- Nie powinniśmy iść za nim? - wymamrotała.
Severus zaśmiał się słabo.
- Nic mu się nie stanie. Co może zrobić, poza czekaniem na powrót Dumbledore'a? Aż tak nie ufa Ministrowi, by mnie wydać, a nie napadnie na mnie na korytarzu, skoro nie odważył się mnie przekląć, gdy był tu ze mną twarzą w twarz.
- Może rozpowiedzieć ludziom. - Na pewno Ronowi i Ginny. I może Neville'owi, jeśli zdołałby odciągnąć go od kolegi-Ślizgona.
- Pewnie już to zrobił. To nie ma znaczenia.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytała płaczliwie.
Wstał i podszedł do kominka. Utkwił w nim swój wzrok.
- Mówiłem, że będziesz żałować naszego małżeństwa - powiedział, wciąż stojąc tyłem do niej.
- Nie bądź głupi. - Także wstała i stanęła za nim, nie na tyle blisko, by go dotknąć. - Myślisz, że nie wiem, że to wszystko moja wina? - powiedziała ze wzrokiem na jego sztywnych plecach.
- Nie jest.
- To był mój pomysł, byś zaczął ponownie uczyć Harry'ego i Neville'a. Powinnam była to wcześniej przemyśleć. Byłeś zobowiązany, by wrócić do Sam-Wiesz-Kogo i musisz mieć jakiś powód i wytłumaczenie, dlaczego to zobowiązanie istnieje. Dlaczego mi nie powiesz? Gdybyś mi wszystko wyjaśnił, wycofałabym się. A tak tylko wszystkich narażam na niebezpieczeństwo.
Zaciskała i rozluźniała pięści. W jej oczach zebrały się łzy. Wtedy poczuła na swoim policzku jego dłoń. Patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Nie do końca. Myślisz, że zmieniłbym ustalony sposób działania bez konsultacji z Głową Zakonu?
Otworzyła usta i powoli je zamknęła. Gorący, upokarzający ból promieniował z okolic jej mostka.
- Kiedy? Czy ty poszedłeś z nim porozmawiać tej nocy, gdy się pokłóciliśmy?
- Pewnie.
Zacisnęła pięści i szybko odsunęła się od Severusa. Była zbyt zła, by czuć zażenowanie.
- Trzasnąłeś za sobą drzwiami, udając, że jesteś na mnie wściekły i tak po prostu poszedłeś sobie do Albusa, żeby z nim porozmawiać? Myślałam, że jesteś na mnie zły, płakałam godzinami a ty... cały czas tylko udawałeś!?
Zacisnął usta.
- Jak zwykle od razu dochodzisz do najgorszych wniosków. Oczywiście, byłem wściekły, ale skoro byliśmy już w temacie, musiałem się z tym uporać.
- Mówiłeś, że do perfekcji opanowałeś zdolność do podejmowania korzystnych dla ciebie decyzji bez niczyjej pomocy - zacytowała jego słowa, patrząc na niego z goryczą.
- Co przyniesie korzyści mnie - owszem. Ale tu chodzi o zysk dla wszystkich czarodziejów i mugoli na całym świecie. W przeciwieństwie do ciebie i twoich przyjaciół nie jestem na tyle zarozumiały, by myśleć, że tak ważne decyzje mogę podejmować sam.
Normalnie pociągnęłaby kłótnię. Teraz jednak puściła jego zniewagę mimo uszu.
- Nie rozumiem - przyznała. - On się zgodził? Zapytałeś go, czy nie zrobić z moich przyjaciół przynęty... Tylko z Harry'ego czy ze wszystkich? - Czekała na odpowiedź, lecz Severus przeszedł obok niej i usiadł przy biurku, podniósł pióro i pergamin z pracą, której prawdopodobnie nie sprawdził do końca. - Severusie?
Nie spojrzał na nią.
- Tylko z Pottera.
Podążyła za nim i także usiadła. To był esej, którego ona nie skończyła pisać. Złapała pergamin za róg, by go odebrać, lecz Severus wzmocnił uścisk.
- Zapytałeś Albusa, czy zrobić z Harry'ego przynętę i on się zgodził? - zgłębiała.
Szarpnął za pergamin, lecz ona nie ustępowała.
- Dyskutowaliśmy nad twoją prośbą i jej konsekwencjami. Potem zastosowałem się do instrukcji, jak zawsze to robię - stwierdził, patrząc na nią wilkiem.
- Dlaczego się zgodził? Myślałam, że uwielbia Harry'ego. - Teraz ona szarpnęła za esej, nie na tyle mocno, by go rozedrzeć. Knykcie Severusa pobielały.
- Gryfoni zaryzykują wiele żyć, by ocalić jedno. Ślizgoni zaryzykowaliby jedno ku ocaleniu wielu. - Pergamin wyślizgnął się z jej uścisku. Severus położył go na biurku i wygładził.
- Ale Albus był Gryfonem! - zaprotestowała.
- Był. - Wzruszył ramionami. - Gdy miał jedenaście lat. - Dał jej chwilę, by przetrawiła informację. - Nie jest taki bez serca, jak teraz myślisz. Jakoś by to wyjaśnił, gdy przyszedłby na to czas.
- Gdyby nadszedł czas! - prychnęła. Oczy Severusa powędrowały na esej. - Przed czy po tym, jak wydasz Harry'ego?
- Przed, oczywiście - odparł Severus, kreśląc coś w połowie pergaminu. Zacisnęła zęby. Będzie musiała to teraz przepisać. - Znając zdolności chłopaka do partaczenia każdego planu i strategii, jakie wypróbowujemy, lepiej by było po prostu poinstruować go z wyprzedzeniem. - Podkreślił kilka słów i postawił znak zapytania. - Oczywiście sławny Harry Potter jest zbyt uparty, by się trzymać poleceń. Uważa, że musi wiedzieć już w październiku o planach, które do kwietnia go nie dotyczą.
Ponownie zacisnęła pięści.
- Musisz być taki chłodny w stosunku od Harry'ego? Wiem, że go nie lubisz, ale jest jednym z moich najlepszych przyjaciół.
Odłożył pióro i odwrócił głowę, by spojrzeć na żonę.
- Uwierz mi, Hermiono. Wcale nie jestem w stosunku do niego taki oziębły. Chroniłem skórę tego niewdzięcznika, od kiedy przyszedł na świat i nie mam najmniejszego zamiaru marnować mojego wysiłku.
- Co Albus sobie myślał? - Hermiona zapytała obojętnie. - Znaczy... Czasem się zastanawiam, co miał w planach, gdy zachęcał Harry'ego do niebezpieczeństw. Nasz pierwszy rok, na przykład, gdy przyniósł do szkoły Kamień Filozoficzny. Harry był przekonany, że to było zaplanowane, by dać mu szansę walki z Voldemortem. To miałoby sens, patrząc na to teraz... On miał tylko jedenaście lat! - Skrzywiła się. - Nie wiem, co powiedzieć. Co go skłoniło do takiego planu?
- Może miałaś przedtem rację. To wszystko twoja wina - zaśmiał się złośliwie, gdy rzuciła mu takie spojrzenie, że słodycze z Miodowego Królestwa by zgorzkniały. - To ty nalegałaś, by powiedzieć dyrektorowi o snach. Gdy mu powiedziałem, że naciskasz na powrót Pottera na lekcje Oklumencji, Albus był święcie przekonany, że ma to związek z drugą częścią naszej przepowiedni.
Rzuciła mu krótkie spojrzenie.
- Drugą częścią? Myślałam, że to tylko poetyckie ozdobniki. Ona tylko mówi, że gdy się pobierzemy, to jest szansa, by wszystko dobrze się ułożyło, nie?
- Każde słowo przepowiedni jest ważne. Jeśli druga część nie wnosiłaby niczego nowego, jej istnienie nie miałoby sensu. - Jego głos był przyjemnie niski.
- Och, to miałoby sens - powiedziała wolno i wróciła pamięcią do słów przepowiedni. Twoje wargi uszczelnią naszą więź, złamana moc uzdrowieje, zimne serca staną się czułe, a uścisk żalu zelżeje. - Twoje wargi uszczelnią naszą więź. To oczywiste - chodzi o pocałunek podczas ceremonii. - Pocałunek był tak krótki, że ledwo go poczuła. Jednak w jej pamięci wciąż tkwiła miękkość jego warg.
- Dokładnie. - Gładził kciukiem wierzch jej dłoni, a jego kościste kolano napierało na jej własne.
- Potem "złamana moc uzdrowieje" i "zimne serca staną się czułe". Co Albus uważa, że to znaczy? - Powiedziała, patrząc na jego palce na jej dłoni.
- Pomyśl, Hermiono. O czym Tiara Przydziału śpiewała przez ostatnie lata?
Zapomniała, że nie chciała, by znał jej myśli i spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczyma.
- Zjednoczenie domów! - wysapała. - Oczywiście.
- Oczywiście - powtórzył. Przestał głaskać jej dłoń, lecz wciąż ją trzymał w ciepłym uścisku.
- Bo dzisiaj Hogwart osnuły złowróżbne cienie... Musimy się zjednoczyć, by złowrogi odwrócić los... Bo teraz nienawiść pali każde serce... - wyrecytowała powoli, wyławiając słowa Tiary ze swojej pamięci. - A na koniec kazała brać przykład z dopasowania i jedności, mając na myśli nas. Czemu wcześniej na to nie wpadłam?
- Jestem pewien, że wolisz zostawić to pytanie bez odpowiedzi - wymamrotał prowokacyjnie.
Udawała, że go zignorowała, lecz wiedziała, że zauważył jej gniewny tik.
- Ale czy to wystarczy? - zapytała. - Tiara śpiewała o wszystkich czterech domach. A ty i Harry próbujący się dogadać reprezentujecie tylko dwa domy. Nie, żebyś jakoś szczególnie starał się z Harry'm dogadać - dodała gorzko.
- Slytherin i Gryffindor są najsilniejszymi domami i najbardziej wrogo do siebie nastawionymi. Albus wierzy, że jeśli one załagodzą spory między sobą, to Ravenclaw i Hufflepuff pójdą w ślad za nimi. I jeśli mogę dodać, staram się dość mocno "dogadać", jak to ujęłaś, z Potterem, jednak niechęć chłopaka do mnie jest niewzruszona.
- Mógłbyś spróbować nie obrażać Harry'go w każdym zdaniu - wytknęła.
- Nigdy go nie obrażam. Po prostu wytykam mu błędy z rygorystyczną dokładnością.
- Nazwałeś go idiotą i zasugerowałeś, że nie ma rozsądku. - Chciała wyrwać ręce z jego objęć, ale trzymał je zbyt mocno.
- To była prawda.
Otworzyła usta, w głowie układając sobie kazanie, jakie mu wyprawi, lecz jedynie westchnęła i uniosła głowę.
- Zapomnij. Sądzę, że gdybyś go nie wyzywał, uznałby cię za oszusta.
~*~
- Wiesz, co jest z tobą nie tak? - zapytał ciemnowłosy chłopak, gdy skończył kaszleć. - Zbyt łatwo dajesz się zdenerwować.
Drugi chłopak przeczesał dłonią swoje jasnoblond włosy i oparł się o zamknięte drzwi pracowni Eliksirów. Dwukrotnie rzucił Evanesco na powstały dym, ale czekało ich jeszcze dobre dziesięć minut, zanim mogliby wrócić do środka.
- To twoja wina - powiedział. - Gdybyś mnie nie przestraszył, nie dodałbym dwóch łodyg na raz.
- Gdybyś nie trzymał obu łodyg nad kociołkiem trzy minuty przed czasem wyznaczonym do dodania pierwszej z nich, nie dodałbyś obu na raz - wytknął Neville. - Nie mów mi, co cię trapi, jeśli nie chcesz. Snape chyba tu teraz nie przyjdzie, co? - Chłopak rozejrzał się przestraszony po korytarzu.
Draco uniósł głowę i ją także oparł o drzwi.
- Jest teraz z Potterem. I będzie przez przynajmniej kolejne pół godziny - wymamrotał. - Nie wiedziałeś? Ma z nim zajęcia wyrównawcze, a ty masz ze mną. Zaleta bycia wybrańcem.
- Chyba zaleta nie bycia nim - zaśmiał się Neville, opierając się o drzwi i patrząc na przeciwległą ścianę.
- Chyba się go wciąż nie boisz, co? - zapytał Draco. - Nie zauważyłeś jeszcze, że on nie gryzie?
Neville uśmiechnął się.
- Zauważyłem, dzięki. Ale nie widzę siebie gawędzącego z nim przyjacielsko nad rozgrzanym kociołkiem, nawet jeśli on w przeciwieństwie do ciebie nie stwarza zagrożenia w postaci kipiącego kociołka.
- Ha, to ty potrafisz rozmawiać?
Uśmiech nabrał złośliwości.
- Ale to ty masz coś do powiedzenia - Neville odbił piłeczkę. - Nie wiem, co tym razem cię trapi, ale to nie byle co. To dopiero drugi raz, jak widzę cię psującego eliksir, a oba razy zdarzyły się, gdy byliśmy sami.
- Mówiłem ci, że to twoja wina. Twoja nieumiejętność jest zaraźliwa.
Zapadła cisza. Draco opuścił głowę, przetarł nos, zamknął oczy i podniósł kawałek kości, który leżał między nimi. Sunął po nim palcami. Otworzył usta, by mówić, lecz zamknął je i spojrzał nieufnie w drugą stronę.
- Dostałem list - wymamrotał w końcu. - Od ojca. Był... daleko. Wczoraj wrócił.
- Ach. I zapomniał kupić ci prezent? - To był u nich częsty temat żartów. Neville był przykładem, że jeden prezent mógł być gorszy od niedostania takiego, jaki się chciało. Ktoś mógł mieć rodziców, którzy w ogóle nie byli w stanie dawać prezentów. Inni, jak Harry, mogli po prostu nie mieć rodziców.
Draco uszczypnął go w ramię.
- Miałem wtedy dwanaście lat! - narzekał, ale usta ułożył w pół-uśmiechu. - Gryfoński przygłup!
- Ślizgoński bałwan!
Uśmiech na twarzy Dracona powoli gasł. Chłopak przygryzł dolną wargę.
- On... on chce znać szczegóły z dnia, gdy go złapano. Z dnia, gdy wasza szóstka dała się złapać w pułapkę. O to prosi. - Przetarł twarz. Każdy, kto kiedykolwiek został ofiarą Upiorogacka młodej Weasleyówny, pamiętał to paskudne uczucie na zawsze.
- To było półtora roku temu. Dlaczego prosi o to teraz? - zapytał Neville.
Policzki Dracona zaróżowiły się, a on spojrzał na podłogę. To była jego wina. Jego ojciec uciekł z Azkabanu do Albanii. Wczoraj po raz pierwszy od dnia złapania był w domu.
- Czyścił swoje biurko i znalazł list, który napisałem tamtej nocy, zanim się dowiedziałem... że nie będzie mógł na ten list odpowiedzieć. Pisałem, nie pamiętam dokładnie co, ale przypuszczam, że napisałem wszystko. Jak Umbridge zawołała mojego ojca chrzestnego, by podał Potterowi Veritaserum, a on odpowiedział, że zużyła już cały zapas. Jak Potter wykrzykiwał do Snape'a głupstwa i jak ten zakazał Crabbe'owi trzymać cię zbyt mocno. Jak znalazł nas po waszej ucieczce i ruszył, by was szukać. Wszystko. - Podparł głowę na dłoni. - Byłem idiotą, dobra? Nie zauważyłem, jak to brzmi. Nie przypuszczałem nawet. Teraz mój ojciec chce połączyć fakty.
Neville wziął głęboki oddech i znowu zaczął kaszleć.
- To o to chodziło? Musisz wybrać pomiędzy ojcem a ojcem chrzestnym - powiedział, gdy już mógł. - Chcesz mojej porady czy badasz grunt przed czymś mocniejszym?
- Nie mogę się opowiedzieć za Potterem, nie? - Draco uderzył tyłem głowy w drzwi. Przeklął, rozmasował bolące miejsce i skrzywił się. - Nienawidzi mnie od pierwszego spotkania.
Neville przytaknął.
- Ale ludzie się zmieniają.
- Nie w oczach Pottera - stwierdził gorzko Draco. - Nawet gdybyś go przekonał, zostaje jeszcze Weasley. Urodził się z nienawiścią do mnie. Ja od urodzenia też za nim nie przepadam.
- Możliwe. - Neville przejechał palcem od podbródka po czoło, zadzierając przy tym nos. - Ale teraz macie ze sobą coś wspólnego. - Odpowiedział na zdziwione spojrzenie Dracona swoim refleksyjnym. - Chcecie dobrze dla przynajmniej jednego ze Snape'ów.
TAAAK! Jak sie ciesze ze znalazlas czas i wstawilas rozdzial! Dziekuje ci za to! Cudowny jak zawsze. Jula
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj wpadłam na Twojego bloga i jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały :D Jestem Ci bardzo wdzięczna za tłumaczenie. Z niecierpliwością czekam na więcej. Natalia
OdpowiedzUsuńCholernie dojrzałe... świetne. Czekam
OdpowiedzUsuńOh,nie mogę się doczekać kiedy coś zacznie się dziać między Hermiona a Severusem...Pisz. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ola
OdpowiedzUsuńPowoli zaczynam myśleć że wszystkie rozdziały tego opowiadania są moimi ulubionymi ;p Ja tak jak i Ola w poprzednim komentarzu nie mogę się już doczekać rozwoju romantycznej akcji. Jak zawsze super tłumaczenie i wyczekuję nowego rozdziału ;> Pozdrawiam Lucyna
OdpowiedzUsuńCzy ja Ci już mówiłam, że uwielbiam jak tłumaczysz tą historię. Jeśli nie, to powtarzam. :D A powstałą przyjaźń Draco i Longbotoma kocham tak samo mocno jak to, że tak Ci dobrze idzie. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi sięszybko, trzymam kciuki i powodzenia w szkole!
OdpowiedzUsuńChyba mówiłaś, ale miło czytać ponownie te słowa! :) Postaram się dodać coś w niedalekiej przyszłości.
UsuńDzięki! :)
Kiedy wstawisz nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńZacznę przepisywać go na stronkę już dzisiaj, ale kiedy skończę - nie wiem. Postaram się jak najszybciej :)
UsuńProszę o nowy rozdział, to bardzo dobre opowiadanie, takie dojrzałe, nie mogę doczekać się dalszych relacji Severusa i Hermiony.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpisząc ten komentarz chciałabym Ci, droga tłumaczko, serdecznie podziękować za czas i pracę, jaką wkładasz w przetłumaczenie właśnie tego opowiadania. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna, ponieważ zajmuje ono szczególne miejsce w moim sercu. Było bowiem jednym z pierwszych, dobrych opowiadań z jakimi się zetknęłam rozpoczynając, dawno temu, moją przygodę z fanfikami o tematyce potterowskiej.
Tak, więc jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję i życzę dużo cierpliwości oraz zapału do dalszej pracy :)
Pozdrawiam i niech wena będzie z Tobą, Gośka.
p.s
Przepraszam, że mój komentarz nie jest bardziej merytoryczny, ale nie jestem w stanie, z czystym sumieniem, ocenić tego tłumaczenia od strony "technicznej". Wiem jednak, że wielu fanów długo czekało na to, żeby zobaczyć to opowiadanie w całości przetłumaczone na język polski.
I przepraszam, że będzie to, prawdopodobnie, jedyny mój komentarz. Nie robiłam tego od bardzo dawna, bo prawdę mówiąc, już mi się nie chce i uważam, że jestem na to za stara;) Jednak widząc Twoje tłumaczenie, nie mogłabym spać w nocy pozostawiając je bez komentarza.
DZIĘKUJĘ!!!
Znalazłam tego bloga kilka dni temu i jest po prostu genialny! Szacunek za tłumaczenie. Opowiadanie czyta się bardzo dobrze i nie widzę żadnych błędów. Czekam na kolejne rozdziały!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka! :)
Więcej, błagam o więcej !!!
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo jestem ci wdzięczna za to tłumaczenie. Już dwa razy podchodziłam do tego opowiadania, jednak w obu przypadkach autorki porzuciły tłumaczenie. Wierzę, że tym razem uda mi się przeczytać całość.
OdpowiedzUsuńTwoją wersję czyta się bardzo dobrze. Żaden ze mnie ekspert, ale nie wychwyciłam żadnych błędów.
Czekam na ciąg dalszy;)
Pozdrawiam Arisza