaciół ponad swoje własne. Teraz to samo chcesz zrobić dla mnie. Nie chcę, żebyś zmieniała się aż tak bardzo, że w końcu nie będziesz już sobą.
- Głuptasie - wyszeptała ponownie. - Nie zauważyłeś, że takie zachowanie sprawia, że jestem sobą?
- Czyli dla ciebie wciąż jestem małym dzieckiem - wymamrotała, rozcierając palcami ból w klatce piersiowej.
- Nie - przyznał. - Jest na odwrót. Mam nadzieję, że gdzieś z tyłu głowy nie uważasz mnie wciąż za swojego surowego nauczyciela, któremu przez wiele lat chciałaś zaimponować. Czy wciąż zrobiłabyś wszystko, by zdobyć moje uznanie? Czy to, co robisz, jest kierowane twoją wolą czy robisz to, bo uważasz, że ja tak chcę? Nie zauważyłaś, jak ostrożnie unikałem twoich najświeższych wspomnień podczas lekcji Oklumencji? Nie będę napierał na twoje osobiste przemyślenia i ten napór się nie zwiększy. Kiedy będziesz gotowa postąpić krok dalej, będziesz o tym wiedziała. - Z oczu męża Hermiona wyczytała mieszaninę wyzwania i zaproszenia. - Kiedy będziesz w stanie powiedzieć mi o tym bez jąkania, też będę wiedział, że jesteś już gotowa.
Hermiona spojrzała na niego.
Chłopcy! Czy mają siedemnaście lat czy trzydzieści siedem, są tak samo niepojęci. Zmarnowaliśmy tyle tygodni tylko dlatego, że nie chciał mi powiedzieć, co mu chodzi po głowie. Idiota!
Po chwili stała już między kolanami Severusa, dotykając jego twarzy w niemym zaproszeniu, by na nią spojrzał. Przybliżyła się jeszcze o krok i ujęła jego twarz w dłonie. Miał takie szorstkie policzki... Pochyliła się. Jego wargi były chłodne, ale ich wnętrze było ciepłe. Nie obchodził jej fakt, że włosy jej męża były śliskie od mikstur, a jej szyja zaraz się złamie.
Po chwili zaczęły boleć ją również plecy, więc usiadła Severusowi na kolana, opierając się o jego tors. Czuła bicie jego serca. A może to jej serce tak waliło? Uśmiechnęła się między pocałunkami, jeszcze mocniej wtulając się w męża. Nieco się osunął, aby miała więcej miejsca. Niemal czuła, jak Severus odwzajemnia jej uśmiech, ale nie otworzyła oczu, by to zobaczyć.
Po dłuższej chwili przypomniała sobie, że chciała mu coś powiedzieć. Zacisnęła ręce na guzikach jego szaty. Właściwie... Co ona chciała powiedzieć?
- Chodź do łóżka - wyszeptała, gdy już sobie przypomniała.
Zamknął ją w szczelnym uścisku, ale cofnął głowę, zmrużając oczy.
Spojrzała na niego z nadzieją, rysując kółeczka na jego klatce piersiowej. Podniósł dłoń i splótł palce z jej palcami. Czas zdawał się zatrzymać. Jej usta czuły się niewiarygodnie nagie.
- Nie - powiedział, gdy jego oddech uspokoił się na tyle, że mógł mówić. - Nie dziś.
- Przecież się nie jąkałam. - Gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że to było ważne, ale nie mogła sobie przypomnieć, dlaczego.
Oparł swoje czoło o jej tak, że czuła jego oddech na policzku.
- To się nie liczy - wyszeptał.
- Ale...
- Chcesz zmienić nasze życie - wytłumaczył łagodnie. - Nie myśl, że tego nie chcę, ale muszę mieć pewność, że całkowicie to przemyślałaś. Powinniśmy o tym porozmawiać, gdy będziemy trzeźwo myśleli. Zanim któreś z nas bezsensownie pocałuje drugie.
Wyplątał dłoń z jej włosów i pogłaskał po policzku. Odwróciła twarz, chcąc pocałować jego palce i zetknęli się nosami. Dreszcz rozbawienia przeszedł ich ciała, począwszy od złączonych dłoni.
Chciała spojrzeć na niego z gniewem, ale gdy ich oczy się spotkały, a Severus uśmiechnął się, nie mogła zrobić nic innego, jak tylko odwzajemnić uśmiech.
- Głuptasie - powiedziała. - Nie zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu?
- Pozwolę sobie na płomyk nadziei, że jakoś to przeżyjemy - odparł, wciąż gładząc jej policzek. - Gdy jesteś przy mnie, czuję, że jestem w stanie stawić czoła wszystkiemu.
Oparła głowę na miejscu złączenia jego szyi i ramienia, kładąc policzek na fałdzie szorstkiej wełny, a usta przywarła do nagiej skóry męża.
- Mam taką nadzieję - wyszeptała. Podekscytowała się faktem, że na jej bliskość Severus zareagował dreszczem. Przycisnął jej dłoń do swojego serca, które było jeszcze bardziej niespokojne niż jego oddech. Hermiona czuła pod palcami, jak łomocze.
Złożył pocałunek na jej włosach. Wolną ręką bawił się jej włosami.
- Taki jest mój plan. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy razem bardzo długo. Chcę mieć pewność, że nie potkniemy się o własne nogi na samym starcie. Co nagle, to po diable.
- Jakie to ma znaczenie, skoro droga jest wyboista? Możemy poćwiczyć, aż dojdziemy do perfekcji - Hermiona dalej nakłaniała Severusa.
- Powinienem był się spodziewać, że to powiesz. Jesteś tak bardzo gryfońska.
- Wiesz, że nie mogę nic na to poradzić - wymamrotała.
- Ależ ja nie chcę, byś się zmieniała.
Zdziwiła się i podniosła głowę z zamiarem spojrzenia Severusowi w oczy. Przypadkowo uderzyła w jego podbródek.
- Ałć! Przepraszam. - Potarła głowę, a on zrobił to samo z bolącym podbródkiem. Zaczerwieniła się. Severus uniósł pytająco brew. - Zawsze myślałam, że nie lubisz mojej gryfońskiej natury.
- Mówiłem ci, żebyś była sobą - przypomniał jej. - Jesteś Gryfonką i nie chciałbym, żebyś się zmieniła. Gdybyś nie była Gryfonką, poświęciłabyś swoje życie dla mnie?
- Może - przyznała. - Gdybym lepiej cię znała. Poza tym nie uważam, że to poświęcenie. Nie jestem jakaś wyjątkowa. Spryt i książki - tak powiedziałam kiedyś Harry'emu. To cała ja. No i w porównaniu do ciebie nie jestem wcale taka mądra.
Severus przybliżył Hermionę do siebie, układając jej głowę w zagłębieniu swojej szyi.
- Nie doceniasz się - powiedział, gładząc jedną ręką jej włosy od czubka głowy aż do pasa. - Nigdy nie znałem kogoś tak wspaniałomyślnego. Przez sześć lat obserwowałem, jak przedkładasz szczęście swoich przyjaciół ponad swoje własne. Teraz to samo chcesz zrobić dla mnie. Nie chcę, żebyś zmieniała się aż tak bardzo, że w końcu nie będziesz już sobą.
- Głuptasie - wyszeptała ponownie. - Nie zauważyłeś, że takie zachowanie sprawia, że jestem sobą?
Ale się ciesze z nowego rozdziału. Juz czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdiał♡
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie, ładnie, ale nazywanie Severusa głuptasem... nie.. po prostu nie :D.
OdpowiedzUsuńRozdział całkiem fajny, jednak jak dla mnie zdecydowanie zbyt słodki. Kompletnie to nie pasuje do Severusa i Hermiony.
Ale wciąż czekam na kolejne rozdziały :)
@Anonim: Gdyby to ode mnie zależało, nie byłoby tyle słodkiego. Ale ja tu tylko tłumaczę ;)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, dlatego absolutnie Ciebie nie krytykuję :) Jedynie mówię, co jest dla mnie nie tak w tym rozdziale :D
UsuńDziękuję za kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń@Anonim: Jasne, rozumiem. :D Mi z resztą ta słodycz też zgrzytała ;)
OdpowiedzUsuńHah czyli się zgadzamy :D myślałaś o tym, żeby napisać coś swojego? :)
UsuńŻeby tylko raz! :D Co chwilę mam jakieś pomysły na różne opowiadania i historie, jednak w najbliższym czasie raczej nic mojego nie powstanie.
UsuńA to szkoda, bo czuję, że byłoby to coś naprawdę fajnego :)
UsuńA mnie się ten rozdział bardzo podobał. Autorka fajnie i nie agresywnie ruszyła z tematem a Ty jak zwykle super przetłumaczyłaś ;) Czekam niecierpliwie na dalsze losy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lucyna : *
Ostatnie dwa rozdziały bardzo mi się podobały, a to, że Hermiona i Severus w końcu zbliżają się do siebie najbardziej. Czekam na ciąg dalszy i dużo weny i czasu życzę wolnego, abyś mogła tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuńWłaśnie wzięłam się za przepisywanie. Nie wiem, ile czasu mi to zajmie. Będę się starać najmocniej, jak się da, żeby dodać rozdział jak najszybciej ;)
UsuńTo czekam z niecierpliwością. Powodzenia ☺
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie - http://myybestenemy.blogspot.com
Już nie mogę się doczekać następnego rozdiału. Ciekawość mnie zrzera co będzie dalej
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział??
OdpowiedzUsuńDroga autorko czy wrócisz na bloga?
OdpowiedzUsuńRównież, zmartwiona dołączam się do pytania.
UsuńDrogie czytelniczki, szykujcie się na powrót :)
UsuńJak zwykle świetnie poradziłaś sobie z tłumaczeniem!;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZrobisz ptezęt na Wielkanoc i dodasz nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńKurcze, rozgryziono moje niecne zamiary...
UsuńCzytałam to opowiadania wieki temu w języku angielskim <3 Teraz znalazłam Twoje tłumaczenie i ponownie zakochałam się w tym paringu. Odwalasz kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o tłumaczenie. Wczoraj w nocy przeczytałam wszystkie 27 rozdziałów i tak jak inni czekam na resztę :)
OdpowiedzUsuńSPAM!
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszą część mojego opowiadania oraz pierwszą recenzję.
http://thatsmyjam-hyeri.blogspot.com
Hyeri xoxo
Głuptasie 😍❤
OdpowiedzUsuńHarrah's Casino Philadelphia - DRMCD
OdpowiedzUsuńWelcome 창원 출장마사지 to Harrah's Philadelphia! We have been a part of the hospitality 서귀포 출장안마 since opening in 광주 출장안마 the '60s. From 김제 출장샵 our expansive 김해 출장마사지 hotel tower, our exciting dining