Dziesięć minut później, odświeżona i ubrana, lecz z wciąż rozczochranymi włosami, otworzyła drzwi do laboratorium. Severus siekał akurat rdest ptasi, a Draco cedził smoczą żółć przez bawełniane sitko. Najwidoczniej szósty rok będzie dzisiaj warzył Elburski Balsam do Ciała. W takim wypadku rdest ptasi musiał być bardzo świeży.
- Och - westchnęła. - Nie chciałam wam przeszkadzać.
Miała nadzieję, że Severus oderwie się od pracy, ale on tylko pokiwał głową. Zrobiła jeszcze jeden krok do środka laboratorium i oblizała wargi. Draco szybko odwrócił od niej wzrok.
- Chciałam tylko powiedzieć, że od wczorajszego wieczora nie zmieniłam zdania.
Czekała na reakcję Severusa, ale on miał na twarzy jedną ze swoich masek.
- Bardzo dobrze - powiedział. - Myślę, że to stanowi solidny fundament do naszych dążeń. Powiesz mi wieczorem, jakie mikstury zaproponowała ci Poppy.
Otworzyła usta, by zapytać, o co mu chodzi. Zauważyła jego uniesioną brew, a na jej policzki momentalnie wpełzły dwa rumieńce.
- Tak - odpowiedziała. - Dziś wieczorem.
~*~
Hermiona sumiennie patrzyła w oczy Harry'ego, gdy Severus po raz trzeci używał na nim Legilimencji. Jej szczęka była zesztywniała. Kciukiem gładziła koniuszki swoich palców. Tak, Oklumencja jest bardzo ważna, kluczowa, Harry musi ją doskonale opanować i bla, bla, bla... Czy Harry i Severus nie mogliby się pospieszyć i zakończyć lekcji, żeby Hermiona mogła zostać z mężem sam na sam?
To był długi dzień. Podczas obiadu zdecydowała, że jeśli ślizgońska drużyna Quidditcha przeszkodzi im jeszcze raz, nie zawaha się zamienić ich wszystkich w kanarki. Biorąc pod uwagę, że mogłoby to poprawić ich umiejętności przed niedzielnym meczem, Severus nie miałby chyba nic przeciwko temu. Po obiedzie zwołano spotkanie Głów Domów, pokój wspólny Ślizgonów odwiedziła niespodziewana inspekcja, a teraz jeszcze ta lekcja.
Tym razem powieki nie trzepotały Harry'emu jak poprzednio. Zwęził je i poderwał głowę, następnie jednym palcem poprawił na nosie okulary i uśmiechnął się. Hermiona westchnęła.
- Harry, zrobiłeś to, prawda? W końcu ci się udało!
- Ale nie tak szybko, jak powinno - stwierdził gorzko Severus. - To, co powinno zająć mu dwie lekcje, osiągnął w dwa lata. Jeszcze raz. Legilimens!
- Dwie lekcje? - zapytał Harry, gdy z łatwością wyrzucił profesora z umysłu. - Skąd ten pomysł?
- Jesteś urodzonym Okulumentą, Potter. Wyrzuciłeś mnie z głowy już za pierwszym razem, gdy tego spróbowałeś, chociaż nie natychmiast. Gdybyś spacyfikował emocje, jak ci kazałem, obrona umysłu byłaby dla ciebie tak naturalna jak mrugnięcie okiem, Potter. Jeszcze raz. Legilimens.
Harmiona spojrzała na swoje dłonie, które zacisnęła w pięści. Wszystko w Obronie przed Czarną Magią przychodziło Harry'emu z łatwością. Ona pracowała i pracowała, a i tak uzyskiwała gorsze rezultaty od niego.
- Tak naturalna jak... Dlaczego nie powiedział mi pan tego za pierwszym razem?
To był długi dzień. Podczas obiadu zdecydowała, że jeśli ślizgońska drużyna Quidditcha przeszkodzi im jeszcze raz, nie zawaha się zamienić ich wszystkich w kanarki. Biorąc pod uwagę, że mogłoby to poprawić ich umiejętności przed niedzielnym meczem, Severus nie miałby chyba nic przeciwko temu. Po obiedzie zwołano spotkanie Głów Domów, pokój wspólny Ślizgonów odwiedziła niespodziewana inspekcja, a teraz jeszcze ta lekcja.
Tym razem powieki nie trzepotały Harry'emu jak poprzednio. Zwęził je i poderwał głowę, następnie jednym palcem poprawił na nosie okulary i uśmiechnął się. Hermiona westchnęła.
- Harry, zrobiłeś to, prawda? W końcu ci się udało!
- Ale nie tak szybko, jak powinno - stwierdził gorzko Severus. - To, co powinno zająć mu dwie lekcje, osiągnął w dwa lata. Jeszcze raz. Legilimens!
- Dwie lekcje? - zapytał Harry, gdy z łatwością wyrzucił profesora z umysłu. - Skąd ten pomysł?
- Jesteś urodzonym Okulumentą, Potter. Wyrzuciłeś mnie z głowy już za pierwszym razem, gdy tego spróbowałeś, chociaż nie natychmiast. Gdybyś spacyfikował emocje, jak ci kazałem, obrona umysłu byłaby dla ciebie tak naturalna jak mrugnięcie okiem, Potter. Jeszcze raz. Legilimens.
Harmiona spojrzała na swoje dłonie, które zacisnęła w pięści. Wszystko w Obronie przed Czarną Magią przychodziło Harry'emu z łatwością. Ona pracowała i pracowała, a i tak uzyskiwała gorsze rezultaty od niego.
- Tak naturalna jak... Dlaczego nie powiedział mi pan tego za pierwszym razem?
Severus spojrzał na chłopaka znad swojego nosa, mając w oczach iskierki niezadowolenia.
- Jeśli dobrze sobie przypomnisz, powiedziałem ci na naszej pierwszej lekcji, że mimo połączenia z Czarnym Panem, twój umysł jest dla niego otwarty tylko wtedy, gdy jesteś najbardziej zrelaksowany i bezbronny. Wytłumaczyłem ci także, bezpośrednio przed rzuceniem Legilimens po raz pierwszy, że Oklumencja wymaga podobnej siły jak odparcie Imperio, a tobie już to się udało. Gdybyś nie był tak oporny na naukę, przebudzenie twoich obronnych umiejętności wymagałoby jedynie odpowiednio silnego ataku.
- Skąd miałem wiedzieć, że o to panu chodzi? Nie mógł pan tego powiedzieć prosto z mostu?
- Nie, jeśli chcę przetrwać doświadczenie, jakim jest uczenie cię. Gdyby Czarny Pan odkrył to w twojej głowie, mój los byłby przesądzony.
Hermiona przewróciła oczami, uprzednio spojrzawszy na obu mężczyzn. Postanowiła nie wytykać Harry'emu, że nie rozumie, że gdyby podwójny agent miał zwyczaj mówienia wszystkiego wprost, nie pożyłby długo. Severus i Harry musieli rozwiązać konflikt pomiędzy sobą sami, bez jej ingerencji.
- Więc dlaczego nie powiedział mi pan tego w tym roku? Nie czułem jego obecności w głowie od sytuacji w Departamencie Tajemnic. Dumbledore twierdzi, że stosuje na mnie Oklumencję.
- Mówiłem ci, że odparcie Imperiusa na czwartym roku oznacza, że powinieneś rozpoznać intruza w umyśle - wysyczał zza zaciśniętych zębów Snape. - Zrozum, że dopóki nie opanujesz do perfekcji zamykania umysłu, nie mogę mówić ani trochę jaśniej.
- Dobrze - wymamrotał w końcu Harry. - To moja wina, że niektórzy myślą, iż trzymanie pewnych informacji z dala ode mnie jest najlepszym sposobem, abym ich zrozumiał.
Severus zaśmiał się złośliwie.
- Twoje przeprosiny są przyjęte - powiedział z irytującą barwą wspaniałomyślności w głosie i odwrócił się do Hermiony, gdy Harry w ciszy tłumił gniew. - Myślę, że wam obojgu wyjdzie na dobre, jeśli pozwolę panu Potterowi rzucić na ciebie Legilimens. Choć wątpię, by potrafił powstrzymać swoją niestosowną ciekawość, okoliczności wręcz nakazują, by ćwiczył nawet w sytuacjach, które nie są dla niego komfortowe.
- Ale... - zaprotestowała. - Ale jeśli on zobaczy... No, wiesz co.
- Sceny sfery intymnej? Według mnie pan Potter będzie unikał tych obrazów za wszelką cenę. - Wyczytała w jego spojrzeniu, że się z nią droczył, ale także pewną wiadomość. - Chyba nie wypada mieć sekretów przed jednym z najbliższych przyjaciół?
- Nie chodzi o moje własne sekrety - powiedziała, zastanawiając się, czy mąż dobrze ją zrozumiał. To, co powiedziała, brzmiało raczej jak wskazówka. - Twoje sekrety. Nie jestem wystarczająco dobra, by mieć pewność, że nie pokażę Harry'emu nic, czego nie powinien zobaczyć. Jesteś pewien, że to w porządku? Czy to bezpieczne?
Podeszła do męża, ale nie odważyła się położyć dłoni na jego ręce, gdy byli przy Harrym.
- Nadszedł czas - powiedział Severus, nawiazując z żoną kontakt wzrokowy. - Nie ważne, czy to bezpieczne czy nie. Pan Potter często pytał Albusa, skąd ma pewność, że może mi ufać. Jeśli wydobędzie z ciebie jakieś informacje, będzie miał z nich korzyść.
Przełknęła ślinę i skinęła głową.
- Czekaj! - powiedział Harry. - Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, skąd bierze się pewność Dumbledore'a, ale nie zmuszę Hermiony, by robiła coś wbrew sobie. Jest moją przyjaciółką. Nie użyję na niej Legilimencji.
- Użyjesz - odezwała się dziewczyna. Wolała, by to stało się dzisiaj, gdy nie mogła pokazać Harry'emu nic intymniejszego niż całowanie. Miała nadzieję, że już jutro będzie miała pikantne wspomnienia do bronienia w umyśle. - Masz moje pozwolenie. Musisz to zrobić. Severus jest ekspertem i jeśli on twierdzi, że powinieneś to zrobić, musimy go posłuchać. - Wstała i stanęła przed Harrym, który wciąż się wahał. - Spróbuj. Muszę nauczyć się chronić umysł przed więcej niż jedną osobą.
Harry spojrzał ponad Hermioną na profesora, który patrzył na parę przyjaciół z niezmąconym spokojem. Po chwili zwrócił oczy na dziewczynę.
- W porządku. Jesteś gotowa? Raz, dwa, trzy. Legilimens.
Połączenie zostało zerwane niemal natychmiast. Hermiona przywołała obraz ust Severusa, które otwierały się pod naporem jej własnych. Ten język, mmm... Taki ciepły, mokry, chętny. Harry wyrwał się z umysłu przyjaciółki ze wstrętem wypisanym na twarzy.
- Ugh, Hermiono - zaprotestował. - Przez ciebie będę miał koszmary.
Hermiona spojrzała na Severusa, który posłał jej złośliwy uśmiech.
- Skuteczna metoda na pana Pottera - przyznał. - Niestety nie znasz większości Legilimentów na tyle dobrze, by wydedukować, co by ich odwiodło od penetracji twojego umysłu. Bellatriks, na przykład, jest typem podglądacza.
Po jej ciele przeszedł dreszcz. Harry przetarł usta.
- To powinno zadziałać przeciwko Vol... Sami-Wiecie-Komu - zagadnął Harry, ale jego słuchacze zaprotestowali. - Dumbledore tak mówi - przypomniał.
- Już ci mówiłem, że nie jestem Dumbledore'em - wrzasnął Snape.
Harry parsknął.
- Tak czy tak, to była dobra metoda przeciw niemu - ciągnął dalej. - Dumbledore powiedział mi, że to moja miłość sprawia, że przebywanie w mojej głowie jest dla niego zbyt bolesne. Więc jeśli będziesz myśleć o Sn... osobach, które kochasz, Hermiono, to powinno zadziałać.
Profesor odchrząknął.
- Dokładnie. Jest pan pewien, że może pan już zablokować umysł, panie Potter? I zamknąć dziób na kłódkę? - Zaczekał, aż Harry kiwnie głową. - Wierzę, że wyjdzie to Hermionie na dobre, jeśli to pana będzie powstrzymywać od zobaczenia jej wspomnień. Żeby pana zmotywować, ostatnim wspomnieniem, jakie Hermiona panu pokaże, będzie wyjaśnienie okoliczności prowadzących do naszego ślubu, a przecież panu zależy, żeby posiąść tę wiedzę, prawda?
- Jeżeli wypiję to teraz, to przyjdziesz do mojego łóżka, gdy wrócisz? - wymamrotała.
Severus wyraźnie się spiął.
- Już o tym rozmawialiśmy. Nie powinienem wchodzić od twojego pokoju. Uważam, że to ważne, byś miała miejsce, które jest w stu procentach prywatne, tylko twoje. Poza tym stanowczo odmawiam dzielenia się łóżkiem z twoim kotem.
Odsunęła się nieco, by spojrzeć mężowi w oczy.
- Ale gdzie to zrobimy, jeśli nie w mojej sypialni? Tutaj?
Przypuszczała, że Severus zabiegał o neutralny grunt, a salon nim był. Jednak Krzywołap prawdopodobnie pójdzie za nią, gdziekolwiek by spali i Severus będzie musiał się z tym pogodzić. To nie był czas, by o tym mówić.
Severus spojrzał Hermionie prosto w oczy.
- W mojej sypialni, oczywiście.
- Twojej? A co z twoją prywatnością? Co zrobisz, gdy będziesz chciał pobyć sam?
- Jeśli jedno z nas będzie zmuszone do chodzenia po szkolnych korytarzach przez pół nocy po naszej każdej kłótni, to lepiej, bym był to ja. I tak jestem do tego przyzwyczajony.
Kąciki jej ust opadły nieznacznie.
- Wiesz, że dla mnie to też nie byłoby nic nowego - westchnęła. - Jesteś pewien?
- Dlaczego w to wątpisz? To było wpisane w naszą ślubną ceremonię - to ja ciebie wziąłem pod moją pelerynę, nie na odwrót.
W jej głowie wciąż kotłowało się od pytań, ale czas uciekał, dlatego postanowiła zadać tylko jedno - najważniejsze.
- Skoro tak... Miałbyś coś przeciwko, gdybym przyszła do twojej sypialni tej nocy? Mógłbyś mnie obudzić, gdy wrócisz - mówiła, palcem wskazującym kreśląc kółeczka na torsie Severusa.
Mężczyzna pochylił głowę, przesadnie chowając ją we włosach Hermiony, a po chwili namysłu złożył na nich pocałunek.
- Wiesz, że nie mogę niczego ci odmówić.
Przestała kreślić kółeczka i uniosła dłoń do policzka Severusa i odgarnęła jego włosy.
- Mówiłam ci już, żebyś robił, co uważasz za słuszne. Jeśli nie chcesz, bym przebywała w twoim pokoju bez ciebie, po prostu mi to powiedz.
Severus niespodziewanie trącił nosem dłoń Hermiony i pocałował wnętrze.
- Nigdy nie myśl, że tylko ty pragniesz, Hermiono. Nikt nie pragnie bardziej ode mnie. Jednak nie nastawiaj się dziś na nic więcej niż spanie. Gdy wrócę, mogę nie mieć wystarczająco dużo energii.
- W porządku - zgodziła się i przeciągnęła palcem po szczęce Severusa, zjeżdżając do delikatnej skóry u postawy jego szyi. - Podoba mi się pomysł spania w twoich ramionach.
- Myślę, że raczej pobudka w moich ramionach będzie przyjemniejsza - powiedział, postawił ją na nogi i sam wstał. Razem podeszli do drzwi jego sypialni. Otworzył je, niespodziewanie wziął Hermionę na ręce i szepnął:
- To chyba tradycja, nie?
Przeniósł ją przez próg i podszedł do łóżka. Usiadł na nim, trzymając Hermionę wciąż w ramionach i ułożył za nią poduszki.
- Mój pokój jest twój - powiedział. Hermiona rozejrzała się. Pokój był czysty i prosto urządzony. Było w nim zdecydowanie za dużo kamienia i zbyt mało dywaników i poduszek. Zauważyła szafkę, skrzynię, jedno drewniane krzesło i trzy przepełnione książkami regały. - Moje łóżko jest twoje. - Materac był solidny, ale nie twardy. Narzuta miała kolor spranej zieleni w diamentowy wzór. Łózko było dwuosobowe, ale ledwie by ich pomieściło. Musiała sprawdzić, czy da się coś z tym zrobić. Severus pochylił się nad nią, uprzednio położywszy ją z czułością na poduszkach. Zarzuciła mu ręce na kark.
- A ty? - zapytała, przybliżając swoje usta do jego.
- Tak - odpowiedział. - Zawsze.
- Jeśli dobrze sobie przypomnisz, powiedziałem ci na naszej pierwszej lekcji, że mimo połączenia z Czarnym Panem, twój umysł jest dla niego otwarty tylko wtedy, gdy jesteś najbardziej zrelaksowany i bezbronny. Wytłumaczyłem ci także, bezpośrednio przed rzuceniem Legilimens po raz pierwszy, że Oklumencja wymaga podobnej siły jak odparcie Imperio, a tobie już to się udało. Gdybyś nie był tak oporny na naukę, przebudzenie twoich obronnych umiejętności wymagałoby jedynie odpowiednio silnego ataku.
- Skąd miałem wiedzieć, że o to panu chodzi? Nie mógł pan tego powiedzieć prosto z mostu?
- Nie, jeśli chcę przetrwać doświadczenie, jakim jest uczenie cię. Gdyby Czarny Pan odkrył to w twojej głowie, mój los byłby przesądzony.
Hermiona przewróciła oczami, uprzednio spojrzawszy na obu mężczyzn. Postanowiła nie wytykać Harry'emu, że nie rozumie, że gdyby podwójny agent miał zwyczaj mówienia wszystkiego wprost, nie pożyłby długo. Severus i Harry musieli rozwiązać konflikt pomiędzy sobą sami, bez jej ingerencji.
- Więc dlaczego nie powiedział mi pan tego w tym roku? Nie czułem jego obecności w głowie od sytuacji w Departamencie Tajemnic. Dumbledore twierdzi, że stosuje na mnie Oklumencję.
- Mówiłem ci, że odparcie Imperiusa na czwartym roku oznacza, że powinieneś rozpoznać intruza w umyśle - wysyczał zza zaciśniętych zębów Snape. - Zrozum, że dopóki nie opanujesz do perfekcji zamykania umysłu, nie mogę mówić ani trochę jaśniej.
- Dobrze - wymamrotał w końcu Harry. - To moja wina, że niektórzy myślą, iż trzymanie pewnych informacji z dala ode mnie jest najlepszym sposobem, abym ich zrozumiał.
Severus zaśmiał się złośliwie.
- Twoje przeprosiny są przyjęte - powiedział z irytującą barwą wspaniałomyślności w głosie i odwrócił się do Hermiony, gdy Harry w ciszy tłumił gniew. - Myślę, że wam obojgu wyjdzie na dobre, jeśli pozwolę panu Potterowi rzucić na ciebie Legilimens. Choć wątpię, by potrafił powstrzymać swoją niestosowną ciekawość, okoliczności wręcz nakazują, by ćwiczył nawet w sytuacjach, które nie są dla niego komfortowe.
- Ale... - zaprotestowała. - Ale jeśli on zobaczy... No, wiesz co.
- Sceny sfery intymnej? Według mnie pan Potter będzie unikał tych obrazów za wszelką cenę. - Wyczytała w jego spojrzeniu, że się z nią droczył, ale także pewną wiadomość. - Chyba nie wypada mieć sekretów przed jednym z najbliższych przyjaciół?
- Nie chodzi o moje własne sekrety - powiedziała, zastanawiając się, czy mąż dobrze ją zrozumiał. To, co powiedziała, brzmiało raczej jak wskazówka. - Twoje sekrety. Nie jestem wystarczająco dobra, by mieć pewność, że nie pokażę Harry'emu nic, czego nie powinien zobaczyć. Jesteś pewien, że to w porządku? Czy to bezpieczne?
Podeszła do męża, ale nie odważyła się położyć dłoni na jego ręce, gdy byli przy Harrym.
- Nadszedł czas - powiedział Severus, nawiazując z żoną kontakt wzrokowy. - Nie ważne, czy to bezpieczne czy nie. Pan Potter często pytał Albusa, skąd ma pewność, że może mi ufać. Jeśli wydobędzie z ciebie jakieś informacje, będzie miał z nich korzyść.
Przełknęła ślinę i skinęła głową.
- Czekaj! - powiedział Harry. - Oczywiście, że chciałbym wiedzieć, skąd bierze się pewność Dumbledore'a, ale nie zmuszę Hermiony, by robiła coś wbrew sobie. Jest moją przyjaciółką. Nie użyję na niej Legilimencji.
- Użyjesz - odezwała się dziewczyna. Wolała, by to stało się dzisiaj, gdy nie mogła pokazać Harry'emu nic intymniejszego niż całowanie. Miała nadzieję, że już jutro będzie miała pikantne wspomnienia do bronienia w umyśle. - Masz moje pozwolenie. Musisz to zrobić. Severus jest ekspertem i jeśli on twierdzi, że powinieneś to zrobić, musimy go posłuchać. - Wstała i stanęła przed Harrym, który wciąż się wahał. - Spróbuj. Muszę nauczyć się chronić umysł przed więcej niż jedną osobą.
Harry spojrzał ponad Hermioną na profesora, który patrzył na parę przyjaciół z niezmąconym spokojem. Po chwili zwrócił oczy na dziewczynę.
- W porządku. Jesteś gotowa? Raz, dwa, trzy. Legilimens.
Połączenie zostało zerwane niemal natychmiast. Hermiona przywołała obraz ust Severusa, które otwierały się pod naporem jej własnych. Ten język, mmm... Taki ciepły, mokry, chętny. Harry wyrwał się z umysłu przyjaciółki ze wstrętem wypisanym na twarzy.
- Ugh, Hermiono - zaprotestował. - Przez ciebie będę miał koszmary.
Hermiona spojrzała na Severusa, który posłał jej złośliwy uśmiech.
- Skuteczna metoda na pana Pottera - przyznał. - Niestety nie znasz większości Legilimentów na tyle dobrze, by wydedukować, co by ich odwiodło od penetracji twojego umysłu. Bellatriks, na przykład, jest typem podglądacza.
Po jej ciele przeszedł dreszcz. Harry przetarł usta.
- To powinno zadziałać przeciwko Vol... Sami-Wiecie-Komu - zagadnął Harry, ale jego słuchacze zaprotestowali. - Dumbledore tak mówi - przypomniał.
- Już ci mówiłem, że nie jestem Dumbledore'em - wrzasnął Snape.
Harry parsknął.
- Tak czy tak, to była dobra metoda przeciw niemu - ciągnął dalej. - Dumbledore powiedział mi, że to moja miłość sprawia, że przebywanie w mojej głowie jest dla niego zbyt bolesne. Więc jeśli będziesz myśleć o Sn... osobach, które kochasz, Hermiono, to powinno zadziałać.
Profesor odchrząknął.
- Dokładnie. Jest pan pewien, że może pan już zablokować umysł, panie Potter? I zamknąć dziób na kłódkę? - Zaczekał, aż Harry kiwnie głową. - Wierzę, że wyjdzie to Hermionie na dobre, jeśli to pana będzie powstrzymywać od zobaczenia jej wspomnień. Żeby pana zmotywować, ostatnim wspomnieniem, jakie Hermiona panu pokaże, będzie wyjaśnienie okoliczności prowadzących do naszego ślubu, a przecież panu zależy, żeby posiąść tę wiedzę, prawda?
~*~
Ledwo drzwi zamknęły się za Harrym, gdy Hermiona obróciła się w stronę męża i rzuciła w jego ramiona, a on trzymał ją w szczelnym uścisku.
- To było okropne - wymamrotała.
- Wiem - przyznał z ustami na czubku jej głowy. - Dobrze zrobiłaś. - Wzmocnił uścisk. - Muszę porozmawiać z Albusem jeszcze tego wieczora. Mam nadzieję, że pewnego dnia nasze prywatne życie będzie ważniejsze niż obowiązki, jednak na tę chwilę mogę zaoferować ci tylko pół godziny. Jeśli masz mi coś dziś do powiedzenia, zrób to teraz. Wrócę raczej późno.
Pociągnęła nosem i przytaknęła, nie odsuwając się od Severusa. Drażniąca wełna jego szat działała na Hermionę pokrzepiająco, ale niestety musiała ją puścić, żeby mogli przejść do ich komnat. To zabrało im trzy minuty, ale przynajmniej byli bezpieczni od niechcianych osób, które mogłyby zakłócić ich rozmowę.
Zaczekała, aż drzwi salonu zamkną się za nimi i zaczęła mówić.
- Dlaczego wysłałeś mnie rano do Poppy? Nie jestem aż tak głupia, dobrze wiesz. Upewniłam się, że znam zaklęcie antykoncepcyjne, zanim... zanim zaprosiłam cię do mojego łóżka.
To, o czym mówiła, wciąż przyprawiało ją o rumieńce. Zacisnęła pięści i rozluźniła je. Przygryzła policzek. Było dla niej ważnym, aby nie wypaść dziecinnie przed Severusem. Rozwarł ręce w milczącym zaproszeniu, a ona podeszła do niego i pozwoliła się przytulić. Westchnęła. Severus musiał coś wyjaśnić, ale przecież mógł to zrobić, mając ją w ramionach, prawda?
- Taką miałem nadzieję - powiedział, głaszcząc delikatnie kark i kręgosłup Hermiony jednym palcem. - Ale jeśli myślisz o więcej niż jednej nocy, są bardziej efektywne metody. Co Poppy ci zaoferowała?
Uniosła głowę i spojrzała na męża bykiem.
- Właśnie! Powinieneś był pójść ze mną. Też powinieneś wiedzieć, o tych wszystkich rzeczach. - To były zdecydowanie najbardziej kłopotliwe cztery minuty jej życia.
Severus odwzajemnił jej spojrzenie.
- Może nie zwykłem chwalić twojej pamięci, ale zauważyłem, jaka jest solidna.
- Bardzo ci dziękuję. Przypuszczam, że tak naprawdę ty już wiedziałeś wcześniej o wszystkich sposobach, prawda? - Posłała mu oskarżycielskie spojrzenie. Wiedziała, że Severus ją testował: czy się zawaha? czy zachowa się dziecinnie? czy nie weźmie za swoje wybory odpowiedzialności jak dzieciak? Nie była pewna, czy to było wystarczające usprawiedliwienie, dlaczego to Severus zrzekł się odpowiedzialności, ale tym razem to sobie odpuściła.
- Tak, mam styczność ze wszystkimi istniejącymi miksturami. Chcesz przedyskutować ze mną możliwe opcje czy tylko powiesz mi, jakiego dokonałaś wyboru?
Zmarszczyła nos.
- Czy to jest jakaś twoja okrężna droga do pytania, czy kiedykolwiek chcę założyć rodzinę? - Ślizgoni.... Czy oni nie potrafią wprost powiedzieć, o co im chodzi? - Na tę chwilę nie znam jeszcze odpowiedzi. Dlatego zdecydowałam się na Annus Profero. Jeden raz rocznie przez kilka lat brzmi całkiem dobrze. Wzięłam ze sobą fiolkę, ale chciałam usłyszeć, co powiesz, zanim to wypiję.
Podszedł z nią do najbliższego krzesła, które chociaż raz było puste, usiadł na nim i umiejscowił Hermionę na swoich kolanach, jedną ręką obejmując jej ramiona, drugą - jej talię. Hermiona przysunęła się jeszcze bliżej. Lubiła, gdy ich wzrosty wyrównywały się, dzięki temu, że siedzieli w taki sposób. Z tego miejsca mogła pocałować Severusa, unikając strzykania i bolesnych skurczy mięśni karku. Potarła swoim policzkiem policzek Severusa, z przyjemnością czując jego szorstkość.
- Zadowalający wybór. Daj mi znać, gdy to wypijesz - powiedział, owijając wokół palca jeden z loków, który wyswobodził się z jej koka.
- Jeżeli wypiję to teraz, to przyjdziesz do mojego łóżka, gdy wrócisz? - wymamrotała.
Severus wyraźnie się spiął.
- Już o tym rozmawialiśmy. Nie powinienem wchodzić od twojego pokoju. Uważam, że to ważne, byś miała miejsce, które jest w stu procentach prywatne, tylko twoje. Poza tym stanowczo odmawiam dzielenia się łóżkiem z twoim kotem.
Odsunęła się nieco, by spojrzeć mężowi w oczy.
- Ale gdzie to zrobimy, jeśli nie w mojej sypialni? Tutaj?
Przypuszczała, że Severus zabiegał o neutralny grunt, a salon nim był. Jednak Krzywołap prawdopodobnie pójdzie za nią, gdziekolwiek by spali i Severus będzie musiał się z tym pogodzić. To nie był czas, by o tym mówić.
Severus spojrzał Hermionie prosto w oczy.
- W mojej sypialni, oczywiście.
- Twojej? A co z twoją prywatnością? Co zrobisz, gdy będziesz chciał pobyć sam?
- Jeśli jedno z nas będzie zmuszone do chodzenia po szkolnych korytarzach przez pół nocy po naszej każdej kłótni, to lepiej, bym był to ja. I tak jestem do tego przyzwyczajony.
Kąciki jej ust opadły nieznacznie.
- Wiesz, że dla mnie to też nie byłoby nic nowego - westchnęła. - Jesteś pewien?
- Dlaczego w to wątpisz? To było wpisane w naszą ślubną ceremonię - to ja ciebie wziąłem pod moją pelerynę, nie na odwrót.
W jej głowie wciąż kotłowało się od pytań, ale czas uciekał, dlatego postanowiła zadać tylko jedno - najważniejsze.
- Skoro tak... Miałbyś coś przeciwko, gdybym przyszła do twojej sypialni tej nocy? Mógłbyś mnie obudzić, gdy wrócisz - mówiła, palcem wskazującym kreśląc kółeczka na torsie Severusa.
Mężczyzna pochylił głowę, przesadnie chowając ją we włosach Hermiony, a po chwili namysłu złożył na nich pocałunek.
- Wiesz, że nie mogę niczego ci odmówić.
Przestała kreślić kółeczka i uniosła dłoń do policzka Severusa i odgarnęła jego włosy.
- Mówiłam ci już, żebyś robił, co uważasz za słuszne. Jeśli nie chcesz, bym przebywała w twoim pokoju bez ciebie, po prostu mi to powiedz.
Severus niespodziewanie trącił nosem dłoń Hermiony i pocałował wnętrze.
- Nigdy nie myśl, że tylko ty pragniesz, Hermiono. Nikt nie pragnie bardziej ode mnie. Jednak nie nastawiaj się dziś na nic więcej niż spanie. Gdy wrócę, mogę nie mieć wystarczająco dużo energii.
- W porządku - zgodziła się i przeciągnęła palcem po szczęce Severusa, zjeżdżając do delikatnej skóry u postawy jego szyi. - Podoba mi się pomysł spania w twoich ramionach.
- Myślę, że raczej pobudka w moich ramionach będzie przyjemniejsza - powiedział, postawił ją na nogi i sam wstał. Razem podeszli do drzwi jego sypialni. Otworzył je, niespodziewanie wziął Hermionę na ręce i szepnął:
- To chyba tradycja, nie?
Przeniósł ją przez próg i podszedł do łóżka. Usiadł na nim, trzymając Hermionę wciąż w ramionach i ułożył za nią poduszki.
- Mój pokój jest twój - powiedział. Hermiona rozejrzała się. Pokój był czysty i prosto urządzony. Było w nim zdecydowanie za dużo kamienia i zbyt mało dywaników i poduszek. Zauważyła szafkę, skrzynię, jedno drewniane krzesło i trzy przepełnione książkami regały. - Moje łóżko jest twoje. - Materac był solidny, ale nie twardy. Narzuta miała kolor spranej zieleni w diamentowy wzór. Łózko było dwuosobowe, ale ledwie by ich pomieściło. Musiała sprawdzić, czy da się coś z tym zrobić. Severus pochylił się nad nią, uprzednio położywszy ją z czułością na poduszkach. Zarzuciła mu ręce na kark.
- A ty? - zapytała, przybliżając swoje usta do jego.
- Tak - odpowiedział. - Zawsze.
~*~
Wiele godzin później obudziła się, czując, jak ciężka ręka obejmuje ją w pasie.
- Mmm... - wymamrotała i obróciła twarzą do Severusa. - Która godzina? - Wilgotne włosy opadły mu na policzek. Odgarnęła je.
- Późna. Idź spać dalej.
- Nosisz koszulę nocną. - Ziewnęła, przetarła twarz i ziewnęła ponownie. - Fajnie. - Ponownie ziewnęła. Jej głos stopniowo stawał się coraz cichszy. Przed zapadnięciem w sen powiedziała jeszcze: - Praktycznie.