Rozdział 14. Wystająca drzazga

Hermiona przerwała ocenianie prac uczniów i znów skierowała wzrok w stronę drzwi. Wciąż nie wrócił. Wiedziała, że jeszcze nie powinien. Od kiedy wyszedł, wskazówka jej zegara - prezentu od Draco - cały czas wskazywała niebezpieczeństwo, co było jedynie eufemizmem spotkania z psychopatycznym, niebezpiecznym maniakiem, Czarnym Panem. Wciąż jednak czekała na jego powrót. Pociągnęła nosem i stwierdziła, że nie może zaprzątać tym sobie głowy. Miała do zrobienia zbyt dużo pracy, która sama się nie wykona. Ponownie spojrzała na esej leżący przed nią i przeszły ją ciarki.

Jeźli wszyzdgo idźe zgodnie z planem, wystajonce dżazgi zamieniajom sie w igły. Wtedy muzisz tylko zmienidź krztałt.

Ortografia osoby piszącej była fatalna. Naprawdę, nawet Crabbe i Goyle oddawali chyba lepsze prace na swoim pierwszym roku niż ten uczeń! Choć, jeśli miałaby być całkowicie szczera, czasami wątpiła, czy któryś z nich umiał pisać.

Napisała na pergaminie duże czerwone O i z ulgą odłożyła go na stos uprzednio sprawdzonych wypracowań. Po chwili jednak znów podniosła esej i spojrzała na nazwisko, żeby wpisać do dziennika ocenę odpowiedniemu uczniowi. Jackie Yoo. Patrzyła na te dwa słowa przez kilka dłuższych chwil. Kto to? Dziewczynka czy chłopiec? Och, to ten Puchon z odstającymi włosami, który został przydzielony podczas Ceremonii jako ostatni. Powinna pamiętać. Uczyła go już od półtora tygodnia, jeśli słowo uczyła było odpowiednie, bo wyglądało na to, że chłopak niczego się nie nauczył.

Potrząsnęła zegarkiem, ale nic się na nim nie zmieniło. Mimo wszystko ponownie spojrzała na drzwi. Severusa wciąż nie było. Przygryzła dolną wargę, z której wypłynęło kilka kropelek krwi. Zacisnęła pięści. Zdawała sobie sprawę, że powinna je rozluźnić, ale zamiast tego zacisnęła je jeszcze mocniej. To już godzina! Nie było go już od godziny i nie miała żadnej wskazówki, kiedy mógłby wrócić.

Była idiotką! Dlaczego nigdy wcześniej nie przyszło jej do głowy, żeby zapytać Severusa, ile trwają spotkania z Czarnym Panem? Przecież wiedziała, że takie spotkanie nastąpi prędzej czy później! Niestety, padło na to, że jest wcześniej. Postanowiła, że poruszy ten temat, gdy - jeśli - Severus wróci.

Kolejne wypracowanie było lepsze. Annette Lely miała jako takie obeznanie w temacie. Zadowalający.

Wzięła do ręki kolejny pergamin, ale szybko odłożyła go na miejsce, bo drzwi nagle się otworzyły i wszedł przez nie jej mąż, który wyglądał na zmęczonego i zdenerwowanego.


- Wszystko z tobą w porządku? - Hermiona podbiegła do niego i wyciągnęła w jego kierunku ręce, ale momentalnie zarumieniła się i cofnęła o kilka kroków, jednocześnie opuszczając ręce.

- Oczywiście, że tak. Już zdążyłaś się rozhisteryzować? - spojrzał na nią gniewnie. - Wcześniej byłaś odważniejsza.

Przełknęła nerwowo ślinę. Była głupia, skoro myślała, że obejdzie go fakt, że się o niego martwiła.

- Łatwiej jest mi być odważną, gdy jestem gdzieś indziej i coś robię, niż gdy siedzę w domu i czekam, aż ktoś wróci - powiedziała. - Zazwyczaj jestem zbyt zajęta, żeby się zamartwiać.

- Nie chodziło mi o te śmieszne kłopoty, w które dawałaś się wciągnąć przez ostatnie sześć lat. - Severus zdjął swój płaszcz i powiesił na obładowanym książkami krześle. Przez kilka chwil nie odrywał od niego wzroku. - Jeśli dobrze pamiętam, nie bałaś się dotknąć mojej ręki dwa tygodnie temu.

Przez dobrą minutę Hermiona stała ze wzrokiem utkwionym w plecach męża. Jej wargi ruszały się, lecz z gardła nie chciał wydobyć się żaden dźwięk.

- A tobie zdawało się to nie podobać. Myślałam, że nie chciałeś, żebym to robiła - wydusiła w końcu.

Severus podszedł do najdalej stojącego regału i zaczął wodzić palcem po książkach, które stały na wysokości jego wzroku. Dwie z nich były lekko przekrzywione, więc ustawił je, jak należało.

-Wtedy byłaś jeszcze moją uczennicą. To było nieodpowiednie.

- Biorąc pod uwagę okoliczności - było - odpowiedziała, podpierając dłonie na biodrach. - Nie wierzę ci! To był twój pomysł, żeby mieć oddzielne sypialnie! - Nie, żeby chciała z nim spać, ale nie zamierzała dać się oskarżać o coś, co on sam zrobił.

Severus upuścił wielką, zieloną książkę. "Zaklęcia obronne". Szukała jej trzy dni temu. Severus nie mógł czytać tej książki wcześniej - niektóre strony wciąż były nieporozcinane.

- Najnaturalniejszy środek ostrożności. Chciałabyś być zmuszona do tułaczki po korytarzach za każdym razem, gdy się pokłócimy albo gdybyś chciała trochę ode mnie odpocząć?

- To dlatego wyleciałeś z pokoju, gdy ostatnio się pokłóciliśmy o lekcje Oklumencji Harry'ego? - Hermiona potarła pięściami oczy i opuściła dłonie. - Bo nie mogłeś znieść mojego widoku?

Mężczyzna odłożył książkę na półkę i odwrócił się do żony. Z jego oczu nie dało się nic wyczytać.

- Nie rozumiem, skąd u ciebie wzięło się to groteskowe stwierdzenie, że cię nienawidzę. Mówiłem ci już, że tak nie jest.

Dziewczyna zacisnęła usta i zmrużyła oczy.

- Ale i tak niezbyt bardzo mnie lubisz! Może powiedziałbyś mi, czego ode mnie oczekujesz, a spróbowałabym sprostać tym oczekiwaniom?!

- Oczekuję od ciebie tego samego, czego ty ode mnie, niczego więcej. - Westchnął, gdy zauważył na jej twarzy wyraz niezrozumienia. - Bycia sobą. Żebyś nie bała się powiedzieć lub zrobić coś, czego nie lubię. Bo i tak będziesz to robić, bez wątpienia oboje będziemy, ale nie pozwól sobie, by rządził tobą strach. Jesteś teraz moją żoną, więc pewna swoboda jest dopuszczalna.

Spojrzała na Severusa i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale zamknęła je stanowczo i jeszcze chwilę zatraciła się w myślach.

- Okej, dzięki. - Gdyby powiedział jej o tym wcześniej, przytuliłaby go, gdy przyszedł, ale tego nie zrobił, dlatego nie była w stanie okazać mu czułości z zachowaniem zimnej krwi. Teraz mogła posunąć się trochę dalej.

- Czego chciał od ciebie Czarny Pan?

Teraz także nie mogła nic odczytać z jego twarzy.

- To nie jest pytanie, które powinnaś mi zadać ani takie, na które ja powinienem odpowiedzieć. Takie mam zobowiązanie. Na ten temat mogę dyskutować tylko i wyłącznie z Albusem. - Severus spojrzał na spuszczona głowę żony, splótł dłonie, a dwie cienkie zmarszczki pojawiły się między jego brwiami. - Dzisiaj mamy wyjątek, bo dotyczy to ciebie.

Jej głowa nagle podskoczyła, a oczy rozszerzyły. Wróciła do biurka. Kilka pergaminów niezauważenie spadło na ziemię.

- Tak?

- W rzeczy samej. - Otaksował ją wzrokiem i uniósł wysoko głowę, z jakiegoś powodu nienaturalnie się prostując. Jego głos był zwodniczo delikatny. - Uświadomiono mi, że uczniowie rozmawiają o tym, jakim pantoflarzem jestem. Raczej nie powinnaś mieć z tym nic wspólnego, prawda?

Hermiona poczuła, że się czerwieni.

- Mogli do tego dojść po twoim zachowaniu. Nikt się nie spodziewał, że przyjmiesz Neville'a z powrotem na lekcje.

- Mogliby. - Severus spojrzał na Hermionę z ukosa, uniósł brew i czekał z przerażającą cierpliwością.

Zawstydzona dziewczyna w końcu przyznała:

- Powiedziałam Ronowi, że pokłóciliśmy się o to, że jestem władcza, a ty w końcu zgodziłeś się ze mną, bo wiedziałeś, że mam rację. Przepraszam. Nie wiedziałam, że to wyjdzie na jaw.

- Powiedziałaś coś Weasleyowi i oczekiwałaś, że to zostanie w tajemnicy? - wydukał zdziwiony. Hermiona przygryzła dolną wargę i spuściła głowę.

- Przepraszam. Nigdy bym nie przypuszczała...

- Właśnie. Nigdy byś nie przypuszczała - zaakcentował. Hermiona spojrzała na swoje splecione palce i je rozplotła. Brwi Severusa jeszcze przez chwilę były tak zmarszczone, że niemal łączyły się w jedną, ale stopniowo oddalały się od siebie, a mężczyzna - rozluźniał. - Na całe szczęście nie miało to większego znaczenia. Jak już wcześniej zauważyłaś, plotki mogły wziąć się z mojego własnego zachowania. Jednakże mam nadzieję, że już nigdy nie popełnisz swojego błędu.

Utkwiła wzrok w podłodze. Jeszcze jeden pergamin znalazł się na podłodze, tuż obok jej lewej nogi. Przykucnęła i podniosła tę pracę i kolejne, które dopiero zauważyła. Spostrzegła, że jeszcze ich nie sprawdziła. Wstała, odłożyła eseje na stos, który wyprostowała drżącymi palcami.

- Już się nie zapomnę. Naprawdę bardzo przepraszam.

- Już to mówiłaś.

Spojrzała na Severusa i ponownie odwróciła wzrok. Drugi ze stosów prac też był nierówny, więc i go wyprostowała.

- Zegarek wskazywał na niebezpieczeństwo - wymamrotała i wyciągnęła przedmiot z kieszeni. Wskazówka pokazywała teraz dom.

Severus wzruszył ramionami.


- Nie było gorzej niż zwykle.

- Nie... Nie rzucał na ciebie Crucio? - zająknęła się.

Oparł się plecami o regał. Jednym z długich palców błądził po ustach.

- Crucio? Dlaczego miałby to robić? Przypuszczam, że wyobrażałaś sobie, że Czarny Pan rzuca na nas Crusiatusy na każdym spotkaniu? Głupie dziecko. Jak myślisz, jak długo utrzymałby przy sobie swój ślizgoński gang, jeśli za każdym razem częstowałby go torturami?

Spojrzała w górę na męża i zmarszczyła czoło.

- Ale wyglądałeś na takiego... zmęczonego. Chorego. Kiedy ja... Kiedy ty...

- Kiedy mi się oświadczyłaś? - podpowiedział.

- Kiedy ja... Ja tego nie zrobiłam! Ale tak: gdy rozmawialiśmy o wzięciu ślubu. Nigdy wcześniej nie widziałam cię takiego zmęczonego.

Spojrzał na żonę znad swojego długiego, haczykowatego nosa i parsknął.

- Byłem zmęczony. Nie spałem od trzech tygodni

Z trudem przełknęła ślinę. Oczywiście! Jeśli dla niej to było przygnębiające, by oglądać w snach jego zmasakrowane ciało, to jak bardzo przerażające musiało to być dla niego. Chyba że...

- Zaoferowałeś mi Eliksir Słodkiego Snu. Dlaczego sam go nie wziąłeś?

Zamknął oczy i powoli znów je otwierał. Nie udzielił jednak odpowiedzi, ale lekko odwrócił głowę.

- Chyba że... Nie możesz go brać? Jesteś alergikiem? Nie, to nie możliwe, bo nie byłbyś w stanie warzyć eliksirów. Jesteś... uzależniony!? - To by wyjaśniało wszystko. Skutkami ubocznymi ponownego zażycia Eliksiru po wyjściu z nałogu były uszkodzenia pamięci i utrata bystrości umysłu. Było to gorsze od bezsenności i bardziej by go prowadziło do losu, którego chciał uniknąć.

- Jesteś naprawdę nieznośną panią Wiem-To-Wszystko - odpowiedział.

Puściła przytyk mimo uszu. Nie było warto psuć sobie humoru jeszcze bardziej.

- Jesteś uzależniony? - zażądała odpowiedzi.

- Nie brałem Eliksiru Słodkiego Snu od piętnastu lat, nie pragnąłem od dziesięciu.

- Aż do czasu, kiedy zacząłeś śnić o swojej śmierci każdej nocy. - W jej oczach zebrały się łzy. Nerwowo je przetarła. - Więź Przeznaczenia nie była tylko przepowiednią - zauważyła z goryczą. - Była przekleństwem!

Między nimi nastała nieznośna cisza.

- Dla ciebie nasze małżeństwo jest przekleństwem, prawda? - zapytał w końcu. - Niewiele czasu zajęło ci zmienienie zdania.

Hermiona uniosła głowę i z irytacją wciągnęła powietrze.

- Nie, Severusie! Dla ciebie! Najpierw byłeś zmuszony śnić ten okropny sen każdej nocy, a później wziąć ze mną ślub. A wiem dobrze, że tego nie chciałeś.

Wytarła nos w chusteczkę. Severus znów patrzył gniewnie na regał, a jego głowa skłoniła się tak, że jego włosy zwisały kurtyną wokół jego twarzy. Znała tę pozycję. Już ją widziała. Gdyby go nie powstrzymała, mógłby dąsać się przez kolejne dni. Ale miała pozwolenie. Pewna swoboda. To było tyle, ile potrzebowała. Trochę swobody i odwagi.

Złożyła chusteczkę, schowała do kieszeni i zmniejszyła dystans między nią a Severusem. Położyła dłoń na jego ramieniu. Drgnął, ale nie zrzucił dłoni ani nawet na nią nie spojrzał. Zbierając w sobie całą odwagę, jaką miała, zjechał dłonią powoli w dół, aż jej palce napotkały dużą dłoń Severusa - tak ciepłą, silną i twardą, jak zapamiętała. Pociągnęła ją w górę i pocałowała jej zewnętrzną stronę. Potem przyłożyła ją do swojego wilgotnego policzka. Severus nerwowo odwrócił się do Hermiony, a ich spojrzenia w końcu się spotkały. Jednak nie przemówił.

- Nie zmieniam zdania tak łatwo, Severusie - powiedziała. - Nigdy tego nie robiłam i nie zrobię.

Wciąż był zły, ale kąciki jego ust drgnęły lekko ku górze.

- Jesteś po prostu zbyt uparta, żeby przyznać się do błędu - odezwał się poważnie.

Hermiona zamknęła oczy i wtuliła się w jego dłoń z lekkim westchnieniem. Severus wciąż nie zrobił nic, żeby cofnąć dłoń.

- A ty zbyt uparty, żeby przyznać mi rację, gdy ją mam.

7 komentarzy:

  1. Jaki cudowny rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przyjemny rozdział :) i dobre tłumaczenie oryginału. Good job! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy nastepny rozdzial? Tak sie wciagnelam, ze juz nie moge sie doczekac :) Pieknie tlumaczysz, jestem pod wrazeniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonim: Dziękuję za pochwały! :)
    Kiedy nowy rozdział - nie wiem. Aktualnie przebywam na wakacjach nad morzem i nawet odpowiadając na Twój komentarz siedzę na plaży. Myślę, że czegoś nowego można się spodziewać w przyszłym tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie i czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział. :) Twoje tłumaczenie jest cudowne, jestem ciekawa jak zakończysz to czy masz w głowie następne może z tą parą?

    OdpowiedzUsuń
  6. @Darina989: Na razie nie myślę o tym, co będzie, jak skończę. Jednak gdy mam czas, czytuję angielskie fanfiction HG x SS, więc może coś z tego wybiorę. Jednocześnie jestem otwarta na propozycje. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu znalazłam tłumaczenie tego ff! Biorę się za czytanie, bo język ojczysty to jednak jest to;)

    Zapraszam na http://pet-project.blog.pl/ - ruszam z tłumaczeniem fanfika HG/SS:D

    OdpowiedzUsuń