Rozdział 24. Pod przymusem

W Pokoju Życzeń pojawiła się szkarłatna trzyosobowa sofa i dwa żółte miękkie fotele. Na podłodze leżał włochaty dywan, a koślawy stolik z imbryczkami stał w kącie. W przeciwległym rogu pomieszczenia stał regał pełen książek do Obrony przed Czarną Magią. Ginny i Harry siedzieli w odległych krańcach sofy, Ron rozsiadł się na jednym z foteli, a Luna, którą spotkali po drodze i spontanicznie zaprosili na spotkanie, usiadła na zgiętych nogach na dywanie, ukrywając w nim swoje stopy, a plecami opierając się o podnóżek drugiego fotela.

- Wiemy, co ty wiesz, że widziałeś - powiedziała Krukonka, gładząc włókna wokół siebie, niektóre z nich skręcając w małe pęczki. - Pytanie brzmi: czy to, co twierdzisz, że widziałeś, było tym, co myślałeś, że widzisz czy to tylko wyglądało jak to, co myślałeś, że widzisz?

Chłopcy spojrzeli na dziewczynę z niezrozumieniem. Luna tego nie zauważyła, bo wzrok miała utkwiony w dywanie.

- Szpiedzy cały czas kłamią, bo muszą - zgodziła się Ginny. - Fakt, że on coś powiedział, nie znaczy, że miał to na myśli.

- Oczywiście, że miał. Nienawidzi mnie tak samo jak mojego ojca.

Oczy Harry'ego powędrowały na regał stojący w kącie. Gdyby Hermiona tu była, podeszłaby tam na samym początku i siedziałaby teraz w fotelu otoczona stosem grubych tomiszczy. Tęsknił za Hermioną. Dlaczego musiała wyjść za nietoperza? Jak ona mogła? Spojrzał na najwyższą półkę, gdzie stał komplet wysokich zielonych woluminów rozdzielonych zestawem grubych czerwonych książek.

- Ludzie, których Snape nienawidzi, kończą w grobie - Ron wtrącił swoje trzy grosze. Harry stanowczo mu przytaknął. Dlaczego dziewczyny tego nie zauważały?

- Mamy wojnę - stwierdziła Ginny. - Ona niestety ma swoje ofiary. Nie możesz o wszystko obwiniać Snape'a.

Harry uderzył ręką w poduszkę leżącą między nim a Weasleyówną i zostawił ją tam, ignorując pulsujący ból promieniujący do jego ramienia.

- To jego wina, że Syriusz nie żyje! Zawsze z niego drwił!

Dłoń Ginny spoczęła na jego zdrętwiałych palcach i ześlizgnęła się, kładąc zaraz obok dłoni Harry'ego w niemym zaproszeniu. Zignorował je, zaciskając wargi. Chłopak przypomniał sobie słowa Hermiony: Syriusz i tak poszedłby do Ministerstwa, Harry. Kochał cię zbyt mocno, by siedzieć w domu, gdy ty byłeś w niebezpieczeństwie. Może by tak zrobił, ale gdyby nie był tak zirytowany, byłby bardziej ostrożny!

- Tak, ale on nie zmuszał go do pójścia do Ministerstwa. Powiedziałeś nam, że Dumbledore mówił ci, że Snape próbował zatrzymać Syriusza w domu - zauważyła Ginny.

- To pewnie bzdura wyssana z palca - powiedział Ron. - Pewnie wynalazł w swoim mieszkaniu sprawy niecierpiące zwłoki do załatwienia, by tylko mieć pewność, że Syriusz pójdzie.

- To możliwe - przyznała. - Ale wszyscy by o tym wiedzieli. Nawet gdyby powiedział to, gdy nie byłoby innych przy Syriuszu, poznalibyśmy to po kipiącej złości Syriusza. Dodatkowo Szalonooki Moody nie lubi Snape'a tak samo jak ty. Gdyby podejrzewał go o sabotowanie Syriusza lub któregokolwiek członka Zakonu, powiedziałby to głośno i powtarzał tak często, że nawet my byśmy o tym usłyszeli.

- Szkoda, że nie poprosił o brązowe sztuczne oko zamiast niebieskiego, nie? - powiedziała Luna, zaczynając splatać kolejne warkoczyki z dywanu ćwierć odległości między jej biodrem a kolanem. - Na Oddziale Protez Św. Munga używają takich magicznych oczu. I tylko posiadacze niebieskich szaleją. Myślałam, że wszyscy to wiedzą.

Ron, jako jedyny niebieskooki w pokoju, nastawił się ofensywnie do słów Luny.

- Jeśli ktoś tu jest pomylony... - zaczął, jednak nie skończył, bo Ginny wybuchła śmiechem i nawet Harry musiał ukrywać swój szeroki uśmiech.

- To by wyjaśniało ciebie i Dumbledore'a - powiedziała bratu Weasleyówna.

- Och, nie. Przecież oni nie są cyklopami - odpowiedziała panna Lovegood.

Harry spuścił głowę, wyginając wargi w uśmiechu. Dłoń Ginny wciąż leżała obok jego. Jej palce trzęsły się wraz z nią ze śmiechu. Harry odwrócił swoją dłoń wewnętrzną stroną do góry i wsunął pod dłoń Ginny.

Luna zaczynała już trzeci warkoczyk. Jej palce ciągnęły włochaty materiał, skręcały go i splatały.

Ron uznał, że to on powinien wrócić do tematu.

- Dobrze, że możemy chociaż mieć cień szansy, że to Dumbledore kazał Snape'owi zaoferować Harry'ego. Przypuszczam, że to może być pułapka, sztuczka lub manewr mający na celu wywindować Snape'a w Wewnętrznym Kręgu lub coś w tym rodzaju. Nawet jeśli tak jest, to nie znaczy, że Snape jest uczciwy. Może planuje zmienić sztuczkę w prawdziwe zdarzenie, gdy będzie już za późno, by go powstrzymać.

- Pytanie brzmi: czy myślisz, że połączenie Voldemorta i Snape'a dorównuje Dumbledore'owi - powiedziała Ginny.

- Nie - uciął jej brat. - Pytaniem jest, czy Harry zaryzykuje życie wierze, że to połączenie nie dorównuje Dumbledore'owi.

Luna zaczęła kolejny warkoczyk. Zarys wokół jej nogi zaczynał nabierać kształtu. Przelotnie podniosła wzrok i westchnęła.

- Według mnie prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego wampiry wolą zupę cebulową od ravioli. Może to z powodu koloru?


~*~

Osiem pięter niżej Severus uniósł wzrok znad listu swojego chrześniaka i skrycie go podziwiał. Chłopak wodził wzrokiem po słoikach pełnych martwych ingrediencji, które zapełniały całe półki.

- Zakładam, że masz jakiś powód, że mi to pokazujesz.

Draco osunął się na twardym krześle i podniósł głowę.

- Nie jestem głupi. Nie mogę tego udowodnić, ale to ty uprzedziłeś Dumbledore'a, gdzie Potterzątka szły tamtej nocy. McGonagall była wciąż w Św. Mungu, a żaden inny nauczyciel nic nie wiedział. To by ci zaszkodziło, gdybym napisał ojcu prawdę. Co powinienem zrobić?

Severus oparł się o tył krzesła, błądząc palcem po ustach.

- Draco, pytasz mnie, czy powinieneś powiadomić ojca o mojej zdradzie?

Chłopak przeczesał drżącymi palcami swoje lśniące blond włosy, rozglądając się po pokoju. Otworzył usta, zamknął je, oblizał wargi i spróbował ponownie.

- Nie. Pytam, dlaczego nie powinienem tego robić.

- Skoro jestem zdrajcą, powinieneś znać odpowiedź; ona jest oczywista - wytknął Severus. - Lecz jeśli pytasz mnie o wybór strony - nie zrobię tego za ciebie. To byłoby nic niewarte. 

Jabłko Adama Dracona kilkukrotnie poruszyło się w górę i dół.

- Jesteś moim ojcem chrzestnym. Ale on jest moim ojcem. Nie chcę zdradzić żadnego z was. Jednak ty to zrobiłeś i ja także muszę. To nie fair. Dlaczego oboje nie możecie być po jednej stronie?

- Twierdzisz, że powinniśmy układać nasze życia tak, by tobie to pasowało?

Draco przełknął ślinę.

- Jesteś okrutny.

Severus uniósł brwi.

- Wiadomo. Jestem Śmierciożercą. Jeśli jeszcze nie zdecydowałeś, że będziesz milczał, rozmowa ze mną jest głupia. Czy mogę w takim razie przypuszczać, że podjąłeś już decyzję?

Draco podniósł głowę, zaciskając mocno wargi.

- Kocham moich rodziców. Zmuszasz mnie, bym ich zdradził.

- Do niczego cię nie zmuszam. Jeśli ktoś wymusza na tobie decyzję, to twój ojciec za pomocą tego listu. - Severus uniósł wspomniany list i oddał chłopakowi. Ten wyrwał go z ręki ojca chrzestnego, zgniótł w dłoni i schował do kieszeni.

- Potrzebuję czasu - załkał Draco.

Severus spojrzał w dół na stos esejów o Veritaserum leżący przed nim.

- Nie ma czasu.

Draco ukrył twarz w dłoniach.

- Nie wiem, co robić. Nie chcę stracić żadnego z was.

Severus dotknął palcem wargi i zjechał nim na brodę. Przechylił głowę tak, że jego tłuste włosy opadały prosto na jeden z policzków. 

- Może powinieneś przestać wybierać pomiędzy lojalnościami, a zacząć myśleć perspektywicznie - o konsekwencjach - zasugerował w końcu. - Skoro jestem zdrajcą, a ty nie powiesz o tym ojcu, zwiększysz jego szanse na powrót do Azkabanu. Wątpię, by skazali go na Pocałunek, nawet gdyby odzyskali kontrolę nad Dementorami, ale nie możemy całkowicie wykluczyć tej możliwości. Twoja matka, tak myślę, będzie działać pod przymusem. Biorąc pod uwagę twoje wsparcie, prawdopodobnie uwolnią ją za wysoką kaucję. Większość posiadłości przypadnie tobie - w zaufaniu i dożywotnio.

- A jeśli cię wydam, od razu będą cię torturować do śmierci. I Hermionę też.

- Idealna śmierć dla zdrajcy, chciałoby się powiedzieć - zripostował Severus, ponownie błądząc palcem po wargach. - Mógłbyś dostać ją jako nagrodę. Po kilku seriach Cruciatusów, oczywiście. Prawdopodobnie sam musiałbyś rzucić kilka z nich, ale to byłby plus - zraniłbyś ją słabiej niż inni.

Draco zamknął oczy.

- W ogóle bym jej nie zranił. Nie potrafiłbym.

- Nawet gdyby to miało ocalić jej życie? - zapytał Severus. - Czyżbyś nie miał instynktu mordercy tak potrzebnego Śmierciożercom?

Draco gwałtownie otworzył oczy i zacisnął pięści.

- Jesteś okrutny. - Chciał przekląć złośliwy uśmieszek ojca chrzestnego. Ale nigdy nie rzuciłby Cruciatusa!

- To żadna nowość. Gryfoni mogli ci to powiedzieć wielokrotnie podczas sześciu lat wspólnych Eliksirów - przypomniał Severus.

- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał chłopak.

- Co zrobiłem? Zostałem Śmierciożercą? Przestałem nim być? Poślubiłem Hermionę?

- Wiedziałeś, że to może się stać. Jak mogłeś wpakować ją w tak wielkie ryzyko niebezpieczeństwa? - obwinił Severusa. Niewiarygodne, ale jeden kącik ust Snape'a uniósł się ku górze, jednak tak szybko, że Draco nie był pewien, czy mu się to nie przywidziało.

- Wiedziała, że to może się stać. Uznała, że jestem wart ryzyka.

- Może ma po prostu zbyt słabą wyobraźnię, by to zrozumieć - odpowiedział Draco wypranym z emocji głosem.

- Upewniam cię, że nie zostawiłem jej żadnych wątpliwości. Mimo wszystko wybrała ślub ze mną. To nie powinno cię dziwić. Była po stronie Pottera przeciw Czarnemu Panu od pierwszego roku i dotychczas widmo ryzyka jej nie powstrzymało.

- Chciałbym być jak ona - wymamrotał Draco. - Ja zawsze boję się konsekwencji.

- Ona też się boi. Ale bardziej martwi się o przyjaciół niż o siebie. - Severus ponownie spojrzał na stos esejów i wygładził go.

Draco wyprostował ramiona i usiadł wygodniej.

- Co mam napisać, żeby was ochronić? - zapytał i zauważył, że blade ręce Snape'a zawisły w powietrzu.

- Trzymaj się tego, co widziałeś i powiedz, że reszta to pogłoski, których nie możesz poprzeć dowodami. Pomiń, dlaczego uważasz, że to ja mogłem ostrzec dyrektora. Możesz na przykład zasugerować, że podejrzewasz o to panią Pomfrey, bo widocznie gdzieś jej się spieszyło po tym, jak w ekspresowym tempie cię uleczyła. Zaraz po zajęciu się tobą wyszła ze Skrzydła Szpitalnego. To będzie tak wymijające, że nie powinno nikogo obarczyć winą.

- Poszedłeś do lasu - Draco oświadczył stanowczo.

- Nie byłeś tego świadkiem, bo... panna Weasley rzuciła na ciebie zaklęcie, prawda? Następnego dnia byłem w podłym nastroju i słyszałeś, jak narzekam na włóczenie się między drzewami przez całą noc w poszukiwaniu Umbridge, cudem unikając centaurów i akromantuli - odparł gładko.

- I wtedy?

Severus dotknął pergaminu.

- Zaczniesz pisać o swoim życiu i o tym, że czekasz na następny list. Mi zostawisz radzenie sobie ze śledztwem, które twój ojciec może wszcząć. Dobrze mi idzie z takimi rzeczami. - Severus spojrzał prosto na Dracona. - A ty myśl. Jak na razie nie wybrałeś ostatecznie żadnej ze stron. Zawsze możesz napisać do ojca list, w którym wyjawisz całą prawdę, wyjaśniając, że próbowałeś wmanewrować mnie w ujawnienie moich lojalności i zostaniesz uznany raczej za głupca niż za zdrajcę.

- Nie przypuszczam, żeby Czarny Pan gardził głupcami mniej niż zdrajcami - wymamrotał Draco, czerwieniąc się, gdy jego ojciec chrzestny spojrzał na niego z błyskiem w oczach.

- Chyba nie myślisz, że twój ojciec by mu powiedział? Przecież to jego interes, by ludzie nie widzieli w nim ojca głupca, bo nim nie jesteś. Nigdy nie wątp, że rodzice cię kochają, Draco. Rzuciliby się pod Avadę, by cię chronić, gdyby zaszła taka potrzeba.

Draco przeszedł dreszcz.

- Jeśli ja ochroniłbym ciebie, równałoby się to ze zdradzeniem ich.

Severus podniósł pergaminy i dotknął palcami krawędzi biurka.

- Wybierasz swoją własną drogę. Każdy syn robi to prędzej czy później. Dla twoich rodziców to byłoby wielkie zmartwienie, gdybyś obrał inną drogę niż oni. Siarczysty policzek. Bo oni zrobili to dla ciebie. Chcieli zbudować ci lepszy świat, jak to rodzice zwykle robią. Ale ostateczna decyzja należy do ciebie. To ty wybierasz świat, w którym będziesz żyć.

- Dlaczego po prostu nie rzucisz na mnie Oblivate? Czy to nie byłoby bezpieczniejsze?

Severus odłożył pergaminy, przeczytawszy uprzednio fragmenty wypracowań.

- Wręcz przeciwnie. Twój ojciec oczekuje od ciebie odpowiedzi. Taka, która mu się nie spodoba, jest wciąż mniej podejrzana niż jej brak lub odpowiedź całkowicie podyktowana przeze mnie. O cokolwiek twój ojciec mnie zapyta, dam radę mu odpowiedzieć. 

Spojrzał na Draco i odwrócił wzrok, podnosząc jedną ręką pióro.

- Jak? - zapytał Draco, patrząc, jak Snape pisze swym piórem miażdżące komentarze.

- Czy niewinność nie jest najlepszą tarczą?

- Czy Czarny Pan uwierzy w twoją niewinność, jeśli mu przekażę, co mi dzisiaj powiedziałeś?

Severus na chwilę zaprzestał pisania, ale już po chwili kontynuował czynność, lecz nieco wolniej.

- Chciałbyś być w takim wypadku głupcem w oczach Czarnego Pana? - zapytał Severus.

- Nie pogrywaj ze mną, ojcze chrzestny. Jak byś mu wytłumaczył to, co mi wyjawiłeś?

- Nic łatwiejszego. Nie uznałby mnie za głupca ani zdrajcę, gdybym powiedział, że cię testowałem. Skoro poruszyłeś taki, a nie inny temat w mojej obecności, nie oczekiwałby ode mnie niczego innego, jak sprawdzenia twojej lojalności.

- Wtedy ja jestem przegrany. Powiedzieć i być torturowanym za bycie idiotą lub nie powiedzieć i być zabitym za zdradę.

Starszy mężczyzna wzruszył ramionami, kręcąc leniwie piórem.

- I to jest problem bycia niezdecydowanym.

Draco ukrył twarz w dłoniach.

- Nigdy nie powinienem był ci ufać - powiedział gorzko. - Zdradziłeś moich rodziców. Jak mogłem myśleć, że i ze mną tego nie zrobisz?

- To świat, który zbudował twój ojciec, gdzie osobisty interes jest ważniejszy od przyjaźni i lojalności. Uważasz, że podjął rozsądny wybór?

Draco podniósł głowę i napotkał wpatrzone w niego czarne oczy.

- Nie. Nie uważam - wymamrotał.

- Widzisz, Draco - odpowiedział delikatnie starszy mężczyzna, kładąc pióro na biurku między nimi. - Ja też nie.


~*~

Dumbledore wrócił na Noc Duchów. Harry poszedł się z nim spotkać zaraz po zakończeniu imprezy. Starał się nie patrzeć gniewnie na dyrektora siedzącego za biurkiem.

- Całkowicie ufam Severusowi Snape'owi - powiedział spokojnie Dumbledore.

- Tak, ale nigdy nie powiedział mi pan, dlaczego - zauważył Harry. Pochylił się do przodu i oparł ręce na biurku. - Nienawidził moich rodziców. Teraz nienawidzi mnie i planuje wydać mnie Voldemortowi.

Oczy Dumbledore'a zamigotały.

- Już ci to tłumaczyłem, Harry. Zachował się tak, jak mu kazałem. Powinieneś kontynuować lekcje Oklumencji z nim. Jeśli informacje, które posiadasz, będą bezpieczne, możesz uzyskać ich więcej.

- Powiedział mi pan, że Voldemort nie lubi być w mojej głowie, bo za bardzo go to boli - przypomniał.

- Prawda, ale może wytrzymać okazjonalny ból w imię końcowego rezultatu. Oklumencja jest początkiem odpowiedzi, do której dążysz.

- Trudno jest pozwolić osobie, której się nie ufa, szperać w swoich myślach - uskarżył się Harry.

Dumbledore posłał mu surowe spojrzenie.

- Jak dotąd nie okazałeś niezadowolenia, że tak czyni Voldemort - powiedział dyrektor uprzejmym głosem.

Harry skrzywił się. 

- Będę się przykładał do nauki jeszcze bardziej, obiecuję. Byłoby mi łatwiej uczyć się ze Snape'em, gdybym wiedział, dlaczego mu pan ufa.

Dumbledore uśmiechnął się łagodnie.

- Bo mogę, mój drogi chłopcze. Bo mogę.

7 komentarzy:

  1. Nareszcie jest notka!!!Zaczyna się robić coraz ciekawiej...

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu :D Tyle czekałam na następną notkę... Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na akcje Hermiony i Snape:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tam w rozmowie o oczach masz powtórkę słowa "sztuczne sztuczne", albo przejęzyczenie, albo tak ma być, choć wątpię. Taka mała uwaga, bo jeśli chodzi o Twoje tłumaczenie to zawsze powtarzałam, że jest fantastyczne i uwielbiam je czytać. Rozmowa Dracona i Severusa w tym rozdziale była najlepsza i czekam na ciąg dalszy, może uda Ci się jeszcze w tym roku coś dodać.
    Pozdrawiam i życzę weny do tłumaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Darina989: Dzięki za zwrócenie uwagi :) Wkradła mi się mała pomyłka. Pisałam szybko, bo jak już udało mi się znaleźć czas, chciałam go w pełni wykorzystać. Zaraz poprawię ten błąd :)
    Myślę, że w tym roku jeszcze coś dodam. Przynajmniej będę się starać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Wchodzę na bloga a tu taka niespodzianka w postaci rozdziału :D Juz nie mogę się doczekać co bedzie dalej :)
    Pozdrawiam cieplutko :)
    Ps. Jako że nie wiem kiedy pojawi sie następny rozdzial to juz teraz chce Ci życzyć wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie.
    Notka ciekawie napisana. Lubię wewnętrzne rozterki bohaterów. Życzę weny i czekam na co najmniej jeden rozdział w tym roku.

    OdpowiedzUsuń