Rozdział 11. Pierwsza zasada szantażu

Nie zważając na czujne oczy i uszy nastawione na nią, Hermiona upuściła łyżkę z płatkami owsianymi i spojrzała na artykuł. Gdyby mogła wzrokiem wzniecać pożary, gazeta już stałaby w płomieniach.

- Zabiję ją! - wymamrotała. - Transmutuję w talerz i zbiję!

Jej mąż spojrzał na nią znad swojego śniadania i wyrwał gazetę z rąk.

- Na Salazara - powiedział, czytając z uniesionymi brwiami. Po chwili oddał Proroka Hermionie, a jej ręce zacisnęły się na gazecie. Pomona Sprout, która przeczytała artykuł nad ramieniem Severusa, odwróciła się teraz do reszty nauczycieli i przekazała im świeże informacje. - Co zrobiłaś Ricie, że tak ją rozzłościłaś?

Hermiona nie miała najmniejszego zamiaru ukrywać, że to ona, a nie Severus, jest przyczyną tej publikacji. Jej ostrzegawcze spojrzenie nie zdołało zmazać tego wrednego uśmieszka z ust jej męża, więc pochyliła się ku niemu i wysyczała do ucha.

- Jest nierejestrowanym animagiem. Złapałam ją latem, po czwartym roku, gdy była przemieniona w żuka i zamknęłam w słoiku, żeby dać jej nauczkę. 

Severus zacisnął usta i rzucił Muffliato, zanim się odezwał. Zarumieniła się na nieme upomnienie, że szept nie jest wystarczającą ochroną przed podsłuchiwaniem.

- Właśnie widzę. Wybrałaś opcję, by skonfrontować się z nią i utrzeć jej nosa swoim zwycięstwem. Tak bardzo w stylu Gryfonki. Pewnie uważałaś się za niezwykle mądrą.

Skrzywiła się.

- Szkoda, że nigdy nie uczyłaś się przebiegłości od Ślizgonów - ciągnął Severus. - Pierwsza zasada szantażu brzmi: Nigdy nie sprawiaj, by część zarzutów przeszła na ciebie. Nie mam wątpliwości, że Rita zdała sobie sprawę, że teraz nie możesz jej wydać bez stawienia czoła oskarżeniom, że pomagałaś jej i kryłaś ją przez ostatnie dwa lata. Byłoby bezpieczniej, gdybyś wtedy powiedziała o tym chociaż Albusowi, jeśli nawet nie samemu Ministrowi.

- Teraz to wiem - mruknęła. - Ale wtedy myślałam, że może być później użyteczna. I była. Zmusiłam ją do napisania artykułu do Żonglera o powrocie Voldemorta.

Snape przemyślał, co powiedziała mu żona, w trakcie jedzenia drugiego tosta z dżemem. Hermiona wygładziła wtedy pomiętą gazetę ciężkimi, nerwowymi ruchami.

- Nie jestem pewien, czy było warto. Żongler jest tak niepoczytny i rzadko drukowany, że nie osiągnęłaś tym niczego poza tym, że wrogość, jaką do ciebie czuje, przerosła najprawdopodobniej nawet jej złą sławę. Niestety, zemsta rzadko idzie w parze ze strategią, jakiej oczekujesz. Jeśli twoim celem było zapewnienie sobie możliwości współpracy z Ritą w przyszłości, nie powinnaś jej nastawiać wrogo do siebie. Boję się, że postawiłaś przed nami złego wroga.

Hermiona spojrzała na męża, zapominając o gazecie.

- Przed NAMI?

Severus spojrzał na nią, jak na idiotkę. Hermiona nie była jednak pewna, czy spojrzenie miało być naganą czy ostrzeżeniem, że siedzą w tym razem.

- Przypuszczam, że powiedziałaś przyjaciołom o Ricie. Mam jedynie nadzieję, że odpowiednio postarałaś się, by nikt was nie podsłuchiwał.

Przygryzła wargę.

- Byliśmy w pociągu, w drodze do domu - przyznała, czerwieniąc się i spuszczając głowę. - Nie wydaje mi się, byśmy mogli zostać podsłuchani.

Severus uniósł brew.

- Co się stało, to się nie odstanie. Mogę tylko mieć nadzieję, że wyciągniesz z tego wydarzenia jakąś lekcję - powiedział, potrząsając głową i powoli wypuszczając z siebie powietrze. - Nie polecałbym ci jej teraz wydawać. Wie, że to byłaś ty i będzie chciała zrobić ci na złość, a przede wszystkim zaszkodzić. Jednak nie wszystko jest jeszcze stracone. Czy Rita może udowodnić, że to byłaś ty? Chyba nie trzymałaś jej w pomieszczeniu, które mogłaby łatwo zidentyfikować, prawda? Albo gdziekolwiek indziej, gdzie mogłaby zobaczyć ciebie lub kogokolwiek innego z wyróżniającymi się cechami?

Hermiona wzdrygnęła się na samą myśl o tym.

- Nie jestem aż tak głupia! - zaprotestowała. - Na pewno nie na tyle głupia, żeby robić reporterce striptiz, żeby zobaczyła jakieś znaki szczególne! - powiedziała i spojrzała na męża, który wykrzywił usta z przekąsem. Oblała się rumieńcem i dodała pośpiesznie: - Ani nikomu innemu.

On także się zarumienił. Sięgnął do koszyka z tostami i wziął kolejną kromkę. 

- No ja myślę - odpowiedział w końcu.

Hermiona spojrzała na jego dłonie. Miały takie długie, zgrabne palce. Spod skóry było dokładnie widać niebieskie żyły. Teraz jedna z tych dłoni trzymała zgrabnie nóż, którym Severus smarował tosta cienką warstwą masła i nałożył truskawkowy dżem. Przypomniała sobie szorstkość tych rąk, gdy ją dotykał. De facto stało się to tylko raz, podczas ślubu, gdy musiał ją pocałować. Hermiona złączyła swoje drobne dłonie i położyła na kolanach. Najwidoczniej ich rozmowa dobiegła końca.

Przyjście Filiusa zwróciła jej uwagę. Rozmawiał z kimś przy stole Ślizgonów, a później podszedł do niej i pokazał małe, aczkolwiek wykwintne, srebrne, emaliowane pudełko.

- Prezent ślubny od młodego pana Malfoya. Pomyślał, że wolałabyś, gdybym to najpierw sprawdził. To było proste, nie tak jak to było z Błyskawicą pana Pottera na waszym trzecim roku. Przejrzałem to wczoraj i zdaje się być wolne od wszelkich klątw i przekleństw. Chciałem to oddać panu Malfoyowi, żeby sam wam to przekazał, ale stwierdził, że będzie lepiej, jeśli ja to zrobię.

- Dziękuję. - Hermiona odebrała od kolegi paczuszkę i zachwyciła się jej wzorem. Czerwone róże i zielone liście - po prostu śliczne. Spojrzała na stół Slytherinu, gdzie Draco patrzył na nią z uśmiechem wymalowanym na twarzy i podniósł dłoń, by jej pomachać. Odwróciła się z powrotem do Filiusa. - Nie wiem, jak znalazłeś czas, żeby tak szybko się tym zająć.

Nigdy nie zwracała uwagi na plan lekcji nauczycieli, dopóki sama nie dołączyła do ich grona. Plany były horrendalnie przepełnione. Prawie pięćdziesiąt godzin lekcji w klasie plus sprawdzanie wypracowań, nadzór szlabanów, patrolowanie korytarzy i w przypadku niektórych - obowiązki Głowy Domu. Filius uśmiechnął się i wyjaśnił:

- Nie miałem jeszcze żadnych wypracowań do ocenienia, więc to nie był żaden problem - powiedział i udał się na swoje miejsce.

Nie mogła już dłużej zwlekać. Czuła na sobie wyczekujące spojrzenia Dracona i Severusa. Jęknęła, gdy otworzyła paczuszkę. W środku leżała para podręcznych zegarków wysadzanych rubinami i szmaragdami, każdy ze srebrnym łańcuszkiem. Takie mniejsze wersje zegara z kuchni pani Weasley - zamiast liczb miały słowa: klasa, dom, patrol, podróż, niebezpieczeństwo, śmiertelne zagrożenie. Spojrzała promiennie na męża.

- Są dokładnie takie, o jakich marzyłam. Skąd wiedział?

Dwie noce temu tak bardzo pragnęła jakiegoś sposobu, by dowiedzieć się, że Severus jest bezpieczny gdzieś w szkole i teraz go miała. Nie mogła zapomnieć o tym, że przepowiednia mówiła może, a nie na pewno, a ich związek opierał się na nadziei, nie obietnicach,

- Myślę, że zgadł. Wie o mnie trochę więcej niż przeciętny uczeń. 

Wyciągnął z pudełka zegarek wysadzany szmaragdami i włożył do kieszeni.

- Bardzo wygodny prezent. To musisz mi przyznać.

- Muszę, oczywiście. - Podniosła wzrok, by znaleźć Dracona i zauważyła, że wstał i własnie idzie w jej stronę. Zgryzła wargi, gdy to spostrzegła. Chłopak był wyprostowany, na jego twarzy nie było już śladu uśmiechu. Hermiona nie mogła nie przypomnieć sobie nienawiści, jaką Draco ją darzył.

- Matko chrzestna, ojcze chrzestny, mam nadzieję, że przyjmiecie te drobne upominki - powiedział grzecznie. Znowu ją tytułował, choć naprawdę jeszcze na to nie zasłużyła. Jednak mówiąc do niej, nie patrzył jej w oczy, lecz na dłonie. - Proszę, wybaczcie to opóźnienie. Czas od zawiadomienia o ślubie do samej ceremonii był zbyt krótki, by znaleźć wcześniej odpowiedni prezent.

- Wspaniale wybrałeś, Draco. Nie mogłeś lepiej trafić.

Wciąż się nie uśmiechał.

- Możesz dodać do zegarka dodatkową osobę, jeśli chcesz. Na razie oba są ustawione tylko na waszą dwójkę, ale zmiana nie jest trudna. Profesor Flitwick może ci pomóc. - Chłopak ukłonił się, odwrócił i odszedł, nie patrząc nawet na swojego ojca chrzestnego. Odwróciła wzrok od maszerującego nieustępliwie Malfoya i spojrzała na męża, który zmarszczył brwi.

- Jest na ciebie zły - zdumiała się. - Dlaczego? Bo wziąłeś ze mną ślub?

Severus skrzywił się, wciąż patrząc na Dracona, który właśnie opuszczał Wielką Salę. 

- Jest rozgoryczony. Powody nie powinny cię interesować.

- Zawsze mnie nienawidził - powiedziała. - Przypuszczam, że jest na ciebie zły, bo poślubiłeś mugolaczkę.

- Może za poślubienie osoby, która przyczyniła się do umieszczenia jego ukochanego rodzica w Azkabanie? Czyż to nie byłby wystarczający powód?

Jej dłonie zacisnęły się na pudełku, gdzie leżał samotnie jeden ze srebrnych zegarków.

- To nie moja wina, że jego ojciec to kryminalista!

- Żaden z powodów jego rozżalenia nie jest twoją winą. - Severus wyciągnął zegarek i spojrzał na niego, zaciskając usta. - Znam Dracona od kiedy się urodził. Będzie traktował cię z całkowitym szacunkiem, bo jesteś moją żoną i będzie chronił ciebie zamiast mnie, jeśli tego wymagać będzie sytuacja. To i tak o niebo więcej niż wiele osób mogłoby się spodziewać.

Oczy Hermiony zaszczypały, gdy wyczuła w głosie męża zimną nutę. Opuściła głowę.

- Rozumiem.

- Nie - powiedział. - Nie rozumiesz.

W tonie jego głosu wyczuła zdanie, którego nie wypowiedział. I nigdy nie zrozumiesz.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam to tłumaczenie, świetnie sobie radzisz i czekam na więcej i więcej :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, jestem nowa.
    Chciałabym powiedzieć, że opowiadanie mi się bardzo podoba, ale... ono nie jest Twoje i byłoby to trochę nie na miejscu. Zamiast tego mówię, że bardzo dobrze tłumaczysz :)
    Ciekawa jestem kiedy dodasz kolejny rozdział. Miałam nadzieję, że skoro tak niedawno (3 miesiące...) dodałaś ten, to może niedługo pojawi się następny.
    Cieszę się, że wybrałaś ff o tematyce HG/SS bo to jest moja ukochana para (i nigdy jej nie za dużo) ;)
    Będę zaglądać tu często i było by miło gdybyś coś dodała:D
    Pozdrawiam Cię,
    Pełnia Księżyca

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, świetne tłumaczenie <3
    mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział
    pozdrawiam,
    rudy_świat

    OdpowiedzUsuń