- Potter, na słówko.
Harry Potter zdjął torbę z ramienia i spojrzał na nauczyciela, który właśnie obrócił w palcach jedną z fiolek, spojrzał na nią po światło i potrząsnął nią z powątpiewaniem. Eliksir powinien mieć fioletową barwę i konsystencję gęstej śmietany. Ten wywar przypominał raczej powidła.
Między Harrym a Snape'em wciąż toczyła się wojna, podobnie jak w zeszłym roku. Harry zastanawiał się, czy odchrząknąć, by przykuć uwagę nauczyciela czy próbować opuścić klasę, podczas gdy tłustowłosy dupek odłożył fiolkę, wpisał krótką notatkę do dziennika i wziął w palce kolejną. Gdyby chłopak odezwał się jako pierwszy, musiałby odnotować to jako porażkę. Jednak z drugiej strony jakiejkolwiek odezwy zostałby przyjęty jako nieposłuszeństwo i ukarany wieczorowym szorowaniem kociołków. To też byłaby klęska.
Gdy wszyscy oprócz tej dwójki opuścili już klasę, Snape w końcu podniósł głowę, spojrzał na Harry'ego i zamknął klasę.
- W przyszłym tygodniu zaczynam uczyć moją żonę Oklumencji. Hermiona chce, żebyś do niej dołączył.
Harry zesztywniał. Miał nadzieję, że w swoim repertuarze miał śmiercionośne spojrzenie godne samego bazyliszka, ale tak nie było. Potrząsnął ponuro głową.
- Nie zapomniałem, jak skończyły się nasze ostatnie sesje - ciągnął Snape. - Ale jeśli nie zechcesz kontynuować lekcji, może to zaważyć na życiach każdego członka Zakonu, w tym na moim.
Usta Harry'ego wykrzywiły się w paskudnym uśmiechu. O tak.
- Chciałbyś tego, prawda, Potter? - wycedził Snape i spojrzał na swojego rozmówcę z zimną odrazą. - Nawet, jeśli przez to Hermiona i jej bezbronni rodzice byliby torturowani razem ze mną. Ilu przyjaciół chcesz jeszcze stracić?
Szmaragdowe oczy płonęły gniewem, gdy patrzyły na bladą twarz profesora. Harry wbił paznokcie w skórę, ale nie odezwał się. Znienawidzony głos znienawidzonego profesora kontynuował.
- Weasley'ów? Lupina? Pannę Tonks?
- To, że Syriusz nie żyje... To twoja wina! - warknął Harry.
- Czy na pewno? Czy to ja nie ćwiczyłem? Czy to ja byłem tym nieposłusznym głupkiem, który wgłębiał się w swoje sny, chociaż miał się tego wystrzegać? Czy to ja rzuciłem się w pułapkę, bo nie uwierzyłem, że członkowie Zakonu się tym zajmą? Przez kogo zginęli pańscy przyjaciele. panie Potter? Który z nas jest za to odpowiedzialny?
Harry'emu drżały wargi, ale nie spuścił wzroku.
- Nigdy wcześniej nam nie pomogłeś - powiedział.
- Nigdy nie prosiłeś o pomoc. Ba, nawet jej nie chciałeś!
Harry pochylił się do przodu z zaciśniętymi pięściami i iskrami w oczach.
- To nieprawda! A co było na moim czwartym roku, gdy powiedziałem panu, że potrzebuję Dumbledore'a, a pan go nie wezwał? Później, gdy znaleźliśmy Croucha, był już martwy i transmutowany w kość.
Oczy Mistrza Eliksirów zwęziły się ze skupienia.
- O czym ty gadasz? Wiedziałem, że Dumbledore za chwilę wychodzi. I miałem zamiar oduczyć cię tego głupiego przywileju biegania ze wszystkim do dyrektora, Potter.
Harry skierował na profesora swój wzrok.
- Skąd mogłem to wiedzieć? Myślałem, że u Umbridge tylko grał pan głupie... - zacisnął usta i spiął ramiona. - Próbowałem powiedzieć o panu o Syriuszu w gabinecie Umbridge. Nie dał mi pan żadnego znaku, że wie, o co mi chodzi.
Harry skierował na profesora swój wzrok.
- Skąd mogłem to wiedzieć? Myślałem, że u Umbridge tylko grał pan głupie... - zacisnął usta i spiął ramiona. - Próbowałem powiedzieć o panu o Syriuszu w gabinecie Umbridge. Nie dał mi pan żadnego znaku, że wie, o co mi chodzi.
- Może twój mózg jest na tyle niezaradny, że tego nie zakodował? - zadrwił Snape.
Harry cofnął się pamięcią do tamtego wydarzenia. Według tego, co pamiętał, Snape powiedział mu, że wygaduje głupstwa i kazał Crabbe'owi nie trzymać Nevilla tak mocno, bo nie chce mu się wypełniać papierkowej roboty po uduszeniu Gryfona. Potem wyszedł z sali.
Chwila... Powiedział Ślizgonowi, żeby nie krzywdził Gryfona? Och...
- Pomyślę o tym - wymamrotał.
- Szacunek, Potter. Masz mnie tytułować - sir albo profesorze.
- Sir - wycedził Harry i podniósł z ziemi torbę.
- Zaczynamy w przyszłym tygodniu. Będziemy na ciebie czekać w moim gabinecie w poniedziałek o dwudziestej.
Snape przysunął do siebie fiolki i jedną z nich podniósł. Eliksir w niej miał kolor błota z pomarańczowymi przebłyskami.
- Okropny, oczywiście... - wymamrotał profesor z uśmieszkiem na ustach. - Zapomniałeś wyłączyć palnik po dodaniu golterii, Potter. Może powinienem załatwić ci korepetycje z Eliksirów? Miałbyś na nie czas, gdybyś zrezygnował z Quidditcha.
Harry zacisnął zęby, a w myślach uspokajał się, mówiąc sobie, że to tylko puste groźby. Po chwili opuścił klasę i zamknął za sobą cicho drzwi.
Potter kipiał ze złości przez resztę dnia i unikał nawet Rona. Gdy zbliżała się godzina ciszy nocnej, wsunął na siebie pelerynę niewidkę i przemierzał korytarze, aż upewnił się, że wszyscy śpią. Rano zszedł na śniadanie i dowiedział się, że nie był jedynym Gryfonem, z którym Snape odbył rozmowę.
- CO powiedział?
Neville pochylił głowę i rozdziabywał na talerzu jajko, gdy Harry'ego wzrok na nim spoczął.
- Powiedział, że mógłby pozwolić mi wrócić na jego lekcje, jeśli tylko spędzałbym cały tydzień na warzeniu eliksirów z szóstego roku z Malfoy'em i nie wysadził ani jednego kociołka. Później, gdy już byśmy z Malfoy'em skończyli, dwa razy w tygodniu Snape robiłby mi próby. Wiesz, jestem dobry w Zielarstwie, a w Eliksirach roślin jest dość dużo, więc to mi pewnie pomoże...
- On sobie z ciebie żartuje. Wiesz, że on nie przepuszcza na swoje lekcje nikogo, kto miał ocenę poniżej W na SUMach - powiedział Harry.
- To jest Snape, Harry, a nie bracia Rona. On nigdy nie żartuje. - Neville podniósł wzrok znad talerza. - Zapytał mnie, czy wciąż jest moim boginem. Odpowiedziałem, że nie, bo nie jest nawet w połowie tak straszny, jak Bellatrix. Powiedział, że chciałby zobaczyć, czy fakt, że stałem się pewniejszy siebie wpłynie na to, bym był mniej beznadziejny. - Przy ostatnim słowie Neville starał się jak mógł, by odwzorować szyderczy ton głosu profesora.
- Ale dlaczego? Przecież on nienawidzi cię prawie tak bardzo, jak mnie.
- To proste - wtrącił się Dean. - Założę się, że to dzięki Hermionie. Ron mówił, że Hermiona już rozstawia Snape'a po kątach. Podobno tak mu wczoraj powiedziała.
Harry pochylił głowę, a czoło i usta ściągnął w wyrazie niedowierzania. Snape nienawidził Hermiony od zawsze. Fakt, że wzięli ślub, nie oznaczał, że miał być dla niej milszy niż dotychczas. Gdzie w ogóle był Ron? Rozejrzał się po sali i zobaczył go, podrywającego Hannę Abbott.
Lavender roześmiała się srebrzystym, złośliwym śmiechem.
- Przecież ma to, czego potrzebuje Snape, nie? I założę się, że profesor nie znalazłby nigdzie chętniejszej partnerki.
- Przypuszczam, że durzyła się w nim od lat - dodała Parvati. - Zawsze była skryta, więc nawet nie mogliśmy tego podejrzewać.
- Zawsze było wiadomo, że zrobiłaby wszystko dla dobrych ocen - powiedziała Lavender. Dziewczyna wciąż nie zapomniała, że Hermiona nie pochwalała jej związku z Ronem w zeszłym roku i chowała o to do niej cichą urazę.
- Mam nadzieję, że Snape będzie w lepszym nastoju, gdy zaliczy Herm kilka razy... - zapowiedział Dean i dodał, gdy Harry odwrócił się do niego z podniesionymi pięściami. - Ej, Harry, nie atakuj. W końcu są małżeństwem, mogą robić, co chcą, nie?
Żołądek Harry'ego zwinął się w ciasny, twardy supeł. Nie chciał nawet myśleć o czymś takim. To nie było w porządku. Po prostu nie było. Hermiona i ten tłustowłosy, oślizgły, ohydny dupek... Wolał zmienić temat.
- Malfoy ci nie pomoże - zwrócił się do Neville'a. - Nienawidzi nas.
Neville wzruszył ramionami i spojrzał na stół Ślizgonów. Malfoy nawet nie udawał, że na nich nie patrzy. Mrugnął do nich i zaśmiał się. Żołądek Harry'ego ścisnął się jeszcze bardziej.
- Powiedział, że mógłby, bo w końcu będzie podlizywać się nauczycielowi, jak na dobrego Ślizgona przystało.
- HA! Przecież nie ma dobrych Ślizgonów.
Niespodziewanie Neville zarumienił się.
- Też coś takiego powiedziałem. On odpowiedział sztywno i uprzejmie, że ma nadzieję, iż nasza współpraca będzie miła i już nie może się doczekać.
- Nie rób tego, stary - powiedział Ron, który własnie pojawił się przy stole i zajął miejsce obok Harry'ego. - Przecież to sztuczka. Jestem pewien!
- Sztuczka? - nie dowierzał Neville.
- Tak. Rozmyślałem o tym całą noc i według mnie już chyba wszystko zrozumiałem. Próbują do nas przeniknąć, a gdy już opuścimy nasze mury obronne - BUM! Odwrócą się przeciwko nam i zaprowadzą do wrogów. Pomyślcie - dlaczego Snape zgodził się na ślub z Hermioną? Cholera, on jej nigdy nie lubił.
Harry pokiwał entuzjastycznie głową. W końcu ktoś gadał z sensem.
Sowia poczta rzuciła na jego tosty najnowszy numer Proroka. Sięgnął do kieszeni po kilka Knutów.
- Och, Ron, na litość Kirke! Daj sobie spokój... - Kilka miejsc dalej Ginny usłyszała końcówkę rozmowy brata z Potterem. - Snape nie wyda Hermiony ani żadnego z nas Voldemortowi. Nie myślicie chyba, że Dumbledore nie zdążył przez szesnaście lat zorientować się, komu Snape jest posłuszny? Och, i przestańcie rozmawiać o nauczycielach Obrony. Żaden z nich nie wytrzymał na tej posadzce dłużej niż rok.
- Ale Snape zawsze nienawidził Hermiony. Wyśmiewał jej zęby, gdy Malfoy je zaczarował - Ron wycelował w nią swoją bułką z masłem, a później wziął dużego gryza.
- Ludzie się zmieniają. - Ginny odgarnęła jasne włosy z twarzy, by spojrzeć na brata. - Herm powiedziała mi, że nazwałeś ją koszmarem, a to nie popsuło całkowicie waszej przyjaźni. Jeśli nie przeszkadza jej, że mąż jej nie lubi, to tobie tym bardziej nie powinno to wadzić. Poza tym, Snape musi chociaż trochę o nią dbać, bo inaczej zabroniłby jej się z nami zadawać albo robiłby z tego wielki problem. I dba o nią - powiedział mi o tym, gdy go zapytałam - uśmiechnęła się z rozrzewnieniem. - Chociaż tak dokładnie, to powiedział, że nie jest jej opiekunem i zapytał, dlaczego oczekiwałam czegoś innego.
Szczęka Harry'ego, gdyby mogła, uderzyłaby z hukiem o podłogę. Czy wszyscy przymilali się do tego dupka?
- Zapytałaś go? Kiedy? - zażądał odpowiedzi. Był pewny, że ktoś rzucił na nią Confundusa.
- Po wczorajszej lekcji. Powiedział, że moglibyśmy spędzać ze sobą niedzielne popołudnia na wspólnej herbacie, bo Hermiona potrzebuje kilka godzin przerwy, ale w zamian za to mamy jej nie zatrzymywać na przerwach między lekcjami, gdy jest zajęta.
- On też będzie brał udział w tych herbatkach? - zapytał zdziwiony Neville.
- Chyba nie sądzisz, że on chciałby spędzać z nami czas?
Przetrawiając wstrząsające informacje, Harry spojrzał na zwiniętą w dłoniach gazetę i rozwinął ją, by zobaczyć pierwszą stronę. Pod ogromnym nagłówkiem znalazł równie duże zdjęcie Hermiony sprzed dwóch czy trzech lat. Jej włosy były rozwichrzone jak przy silnym wietrze. Obok znajdowało się zdjęcie wysokiego, szczupłego mężczyzny z prostymi, czarnymi włosami, który stał tyłem do aparatu.
SZKOLNA AFERA
Notoryczna łamaczka serc, Hermiona Granger - pisze Rita Skeeter, Specjalna Korespondentka - która jako czternastolatka uwodziła jednocześnie Harry'ego Pottera i bułgarskiego gracza Quidditcha Wiktora Kruma, może dodać kolejną osobę do swojej listy. Tym razem zuchwała nastolatka chyba złapała się w swoją własną pułapkę. Nie będzie jej w końcu łatwo pozbyć się męża, który potrafi wyczuć każdą truciznę.
To był podejrzanie szybki ślub. Niegrzeczna nastolatka i jej nauczyciel, Hogwarcki Mistrz Eliksirów i Głowa Slytherinu, profesor Severus Snape, zawarli małżeństwo podczas prywatnej ceremonii, zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego. Rzekomo miało to na celu umożliwienie dziewczynie ubiegania się bez zastrzeżeń o stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Taka oferta zaskoczy każdego, kto nie słyszał wcześniej o ekscentrycznych ofertach pracy, jakie składał dyrektor szkoły, Albus Dumbledore.
Trudniejsza do wytłumaczenia jest pieczęć Ministerstwa Magii na akcie małżeństwa tej bardzo osobliwej pary...
Nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, Harry podał Ronowi gazetę. Chłopak przeczytał artykuł, trzymając papier w rękach, jakby ten go parzył, a później zgniótł go w kulkę.
- Co się stało? - zapytała Ginny, patrząc na brata. Ron pochylił głowę, wskazując na stół nauczycielski i obrócił kulkę w dłoniach. - O nią chodzi? O Hermionę? - spytała ponownie, wychyliła się zza Colina i Deana, zabrała bratu Proroka i ostrożnie rozprostowała.
- Hermiona ZABIJE Ritę - z przekonaniem odpowiedział jej Ron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz